• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
1 2 3 Dalej »
[05.09.1972] Tak zaczynają się fobie - Romi & Prudi

[05.09.1972] Tak zaczynają się fobie - Romi & Prudi
Albo Roman
Przygrzewają, odgrzewają
Potem wody dolewają
To zupa Romana
Wysoki - mierzy 193 cm. Elegancki, wyprostowany, z reguły z pogodnym uśmiechem na twarzy, ale często można również spotkać niecne ogniki w jego oczach, szczególnie kiedy przebywa w towarzystwie zaprzyjaźnionych sobie osób. Oczy szaroniebieskie, włosy ciemnobrązowe. Cechuje go nieskazitelnie gładka skóra, bez jakichkolwiek niedoskonałości. Nie uświadczy żadnych blizn. Ubiera się elegancko, zawsze adekwatnie do sytuacji. Bywa, że w jego towarzystwie kręci się biały, puchaty kot.

Romulus Potter
#11
26.03.2025, 12:51  ✶  
Może faktycznie powinienem bardziej ufać chłodnym wyliczeniom Prudence. Żyliśmy. Niestety – albo stety – ludzkie emocje brały górę nad logiką, więc dopiero po chwili docierało do mnie, że statystyka mojej towarzyszki pozwoliła jej zachować zimną krew. Do czasu, bo jednak wyczułem to drobne zawahanie w jej głosie. Zapewne dotarło do niej, iż bywały wyjątki od reguły. Albo emocje również brały nad nią górę… Co by oznaczało, że gdzieś tam w głębi Pani Maszyny było serce.
- Może Cornelius ma ciekawsze rzeczy do roboty, ale napisałby mój nekrolog - stwierdziłem pewnie, bo faktycznie tak uważałem. Jeśli chodziło o moich przyjaciół, to mogłem sobie dać nawet ręce uciąć, że spełniliby moją ostatnią wolę, niezależnie od tego, jak bardzo pojebana by była. Gdyby chodziło tylko o napisanie nekrologu, nawet Aloysius by nadziergał parę krótkich słów od siebie. Może ostatecznie zamknąłby się w jednym wyrazie, ale by napisał.
Swoją drogą, czy to słowo brzmiałoby zjebał? Okraszone ognistą whiskey i pełnym politowania prychnięciem?
- Trochę się poobijałem, ale jest w porządku - odparłem, gdy Prudence spytała o moje zdrowie. Z tego, co słyszałem, chyba wstała, więc sam ostrożnie również podniosłem się z podłogi. Trochę dziwnie było funkcjonować w tych totalnych ciemnościach, ale przynajmniej nie byłem sam ze swoimi myślami. A właśnie…
- Co to miało znaczyć, żebym za dużo nie myślał?! - zapytałem niby oskarżycielsko, ale tak naprawdę zamierzałem po prostu pociągnąć ją za język. Ciekaw byłem rozwinięcia tej myśli.
Czysta uszczypliwość, czy miała w tym jakieś głębsze, podszyte logiką albo/i obserwacją spostrzeżenia? Byłem ciekaw, jak wyglądam w oczach takiej osoby jak Prudence. Co prawda, nie miała zbyt wielu okazji do obserwowania mnie, szczególnie w życiu dorosłym, ale z pewnością co nieco opowiadał jej Elias… Albo i nie. Poza tym ta krótka rozmowa w windzie… Na pewno już tworzyła pewien obraz mojej osoby.
Żałowałem, że było ciemno. Wyraz oczu Prudence wiele by mi powiedział na temat niewypowiedzianych przez nią myśli, a tak… byłem pozbawiony tego zmysłu.
Zamiast tego słyszałem tylko cichy ruch tkaniny, jakby poprawiała ubranie, i odgłos mojego własnego oddechu, który w tych ciemnościach wydawał się głośniejszy, niż powinien.
Wallflower
Please forgive me if I don't talk much at times.
It's loud enough in my head.

Prudence jest szczupłą kobietą, która mierzy 163 centymetry wzrostu. Ubiera się raczej niezbyt kontrowersyjnie, schludnie, miesza się z tłumem. Wybiera stonowane kolory. Jej włosy są długie, proste w odcieniu czekoladowego brązu, często wiąże je w kok na czubku głowy. Oczy ma jasnobrązowe. Zapach, który wokół siebie roztacza to głównie woń kojarząca się ze szpitalem, lub medykamentami, jednak przebijają się przez nią owocowe nuty - głównie truskawki.

Prudence Bletchley
#12
26.03.2025, 15:39  ✶  

Liczby nigdy nie kłamały, statystyki mówiły prawdę. Nawet jeśli sama Prudence czasem w to wątpiła. Nie powinna tego robić, ale nawet ona miała prawo wątpić. Szczególnie w sytuacji jak ta, gdy obawiała się, że może jej, a właściwie to im stać się krzywda. Nie, żeby jakoś specjalnie zależało Bletchley na jej towarzyszu, jednak był to przyjaciel jej brata, na pewno byłoby Eliasowi smutno gdyby stracił jednego dnia siostrę i swojego kumpla.

- Jeśli chcesz w to wierzyć, Twoja sprawa. - Podejrzewała, że prędzej zleciłby komuś napisanie nekrologu, niż sam to zrobił, ale jeśli Romulus był naprawdę taki naiwny... Nie zamierzała wyprowadzać go z błędu, nie jakoś za bardzo. Wydawał się naprawdę wierzyć ewentualne w zaangażowanie swojego przyjaciela.

- To dobrze. - Odpowiedziała jeszcze, jakby naprawdę ją to obchodziło. Nie spodziewała się, że którekolwiek z nich mogłoby sobie tutaj zrobić faktyczną krzywdę, no chyba, że uderzyliby bardzo niefortunnie o podłoże winny, a dźwięki dochodzące z niej o tym nie świadczyły. Nie było więc sensu się na tym skupiać, czy tym przejmować.

- To, że nadmierne myślenie może prowadzić do nieodpowiednich wniosków. Masz jeszcze jakieś pytania? - Nie była szczególnie wylewna, bo nie należała do osób, które lubiły mówić zbyt wiele. Wolała zostawić swoje przemyślenia dla siebie. Zresztą Romulus był przyjacielem jej brata, a nie jej. Nie widziała potrzeby wdawania się z nim w dłuższą dyskusję.

Światło wreszcie zamigotało, przez krótką chwilę pojawiało się i znikało, aż się ustabilizowało. Nastała jasność. Wtedy Bletchley zobaczyła swojego lizaka leżącego na podłodze. Nie obeszło się bez strat. Wydawało jej się, że są bliżej niż dalej do wyjścia z potrzasku. Przeniosła spojrzenie na swoją koszulę, która była nieco pomięta, trochę ją to zirytowało, bo lubiła prezentować się schludnie, ale nie za bardzo miała co z tym teraz zrobić. Jakoś to przeżyje, prawda? W końcu mogli zginąć... właściwie to nie mogli, o czym świadczyły statystyki, które chwilę wcześniej sobie przypomniała.

Albo Roman
Przygrzewają, odgrzewają
Potem wody dolewają
To zupa Romana
Wysoki - mierzy 193 cm. Elegancki, wyprostowany, z reguły z pogodnym uśmiechem na twarzy, ale często można również spotkać niecne ogniki w jego oczach, szczególnie kiedy przebywa w towarzystwie zaprzyjaźnionych sobie osób. Oczy szaroniebieskie, włosy ciemnobrązowe. Cechuje go nieskazitelnie gładka skóra, bez jakichkolwiek niedoskonałości. Nie uświadczy żadnych blizn. Ubiera się elegancko, zawsze adekwatnie do sytuacji. Bywa, że w jego towarzystwie kręci się biały, puchaty kot.

Romulus Potter
#13
26.03.2025, 21:39  ✶  
– Mam wrażenie, że nie wierzysz w to, że by napisał, a by napisał. Mówię ci – upierałem się przy swoim, jakby to była najświętsza prawda tego świata. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że Cornelius mógłby olać moją prośbę i zlecić komuś innemu napisanie tego nekrologu. Chociażby miał łamać kolejne pióra ze złości, napisałby ten pierdolony nekrolog, jeśli właśnie taka miała być moja ostatnia wola. Na upartego. A potem pewnie by mnie przeklinał do końca swojego życia… albo byłby wręcz zaszczycony. Zależało od dnia, nastroju, układu gwiazd – ale jedno było pewne. By. Napisał.
– Oj, moja droga... Które wnioski masz na myśli? Że są rzekomo nieodpowiednie...? – zapytałem, choć szczerze mówiąc, jak dotąd w pełni zgadzałem się z każdym swoim słowem, które tu padło. Może poza tymi o permanentnym zginięciu, w sensie o naszej śmierci w tej windzie, ale... cóż. Może chodziło o żarty o nekrologu? Bo jeśli nie o to, to nie miałem pojęcia, co innego mogło ją tak bardzo mierzić. Może po prostu mój urok osobisty?
Rozmasowałem obolałe miejsca po upadku, poprawiłem się nieco, a potem... po prostu stałem, bo w tej ciemnicy zbyt wielu opcji nie mieliśmy. A może jednak? Wyciągnąłem różdżkę, chcąc rozświetlić wnętrze. Nie zdążyłem nic rzucić, gdyż światło windy zadrżało niepewnie, jakby samo zastanawiało się, czy warto dawać nam nadzieję, po czym w końcu rozpaliło się na dobre.
Nie miałem najmniejszej ochoty wpatrywać się w tę jakże uroczą, pomiętą zołzę, więc przyklęknąłem, by pozbierać rozsypane dokumenty. Chronologię diabli wzięli – chyba że mój księgowy był na tyle przewidujący by ponumerować strony.
– Zdajesz sobie sprawę, że twoje przemądrzałe myślenie również może prowadzić do nieodpowiednich wniosków...? – rzuciłem, ale tym razem w moim głosie nie było kpiny. Raczej coś na kształt troski. Zatrzymałem się na moment, pozwalając, by słowa zawisły między nami. – Chłodna statystyka nie zawsze ocali ci skórę, bo są wyjątki od reguł – dodałem spokojnym, terapeutycznym tonem gościa, który widział już niejedno. Może bardziej słyszał. Od wielu petentów. Bardzo wielu.
Przerwałem zbieranie papierów, by na nią spojrzeć. Chciałem zobaczyć reakcję, choć może to był błąd? Może właśnie dlatego wolałem wcześniej zbierać te cholerne kartki? Ten gość od księgowości oszalał. Ile tego było?
Wallflower
Please forgive me if I don't talk much at times.
It's loud enough in my head.

Prudence jest szczupłą kobietą, która mierzy 163 centymetry wzrostu. Ubiera się raczej niezbyt kontrowersyjnie, schludnie, miesza się z tłumem. Wybiera stonowane kolory. Jej włosy są długie, proste w odcieniu czekoladowego brązu, często wiąże je w kok na czubku głowy. Oczy ma jasnobrązowe. Zapach, który wokół siebie roztacza to głównie woń kojarząca się ze szpitalem, lub medykamentami, jednak przebijają się przez nią owocowe nuty - głównie truskawki.

Prudence Bletchley
#14
26.03.2025, 23:16  ✶  

- To nie jest wrażenie, naprawdę nie wierzę w to, że by napisał dla Ciebie nekrolog. - Poprawiła go całkiem zgrabnie. Nie do końca wypadało tak mówić o tym, co mógłby zrobić ktoś, kogo z nimi nie było, no ale przeczuwała, że dokładnie tak by było, stąd zamierzała się podzielić tą myślą. Trochę w końcu znała Corneliusa, spędzała w jego towarzystwie sporą część swojego życia, może się nie przyjaźnili... jednak no, pracowali razem. Miała szansę czegoś się o nim dowiedzieć podczas tych kilku lat.

- Romulusie, naprawdę oczekujesz, że dam Ci odpowiedź na tacy? Domyśl się, rusz głową, to nie może być takie proste. - Czy naprawdę sądził, że zamierzała mu wszystko wyśpiewać, tak po prostu? Nie, to nie było w jej stylu. Wypadało, żeby się trochę pogłówkował, ruszył swoim mózgiem. Byłaby nawet całkiem zadowolona, gdyby nie mógł przez to zasnąć, i wrócił do tego tematu, który poruszyli przed snem. To by oznaczało, że zmusiła go do myślenia, lubiła, kiedy ludzie przez nią zaczynali robić to, czego nie mieli w zwyczaju. To oznaczało bowiem spory sukces, świadczyło o tym, że to co robiła miało sens.

Nastała jasność, a Romulus zaczął zbierać swoje dokumenty. Nie zamierzała mu w tym przeszkadzać, na pewno miał jakiś system, według którego zostały poukładane - jej zaangażowanie mogłoby to popsuć, więc po prostu stała oparta o tylną ścianę windy, wzrok wbiła w sufit, czuła, że drzwi zaraz się otworzą i zostaną wypuszczeni z tej pułapki, w której się znajdowali.

- Moje myślenie nie jest przemądrzałe, to fakty, pogódź się z tym. - Zupełnie nie ruszały ją jego komentarze. Zdawała sobie sprawę z tego, w jaki sposób była odbierana. Tak działo się od lat. Nie komentowała tego wszystkiego celowo, po prostu wiedziała dużo rzeczy, bo jej mózg działał w specyficzny sposób, zapamiętywał naprawdę wiele. Mało kto jednak rozumiał tę przypadłość, raczej traktowali ją właśnie w taki sposób jak Potter teraz - uznawali za przemądrzałą i nadętą, chociaż mijało się to z prawdą.

- Mogę wyrecytować ci wszystkie wyjątki, je również mam opanowane. - W końcu w każdej księdze zawsze były wymienione też wyjątki. Jako, że miała pamięć fotograficzną, to również i je mogłaby mu wszystkie wyśpiewać. Naprawdę nie musiał jej o tym przypominać, wiedziała o tym, że nie wszystko opierało się na statystycznych wyliczeniach.

Zauważyła, że spojrzał w jej kierunku. Wzrok Bletchley był raczej chłodny, wróciła maska, którą przybierała podczas interakcji z ludźmi, pewnie szybko jej nie ściągnie. Nie, kiedy wszystko wydawało się być już opanowane.

Albo Roman
Przygrzewają, odgrzewają
Potem wody dolewają
To zupa Romana
Wysoki - mierzy 193 cm. Elegancki, wyprostowany, z reguły z pogodnym uśmiechem na twarzy, ale często można również spotkać niecne ogniki w jego oczach, szczególnie kiedy przebywa w towarzystwie zaprzyjaźnionych sobie osób. Oczy szaroniebieskie, włosy ciemnobrązowe. Cechuje go nieskazitelnie gładka skóra, bez jakichkolwiek niedoskonałości. Nie uświadczy żadnych blizn. Ubiera się elegancko, zawsze adekwatnie do sytuacji. Bywa, że w jego towarzystwie kręci się biały, puchaty kot.

Romulus Potter
#15
28.03.2025, 20:51  ✶  
Najwyraźniej Prudence dalej zamierzała upierać się przy swoim, choć oczywiste było, kto miał rację. Cornelius napisałby mi nekrolog i kropka. Znałem go dłużej niż Prudence, przyjaźniliśmy się, nawet byliśmy sobie jak bracia, więc nie było innej opcji. Nie byłem pewny, czy kiedykolwiek go o to poproszę, ale gdybym poprosił, to by się zgodził. Tak. Tego zamierzałem się trzymać.
– Po prostu unikasz konfrontacji, stąd rzekomo skłaniasz mnie do myślenia albo obiecujesz odpowiedzi, których ostatecznie nie otrzymam, bo zasłonisz się tym, żebym „ruszył głową” – stwierdziłem spokojnie, zbierając ostatnie kartki. Sprawdziłem, czy były ponumerowane – były. W takim razie mogłem zająć się ich segregowaniem. Po drodze do gabinetu i tak nie będę miał na to czasu. Najpewniej i tak się spóźnię.
– A potem, kiedy już ruszam głową, stwierdzasz, że nadmiernie myślę... Brzmi jak typowa, pozbawiona logiki kobieta, co nie? – rzuciłem jej rozbawione spojrzenie, nie kryjąc lekkiej drwiny. Wcale nie bywałem stereotypowy, ale Prudence nie musiała o tym wiedzieć. Zresztą i tak już miała o mnie wyrobioną opinię, więc niezależnie od tego, co zrobię, nie zmażę tego, co robiłem w przeszłości.
Wstałem, wcisnąłem teczkę pod pachę i czekałem we względnej ciszy. Na naprawę windy. Niestety, nie byłem w stanie tak po prostu stać i czekać.
– Wiesz co, Bletchley? Jeśli naprawdę mogłabyś mi wyrecytować wszystkie wyjątki, to chyba właśnie znalazłem sposób, żeby cię uciszyć. – Posłałem jej cwany uśmiech i wsunąłem wolną dłoń do kieszeni spodni. – Może zrobię z tego grę? Za każdą regułę, którą podasz, ja dodam swoją własną – kompletnie zmyśloną... albo i nie. Ciekawe, kto się pierwszy pogubi.
Mrugnąłem do niej lekko i wyprostowałem się, wyczekując reakcji. Nie sposób było znać wszystkie wyjątki. A te, które dopiero miały się wydarzyć? Tym bardziej.
Miałem nad nią przewagę.
Pewnie nie na długo.
Wallflower
Please forgive me if I don't talk much at times.
It's loud enough in my head.

Prudence jest szczupłą kobietą, która mierzy 163 centymetry wzrostu. Ubiera się raczej niezbyt kontrowersyjnie, schludnie, miesza się z tłumem. Wybiera stonowane kolory. Jej włosy są długie, proste w odcieniu czekoladowego brązu, często wiąże je w kok na czubku głowy. Oczy ma jasnobrązowe. Zapach, który wokół siebie roztacza to głównie woń kojarząca się ze szpitalem, lub medykamentami, jednak przebijają się przez nią owocowe nuty - głównie truskawki.

Prudence Bletchley
#16
30.03.2025, 01:47  ✶  

Nie byłaby sobą, gdyby nie zamierzała upierać się przy swojej racji. To było oczywiste. Szczególnie w konfrontacji z przyjacielem swojego brata.

Może i znał się z Kornelem dłużej od niej, ale nie spędzał z nim tyle czasu. Kropka. Była w stanie przewidzieć jego typowe zachowania. Jej szef na pewno zleciłby komuś napisanie nekrologu i udał, że on to zrobił. To wydawało się jej być całkiem oczywiste, najwyraźniej Potter nie przyjmował do siebie tej wiadomości. Szkoda, mógłby w końcu otworzyć oczy i dostrzec to, że nie był pępkiem tego świata.

- Nie zamierzam Ci dawać żadnych odpowiedzi od ręki, skończył się czas, kiedy byłam encyklopedią dostępną od zaraz. - Nie miała najmniejszego problemu z tym, aby w końcu wyznaczać granice. Kiedyś wszyscy traktowali ją niczym książkę, do której można było sięgnąć, kiedy nie mogli odnaleźć odpowiedzi. Zmieniła się na przestrzeni lat, zaczęła jeszcze bardziej zamykać się w sobie.

- Nie unikam konfrontacji, Potter. - Mógł jej to zarzucić, ta, jasne. Już dawno zauważyła, że nie jest już tą wystraszoną dziewczyną, która powinna wiedzieć, gdzie jest jej miejsce, tym bardziej, że zaszła dużo dalej niż ci wszyscy, którzy w nią wątpili, czy się z niej naśmiewali. Stała się bardzo pewna siebie na przestrzeni lat, chociaż może nadal nieco wycofana - nie wchodziła w zbędne dyskusje, kiedy nie było to konieczne.

- Ależ oczywiście, najbardziej ambitny z argumentów. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ja faktycznie jestem kobietą i nie uważam tego za swoją wadę. - Sięgnął po bardzo niski argument i nie umknęło jej to. Naprawdę sądził, że to, że nazwie ją pozbawioną logiki kobietą w nią uderzy? Nie, zdecydowanie nie. Bletchley dawno przestała się przejmować takimi typami, nic sobą nie reprezentowali, a ona już dawno wyzbyła się kompleksów wynikających z tego, jakiej płci była.

- Nie będę grać z Tobą w żadną grę, Potter. Pałuj się. - Nie zamierzała pozwolić mu na to, aby miał nad nią przewagę. Miała gdzieś jego zdanie, jego gierki. Nie zamierzała w to wchodzić, Mogła na szczęście o tym decydować.

Na szczęście drzwi windy wreszcie się otworzyły, Prudence nie czekała nawet sekundy, gdy tylko zobaczyła, że może opuścić to miejsce to to zrobiła. Nie odwróciła się, ani nie odezwała ani słowem, miała dość tej interakcji.

Albo Roman
Przygrzewają, odgrzewają
Potem wody dolewają
To zupa Romana
Wysoki - mierzy 193 cm. Elegancki, wyprostowany, z reguły z pogodnym uśmiechem na twarzy, ale często można również spotkać niecne ogniki w jego oczach, szczególnie kiedy przebywa w towarzystwie zaprzyjaźnionych sobie osób. Oczy szaroniebieskie, włosy ciemnobrązowe. Cechuje go nieskazitelnie gładka skóra, bez jakichkolwiek niedoskonałości. Nie uświadczy żadnych blizn. Ubiera się elegancko, zawsze adekwatnie do sytuacji. Bywa, że w jego towarzystwie kręci się biały, puchaty kot.

Romulus Potter
#17
07.04.2025, 21:39  ✶  
A może jednak miałem nad nią przewagę…? Oczywiście, że zwróciłem uwagę na to, że wciąż unikała za wszelką cenę dyskusji ze mną. Ucinała temat za tematem, jakby każde kolejne słowo miało ją poparzyć. Ale nic – nic! – nie mogło być pyszniejszą wisienką na tym torcie niż to, że już drugi raz pozwoliła sobie na niegrzeczne słówka pod moim adresem! Może tym razem nie rzuciła wulgaryzmem, ale pałuj się? Proszę was. To wcale nie było lepsze. Wręcz rynsztokowe!
Uśmiechnąłem się jak błazen. Albo raczej jak czort. Wygrałem. Yay! To było głupie, niedojrzałe, ale poczułem się serio jak zwycięzca. Jak zwykle piękny i boski – Romuś Peterek Potterowski, hehe. Wyobraźcie sobie tu na bogato, liczne fanfary oraz całą ulewę konfetti.
Próbowała zachować fason, ale jebitnie jej to nie wyszło. Nie zwiedzie mnie tym swoim spokojnym tonem czy udawaną obojętnością. Działałem jej na nerwy. Działałem w opór, co dowodziło temu, że ta maszyna naprzeciwko mnie miała uczucia. Wręcz mrożące krew w żyłach uczucia do mojej osoby.
Ale ta energia… to dobitne pożegnanie pokazywało również coś jeszcze – że nie była już tą nudną, przemądrzałą dziewczynką ze szkoły. Nabyła charakter. Wyrosły jej pazury. I to nie tylko metaforyczne. Zainteresowała mnie... kiedy nasze spotkanie dobiegało końca. No szkoda.
Nie umknęło mojej uwadze, że wystrzeliła jak strzała, kiedy tylko drzwi windy się uchyliły.
– Do zobaczenia, Prudence Bletchley! – krzyknąłem za jej plecami najsłodszym tonem, jakim tylko potrafiłem, zupełnie jakbym żegnał się z najlepszą kumpelą… albo i miłością życia. Cóż, tak mogłem wołać kiedyś do Bettany, ale to było, minęło. I pewnie traciłem rezon przy tym bardziej, niż teraz przy tej Bletchley. To były, rzecz jasna, udawane ciepłe uczucia. Częściowo. Była jednak siostrą mojego przyjaciela, więc miałem do niej jakiś mikroskopijny szacunek.
Ale teraz miałem ważniejsze rzeczy na głowie – spotkanie. I pytanie do majstrów:
– Przepraszam! Czy jak wcisnę przycisk, to ta winda tym razem zawiezie mnie na miejsce?
Zapewne potwierdzili, więc pomknąłem już samotnie na swoje piętro.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Prudence Bletchley (3697), Romulus Potter (3468)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa