• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[28.08 Warownia Longbottomów] Przyjaciół poznaje się w biedzie

[28.08 Warownia Longbottomów] Przyjaciół poznaje się w biedzie
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#11
26.03.2025, 14:23  ✶  
[div]– Świetnie! Tym bardziej dam mu znać o hipogryfach, wiesz Mable zwierzała mi się, że to nie jest sprawa z wczoraj i będzie mi... będę dobrze się czuł z tym, że jakoś mogę przyłożyć się do jej marzeń. – Powiedział z dumą, z taką kiełkującą pewnością tego jakim ojcem chciałby być, natomiast kompletnie zapominając o tym ile dziewczynka ma lat. Ostatecznie czasami posługiwała się o wiele bardziej skomplikowanym słownictwem - zapewne z powodu Karla.

Pokraśniał również na wzmiankę o tym, że Brenna dopuszczała jego zwiad na Knieją.
– Cudownie! Absolutnie nie przeszkadzałby mi nikt na miotle, przecież mielibyśmy wtedy większe szanse, coś dostrzec i ewentualnie zareagować wzajemnie na kryzys. – Działanie w stadzie coraz bardziej mu się podobało, a możliwość ZROBIENIA czegoś dla Kniei napawała go Wielkim Entuzjazmem. – Uzupełnijmy te formularze jak najprędzej i och, będę wyczekiwał z niecierpliwością, żebym mógł pomóc. Brenna ja nie wiem co bym bez Ciebie zrobił, ale się cieszę, że tak to rozczesujesz jak włosy pufków po kąpieli, bez najmniejszego problemu!–Uśmiechał się serdecznie i nawet wyprostował, ze swojego zwyczajowego przygarbienia, okazując się całkiem tykowatym i wysokim jegomościem bardziej przypominającym topolę niż pochyloną, wiecznie zatroskaną wierzbę. Związek najwidoczniej mu służył w tej postępującej socjalizacji.

I nawet rozmowa o marce nie mogła tego zniweczyć w żaden sposób.
– Nie wiem o co jej mogło chodzić. Szczerze... im więcej o tym myślę, tym wszystko to wydaje się coraz dziwniejsze i... coraz smutniejsze dla mnie. Ona pewnie gdzieś tam nadal jest w lesie. Może widma nie wiedzą, że w środku jest człowiek. Może nie wiedzą.– Konflikt wewnętrzny jego gniew i bunt, jego rozeznanie w tym jak wyglądało jego dzieciństwo a jak mogło wyglądać wciąż ścierało się z miłością i troską. Matka przez lata była jego bogiem i wyrocznią. A bogom się nie wybaczało tak łatwo ich pomyłek i nieskuteczności. – Naskrobię o tym do Ginny. Na pewno się ucieszy. Tak się cieszę, że nas ze sobą poznałaś. To wszystko jest teraz takie dziwne. Jakby... nie moje życie. Jakbym obudził się pewnego dnia i odkrył, że nie mam kory na skórze. Dziwne.– Chwilowe zachmurzenie zeszło na prędce z jego szczerego i przyjaznego oblicza. Roześmiał się na komplementy Brenny nie wiedząc za bardzo co z nimi zrobić.
– No już już, żaden ze mnie artysta. Dopiero się wprawiam, ale pan Garrick jest wspaniałym nauczycielem.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#12
28.03.2025, 10:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.03.2025, 11:54 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna miała dziwne wrażenie, że jeśli rozczesywała problemy jak włosy pufków po kąpieli, były to pufki, które bardzo nie chciały się wykąpać ani dać wyczesać, a włosy miały splątane i nadmiernie wybujały, a ona jeszcze zamiast grzebienia operowała widelcem… Ale uśmiechnęła się tylko, ani myśląc o tym wspominać – Sam nie potrzebował teraz więcej wątpliwości.
– Doniosę ci je w najbliższych dniach.
Tak było bezpieczniej: mogło mu to oszczędzić kłopotów. Brenna wcale nie uważała, że Ministerstwo Magii jest idealne i zawsze pomocne – często biurokracja niszczyła pewne rzeczy, a ludzie na wielu stanowiskach nadużywali władzy. Ale potrzebowali jakiejś organizacji i to było najlepsze, co mieli.
– Na miotle potrafi nieźle latać Erik, Thomas, Heather, Millie… – mruknęła z namysłem. Obawiała się, że wypatrzenie czegoś z góry nie da im wiele, ale być może warto było spróbować, zwłaszcza jeśli Samuel był na to zdecydowany. Tak czy inaczej, najpierw trzeba było załatwić papiery. I spróbować podpytać tu i ówdzie, czy ktoś nie wiedział więcej o tych cholernych widmach.
Ścisnęła tylko nieco mocniej jego ramię, zanim je puściła, gdy wspomniał o matce. Nawet jeżeli zaczął odkrywać, że pewne rzeczy, które robiła, wcale nie były dla niego najlepsze, nie zmieniało to faktu, że ją kochał i opłakiwał – i nie mogła nawet wyobrazić sobie, jak czuł się z tym, że ta kobieta mogła wciąż żyć, na zawsze zamknięta w zwierzęcej formie.
– Zwierzęta chyba przed nimi uciekają – powiedziała, chociaż wiedziała, że to marne pocieszenie. A przynajmniej według tego, co twierdziła wiosną Daisy Lockhart, wychodziło, że niektóre z nich umykały, spłoszone przez coś w Kniei – i to coś to prawdopodobnie były widma. Ale jeżeli te potwory pożerały nawet drzewa, to czy zwierzęta miały duże szanse? – Masz do tego talent, Sam. Za nisko cię cenisz – stwierdziła, żartobliwym gestem „pacając go lekko” w ramię. – Chodźmy je zobaczyć.

Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2676), Samuel McGonagall (3095)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa