• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[Jesień 72, 06.09 Ceolsige, Lucy & Keyleth] Lew, czarownica i...

[Jesień 72, 06.09 Ceolsige, Lucy & Keyleth] Lew, czarownica i...
Czarodziej
Wysoka na 175cm i szczupła kobieta o długich blond włosach luźno okalających nieco podłużną twarz o chłodnej cerze, błękitnych oczach i rubinowych ustach. Ubrana zazwyczaj schludnie i klasycznie w długą spódnicę i pasującą koszulę, którą okrywa tradycyjną szatą. Całość najczęściej w barwach czerni i zieleni z deseniami czerwieni i fioletu oraz kontrastującym eleganckim dodatkiem. Jej uroda idealnie współgra z melodyjnym głosem, bezbłędną dykcją oraz naturalną gracją ruchów. Niezależenie od miejsca i sytuacji sprawia wrażenie jakby zawsze była właściwą osobą we właściwym miejscu.

Ceolsige Burke
#11
20.09.2025, 14:27  ✶  
I gofry do tego. Odparła jedynie w myślach na uwagi Lucy. Niestety była zbyt zajęta kontrolowaniem mimowolnych ruchów ciała oraz utrzymywaniem profesjonalnego wyrazu twarzy kiedy jedno z pnączy zaczęło wspinać się nieśmiało po wewnętrznej części kolana. Z trudem powstrzymywany chichot na moment wydął jej policzki, w groteskowym, acz sympatycznym wyrazie delikatnie zarumienionej twarzy.

Wodziła spojrzeniem za przeszukującym regały tuż obok drapieżnikiem obleczonym w ludzką skórę. Delikatna nuta ekscytacji wynikająca z tej sytuacji była dodatkowym bonusem prostego zadania. Zadania, pod każdym standardowym względem, aż do bólu rutynowego. Odprężyła się trochę zanim znajdą sposób na jej uwolnienie. Zawisła swobodniej na pnączach, czego od razu pożałowała, czując na żebrach łaskotanie pnączy.

Westchnęła cicho na uwagę o przycisku nieco rozczarowana. Zaaferowana reakcja Keyleth powstrzymała ją jednak od komentarza i z uniesionymi brwiami i zachęcającym wyrazem twarzy obserwowała jak dziewczyna okazuje interesujących przebłysk zrozumienia zasadzki.

Przebłysk, który łączył różne niezwiązane obserwacje i strzępki informacji w dość nieoczywisty obraz Whittakera. Obraz, który nie był tak odległy od rzeczywistości. Cała absurdalność tego pomysłu była zaskakująco bliska prawdy.

W gabinecie rozległo się kolejne, tym razem bardziej obiecujące kliknięcie. Drewniane pędy, które jeszcze przed chwilą z zapałem odkrywały nowe rejony jej garderoby, zadrżały i z syczącym szelestem zaczęły wsuwać się z powrotem w głąb regału. Ostatni pęd, pnący się po jej nodze, zwinął się gwałtownie, wywołując u niej stłumiony chichot i mimowolny, taneczny niemal ruch biodrem, by uniknąć ostatniego łaskotania.

Jej spojrzenie odnalazło Lucy. Na ustach Ceolsige zakwitł ledwo zauważalny, pełen zrozumienia i czystego rozbawienia uśmiech. Było w nim wszystko – potwierdzenie, że doskonale zdaje sobie sprawę z ironii sytuacji, nuta podziwu dla cierpliwości wampirzycy i ciche zapewnienie, że wszystko jest pod kontrolą. No może w tym spojrzeniu była odrobina triumfu i samozadowolenia, kiedy Keyleth okazała kolejną warstwę swoich umiejętności.

Spojrzała na Keyleth, która z dumą trzymała w ręku tubę. W groteskowym kostiumie przypominała trochę kota, który właśnie upolował wyjątkowo krnąbrnego kanarka. - Może jednak znajdziemy wspólny rytm.- Odparła z przekąsem.

Gdy ostatni pęd zniknął w drewnie, odsunęła się od regału z gracją, jakby właśnie kończyła partię szachów, a nie była przed chwilą przytwierdzona do mebla. Strzepnęła niewidzialny pyłek z ramienia i wygładziła ubranie, przywracając nienaganny wygląd. Spojrzała ponownie na podekscytowaną dziewczynę, a jej uśmiech stał się nieco cieplejszy.

– Muszę przyznać, Keyleth... – zaczęła tonem profesorki oceniającej niekonwencjonalne, acz zaskakująco trafne rozwiązanie problemu – ...że choć twój wywód cechuje znaczny chaos, to w rozumowaniu kryje się ziarno prawdy. Whittaker to człowiek próżny i sentymentalny ale przy tym małostkowy. - Właściwie czemu nie? - Na horyzontalnej jest miejsce z dobrymi śniadaniami.- Zrobiła teatralną pauzę wpatrując się przez chwilkę w dziwaczną fretkę. - Być może w planach pojawią się gofry na śniadanie zależenie od stanu naszej garderoby.

Na koniec, z uprzejmym, niemal scenicznym gestem, wskazała otwartą dłonią w stronę regału, gdzie ziała teraz otworem niewielka skrytka. Cała uwaga ponownie skupiła się na ich zleceniodawczyni.
– A teraz, droga Lucy, skoro kurtyna opadła na ten wzruszający akt... może zechcesz odsłonić to, po co tu naprawdę przyszłyśmy?
Sztafaż
160 cm / 55 kg / kasztanowe włosy i zielone oczy

Lucy Rosewood
#12
01.10.2025, 16:16  ✶  
Lucy w pierwszej chwili spojrzała zaskoczona na najmłodszą czarownicę, lecz zarazem potem w jej oczach pojawił się błysk aprobaty, gdy z miłym zaskoczeniem zrozumiała, że Keyleth nie tylko odpowiedziała na jej pytanie, ale szybciej niż ona zorientowała się jakie zagrożenia niesie ze sobą złoty przycisk i gdzie tak naprawdę ukrywa się prawdziwe rozwiązanie tej pułapki.

Hm... Ciekawe. Może jednak będą z niej ludzie, bo myślała całkiem dobrze. To znaczy o ile tylko nauczy się nie zmieniać we fretkę w nieodpowiednich okolicznościach. Chociaż można robić w jej wieku zdecydowanie głupsze rzeczy, niż przemiana we fretkę.

Po chwili Ceolsige była już wolna, a Lucy ponownie spojrzała na dziewczynę w puchatym przebraniu.
– Dobra robota – pochwaliła ją, a potem zawahała się na chwilę, bo prawdę mówiąc odpowiedzią, którą chciała jej udzielić było Tak, oczywiście. Pójdziecie razem z Ceolsige na ciastko. Tylko że... Westchnęła cicho. – Tak. Możemy iść razem po wszystkim na ciastko. Ale jutro. Dzisiaj jeszcze muszę coś zrobić – zgodziła się wreszcie, a potem, jakby w ogóle nie było tego tematu, skierowała spojrzenie w stronę Burke.
– Nic ci nie jest? – upewniła się szybko, zanim nie skupiła całej swojej uwagi na skrytce. Niech już w końcu mają to z głowy i wyjdą z tej "sali tronowej" rozwodnika, który najwyraźniej miał obecnie zbyt dużo czasu na rozmyślania i poszerzanie własnego ego.

Powoli i ostrożnie otworzyła skrytkę i... Nie mogła powstrzymać grymasu twarzy, gdy ujrzała co ona skrywa. Patrzyła się bowiem na nią ośmiornica. Nie prawdziwa oczywiście, a porcelanowa, która zdobiła wieczko ukrytej szkatułki, swoimi mackami otaczając całe pudełko. Nawet Lucy, dla której wartość estetyczna przedmiotów schodziła na drugi plan, w życiu nie potraktowałaby w ten sposób pamiątek po matce. Nie że to było teraz istotne. Wampirzyca, dalej zachowując ostrożność, powoli dotknęła szkatułki i... Ośmiornica się przebudziła. Oczy porcelanowej figurki zabłysły na zielono, a z wcześniej otwartych ust morskiego stworzenia wysunęły się kolejne macki, które od razu owinęły się wokoł nadgarstków Lucy, tworząc dośc mocne, i wcale nie porcelanowe, nienaturalne więzy, ktore chociaż w wyglądzie przypominały białe wstążki, były zdecydowanie silniejsze. Lucy szarpnęła się. Szkatułka nawet się nie ruszyła, a ośmiornica wydawała się natomiast otoczyć całe pudełko jeszcze szczelniej.
fretka
uwaga - metamorfomag na gigancie! dość wysoka mulatka, 175 cm, 83 kg, kręcone czarne włosy, intensywnie zielone oczy

Keyleth Nico Yako
#13
04.10.2025, 15:38  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.10.2025, 15:40 przez Keyleth Nico Yako.)  
Czemu miałyby przypuszczać, że to ostatnia pułapka ach czemu? Wcale nie była ostatnia i teraz kiedy straszliwe porcelanowe macki owinęły ich pracodawczynię, Keyleth była tym faktem szalenie przejęta. Morskie potwory nie leżały w domenie strachów, którymi karmiono jej młody umysł wyrastający zdecydowanie bliżej zwrotnika niż ustawa przewidywała, ale i tak zdało jej się to straszne. Mroczniejsze niż metal i drzewo. Porcelana. Czy gdzieś była pułapka wody i ognia, skoro krąg żywiołów się dopełniał!

– Pani Lucy! – niemalże krzyknęła, wyciągając przed siebie rękę, trochę bojąc się, że straszliwe ramiona zaraz złapią i panią Ceolsige która stała tak blisko. Wizja pysznych goferków oddalała się a była to najgorsza z możliwych kar, jakie mogłyby ją spotkać. Szczególnie że robiła się już głodna, dzisiaj stanowczo zbyt długo była na nogach.

W zbroi, nawet takiej puchowej nie mogła trzymać różdżki. Na szczęście - o czym twórca pułapki nie wiedział - nie potrzebowała jej wcale. Mogła próbować rozproszyć magię spajającą porcelanowe ustrojstwo. Zamiast tego, spróbowała przekonać runy kierujące materiałem gdzieś tam w środku, że są zupełnie czym innym. Transmutowanie magicznych przedmiotów było upierdliwe, ale skoro ze zbroją się udało. Pierwsze co jej przyszło do głowy - w nie miało to ani troche nic wspólnego z bardzo jasną karnacją pani Lucy, ani tym, że była jakaś taka chłodna nie tylko w obyciu - była pajęczyna. A Key miała to do siebie, że rzadko myślała dwa razy. Po co skoro pierwszy pomysł był super?

Transmutacja ◉◉◉○○ porcelany w bardzo cienką pajęczynę
Rzut Z 1d100 - 1
Krytyczna porazka


Intencja dobra, być może. Wykonanie? Zbyt dużo pewnie myślała o swojej zbroi, za bardzo zafiksowała się na skuteczności poprzedniego działania. A może po prostu była głodna? Porcelana została porcelaną. Gorzej. Nieruchoma zbroja znów stała się zbroją zza której kraty zasłoniętego hełmu dobył się zestresowany pisk.
Czarodziej
Wysoka na 175cm i szczupła kobieta o długich blond włosach luźno okalających nieco podłużną twarz o chłodnej cerze, błękitnych oczach i rubinowych ustach. Ubrana zazwyczaj schludnie i klasycznie w długą spódnicę i pasującą koszulę, którą okrywa tradycyjną szatą. Całość najczęściej w barwach czerni i zieleni z deseniami czerwieni i fioletu oraz kontrastującym eleganckim dodatkiem. Jej uroda idealnie współgra z melodyjnym głosem, bezbłędną dykcją oraz naturalną gracją ruchów. Niezależenie od miejsca i sytuacji sprawia wrażenie jakby zawsze była właściwą osobą we właściwym miejscu.

Ceolsige Burke
#14
04.10.2025, 16:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.10.2025, 17:08 przez Ceolsige Burke. Powód edycji: Dorzucam rzuty do limitu regulaminowych 3 - opisuje efekt )  
Pobłażliwie uniosła brew na pytanie Lucy i rozłożyła ręce lekko wskazując dłońmi na sienie w geście wyrażającym lekko urażone, niedowierzające pytanie Mi?. Miły i rozbawiony uśmiech mocno kontrastował z pozornie lekceważącą pozą wskazując, że jest ona głównie krótkim przedstawieniem na użytek rozluźnienia atmosfery.

Ceolsige płynnie przeszłą z przedstawienia w profesjonalistkę skupiającą się ponownie na scenie. Przelotnie spojrzała na okno i zegar potwierdzając w myślach czas do świtu. Gwałtowna reakcja fretki tym razem jej już nie zaskoczyła i płynnie odskoczyła poza zasięg jej ramion. Jej okrzyk wywołał westchnienie rezygnacji ale to co potem się stało wywołało zupełnie ambiwalentne odczucia. Przez chwilę patrzyła na scenę z szeroko otwartymi oczami.

Na jej oczach potężna fretka ponownie zamieniła się w sztywną stalową zbroję. Przed nią natomiast Lucy, z rękoma w skrytce wydawała się dziwnie unieruchomiona. Celsige prychnęła pobłażliwie. Poklepała delikatnie zbroje po hełmie. - Mam nieodparte wrażenie, że doświadczenia tego pomieszczenia robią się powtarzalne. - jej głos zrobił się nieco wyższy od rozbawienia, którego nie próbowała ukryć. - Nie panikuj ptaszyno. - dodała już spokojniej zaglądając w wizjer hełmu, na jej twarzy możliwie uspokajający uśmiech. Odwróciła się do wampirzycy. - Lucy? - Zmrużyła oczy dostrzegając, że Lucy najwyraźniej utknęła z rękoma w skrytce.

Pochyliła się za jej plecami tak by jej głowa znalazła się tuż obok głowy Lucy. Badawcze spojrzała  przez niewielką przestrzeń do skrytki. - Rozumiem, była zbyt urocza by się jej oprzeć. - Wyszeptała z udawanym zachwytem. Podniosła różdżkę w górę. - Spróbuję rozproszyć działanie na chwilę, zanim zostaniesz jej uroczym prezentem.

Rzucam na rozproszenie ◉◉◉○○: staram się rozproszyć na chwilę działanie magii ośmiorniczki żeby wyzwolić ręce Lucy.

Rzut Z 1d100 - 18
Akcja nieudana


Niestety ośmiorniczka okazała się odporna na podstawowe sztuczki, których używała. Porcelanowe macko-wstążki spowolniły swoje działania tylko na ułamek sekundy zanim odzyskały wigor. Twarz Ceolsige nagle stężała, jej spojrzenie się wyostrzyło a uśmiech z miło rozbawionego zrobił się drapieżny. Zamachała ponownie różdżką próbując raz za razem rozproszyć działanie macek.

Rzucam na rozproszenie ◉◉◉○○: staram się rozproszyć na chwilę działanie magii ośmiorniczki żeby wyzwolić ręce Lucy. Staram się wycelować zaklęcia w inne miejsca figurki.

Rzut Z 1d100 - 24
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 65
Sukces!


- Chyba za bardzo przypadłaś jej do gustu - syczy przez usta rozciągnięte w drapieżnym uśmiechu. Z pełnym skupieniem szybko wsuwa różdżkę niemal pod same oczy figurki czując jak macki zaczynają oplatać także jej nadgarstek i przedramię ściągając je stanowczo do spętanych już rąk Lucy. Kolejny błysk z czubka różdżki rozlewa rozbija się na oczach ośmiorniczki powodując wybuch kilki kolorowych iskier. Momentalnie wstążki poluźniają swój chwyt. - Teraz - Syknęła szybko wyszarpując rękę ze skrytki.
Sztafaż
160 cm / 55 kg / kasztanowe włosy i zielone oczy

Lucy Rosewood
#15
11.10.2025, 14:22  ✶  
Porcelanowa ośmiornica.
Szło im tak dobrze, założyły że nie będzie już więcej pułapek, że będą mogły po prostu przechwycić to co miały i mieć już oficjalnie sposób.
Ale nie.
Plany pokrzyżowała im porcelanowa ośmiornica.
Lucy syknęła zirytowana. Porcelanowa ośmiornica jawiła się obecnie niczego nieświadomej wampirzycy, jako najbardziej irytującarzecz w tym tygodniu i Rosewood  nie mogła mieć pojęcia że już wkrótce zupełnie o niej zapomni, na rzecz kogoś kto również nie tłukł się z łatwością o podłogę nawet jeśli próbował.

Keyleth próbowała coś zrobić, ale niestety z nie do końca udanym skutkiem, bo kostium fretki na nowo postanowił przemienić się w zbroję. W odpowiedzi na zaczepkę Ceolsige Lucy posłała czarownicy jedynie bardzo przeciągłe spojrzenie, wyraźnie nie rozbawiona faktem, że i ona musiała wpaść w pułapkę. Jednak po tylu dekadach pracy i tylu problemów w jednym gabinecie oczekiwała po sobie zdecydowanie więcej profesjonalizmu.  A ośmiornica nawet nie była urocza.

Niestety zaklęcie Burke nie zadziałało.
– Rozumiem – powiedziała Lucy – Jest zbyt urocza aby ją odganiać. 
Wypowiadając te słowa w oczach wampirzycy pojawił się błysk złośliwej satysfakcji, który jednak zaraz potem zniknął bo... Bo macki dalej oplatały jej ręcę i najwyraźnej nie zamierzały odpuścić, a Rosewood powoli żałowała, że w jej repertuarze umiejętności nie było całkowitej regeneracji tak by w momencie frustracji, móc sobie po prostu na spokojnie odrąbać nadgarstki i nie mieć wobec tego czynu żadnych sentymentów.


Podobno jaszczurki potrafiły wyhodować sobie nowe ogony. Niestety wampiry były od jaszczurek tak daleko jak to tylko możliwe, zaczynając od tego małego faktu, że jaszczurki były ciepłolubne.

Macki powoli zaczynały oplatać również ręcę Ceolsige. Lucy ponownie szarpnęła za więzy, ale ponownie nic to nie dało i wampirzyca już na poważnie rozważała, czy nie spróbować wbić się w nie kłami (bo używać własnej krwi jako czegoś do poślizgu używać nie chciała ze względu na Keyleth) kiedy na całe szczęście kolejne zaklęcie Burke zadziałało. Wstążki polużniły uchwyt i blade dłonie pani detektyw wysunęły się z pułapki. Pułapki która, najwyraźniej uznała że jej praca jest tu już skończona, bo porcelanowa ośmiornica po prostu się rozbarła zostawiając szkatułkę w spokoju.

Lucy posłała ostatnie, pogardliwe spojrzenie  szczątką porcelanowego owoca morza, upewniła się że szkatulka jak i jej zawartość nie jest juz problematyczna, a potem spojrzała na swoje towarzyszki.

Mogła prychnąć na Ceolsige, ale doskonale wiedziała jak świetne umiejetności czarownica sobą reprezentowała. Keyleth natomiast była dalej w zbroi i była bardzo młoda. A jednocześnie już umiała się włamywać i najwyraźniej w tym wszystkim i tak miała głowę na karku.
No i Lucy w jej wieku była zdecydowanie durniejsza.
– No dobrze. Dobra robota. Mamy to po co przyszłyśmy. Keyleth, zaradźmy coś na tę zbroję a potem możemy iść... Stąd i na ciastka. Ale do mnie. – powiedziała i jeszcze bardzo szybko zgarnął z półki Historię Kostiumów. Tak na złość mężczyźnie którego którego domu dzisiaj sie włamała.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Keyleth Nico Yako (1811), Ceolsige Burke (2449), Lucy Rosewood (1709)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa