13.10.2025, 20:05 ✶
W pewnym momencie każde kolejne minuty zaczeły mu się zlewać w całość. Wszędzie był ogień. Wszędzie było zniszczenie. Wszędzie byli ranni, a pożary jeszcze nie gasły. Nawet nie myślał szczególnie gdy dowiedział się, że ma iść do tego i tego budynku, aby pomóc kolejnym poszkodowanym. Prawdę mówiąc przez wszystko co działo się wokół nawet nie do końca zrozumiał, gdzie tak naprawdę się znalazł. A gdy już się zorientował to miał nieco inne rzeczy do robienia niż myśl, że był właśnie w Prawach Czasu. Na przykład bardziej skupiał się jednak na tym, że był tu ktoś kto potrzebował pomocy magimedyka.
Basilius wszedł do środka i szybkim spojrzeniem obrzucił obie czarownicę którym miał dzisiaj pomóc. Oczywiście jako że jedna z nich po prostu stała w przedpokoju, a drugą pokrywała czerwona ciecz, wzrok Prewetta od razu skoncentrował się na potencjalnym krwawieniu. Tylko że... To chyba nie była krew.
– Do... – Nie, nie był to ani już wieczór, ani tym bardziej dobry. Zdecydowanie to nie był dobry wieczór. – Przepraszam, witam, jestem z Magicznym Pogotowiem, wiem że potrzebna jest tutaj pomóc uzdrowiciela. Co się stało? – Ponownie przyjrzał się jednej z kobiet. Tej o której jeszcze chwilę temu myślał, że krwawiła, ale im dłużej jej się przyglądał miał wrażenie, że to było coś innego.
Zanim jednak kontynuował rozmowę lub otrzymał dalszą odpowiedź, Basilius spróbował złapać spojrzenie stojącej dalej kobiety i uśmiechnął się do niej pocieszająco. A przynajmniej miał szczerą nadzieję, że był to pocieszający uśmiech. Albo że w ogóle był to uśmiech.
Basilius wszedł do środka i szybkim spojrzeniem obrzucił obie czarownicę którym miał dzisiaj pomóc. Oczywiście jako że jedna z nich po prostu stała w przedpokoju, a drugą pokrywała czerwona ciecz, wzrok Prewetta od razu skoncentrował się na potencjalnym krwawieniu. Tylko że... To chyba nie była krew.
– Do... – Nie, nie był to ani już wieczór, ani tym bardziej dobry. Zdecydowanie to nie był dobry wieczór. – Przepraszam, witam, jestem z Magicznym Pogotowiem, wiem że potrzebna jest tutaj pomóc uzdrowiciela. Co się stało? – Ponownie przyjrzał się jednej z kobiet. Tej o której jeszcze chwilę temu myślał, że krwawiła, ale im dłużej jej się przyglądał miał wrażenie, że to było coś innego.
Zanim jednak kontynuował rozmowę lub otrzymał dalszą odpowiedź, Basilius spróbował złapać spojrzenie stojącej dalej kobiety i uśmiechnął się do niej pocieszająco. A przynajmniej miał szczerą nadzieję, że był to pocieszający uśmiech. Albo że w ogóle był to uśmiech.