07.10.2025, 23:59 ✶
Na twarzy Tessy praktycznie od razu pojawiło się coś w rodzaju triumfu, a także wręcz maniakalnej satysfakcji. Choć było to prawie to samo (to było dosłownie, to samo), tak pani Longbottom odchrząknęła, starając się zachować twarz i jakąkolwiek godność, jaka jej pozostała.
Ale czego nie robi się, aby rozśmieszyć i lekko podnieść na duchu wyraźnie zmiętego brata? I do tego młodszego — tutaj trzeba było działać od razu.
Uśmiechnęła się zatem, samej chichrając się wyraźnie niekulturalnie, bo od razu przysłoniła usta dłonią, a potem, kiedy uniosła kielich z alkoholem od ust, aby skutecznie zamaskować to, co działo się w tym rogu stołu, parsknęła w wino.
— Gitara może oznaczać dużo rzeczy — powiedziała w końcu z powagą, ale cmoknęła kilka razy ustami, żeby zachować pokerową minę. — Wszystko zależy od wyobraźni.
Przewróciła tylko oczami — oczywiście, dyskretnie — na słowa Elise. Kiedy mieli o tym rozmawiać? Rzadko widywali się przecież wszyscy razem. Tęskniła za tym.
Potem zjadła parę ziemniaków i myślała nad kolejnymi sposobami, na które mogłaby zaczepić Morpheusa (czyżby mieli ponownie po trzydzieści lat mniej, a to były jedne z pierwszych Yulów Tessy w warowni?). Pamiętała jeszcze, jak przyjechała do doliny, kiedy miała osiemnaście lat i pozwolili jej napić się trochę koniaku. Tak naprawdę to tato, mówimy o Godryku, oczywiście, pozwolił jej upić kapkę ze swojego kieliszka, a ona potem jakoś mu go już nie oddała. Potem siedziała za kanapą razem z Morpheusem i podczas czytania nowej książki do Numerologii, która jakimś cudem znalazła się dla niej pomiędzy prezentami dla Longbottomów, pozwoliła mu lekko zamoczyć usta.
— Och, tak? — zaciekawiła się Tessa na słowa Erika. Spojrzała na bratanka z nieukrywaną ciekawością, a po złożeniu obu dłoni na podołku i lekkim odchyleniu się do tyłu, powiedziała: Jakie byś nam przypisał kolory zatem, kochany?
I mówiąc to, powstrzymała chęć na odpalenie papierosa. Zaswędziało ją w gardle.
Dolała sobie zatem wina.
Ale czego nie robi się, aby rozśmieszyć i lekko podnieść na duchu wyraźnie zmiętego brata? I do tego młodszego — tutaj trzeba było działać od razu.
Uśmiechnęła się zatem, samej chichrając się wyraźnie niekulturalnie, bo od razu przysłoniła usta dłonią, a potem, kiedy uniosła kielich z alkoholem od ust, aby skutecznie zamaskować to, co działo się w tym rogu stołu, parsknęła w wino.
— Gitara może oznaczać dużo rzeczy — powiedziała w końcu z powagą, ale cmoknęła kilka razy ustami, żeby zachować pokerową minę. — Wszystko zależy od wyobraźni.
Przewróciła tylko oczami — oczywiście, dyskretnie — na słowa Elise. Kiedy mieli o tym rozmawiać? Rzadko widywali się przecież wszyscy razem. Tęskniła za tym.
Potem zjadła parę ziemniaków i myślała nad kolejnymi sposobami, na które mogłaby zaczepić Morpheusa (czyżby mieli ponownie po trzydzieści lat mniej, a to były jedne z pierwszych Yulów Tessy w warowni?). Pamiętała jeszcze, jak przyjechała do doliny, kiedy miała osiemnaście lat i pozwolili jej napić się trochę koniaku. Tak naprawdę to tato, mówimy o Godryku, oczywiście, pozwolił jej upić kapkę ze swojego kieliszka, a ona potem jakoś mu go już nie oddała. Potem siedziała za kanapą razem z Morpheusem i podczas czytania nowej książki do Numerologii, która jakimś cudem znalazła się dla niej pomiędzy prezentami dla Longbottomów, pozwoliła mu lekko zamoczyć usta.
— Och, tak? — zaciekawiła się Tessa na słowa Erika. Spojrzała na bratanka z nieukrywaną ciekawością, a po złożeniu obu dłoni na podołku i lekkim odchyleniu się do tyłu, powiedziała: Jakie byś nam przypisał kolory zatem, kochany?
I mówiąc to, powstrzymała chęć na odpalenie papierosa. Zaswędziało ją w gardle.
Dolała sobie zatem wina.
It's such an ancient pitch
But one I wouldn't switch
'Cause there's no nicer witch than you
But one I wouldn't switch
'Cause there's no nicer witch than you