Bardzo mu się nie spodobał fakt, że Ambrosia wyszła z opowieścią o ich niedawnym spotkaniu w dalszy obieg. Oczywiście sobie nie miał nic do zarzucenia, wszystko przecież zrealizował zgodnie z wcześniej opracowanym planem. Dał jej szanse na awans społeczny, nawet jeśli na taki nie zasługiwała. Co z tego, że to również też dał jej powód do dołączenia w mroczniejsze kręgi. Słowa Czarnego Pana wyryły mu się grubą czcionką w psychice. Miał poszerzać kontakty i właśnie to robił.
Z drugiej strony jednak cieszył się, że będzie miał w końcu okazję zawitać do Borginowego przybytku. Nie było go na otwarciu, nawet chyba ominęła go informacja o takim. Nie było się jednak co dziwić, Louvain nie był za specjalnie związany z Nokturnem i jego podziemiami. Do kontaktów z półświatkiem miał wyznaczonego pewnego szweda i to on działał za jego poleceniami w tej sferze. Nie inaczej było w tym przypadku, nawet jeśli odrobinę pomógł szczęściu żeby tamte dwa oprychy znalazły gabinet Rosie.
Dlatego do Głębiny zaszedł w eleganckim humorze. Delikatnie podekscytowany z uśmiechem na twarzy, co rzadko się przecież zdarzało. Póki co delektował się urokami prawdziwej speluny, bo właściwie to nie miał zbyt wielu okazji do degustacji takich doświadczeń. Nawet jeśli w lokalu waliło odorem uryny i ogólnym smrodem to wciąż była to najbliższa jego sercu speluna. Głębina nie miała się co martwić o wizyty szmalcowników, o to również zadbał.
- A polej ciemnego, bo do jasnego pewnie szczacie.- rzucił na powitanie, z ironicznym uśmieszkiem na mordzie. Dobrze, że po pracy przebrał służbowy garnitur na skórzaną kurtkę, bo jeszcze złamałby panujący dresscode patrząc po pozostałej klienteli. Na architekturze to nieszczególnie się znał, ale miał nadzieję, że przy okazji nic nie zawali się im na łeb przy tej uroczej pogawędce która się im szykowała. Być może trochę go poniosło w tym liście z odpowiedzią dla przyjaciela, ale chyba nie będą kruszyć kopii o jakiegoś tam mieszańca co?