09.12.2024, 22:07 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.01.2025, 20:50 przez Anthony Shafiq.)
- Och, jaka szkoda, że zapomniałem odebrać od nich klucza - cyknął językiem o zęby w obrzydliwym jankeskim geście, rozsiadając się wygodnie i sięgając po jeden z papierosów dla czystej własnej przyjemności, ale też oczywistego rozładowania napięcia. Dopiero wprawiał się w zauroczeniach i choć nie musiał z nich korzystać, zawsze warto było mieć czujność w tego typu akcjach, kiedy powinno paść tych kilka słów sugestii wzmocnionej energią splotu.
W jego rękach zalśniła srebrna zapalniczka, zaciągnął się niespiesznie, odwracając głowę w kierunku miasta.
- Jak wyjedziemy na pola. Przeżyjesz - poinformował go krótko, bo kto by chciał przebywać w jednym ciasnym metalowym pudełku z rozjuszonym Longbottomem? Na pewno nie on. To znaczy... na pewno nie z tym przedstawicielem rodziny - tak powinna brzmieć prawidłowa odpowiedź.
Przy Clemensie jednak trudno było uciekać myślom do Erika, może dlatego, że zbyt łatwo wtedy umysł przypominał sobie o różnicy pokoleń. Anthony choć młodszy był wciąż w generacji przedwojennej. Tak jak jego mimowolny towarzysz podróży. - Nigdy nie miałem okazji spróbować miejscowych obwarzanków. Czytałem ostatnio, że są całkiem dobre - zauważył niezobowiązująco, ćmiąc nadal papierosa, pozwalając nikotynie rozluźnić ciało, odetchnąć na moment umysłowi. Na tym etapie już nie powinni mieć zmartwień większych niż własne towarzystwo.
W jego rękach zalśniła srebrna zapalniczka, zaciągnął się niespiesznie, odwracając głowę w kierunku miasta.
- Jak wyjedziemy na pola. Przeżyjesz - poinformował go krótko, bo kto by chciał przebywać w jednym ciasnym metalowym pudełku z rozjuszonym Longbottomem? Na pewno nie on. To znaczy... na pewno nie z tym przedstawicielem rodziny - tak powinna brzmieć prawidłowa odpowiedź.
Przy Clemensie jednak trudno było uciekać myślom do Erika, może dlatego, że zbyt łatwo wtedy umysł przypominał sobie o różnicy pokoleń. Anthony choć młodszy był wciąż w generacji przedwojennej. Tak jak jego mimowolny towarzysz podróży. - Nigdy nie miałem okazji spróbować miejscowych obwarzanków. Czytałem ostatnio, że są całkiem dobre - zauważył niezobowiązująco, ćmiąc nadal papierosa, pozwalając nikotynie rozluźnić ciało, odetchnąć na moment umysłowi. Na tym etapie już nie powinni mieć zmartwień większych niż własne towarzystwo.