Postawił sobie proste ultimatum: jeżeli nie wymyśli, co zrobić ze swoim życiem po miesiącu chlania na umór we Francji, równie dobrze może ze sobą skończyć. A jednak, wciąż tutaj stał. Nie zawdzięczał tego Lorettcie. Nawet nie spojrzał w jej stronę. Nie musiał korzystać ze swego daru, by wiedzieć, czego chciała: być w centrum uwagi – dlatego prowokowała Alexandra w nieskończoność, dlatego wiecznie droczyła się z Louvainem, dlatego teraz przypatrywała się obojgu swoimi obsydianowymi oczyma – Loretta Lestrange nie istniała, jeżeli nikt na nią nie patrzył. Poszłabym za tobą wszędzie, mówiła mu czasem rzewnie, choć oboje wiedzieli, że to nieprawda. Nie wyszłaby za nim nawet z tego klubu, pieprzona manipulantka.
– Psie, czego szczekasz – rzucił znudzonym tonem. Spojrzał kątem oka na Dianę. Zmarszczył brwi. Co ona tu jeszcze robiła? Nie chciał, żeby patrzyła, jak zbiera wpierdol.
Alex był zmęczony.
Od samego początku uważał ten pojedynek za żart, za nieśmieszną farsę. Potrafił zrozumieć Louvaina: to, że chciał pokazać swoją siłę, desperacko udowodnić – może nawet bardziej sobie niż innym – że ma kontrolę, że jest kimś, z kim należy się liczyć. Nie możesz nazywać się mężczyzną, mawiał świętej pamięci ojciec Alexa ze szczytu stołu, w akompaniamencie trzasku kości, od których rękoma oddzielał mięso, jeżeli nie potrafisz zapanować nad własną rodziną. Uśmiechał się wówczas z wyższością, niedbałym gestem otłuszczonego palca sygnalizując służbie, by dolała dziwnie nieobecnej Selinie Mulciber wina doprawionego amortencją. Pieprzony hipokryta, zawsze musiał mieć rację. Alexander potrafił zrozumieć motywy Louvaina, ale za tym zrozumieniem nie krył się szacunek czy współczucie.
Gdyby Louvain przegrał, naraziłby się na śmieszność, ale – choć jego duma i miłość własna srogo by na tym ucierpiały – nie straciłby wiele w oczach opinii publicznej. Brat, który szlachetnie poświęca własną reputację, by bronić honoru siostry? Nawet Alexander znalazłby dla niego litość w sercu.
Gdyby udało mu się wygrać pojedynek z Nottem, miałby uwielbienie tłumu, ale rodzina Lestrange nie uniknęłaby obmowy. Gówniarz sam byłby sobie winny. Można byłoby pomyśleć, że powinien lepiej znać własną bliźniaczkę. Przecież ona potrafiła się tylko puszczać i mizdrzyć w blasku fleszy.
Na miejscu Philipa Notta przejęzyczyłby się niefortunnie w oficjalnych przeprosinach do prasy, których domagał się Lestrange: rzuciłby krótkim, ”przepraszam za to, że twoja siostra jest kurwą” (choć wymagało to szczątków inteligencji i poczucia humoru, a tych ten prostak nie posiadał), i czekał, aż gówniarz wybuchnie. Nawet przegrany, Nott śmiałby się ostatni: wystarczyłoby poczekać do następnego wydania “Czarownicy”, na plotkę o kolejnym romansie Loretty.
Być może remis był najbardziej honorowym wyjściem dla wszystkich.
Louvain Lestrange był głupcem.
Gdyby Mulciber chciał satysfakcji – prawdziwej satysfakcji – nigdy nie pozwoliłby na upublicznienie sprawy. Nigdy nie walczyłby honorowo. Nie cofnąłby się przed niczym, chcąc zadać jak najwięcej cierpienia. Przegrana nie wchodziła w grę. Czasem przerażało go, jak wiele podobieństw do ojca odnajdywał w sobie po latach. Już w szkole Ambrosia narzekała na jego problemy z agresją, obruszając się wściekle, kiedy tłukł chłopaków, którzy się z niej naśmiewali. Ale nawet ona widziała tylko to, co pozwolił jej widzieć. Wolał zresztą, by nie wiedziała, do czego jest zdolny – po cóż miałaby zaprzątać takimi myślami sobie swoją śliczną główkę? – że najbardziej brutalny bywał wtedy, kiedy wokół nie było żadnych świadków, kiedy wiedział, że nie obowiązują go żadne konsekwencje. Kiedy nie udzielał lekcji pokory, tylko lekcji bólu.
Nie chciał się bić z pierdolonym Louvainem. Nie chciał dawać mu satysfakcji. To ojciec powinien zdyscyplinować tego szczeniaka, nie on: on był zbyt, kurwa, zmęczony.
Gdyby tylko wiedział.
Zmełł w ustach kilka romskich przekleństw, kiedy mężczyźni rzucili się w jego stronę.
percepcja (4k): na unik
Sukces!
aktywność fizyczna (2k): próbuję przypierdolić Louvainowi
Akcja nieudana
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat