Ciężko było mu powstrzymać uśmiech satysfakcji, gdy plan oślepienia ich oponenta w pełni się powiódł. Małymi krokami do przodu i wyjdziemy z tego cało, powtarzał sobie, ruszając bezgłośnie ustami. Miał właśnie wydać swym towarzyszom kolejny rozkaz, gdy Śmierciożerca się odezwał.
— Nie strasz, nie strasz, bo się ze... — mruknął pod nosem, celując w przeciwnika różdżką. W tym momencie do akcji wkroczyła brygadzistka Wood.
Erik zamrugał zdziwiony, gdy obok niego przeleciał barwny promień zaklęcia odpychającego. Z początku jakby nie połączył faktów, że dziewczynie udało się przetransportować ranną kobietę w bezpieczne miejsce i wrócić z odsieczą. Szybka jest, pomyślał i przez zdecydowanie zbyt długą chwilę rozbrzmiewała mu ona w myślach. Z tego zamyślenia wyrwały go dopiero słowa Charlesa. Cholera. Kapłan. Omiótł mężczyznę spojrzeniem. Aż mu się przykro zrobiło na jego widok. Cywile nie powinni lądować w takich sytuacjach, zwłaszcza że ten tutaj zapewne w ogóle nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
— Rób, co musisz. Spróbuję nas ochronić — poinformował swego towarzysza, zaciskając mocniej palce na rączce różdżki.
Skinął głową na prośbę chłopaka. Kto wie, może faktycznie uda mu się go doprowadzić do porządku. Dzięki temu nie będą musieli co chwilę sprawdzać, czy przypadkiem nie dostał jakiegoś ataku paniki. Sytuacja nie była najlepsza, ale robili, co mogli, aby wywalczyć sobie kawałek bezpiecznego pola. Jeśli teraz mieli zająć się jedną z ofiar ataku Śmierciożerców, to raczej nie będą mieli lepszej okazji.
Nie uszedł jego uwadze fakt, że Heather udało się poprawnie rzucić zaklęcie odrzucające, a Rookwood poradził sobie z petryfikacją. W pierwszym odruchu Erik nie był w stanie dostrzec innych przeciwników, toteż postanowił postawić na podwyższenie ich obrony. Rzucił więc dwukrotnie tarczę obronną wokół nich; jeśli uda mu się wyczarować chociaż jedną, to będzie to dodatkowa blokada przed atakiem, a jeśli dwie... Cóż, może dzięki temu zyskają dodatkowe kilka sekund, zanim coś ich zmiecie z powierzchni ziemi?
Slaby sukces...
Sukces!
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞