12.08.2025, 10:36 ✶
Nie miał zielonego pojęcia, w jaki sposób powinna wyglądać ich mała zabawa, jednak w żadnym razie nie czuł się z tego powodu mniej pewny niż w pierwszej chwili, w której Prudence zamachała mu talią tarota tuż przed twarzą (no, na wysokości obojczyka, ale to już były detale). Nigdy nie odczuwał jakiejkolwiek potrzeby, aby dokształcać się w tym zakresie, toteż nawet w tym momencie nie przeszło mu przez myśl, że powinni wpierw zapoznać się z jakąś instrukcją obsługi czy czymś w tym rodzaju. Zresztą...
...czy był do tego w ogóle dołączony jakiś manual? Szczerze w to wątpił, bowiem gdy dziewczyna zaczęła wysuwać karty z dedykowanej szkatułki, nie było w nich niczego, co jakkolwiek mogłoby przypominać kartkę z tekstem. Nawet jeśli nie zamierzał tego powiedzieć na głos, liczył zatem na to, że Bletchleyówna zna się na tym lepiej od niego. Ba, w końcu podświadomie przypisał jej bycie właścicielką kart, toteż jednocześnie niemal instynktownie założył, że miała powiedzieć mu coś mądrego na ich temat.
Wbrew pozorom, w końcu nie zamierzał całkowicie stronić od nauki nowej umiejętności. Co prawda, nie zamierzał zaczynać profesjonalnie stawiać tarota. Przyszłość nadal wolał pozostawić na, cóż, przyszłość. Jednakże całkiem przyjemnie siedziało mu się na tym dywanie, w naprawdę szeroko wysypanym kręgu soli (ot, profilaktyka związana z rytuałami), robiąc coś, co zazwyczaj uważałby za całkowicie bezsensowne. Jak już bowiem zdążyli dojść przed paroma godzinami, niemal wszystkie profetyczne wizje i wróżby dało się interpretować w taki sposób, aby mieć zawsze jakąś rację.
Myk zdecydowanie polegał na tym, aby odpowiednio sformułować przekaz. Nie na tym, by był w stu procentach prawidłowy w kontekście wydarzeń mających mieć miejsce, o nie. Chodziło o to, żeby ludzie faktycznie uwierzyli w jakość wróżby. Aby nie dało się powiedzieć, że się nie spełniła, ewentualnie mówiąc tylko coś o tym, że okoliczności lekko uległy zmianie...
...i podobnych bujdach.
Czy Prudence miała dostać jakieś dzieło sztuki albo zacząć budzić w sobie potencjał do rządzenia otoczeniem? Z pewnością. Już teraz całkiem zgrabnie dyktowała im kolejne części wieczoru. Czy on miał posadzić jeszcze jakieś drzewo i dożyć co najmniej do Yule? Zapewne tak, nie wydawało mu się to takie nieprawdopodobne.
Oczywiście, zastanawiał się, co miały mu powiedzieć karty tarota. W obecnym stanie i przy naprawdę dobrym humorze, był całkiem wkręcony w te wszystkie wróżby. Ale czy miał fiksować się na ich punkcie? No...
...nie.
Przejął jednak grzecznie talię od Prudence, przetasowując ją pobieżnie kilka razy, po czym sięgając, aby wyciągnąć jedną z kart, zamaszystym ruchem kładąc ją na obrusie.
- Iiiiiii - karta trafiła centralnie przed nich. - Pach - zmrużył oczy, uderzając językiem o podniebienie.
Była...
...ciekawa? Chyba?
...czy był do tego w ogóle dołączony jakiś manual? Szczerze w to wątpił, bowiem gdy dziewczyna zaczęła wysuwać karty z dedykowanej szkatułki, nie było w nich niczego, co jakkolwiek mogłoby przypominać kartkę z tekstem. Nawet jeśli nie zamierzał tego powiedzieć na głos, liczył zatem na to, że Bletchleyówna zna się na tym lepiej od niego. Ba, w końcu podświadomie przypisał jej bycie właścicielką kart, toteż jednocześnie niemal instynktownie założył, że miała powiedzieć mu coś mądrego na ich temat.
Wbrew pozorom, w końcu nie zamierzał całkowicie stronić od nauki nowej umiejętności. Co prawda, nie zamierzał zaczynać profesjonalnie stawiać tarota. Przyszłość nadal wolał pozostawić na, cóż, przyszłość. Jednakże całkiem przyjemnie siedziało mu się na tym dywanie, w naprawdę szeroko wysypanym kręgu soli (ot, profilaktyka związana z rytuałami), robiąc coś, co zazwyczaj uważałby za całkowicie bezsensowne. Jak już bowiem zdążyli dojść przed paroma godzinami, niemal wszystkie profetyczne wizje i wróżby dało się interpretować w taki sposób, aby mieć zawsze jakąś rację.
Myk zdecydowanie polegał na tym, aby odpowiednio sformułować przekaz. Nie na tym, by był w stu procentach prawidłowy w kontekście wydarzeń mających mieć miejsce, o nie. Chodziło o to, żeby ludzie faktycznie uwierzyli w jakość wróżby. Aby nie dało się powiedzieć, że się nie spełniła, ewentualnie mówiąc tylko coś o tym, że okoliczności lekko uległy zmianie...
...i podobnych bujdach.
Czy Prudence miała dostać jakieś dzieło sztuki albo zacząć budzić w sobie potencjał do rządzenia otoczeniem? Z pewnością. Już teraz całkiem zgrabnie dyktowała im kolejne części wieczoru. Czy on miał posadzić jeszcze jakieś drzewo i dożyć co najmniej do Yule? Zapewne tak, nie wydawało mu się to takie nieprawdopodobne.
Oczywiście, zastanawiał się, co miały mu powiedzieć karty tarota. W obecnym stanie i przy naprawdę dobrym humorze, był całkiem wkręcony w te wszystkie wróżby. Ale czy miał fiksować się na ich punkcie? No...
...nie.
Przejął jednak grzecznie talię od Prudence, przetasowując ją pobieżnie kilka razy, po czym sięgając, aby wyciągnąć jedną z kart, zamaszystym ruchem kładąc ją na obrusie.
- Iiiiiii - karta trafiła centralnie przed nich. - Pach - zmrużył oczy, uderzając językiem o podniebienie.
Była...
...ciekawa? Chyba?
Rzut Tarot 1d78 - 11
Koło fortuny
Koło fortuny
Because no matter how long the night
It's always darker
When the light burns out
And the sun goes down
It's always darker
When the light burns out
And the sun goes down