- Mhm - kiwnął głową, odrywając wzrok od ulotki i na powrót patrząc na dziewczynę.
Przez ten cały czas, jaki zdążyli spędzić we wzajemnym towarzystwie, Ambroise zdążył już zauważyć pewne naleciałości i standardy, jakie miała jego towarzyszka. Oczywiście, bez wątpienia zdarzyło mu się również skomentować jej zatrważająco rozległe przygotowanie teoretyczne praktycznie do wszystkiego, do czego siadała. Bowiem chociaż on sam także wolał mieć podstawy i nie popełnić żadnego karygodnego, momentami idiotycznego błędu przez to, że ominął jakąś część instrukcji, w duchu i z wychowania był jednak głównie praktykiem.
Nic zresztą dziwnego, czyż nie? Tak wyglądała ta główna dziedzina, w której specjalizowali się członkowie jego rodu. Tak, szlak zostawał stopniowo coraz bardziej przetarty, wynajdywanie koła na nowo nie zawsze miało sens, ale później pojawiały się kolejne zmienne, następne potrzeby, pomysły i tak dalej. Gdyby nie kładzenie największego nacisku na część badawczo-rozwojową, na praktykę, staliby teraz w miejscu. Zatrzymaliby się w martwym punkcie i co dalej?
Choćby nawet z ostatnim projektem, w jaki zaangażował się na prośbę ojca... ...gdyby nie dosyć ryzykanckie zachowania i alternatywne podejście, nigdy nie osiągnęliby satysfakcjonujących wyników. Jeżeli dokładnie trzymaliby się wszystkiego, co już zostało ujęte we wnioski i zapisane, bez wątpienia nie udałoby im się coś, co wiele kosztowało, ale jednocześnie jeszcze więcej dawało.
Tak, mógł bardzo dużo czytać, mógł przygotowywać się z ksiąg, ale tylko działanie było gwarantem prawdziwej nauki. Czasami przynoszącej korzyści, czasami wprost przeciwnie. Podzielał zdanie Prue odnośnie zgłębiania szczegółów, jednakże nie potrzebował miesiącami czytać wszystkiego, co zostało wydane na dany temat.
Tak, bywały wyjątki od tej reguły. Zazwyczaj dosyć niechlubne, ponieważ w takich momentach zwykł fiksować się na każdej możliwej kwestii, sięgając nawet po najgorzej sformułowane czytadła. Czasami tak bardzo usilnie starał się znaleźć to, co potrzebował przeczytać, że rzeczywiście był w stanie zakopać się w literaturze. Dotyczyło to jednak spraw, których raczej nie poruszałby do ich wspólnej kawki.
W przeciwieństwie do wilkołaków. W przeciwieństwie do właściwości ich (i nie tylko ich) krwi. Tu Bletchleyówna miała jego zainteresowanie.
- Dałoby się to zorganizować - stwierdził bez zająknięcia, nawet nie mrugając przy tym okiem.
Nie potrzebował zbyt wiele, aby odnieść się do słów Prudence. Nie musiała tłumaczyć mu swoich pobudek, bo przecież aż nazbyt dobrze je znał. Nie uważał także, aby to tak naprawdę była jakaś większa sprawa. Za to szansa? Oczywiście, że tak. To bez wątpienia była szansa, żeby dogłębniej przyjrzeć się problemowi, mogąc obrócić go na swoją korzyść. Wystarczyło tylko odpowiednio do tego podejść...
It's always darker
When the light burns out
And the sun goes down