Myślała, oczywiście. Aż tak jej nie zmroczyło, żeby dzisiaj wyłączyć myślenie. Nie nadawała się tylko do trzęsienia się ze strachu, ten sen dał jej dużo, przede wszystkim jakąś tam perspektywę i siły na to, by kontynuować walkę. Jakieś tam siły i jakąś tam perspektywę. Jeszcze nie była w pełni sprawna, ani też całkiem spokojna – bo była rozedrgana emocjonalnie, ale starała się nad sobą panować.
- Myślę, że do tej pory nikt czegoś takiego nie zgłaszał. Albo zgłaszał, tylko bez rysopisu, nie wiem… Ale niczego podobnego w biurze nie było – mruknęła. Nie było więc żadnego oficjalnego śledztwa, tylko zupełnie na własną rękę, stąd informacje niepewne i niepełne. I być może dlatego takie tajemnicze. Ale jeśli wspomni o udziale Brenny to tak, na pewno nie ona dostanie tę sprawę. I jej rodzina też nie – a trochę ich tam było… Co mogła powiedzieć o Brennie to to, że naprawdę dobrze wykonywała swoją pracę.
- Oby… - no tak, biorąc uwagę, że będzie to zgłaszał auror, ostatnio tak popularny, to może faktycznie ich to postawi do pionu. Bo sprawa mogła grozić strasznym smrodem, jeśli coś się zawali.
- Tak, napiszę o poprawioną wersję – bo swoje uwagi na temat rysunku już przesłała. Ale rysunek tego drugiego typa mogła mu dać, był perfekcyjny, a wychodziło, że gość być może nie ma złych intencji. Kiwnęła głową – tak, domyśliła się, że właśnie po to mu te rysunki. - Bywało lepiej. Ale było też gorzej – odparła mu całkiem zgodnie z prawdą. Zdecydowanie bywało lepiej. Ale było też gorzej - wczoraj chociażby, jak leżała na podłodze cała we krwi. Albo było gorzej, jak wychodziła ze szpitala polowego po tamtej strasznej nocy. W porównaniu do tych dwóch… to czuła się znacznie lepiej. Ale nie było nawet odrobinę idealnie. Wręcz było do tego bardzo daleko i to głownie za sprawą stanu psychicznego. - Tak, mam – westchnęła. - Kociołek i jakieś składniki też spakowała, jakby było potrzeba coś na szybko… - wyjaśniła jeszcze. Victoria była dobra w planowaniu rzeczy i wszystko sobie przemyślała, spakowała się więc znacznie lepiej od Sauriela. - Idziemy? – zapytała po chwili i zawołała Strzałkę, by ją poinformować, że się zbierają. Powiedziała jeszcze Saurielowi, że chciałaby, żeby najpierw udali się do pewnego konkretnego punktu Fiuu – i tam zamierzała mu wyjaśnić, że chce zrobić kilka niby przypadkowych skoków, żeby w razie czego zmylić dokąd się dokładnie udają.
- Wziąłbyś moją sowę? – poprosiła go jeszcze, bo ona w tym momencie w użytku miała tylko jedną rękę, w której chciała trzymać swoją torbę i ktoś po prostu musiał wziąć jeszcze klatkę z sową.
Pochłonęły ich płomienie.