To nie był odpowiedni czas na pozwalanie sobie na takie błędy. Słabe zaklęcia, lub takie które nawet nie trafiały do celu można było zrozumieć i pominąć, każdemu może się zdarzyć. Gdyby to była tylko jedna płonąca kula mniej, nikomu nie zrobiłoby to różnicy. Jednak na zmarnowanie tak istotnego składnika jakim była ta pieprzona Smocza Oliwa nie mógł nie mógł zareagować milczeniem. Czarny Pan nagradzał za wybitność, ale również karał za nielojalność i partactwo. Louvain nim nie był, więc ograniczył się do niewielkiej, choć nagłej reprymendy. Właściwie to Bellatrix niemalże od początku operacji nie potrafiła się pokazać ze swojej skutecznej strony, której do tej pory tej przypisywał. Skąd te nagłe pasmo porażek, które finalnie kosztowało go całą fiolkę destrukcji? Mógł tylko snuć domysły.
Próba zmanipulowania pracownikami ministerstwa okazała się być bardzo skuteczne. Nie protestowali w żaden sposób, zaniechali dotychczasowe działania o momentalnie zaczęli robić to co im paniczyk Lestrange nakazał. Aż miło było patrzeć jak w końcu ktoś go słucha i przy okazji robi swoją robotę tak jak należy. Drzwi zasypano, a w oknach nie było widać już płomieni zza zasłoną gruzu. Ktokolwiek teraz zdecydowałby się na ucieczkę musiałby skakać z wyższych pięter co groziłoby poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. A kiedy jednostka do błyskawicznego reagowania wykonała swoją robotę, nie była już właściwie potrzebna. I w tym momencie idealnie pojawił się Briell z kolejnym bardzo udanym urokiem. Dostrzegł nagle pojawiający się obłęd w ich oczach. Drenaż psychiczny jaki im zafundował Degenerat aż przyprawiał o gęsią skórkę. Co doświadczenie to jednak doświadczenie. Zorientował się, że Black nie dołączyła do nich, więc rozejrzał się dookoła. To co zauważył jedynie upewniło go w przekonaniu, że w całą trójkę powinni być bardziej ostrożni, bo faktycznie może powinąć się im noga w najmniej przewidywalnym czasie.
Po wszystkim zszedł z głównej alejki gdzieś w cień, aby na nowo wejść w śmierciożercze szaty. Puścił Briella przodem w kierunku Bellatrix, sam jednak nie zamierzał tak gorączkowo nadchodzić jej z pomocą. Szczególnie, że napięcie między nimi wciąż było. Zamiast tego skupił się jeszcze na tym podpalonym budynku. Szkoda żeby spłonął tak samotnie, skora temperatura wewnątrz tylko rosła. Postanowił, że pomoże płomieniom przedostać się dalej. W tym celu machnął różdżką, chcąc oderwać kawałek płonącego dachu budynku i przenieść go na sąsiedni budynek, aby ogień zajął się też i nim. Do tego posłużył się zaklęciem translokacji. Po tej pojedynczej próbie ruszył w kierunku swojej grupy, mając jedynie nadzieje, że Trixi nie uszkodziła się w żaden poważny sposób.
translokacja, odrywam i przenoszę część płonącego dachu z jednego budynku na kolejny zamiarem podpalenia go
Akcja nieudana