• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[wieczór 14.09.72] Znika sen, a rzeka znów jest rzeką [Icarus & Mona]

[wieczór 14.09.72] Znika sen, a rzeka znów jest rzeką [Icarus & Mona]
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#1
11.08.2025, 10:53  ✶  
[Obrazek: 1EDjLU6.png]

Mgły nad Little Hangleton unosiły się tego wieczoru nisko nad ziemią. Wilgoć przylepiała się nieznośnie do ubrań, jakby miała stanowić równowagę dla przytłaczającej, gorącej suchości Spalonej Nocy. Chłód przenikał kości na wskroś, jesień zapowiadała się przedwcześnie, jakby wyganiała lato, by zająć jego miejsce jako bardziej odpowiedzialna siostra. Czasami można było poczuć na skórze maleńkie kropelki deszczu, mżawkę, która zaraz przemijała. Tak jakby bogowie nie mogli się zdecydować, czy ma padać, czy może nie. Zmrok majaczył gdzieś na horyzoncie, ale się nie śpieszył. Słońce zachodziło swoim leniwym tempem, jakby już nawet ono sobie odpuściło.

Icarus szedł przez wrzosowiska z Moną u boku. Milczeli, bojąc się cokolwiek powiedzieć. Był wieczór po pogrzebie. Prewett zwinął się stamtąd nawet wcześniej niż musiał. Nie był w stanie na to wszystko patrzeć: na Atreusa, któremu noc zabrała jedną z najważniejszych osób w życiu, na Basila, który nawet wtedy go pouczał, jakby wiedział lepiej, co należy w takiej sytuacji czuć. Na Electrę, która zamykała się w sobie, odcinała od zła, które ją otaczało. Icarus wciąż nosił na sobie czerń. Garnitur, który udało się odratować z domu. Ten sam, który miał na pogrzebie ojca. Czy to w nim chciał rzucić się wtedy do morza? Pamiętał tamten czas jak przez mgłę, taką samą, która go otulała.

Manierka z whisky spoczywała w wewnętrznej kieszeni jego marynarki, ciążyła mu, niczym jakieś brzemię. Nie umiał się tego pozbyć. Wypił już trochę na stypie, wiedząc, że Florence na pewno go by za to skarciła. Alkohol niszczył wątrobę. Niszczył mózg. Ale przede wszystkim, niszczył duszę. Icarus nie wiedział, czy było to potwierdzone przez badaczy, ale... czuł to. Czuł, że rozpadał się na małe kawałeczki, rozkruszając się coraz bardziej z każdym łykiem. Płonął w nim jakiś ogień, zimny płomień, który był tylko podsycany przez alkohol. A on nie mógł przestać.

Nie mógł też powiedzieć o tym Monie. Nie mogła go widzieć jako pijaka. Wcześniej, w kawiarni zdradził jej, że pił dużo, ale... wtedy myślał, że może po prostu przestać. Podjąć taką decyzję i się jej trzymać. Jednak farba, którą został spalonej nocy, sprawiła, że jego dłonie stały się śliskie. I tak wisiał nad krawędzią, trzymał się jej kurczowo, ale teraz osuwał się w przepaść. Nie spadał szybko, tak jak wtedy, gdy wpadł w ciąg po wieczorku singli. Było to raczej powolne, jakby grawitacja została obniżona. Pił ukradkiem, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważy, szczególnie Mona. Może to było egoistyczne, ale nie chciał, by widziała go jako pijaka. Żeby była jedną z tych kobiet, które utkwiły w domu z takim mężczyzną. Nawet, jak Icarus nie był agresywny, wiedział, że alkoholizm dotyka również i bliskich osoby uzależnionej. Przeniósł to na Ellie, na Basila. Nie chciał, by Mo również przez to cierpiała.

Zawiał wiatr, a w nim maleńkie drobinki, pyłki, które wleciały Icarusowi do oczu i nosa. Srebrne drobinki przylepiły się do jego wilgotnych włosów, pokryły marynarkę.

– Robi się ciemno, powinniśmy już... – nie skończył zdania, bo nagle poczuł to dziwne zawieszenie w całym ciele, charakterystyczne dla tych najgorszych momentów w życiu. Zadrżał. Zimno już nie było możliwe do wytrzymania, przeszyło go na wskroś. Gardło zacisnęło się, powietrze utkwiło w piersi, a głos razem z nim. Dlatego, gdy wypowiedział ostatnie słowo, było ono zduszone, słabe, załamane. – ...wracać.

Nie postąpił tak, jak powiedział. Wprost przeciwnie, stanął wmurowany pomiędzy kwiatami. Rozejrzał się dookoła, zupełnie jakby był spłoszonym zwierzęciem. A pod nim rosły kwiaty. Srebrne krzewiki, z których właśnie wzleciał srebrzysty pyłek. Piękna roślina.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#2
11.08.2025, 20:58  ✶  
Mona nie znała Florence Bulstrode, ale znała tych, którzy po niej zostali, a to wystarczało, żeby poczuć jej brak. Wynikało to z opowieści, urywków zdań wypowiadanych przez Icarusa oraz sposobu, w jaki miękł mu głos. Kobieta była utkanym z cudzych wspomnień fragmentem jego historii, wszystko więc, co dotykało jego, prędzej czy później uderzało w nią.

Tego wieczoru zabrała Icarusa po pogrzebie jego kuzynki-uzdrowicielki i teleportowała ich do Little Hangleton. Nie była pewna, czy był to dobry pomysł, aby mu towarzyszyć, ale uznała, że nie powinna była go zostawiać samego. Zamierzała od razu zabrać go do domu, jednak spacer na świeżym powietrzu wydawał się potrzebny im obojgu. Mona zwolniła, kiedy spostrzegła, że mężczyzna nie szedł już obok niej. Odwróciła głowę.
— Ari? Wszystko… — urwała, słysząc absurdalność własnych słów. Jak mogło być wszystko w porządku? Był po stypie. Ona sama pamiętała siebie po pogrzebie Elizabeth Rowle i tego, jak nie potrafili jej odciągnąć przez długie godziny od drewnianej trumny. Jak wciąż na nowo odmawiała, aby ziemia mogła zabrać jej mamę oraz zamknąć ją na zawsze w ciemności. — Chodźmy do domu, dobrze? — powiedziała łagodnie. Dwa obrazy nałożyły się na siebie i rozmazały granicę między wspomnieniem a teraźniejszością. Mgła zgęstniała, oplotła ich wilgotnym całunem, a srebrne drobinki osiadały na jego ramionach jak popiół po Spalonej Nocy.


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#3
15.08.2025, 10:36  ✶  
Pyłek kwiatu pachniał samotnością. Uderzał w skronie, kłuł w oczy, odbierał oddech. Świat zrobił się ciemniejszy, mgła zgęstniała. Icarusowi wydawało się, że noc zakryła niebo całunem, takim samym jakim zakryta była Florence, kiedy ją chowano. Słowa Mony słyszał, jakby były stłumione. Jakby mgła wytworzyła pomiędzy nimi barierę.

— Do domu? — pokręcił głową. Jakiego domu? Icarus nie miał takiego miejsca. Do Prewettów przecież nigdy tak naprawdę nie pasował. Bękart bez wartości, który zawiódł nadzieje własnego ojca. A Mona? Czy aby nie przygarnęła go z czystej litości? — Nie. Nie, zostanę tu. Nie mogę dłużej się tobie naprzykrzać. Nie zasługujesz na to.

Popatrzył na nią z łzami w oczach. Jej obraz rozmywał się, jej rude włosy stanowiły płomienistą plamę na tle szarości. Jednak nawet rozmazana wydawała się Icarusowi niesamowicie, nieziemsko piękna. Nie był wart tej kobiety, nie mógł pozwolić, by jeszcze się z nim męczyła. W jego umyśle pojawiły się dawne myśli, te same, które miał, gdy stał wtedy na molo, rzucał się do wody w ramiona syreny. Robił to wtedy świadomie. Uwiedziony śpiewem, godził się na swój los. Teraz też... to był znak. Znak, żeby się pożegnać.

Był sam. Zupełnie sam, nawet, gdy Mona stała obok. A najgorsze było to, że jedynie to było dla niego właściwe. Nie zasługiwał na nic innego. Drżał z zimna, myśląc o tym, czy za kotarą rzeczywistości też ono panowało. Czy nicość ziała chłodem? A może ten ciemny lej, który się przed nim otwierał, przynosił ukojenie? Może wreszcie znaczyć to miało koniec cierpień?

— Nie jestem tym człowiekiem, za którego mnie uważasz. Przykro mi — ścisnął znajdującą się pod jego marynarką manierkę z whisky. — Jestem za słaby. I taki strasznie zmęczony... Nie mogę już dalej... Bo co zrobię, kiedy wrócimy do domu? Znowu zacznę pić, gdy nie patrzysz?

Uznał, że prawda w zupełności wystarczy, żeby Mona go zostawiła. Jeśli pozna go takiego, jakim jest, na pewno nie będzie chciała już z nim być. A srebrny pyłek wirował wokół niego, osiadał w jego łzach. Icarus nie miał pojęcia, że to przez niego, wpadł w taki stan. Że to przez te piękne kwiaty, nasilił się w nim ten ból.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#4
16.08.2025, 17:41  ✶  
Na początku przestraszyła się, że może „do domu” odebrał jako coś absurdalnego, a wspólne mieszkanie, które mu oferowała, było dla niego jedynie utrapieniem, kajdanami zrobionymi z jej obecności. Już raz tak było, prawda? 

Mona nigdy nie dopuściłaby myśli, że Icarus mógłby jej się naprzykrzać. W jego głosie pobrzmiewała okrutna pewność, jakoby w jej oczach widział odbicie kogoś, kogo trudno kochać. Z tego również powodu nie potrafiła pojąć, jak mógł karmić się takim przekonaniem, kiedy cała jej uwaga, serce i czułość, którą próbowała nieudolnie z siebie wykrzesać, od dawna należały wyłącznie do niego. Widziała natomiast rozwierającą się między nimi przepaść. Nie zdołałyby jej zasypać żadne słowa, jeśli pozwoliłaby mu w to wierzyć.
— Nie… Nie myślę o tobie w ten sposób. W życiu nie pomyślałabym o tobie w ten sposób — poprawiła się, a następnie pokonała dzielącą ich odległość. Wsunęła dłoń w jego zimne palce, chciała ogrzać je swoim ciepłem i przytrzymać, żeby już nigdy się nie wymknęły. — Nie chcę cię zostawiać samego — Mona poczuła nagłe zawirowanie w żołądku, gdy dostrzegła jego oczy wypełnione łzami. Serce zabiło jej szybciej.

,,I taki strasznie zmęczony... Nie mogę już dalej…’’ usłyszeć takie słowa… Nie życzyła czegoś takiego nawet największemu wrogowi. Trudno rudowłosej było to przyjąć na spokojnie. Myśli napierały na nią ze wszystkich stron. Czy naprawdę chciał, żeby ktokolwiek wiedział o tym cierpieniu, czy próbował je ukryć, a po pogrzebie Bulstrode po prostu uległ zmęczeniu? Czy w ogóle zdawał sobie sprawę, jak bardzo bolało ją słyszeć takie wyznanie?

Pisał o tym w liście między wierszami w krótkich urywanych zdaniach o zmęczeniu i cichym pragnieniu, aby wszystko wreszcie ustało. Miała wtedy jednocześnie nadzieję, że bardzo się myliła, wmawiała sobie, że źle to odczytywała.
— Tym bardziej nie mogę cię zostawić samego — wyszeptała, a kiedy dotarło do niej wyznanie o piciu, odruchowo cofnęła dłoń. — Och, Icarusie… Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś?


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#5
26.08.2025, 17:44  ✶  
Coś się w nim tłukło. Niczym szkło, które upadało na ziemię zbyt wiele razy. Pojawiały się na nim rysy, ale dopiero teraz pękały. Było zimno. Tak lodowato. Nawet jego łzy nie były ciepłe, stygły na jego policzkach niczym chłodny, jesienny deszcz. Mona ujęła jego dłonie, a on... rozpuścił się, załamał, ale i zobaczył to, co krył przed sobą przez ostatnie dni. Może nawet lata? Potrzebował chyba tylko bodźca. Czy był to pogrzeb Florence? A może to ten srebrny pyłek, który unosił się w powietrzu?

— Ja... chyba... potrzebuję pomocy — wyznał cicho, po czym jego głowa opadła na ramię kobiety. Chciał instynktownie zapewnić się, że nie był sam, choć jakieś dziwne, podskórne uczucie twierdziło wprost odwrotnie. — Nie jest ze mną dobrze. Myślałem, że po prostu przestanę pić i wszystko będzie lepiej, ale przyszła Spalona Noc i nagle.... nagle wszystko się posypało. Jak mogę być dobrym mężczyzną dla ciebie, skoro jestem jak domek z kart? Upadam przez zaledwie... przez podmuch wiatru — mówił szybko, odrobinę niewyraźnie, przez ściśnięte gardło.

Wiedział, że po Spalonej Nocy wszystkim było ciężko. Pomyślał o Atreusie, który stracił siostrę. O tylu innych osobach, którym przydarzyło się coś gorszego niż oblanie farbą i zasmolony dom. Tym bardziej nie powinien był czuć się właśnie tak. Wiedział chyba dlaczego. Bo było z nim coś nie tak.

— Czy myślisz... że powinienem pójść do Lecznicy Dusz? — zapytał, odsuwając się lekko od Mony. — Bo to, co mi się dzieje, co mam w głowie... to nie jest normalne. Mam myśli sprzeczne ze sobą, a najgorzej, że nie mogę przestać. Nie potrafię być tym samym Icarusem, co kiedyś.
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#6
02.09.2025, 21:00  ✶  
Chciała powiedzieć, że każdy by się złamał po tym, co przeszedł. Spalona Noc zabrała im wszystkim dawne życie i nikt już nie mógł być taki sam. Te słowa nie miałyby jednak znaczenia, więc Mona wysłuchała mężczyznę, a przecież tak rzadko pozwalał sobie na szczerość w sprawach, które naprawdę go dręczyły. W tamtym momencie widziała, jak się kruszył tuż przed nią.
— Nikt nie wymaga od ciebie żebyś był dawnym Icarusem — odpowiedziała. Kobieta przypomniała sobie, jak podobnie brzmiała tamtego wrześniowego popołudnia w kawiarni. Myślała wtedy, że zrozumieli się lepiej, boleśnie natomiast docierało do niej, jak wiele jeszcze wciąż ich od siebie dzieliło. — Dlatego mam jedna prośbę. Rozmawiaj ze mną, Ari. Proszę. Nie zniosę ciszy. Zwłaszcza nie takiej od ciebie.

Prawda o nałogu Icarusa Prewetta nie była dla niej powodem, aby odejść — jakby słabość, którą był dla Mony, mogła kiedykolwiek zniechęcić serce, które już dawno nauczyło się bić wbrew rozsądkowi. Trwała przy nim uparcie, jak drzewo wrastające korzeniami w ziemię raz za razem wypuszczając nowe pędy ku niemu, byle tylko przypomnieć o własnym istnieniu. Nie było go przy niej, gdy w martwej ciszy uczyła się wagi pustki po utraconej kończynie, ale obiecał, że gdyby jej ciało spowiła smocza łuska, nadal byłby przy niej, czekając aż oddech znalazłby drogę powrotną. Jak więc ona mogłaby go zostawić? Mimo smutku, który spowijał go, w jej oczach pozostawał piękniejszy niż wszystko, co kiedykolwiek przyszło jej oglądać.
— Nie potrafię odpowiedzieć ci na to pytanie — przyznała cicho. Rowle chciała go chronić, ale wiedziała, że nie miała żadnej władzy nad jego myślami i nad tym, co działo się w jego głowie, a skoro sam Icarus dostrzegał w sobie problem, Lecznica Dusz nie brzmiała jeszcze jak prawomocny wyrok.

Mona zmarszczyła brwi, kiedy srebrzysty pyłek ponownie opadł na ramieniu mężczyzny i stopił się z ciemnym materiałem jego marynarki. Jakie kwiaty kwitły o tej porze roku? Gdzieś już o tym czytała, być może i nawet widziała. Roślina rzadka, kapryśna, wystarczająco silna, żeby… Może spotkają Basiliusa szybciej niż przypuszczała!
— Ari… — odezwała się, gdy uświadomiła sobie, że w tym momencie tym bardziej nie mogła go zostawić samego. — To Samotniczka. Widzisz? Te srebrne kwiaty? To one sprawiają, że czujesz się tak… — urwała, aby nie powiedzieć „tak beznadziejnie”. Nie zastanawiając się dłużej, kobieta chwyciła własną pelerynę i jednym ruchem zarzuciła ją mu na ramiona. Następnie zdrową ręką zaczęła przesuwać po jego plecach celem wygładzenia każdej rysy samotności, którą pyłki krzewu tak brutalnie wyostrzyły. — Nie wiem, jak z Lecznicą Dusz, ale Świętego Munga z pewnością zaraz odwiedzimy, jeśli się stąd nie zwiniemy! — powiedziała szybko.

cztery kropki na wop, aby zidentyfikować Samotniczkę
ew. rzut jakbyśmy się mieli teleportować
Rzut O 1d100 - 4
Akcja nieudana


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#7
07.09.2025, 18:58  ✶  
Pokiwał głową posłusznie, jakby był tak słaby, że nie miał sił, by się kłócić. Cała siła, którą miał, po prostu... zniknęła. Jego ciało było jakby osłabione, wychłodzone... Głowa pulsowała mu tępym bólem, oczy i zatoki szczypały, a gardło ściskało się, utrudniając oddychanie. Mógłby się tu położyć: w rosie, wśród traw. Zapomnieć, pogrążyć się w tym smutku. Ukarać się tak, jak na to zasłużył. Ale jednocześnie... nie chciał tego. Pragnął wrócić do domu. Mieszkanie Mony były jedynym lokum, które chwilowo mógł zamieszkiwać, ale... czasem wydawało mu się, że mimo wszystko, czuł się tam lepiej niż w rodzinnej kamienicy. U Prewettów krążyło zbyt dużo wspomnień, duchów przeszłości, krzywd, które nie tylko nie były złagodzone, ale nawet pozostawały nieodkryte. U Mo miał szansę na nowy początek... I miał wrażenie, że marnował ją całkowicie.

— Będę. Przepraszam, ja... Myślałem, że mnie znienawidzisz — powiedział cicho, chyba nawet się powtarzając. W takich chwilach słowa czasem nie potrafiły paść raz, a dobrze. Trzeba było je powtórzyć kilka razy, bo wydawały się jakby uciekać na wietrze.

Spojrzał pod nogi, gdy Mona powiedziała mu o roślinie. Kwiaty owej samotniczki rzeczywiście pyliły. Icarus zmrużył oczy, świadomość, co powodowało jego stan, na chwilę wyrwała go z marazmu.

— To znaczy, że... to przez nią? Przez samotniczkę? — odsunął się od kwiatu kilka kroków. Zaczął otrzepywać marynarkę i rzeczywiście srebrne drobinki wzniosły się w powietrze i porwał je chłodny wiatr. — O bogowie... Musimy... Odejść stąd. Masz rację. Przeklęte Little Hangleton... — wtedy znowu poczuł ten chłód. Samotniczka wciąż działała. Następne słowa znowu złamały się w jego głosie: — Czemu zawsze musi przytrafiać się właśnie coś takiego? Dlaczego bogowie dokładają mi jeszcze cierpień?

Chwycił jej ramię, ale się nie teleportowali. A może... może samotniczka podziałała i na Monę? Albo Icarus po prostu sam sprawił, że było jej przykro... Było to ostatnią rzeczą, którą by chciał zrobić.

— Odejdźmy w stronę miasteczka, Mo. Może tam uda się teleportować... lub znajdziemy jakiś kominek — ujął dłoń Mony, zdobywając się na coś w rodzaju siły. Wstępowała w niego, gdy robił rzeczy nie dla siebie, a dla niej. — Chodźmy. Zanim nadejdzie zmrok. Podobno te okolice i tak nie są bezpieczne...
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#8
20.09.2025, 22:08  ✶  
Mona poczuła, jak jego dłoń zadrżała w jej własnej. Zimno, które biło z mężczyzny, przenikało nawet przez materiał peleryny. Jeszcze chwilę wcześniej zastanawiała się, czy sama nie runęłaby obok niego, w tym momencie natomiast wiedziała, że nie mogła tego zrobić.
— Darzę cię zupełnie innymi uczuciami — przypomniała mu. W jej sercu nie było miejsca na nienawiść wobec Icarusa. Z pewnością był jakiś skrawek wybijający się czasami — cień, przebłysk wspomnień, słów wypowiedzianych w złości i pośpiechu, nuty żalu oraz zdrady, ale była to drobna cena, jaką gotowa była zapłacić, aby znów móc być u jego boku.

Kobieta mocniej zacisnęła palce na jego dłoni. Musiała go stąd zabrać, a choćby i na własnych barkach. — Jeszcze tylko kawałek, Ari — powiedziała bardziej do siebie niż do niego, bo jego spojrzenie gasło z każdą chwilą. — Słyszysz mnie? — nachyliła się ku niemu, prowadząc go półkrokiem. — Jeszcze trochę i odpoczniesz u mnie. Nigdzie indziej nie musisz iść — kroki kierowały ich ku światłom miasteczka, które majaczyły pod postacią obietnicy ratunku, a kiedy znalazła bezpieczny punkt do teleportacji, zabrała ich dwójkę z powrotem do domu.
Koniec sesji


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Icarus Prewett (1544), Mona Rowle (1154)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa