• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Kelpiea - sowa Stanleya

Kelpiea - sowa Stanleya
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#181
01.07.2025, 19:59  ✶  
Londyn 10 września 1972

Kuzynie,

Mam nadzieję, że po ostatnich wydarzeniach, w zdrowiu dochodzisz do siebie.

Chciałbym, abyśmy się spotkali i na osobności porozmawiali.

Napisz proszę, kiedy terminowo znajdziesz dla mnie czas.



Nicholas Travers

List po odczytaniu, uległ zniszczeniu.

@Stanley Andrew Borgin
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#182
01.07.2025, 20:53  ✶  

—01/09/1972—


Kontynuacja tej rozmowy... No bo przecież mówił, że 1 września, to 1 września, nie? List nadszedł wczesnym rankiem.

Do listu dołączona była... Biała chusteczka do nosa. Albo do butonierki. Albo do czyszczenia szklaneczek za ladą Głębiny. Ładna, materiałowa, z brzegami obrębionymi przez Lorraine własnoręcznie. A chociaż półwila w sztuce hafciarskiej była mocno początkująca, zdołała wyszyć na chusteczce coś, co miało przypominać okręt. Nie było to dzieło ani wysokich lotów, ani wielkich pływów, a jednak... Przynajmniej włożyła w to wiele serca, prawda?


Londyn, 1 IX 1972 r.

Drogi Stanleyu,

To kiedy pomachasz mi białą chusteczką z pokładu swojego jachtu? Obiecywałeś, że dzisiaj...

Lorraine


Rzut na rzemiosło (1k), na wyszycie okrętu na chusteczce:
Rzut O 1d100 - 57
Sukces!


Yes, I am a master
Little love caster
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#183
01.07.2025, 21:13  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.07.2025, 19:51 przez Nicholas Travers.)  
Londyn 10 września 1972

Bez obaw. Moje mieszkanie na Horyzontalnej, nie nadaje się do zamieszkania ani przyjmowania gości.

Znam miejsce, gdzie moglibyśmy spokojnie i bezpiecznie porozmawiać. Sami.

13 września, późny wieczór.

W załączeniu do listu przesyłam przedmiot, który zaprowadzi Cię do miejsca naszego spotkania.



Nicholas

Do listu załączony został mugolski długopis, będący świstoklikiem. Jego lokalizacją jest miejsce, gdzie Apis zwoływał ich spotkania w sprawie Harper Moody. Dokładniej, pokój w piwnicy, mieszczący się w domu Nicholsa w Little Hangleton, przystosowany na spotkania.
Po odczytaniu listu, uległ on samozniszczeniu.


@Stanley Andrew Borgin
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#184
21.07.2025, 22:04  ✶  
10 września 1972

Jest w pytę, chata stoi. Nie zaczadziłeś się w swojej norce, szczurku?

PS Od kiedy kurwa listy z różdżki piszesz?

PS 2 Ale za to chata kuzynek spłonęła. Viki mieszkanie całe, ale Prim i Daphne przeniosły się do Maida Vale. Przejebana sytuacja z tym ogniem, co? Wszystkie gacie zmieniły im się w popiół, jak usłyszysz w nocy wycie to znakomicie - to pewnie będzie Primrose, nie wilkołak.

Aidan
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#185
29.08.2025, 14:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.08.2025, 15:21 przez Alexander Mulciber.)  
Odpowiedź na ten list nadeszła bardzo wcześnie rano, 14 września 1972 roku. Gdy Stanley otworzył kopertę, ze środka wypadło najpierw... Siedem zapałek i garść pierza. I kamyk.
List nie był podpisany, ale przecież nie musiał być. Styl Alexandra był niepodrabialny, podobnie jak i jego charakter pisma. A jednak, na kopercie odciśnięto pieczęć Mulciberów.

"Buławy" brzmią odstręczająco mugolsko. "Pałki" jak gdybyś osiągnął spełnienie w męskiej szatni w przerwie w meczu quidditcha. Różdżki. Tak nazywać winno się pierwszy z czterech dworów Arkan Małych, jak na kartach Historie de la Magie pisał Jean-Baptiste Pitois. "Żar natchnienia, przejmujący jak hymn, jaki wyśpiewać należy ku słońcu, każdy nas w ręku trzyma: płomień zaklęty w to właśnie, co spalać powinien. Oto dwór różdżek, który odpowiada żywiołowi ognia".
Paź różdżek to iskierka, wciąż niepewna, lecz zdolna rozpalić wielki stos. Rycerz nie zna spoczynku, tańczy więc szalenie, jak język ognia na wietrze, tańczy, aż wypali ślady na ziemi. Królowa różdżek jest ogniskiem: płonie ciepłem, które przyciąga. Pomyśleć, że przy tym samym ognisku, przy którym ogrzewassz ręce, kto inny grzeje żelazo do znakowania bydła. Król zaś to sam płomień ujarzmiony, palący w sposób świadomy, ukierunkowany – władca, który wie, że ogień nie tylko niszczy, ale i tworzy. Wyjrzyj przez okno, na pogorzelisko, jakim stał się Londyn. Czyż nie wielką jest w tym ujęciu nasza misja?

Czy sparzyłeś kiedy palce, bawiąc się ogniem? Jego obietnica jest zaklęta w kartach, które pociągnąłeś. Spójrz na te zapałki. Mugole używają ich, aby przywołać do życia płomienie. Najbliższe magii, czego zdołają doświadczyć, choć przez laty wzgardzili przecież mądrościami Heraklita, słusznie widzącego w ogniu arché wszechświata. Siedem różdżek, siedem zapałek. Wysłałbym ci talię tarota, ale to byłoby jak wręczyć mugolowi różdżkę. Pobaw się więc zapałkami, Stanleyu.

Karty atutowe (carte da trionfi) zwane Wielkimi Arkanami, przedstawiają podróż. Podróż, która nigdy się nie kończy, czy raczej, zaczyna się wciąż na nowo, bo wszystko, co się już wydarzyło, wydarzy się ponownie, i wydarza się znów i znów, znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów znów i znów a my nie nie możemy nic zmienić, możemy tylko patrzeć, jak wskazówki obracają się w kółko na tarczy zegara, bo w pewnym momencie wszyscy uświadamiamy sobie, że czas jest kołem. A więc Głupiec w niektórych wersjach otwiera talię tarota, a w niektórych ją kończy. Głupiśmy na początku naszej podróży, gdy jeszcze jako gaworzące dzieci wyrywamy się spod opieki rodziców, głupiśmy na końcu, gdy znowu ciało się nie słucha, a sepleniące słowa wychodzące z ust nie mają sensu, rodzimy i umieramy się tak samo głupi.

Przyznanie się do tej prawdy wymaga pokory, ale prawda wyzwala.

Jakkolwiek kuszącym jest interpretowanie kart wprost, bez przestrzeni na niedosłowność, jak wtedy, gdy każesz im odpowiadać "tak" lub "nie" na zadane pytanie, karty nie różnią się wcale od ludzi w swojej niechęci do udzielania prostych odpowiedzi... Weźmy na przykład pytanie: czy to ty wysłałeś poduszkę? Przesyłam Ci ptasie pierze, które wyciągnąłem z jej wnętrza. W standardowej interpretacji tarota Raider–White z ilustracjami Pameli Smith, Głupiec nosi bowiem za uchem czerwone piórko, które symbolizować ma jego duszę, nieskrępowaną jak u ptaka, który bardziej niż wiatr pod skrzydłami kocha tylko wolność, jaką daje mu wiatr. Karta Głupca związana jest z żywiołem powietrza, albowiem bez tchnienia wiatru ptak nie poznałby rozkoszy nieba, a Głupiec pozostałby tylko kmieciem, co lęka się przekroczyć własne zagony i ślady stóp, co ziemię zbyt długo ugniatały. Powietrze właściwe jest także karcie Sprawiedliwości, kojarzonej z boginią Ma'at, której piórko wedle wierzeń starożytnych decydowało o losie duszy ludzkiej w procesie ważenia serc. Imię "Ma'at" pochodzi bezpośrednio z języka staroegipskiego, a jego rdzeniem jest czasownik mꜣʿ (ma'a) oznaczający "czynić prawdziwym", "ustanawiać porządek". W dosłownym sensie Ma'at oznacza więc "prawdę", "porządek" lub "to, co właściwe". Nie chodzi o prawdę w sensie moralnym, ani nawet w sensie jurystyczno-logicznym, ale o prawdę w kontekście kosmicznej zasady równowagi, symbolizowaną przez szalki wagi w rękach Sprawiedliwości. "Oto na szali prawdy waży się moje serce", pisali starzy kapłani. "Jeśli lżejszym od piórka się okaże, droga do Aaru otworzy się przede mną, gdzie w polach zielonych będę żąć wieczność u boku sprawiedliwych. Jeśli przewyższy zaś ciężarem pióro, przeklęty zostanę, a dusza moja zginie. Pogrążony w wodach nocy, nie usłyszę nigdy pieśni Ra, nie zobaczę nigdy oblicza dnia.”

Czy ona ci wybaczy czy ona wybaczy czy wybaczy nie nie nie nie nie czy matka może wybaczyć synowi

Nie wybacza

Nigdy nie wybacza

Wielka jest siła w tych kartach, na które patrzysz z taką pogardą, wiele nadziei, mimo trybulacji, jakich doświadczyłeś. Niech ci błogosławią, pomyślne przynoszą bowiem wróżby. Dwa z czterech żywiołów przywołujesz w swoim rozkładzie, zaklinając kolejno siły oginia i powietrza. Wydawałoby się, że są sobie przeciwstawne, a jednak uzupełniać się będą, jeśli tylko im na to pozwolisz. Niech Twój ogień nigdy nie zgaśnie, niech wiatr go nie zwieje. Wybrałem kartę, która będzie opiekunem tego rozkładu, wybrałem Cesarza, pana ziemi, zaklętego w kamieniu znad grobu Twego ojca. Niech czuwa nad Tobą.

Wodę zostawiam dla siebie.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#186
29.08.2025, 15:03  ✶  
Sowa po kilkunastu minutach wróciła do Stanleya z rozpieczętowanym listem, na który Alexander... Nie udzielił odpowiedzi.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#187
29.08.2025, 17:47  ✶  
W nocy z 14 na 15 września 1972 r., automatyczna odpowiedź na ten list została wysłana do Stanleya niemal bezzwłocznie.

Departament Tajemnic
Londyn, 15 IX 1972 r.

Wiadomość automatyczna, wygenerowana w odpowiedzi na list, którego nadawcą jest pan Matthew Mulciber.


Szanowny Panie,

Uprzejmie informujemy, iż Niewymowny Alexander Mulciber, pełniący swoje obowiązki w Sali Przepowiedni w Departamencie Tajemnic, pozostaje tymczasowo nieosiągalnym. Wszelka możliwość kontaktu pozostaje zawieszona aż do czasu jego powrotu. Pańska korespondencja zostanie dostarczona w najbliższym możliwym terminie.

Podkreślamy, iż dostęp do Sali Przepowiedni pozostaje ściśle regulowany, a wszelkie kwestie wymagające pilnej interwencji winny zostać zgłoszone właściwym organom w Departamencie Tajemnic. Jednocześnie zapewniamy, że wszelkie sprawy pozostawione w gestii Niewymownego zostaną podjęte bezzwłocznie po jego powrocie.


Z poważaniem,
sekretariat Departamentu Tajemnic


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#188
14.09.2025, 14:10  ✶  
18.09 nad ranem zblazowany Francis przekazał Stanley’owi kawałek pergaminu zarzekając się, że adresatem jest sześcioletnie ghoulątko, które uczepiło się jego nogi i w dodatku prawie go pogryzło w palec, nim nie przysiągł na wszystkie czeskie knedliki na świecie, że list Borginowi dostarczy w całości.

[Obrazek: emdmaXb.png]

Ewentualne odpowiedzi, zażalenia i chęć przyjścia na parę chwil w Mabon do Necronomiconu bardzo proszę przesyłać do Lorraine Malfoy / Baldwina Malfoy'a
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#189
01.10.2025, 22:03  ✶  
Odpowiedź na ten list...

Znasz mnie. Zawsze jestem szczera.
Obawiam się, że przywołana przez Ciebie metafora niespecjalnie mi się podoba. Głównie przez wzgląd na to, że jest nietrafiona. Przecież żadna z Ciebie bestia, boś chłopiec bardzo przystojny i kawaler na schwał. Buźkę masz przyjazną dla oka, wzrost również tęgi, może spróbuj pomilczeć tajemniczo, bo godnym milczeniem wyraża się czasem więcej niż tysiąc słów.
Ale jeżeli mam się cofnąć do czasów, w których spotkałam się z wspomnianym mężczyzną, być może ujęłoby mnie Twoje staranie... Chociaż nie. Ująłby mnie rym.
Wciąż byłby to jednak wybór poetki, nie kobiety.


Yes, I am a master
Little love caster
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#190
01.10.2025, 22:36  ✶  
List nadszedł 12 września 1972 roku, w godzinach rannych. Właściwie nie list, lecz notatka, skreślona bardziej niż zwykle drżącą dłonią Alexandra, który zabezpieczył przesyłkę zaklęciem.

Czy nie mylę się, że zakresie kompetencji rodu, z jakiego wywodziła się Twoja świętej pamięci matka, leży wykonywanie preparatów z ludzkich głów. Głów, które patrzą. Czy i Ty zdążyłeś posiąść arkana tejże sztuki? Czy zdołałbyś spreparować takowe urządzenia wizyjne z ludzkiej tkanki? Głowy, które patrzą. Powiedz mi, czy po śmierci wciąż patrzą oczami. Czy gdyby im je wyłupić wciąż mogłyby przejrzeć. Jak daleko sięga ich wzrok. Głów, które patrzą. Jak wiele głów. Jak wiele łbów może mieć hydra, zastanawiam się. Jak wiele należy uciąć.

W środku, Stanley mógł znaleźć wyrwaną z kartkę z wizerunkiem hydry, jak na kartach swej Mitologii opisywał ją Fredrich Starszy.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (20): « Wstecz 1 … 16 17 18 19 20 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa