28.02.2025, 20:10 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.02.2025, 20:14 przez Anthony Shafiq.)
Godryk Longbottom i Michael Shafiq byli od siebie bardzo różni na wielu płaszczyznach. Byli też bardzo podobni, w tej samej surowości i ugruntowanych przekonaniach dotyczących męskości i sposobu jej wykrzesania u swojego potomstwa. Anthony znał doskonale karanie ciszą i dystansem również ze swojego prawdziwego rodzinnego domu, czyli chowu ciotek Parkinson, które nie należały do najbardziej wylewnych i emocjonalnie dostępnych osób na świecie. Anthony sam był bardzo wprawny w posługiwaniu się tą figurą retoryczną, potrafiąc zawieszać kontakt na lata, jeśli ten stawał mu się niewygodny. Zachowanie Clemensa w tym względzie nie robiło więc na nim większego wrażenia.
Jedyną osobą, która w tamtym momencie mogła wyprowadzić Anthony'ego Shafiqa z równowagi był on sam i myśli, które biegły zbyt szybko, zbyt zawile, zbyt kręcąc się wokół lęków odtworzonych moment temu u podnóża Tatr.
Z oczywistych względów, Anthony pomyślał o Eriku, o wspólnych kolacjach na dachach ekskluzywnych hoteli w gorące lipcowe noce, pod rozgwieżdżonym niebem. O wielogodzinnych torturach, gdy każdy kęs przybliżał ich do kulminacji spotkania, a jeszcze przecież nie mógłby odmówić swojemu kochankowi deseru, katując się widokiem kolejnej dokładki kremowej panna cotty i łyżeczką niknącą pomiędzy wargami wykrzywionymi w psotnym uśmiechu.
– Tam akurat nie zamierzam Cię zabierać – odpowiedział mu defensywnie, nie do końca świadom, że w ten sposób przyznawał się do istnienia jakiegoś "tam". – Ale jestem przekonany, że nie zdążyłeś zmienić się na tyle, abym nie był w stanie zaspokoić Twojego gustu, jednocześnie ciesząc się obecnością w jednym ze swoich ulubionych miejsc. Wierzę, że w podzięce za tą małą pomoc tu w Polsce, będziesz w stanie się zachowywać? Czy potrzebujesz lepszej zachęty? – karoca była duszna, ale Shafiq odzyskiwał rezon, czując że już się wznoszą, pozostawiając za sobą ten smutny kraj. Myśl o śródlądowaniu też napełniała go optymizmem. Włochy były słonecznym krajem, który kojarzył mu się niezwykle korzystnie, by przekonany, że nawet Longbottom nie będzie w stanie tego zetrzeć. Tak, jakby witał go na swojej ziemi, jakby był właścicielem całego państwa. O ironio, zamierzał go podjąć w zupełnie innej roli...
Jedyną osobą, która w tamtym momencie mogła wyprowadzić Anthony'ego Shafiqa z równowagi był on sam i myśli, które biegły zbyt szybko, zbyt zawile, zbyt kręcąc się wokół lęków odtworzonych moment temu u podnóża Tatr.
Z oczywistych względów, Anthony pomyślał o Eriku, o wspólnych kolacjach na dachach ekskluzywnych hoteli w gorące lipcowe noce, pod rozgwieżdżonym niebem. O wielogodzinnych torturach, gdy każdy kęs przybliżał ich do kulminacji spotkania, a jeszcze przecież nie mógłby odmówić swojemu kochankowi deseru, katując się widokiem kolejnej dokładki kremowej panna cotty i łyżeczką niknącą pomiędzy wargami wykrzywionymi w psotnym uśmiechu.
– Tam akurat nie zamierzam Cię zabierać – odpowiedział mu defensywnie, nie do końca świadom, że w ten sposób przyznawał się do istnienia jakiegoś "tam". – Ale jestem przekonany, że nie zdążyłeś zmienić się na tyle, abym nie był w stanie zaspokoić Twojego gustu, jednocześnie ciesząc się obecnością w jednym ze swoich ulubionych miejsc. Wierzę, że w podzięce za tą małą pomoc tu w Polsce, będziesz w stanie się zachowywać? Czy potrzebujesz lepszej zachęty? – karoca była duszna, ale Shafiq odzyskiwał rezon, czując że już się wznoszą, pozostawiając za sobą ten smutny kraj. Myśl o śródlądowaniu też napełniała go optymizmem. Włochy były słonecznym krajem, który kojarzył mu się niezwykle korzystnie, by przekonany, że nawet Longbottom nie będzie w stanie tego zetrzeć. Tak, jakby witał go na swojej ziemi, jakby był właścicielem całego państwa. O ironio, zamierzał go podjąć w zupełnie innej roli...