• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[24 maja 1972] Nie zamykaj oczu II | Sauriel & Victoria

[24 maja 1972] Nie zamykaj oczu II | Sauriel & Victoria
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#1
13.08.2023, 10:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.04.2024, 14:44 przez Eutierria.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Victoria Lestrange (Pierwsze koty za płoty).

Scenariusz „Nie zamykaj oczu II”
24 maja 1972
– Sauriel & Victoria –



Cały poprzedni dzień to było jakieś kompletne wariactwo odkąd obudziła się z wyjątkowo paskudnego snu. Kiedy była w tym szpitalu też (tak jak poprzednio) miała niejasne wrażenie, że ktoś ją obserwuje, ale tam przecież byli ludzie – ktoś faktycznie mógł patrzeć, kiedy wpadły tam z Brenną, a Victoria nie dość, że była znana, to naprawdę potrzebowała wtedy pomocy. Gdy była w domu kilka razy miała wrażenie, że widziała dziwny cień na tarasie widocznym z salonu, ale kręciła się wokół niej rodzina i była bardzo niewyspana, więc znowu – to było tylko wrażenie paranoika. Kiedy przyszedł Sauriel, była już tak zmęczona, że takie szczegóły przestały mieć znaczenie, bo zwyczajnie nie była w stanie aż tak skupić na tym uwagi i wzroku.

Rookwood w zasadzie to miał rację, lepiej było pospać w salonie, a nie łazić po pokojach. Tutaj była pewność, że rano rodzice przejdą przez pomieszczenie, a skrzatka i tak co jakiś czas miała na Victorię oko. Jedyne co, to Sauriel musiał pomóc jej się jakoś lepiej ułożyć na kanapie i wypić eliksir, bo dłonie już jej się trzęsły. Sen nadszedł szybko, doglądany przez momencik przez  wampira, nim ten nie zniknął w zielonych płomieniach.

Tym razem nie było nikogo, kto próbował ją gonić, dusić, dźgnąć nożem czy cokolwiek innego. Nie było wielkiej ucieczki od snu do snu, w której fantazyjne senne marzenia przeradzały się w koszmar mający na celu ułatwić napastnikowi zadanie i uśpić czujność. Victoria albo nie pamiętała większości snu, albo nie śniło jej się nic ponad jedną rzecz: wysoki, chudy mężczyzna – zupełnie inaczej wyglądający niż facet niepodobny do nikogo z wczoraj. Dzisiaj, mężczyzna ubrany w mugolskie szaty – jakieś takie ogrodniczki i kalosze, koszulę w kratę, trzymający w rękach mugolską broń – strzelbę myśliwską, uśmiechał się do niej.

- Pozbyłem się go, na jakiś czas da ci spokój...

Nie było przebudzenia z krzykiem. Ciemne oczy Victoria otworzyła jak już dawno było po wschodzie słońca – przespała tak całą noc i wstała z ciężką głową, choć dłuższy czas po prostu leżała i gapiła się w sufit. Drzwi na taras były otwarte. Ciągle miała przed oczami tego nieznajomego mugola… bo to chyba był mugol. Skrzatka pojawiła się niedługo później, ucieszona, że jej pani się obudziła, gadała, że pilnowała ją w nocy, że zerkała co jakiś czas.

- To ty otworzyłaś drzwi na taras? – Victorii wydawało się to dziwne, po co ktokolwiek miał to robić, kiedy tutaj spała. W domu wszyscy wiedzieli jakie miewała problemy z zasypianiem i choć zdecydowała się spać tutaj, to wiedziała, że domownicy będą chodzić na paluszkach z tego względu – nawet jeśli zażyła eliksir.

- N-nie, p-panienko. J-j-jeszcze n-niedawno b-było z-z-zamknięte – Strzałka wyglądała na zaskoczoną. I zmartwioną. Bardzo niepewnie też patrzyła teraz na drzwi tarasowe, wyszła wręcz na zewnątrz, rozejrzała się, a gdy wróciła, zamknęła je za sobą.

Żaden mugol nie mógł tutaj wejść, to na pewno. Zresztą nikt nie proszony też nie, włamanie zaalarmowałoby domowników, a tutaj… nie było nic. Victoria poczuła w żołądku bardzo zimną gulę i ciężar, zaschło jej też w gardle.

Coś było nie tak. Ktoś właził do jej snów. To nie była bajeczka, to była prawda, sama prawda i dlatego tym bardziej, zdenerwowana i przerażona oznajmiła matce, że ona tutaj nie zostanie i że Sauriel obiecał z ją popilnować w Londynie, żeby mogła odpocząć. Pani Lestrange też wyglądała na zaniepokojoną, bo i ona drzwi na taras nie otwierała – nikt tego nie zrobił. A skoro nikt tego nie zrobił, a Victoria miała kolejny dziwaczny sen…

Cały dzień chodziła napięta i zdenerwowana. Nie wyglądała też zbyt spokojnie, kiedy zjawił się Sauriel.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#2
13.08.2023, 13:29  ✶  

To była jedna ze spokojniejszych nocy ostatniego miesiąca. Aż dziwnie było pomyśleć, że następnych kilka upłynie jeszcze spokojniej. Czystym fartem, a może po prostu nieznajoma siła wyższa tak chciała, nie napatoczyło się pod jego nogi nic, co wymagałoby zainteresowania, użycia siły fizycznej, bronienia się. Po prostu... szło gładko. Chyba każdy potrzebował czasami takiego poczucia, że wszystko się udaje. Że nie ma przykrych niespodzianek i nic ci nie siada na głowę. Możesz robić swoje. Był spokojny, bo i Victoria była bezpieczna.

Do czasu.

Poczucie zagrożenia nie było tak samo silne jak poprzedniej nocy, ale nie pozwalało mu zmrużyć oka za dnia. Posłał sowę do Lestrangów, czy wszystko jest w porządku i czy Victoria spokojnie śni. Ano tak - spała. Nic się wielkiego za dnia nie działo, Victoria nawet spała dość spokojnie, pilnowali jej. A jednak uczucie pozostawało. Czemu? Skąd? Dopóki sam tego nie zobaczy i nie zbada, nie bardzo dowierzał - tak samo miało się w tym przypadku. Starał się spokojnie spakować na tych kilka dni do walizki, ale w ogóle nie skupiał na tym, co brał do rąk. Więc to, co potem w niej znajdzie, kiedy ją otworzy, mogło być dla niego ogromnym zdziwieniem. Nie postanowił też poinformować ojca, że wyjeżdża. Poinformował matkę. I chociaż wiedział, że tym sposobem może ukierunkować niezadowolenie na nią... och, cóż. On też chciał mieć trochę oddechu. Trudno. Rzecz, o której jeszcze miesiąc temu, przed Beltane, w ogóle by nie pomyślał. A teraz przyszła jakoś tak... naturalnie i bez większego oporu. No ale przecież ciągle był dostępny. Nie znikał doszczętnie. Tylko nie chciał dzielić się adresem i tym, dokąd dokładnie wybywa. Jego znikanie na noc, dwie czy trzy nie było też aż takie dziwne i nienaturalne. Właściwie wracał tutaj tylko dlatego, że ciężko o wygodniejsze miejsce do schowania się w dzień. Takie, które było dostosowane do jego potrzeb.

Nie mógł sobie pozwolić na to, żeby wyjśc na słońce. Żeby wcześniej, przed zachodem pójść do rezydencji. Uczucie się uspokoiło. Uczucie samo w sobie tak. Jego emocje - niekoniecznie. Wezbrały na mocy. Było lepiej? Gorzej? Posłał jeszcze jedną sowę. Zapewniono go, ze panienka się obudziła i że nic jej nie jest. Jak to nic jej nie jest? Więc skąd uczucie? Skąd? Co się działo? Ktoś ją obserwował? Znowu o czymś śniła? Ze snów nie brały się poczucia zagrożenia. Nie z tych zwykłych. Sauriel prawie odchodził od zmysłów a to, jak bolała go strasznie głowa i złamane żebra wcale nie pomagało. Nie mógł oddychać, nie potrzebował tego, a miał wrażenie, że się dusi. Więc gdy słońce już zaszło natychmiast pojawił się z walizką w kominku Lestrange, ledwo na oczy patrząc z mieszającego się poczucia bólu i lęku o Victorię. Było mu tak samo niedobrze jak po zjedzeniu czegoś. Marszczył brwi i zmartwionymi oczami tak, jak nigdy, szukał wzrokiem kobiety, spodziewając się, że zaraz ją zobaczy w salonie. Nie pomylił się.

- Wszystko dobrze? Co się działo? - Działo. Słowo klucz - działo. Puścił walizkę, zostawił ją i od razu podszedł do Victorii, żeby ją objąć i przytulić do siebie. Nie chciał jej teraz puszczać. Przez kilka chwil nie chciał jej puścić, bo czy nie tak była najbardziej bezpieczna? Ale puścił. Jej mina wyraźnie wskazywała na to, że wcale dobrze nie było. Ale przynajmniej spała. Jej organizm, niestety, naprawdę tego potrzebował.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#3
13.08.2023, 14:36  ✶  

Cały dzień chodziła trochę jak na szpilkach. Kiedy dostała wiadomość zwrotną od Brenny to nie wiedziała czy odetchnąć z ulgą czy jeszcze bardziej się bać – tym razem każdego cienia, każdego wrażenia, że jest się obserwowanym. Była pewna natomiast, że jak dłużej pozostanie w tym domu, to na pewno zwariuje, a skoro Sauriel nie musiał spać, to mógł mieć na nią oko… Nie chciała go tak wykorzystywać. I jednocześnie nie miała pojęcia co jeszcze ma zrobić. Swojej matce też adresu nie podała, bo „na wszelki wypadek”. Po pierwsze to po prostu chciała mieć święty spokój, a po drugie zwyczajnie nie chciała mówić gdzie dokładnie się zatrzymają, nie chciała też mówić, że to jej własność. Postawiła więc na krótkie „a co jeśli ten ktoś słucha?” – dla niby-pewności. Po prostu nie chciała zdradzać swojej „kryjówki”. Swojego lokum na „wszelki wypadek. To wyjaśnienie okazało się dla pani Lestrange wystarczające – plus to, że będą w Londynie. W razie czego sowa ich znajdzie, no a poza tym Victoria nie będzie sama. Z mężczyzną? Cóż… Isabella musiała to jakoś przełknąć.

Victoria miała cały dzień na spakowanie się. Ona akurat przemyślała co ze sobą bierze – więc prócz ubrań i jakichś kosmetyków, wzięła też cały zapas eliksirów, ale też jeden z mniejszych kociołków i jakieś składniki, gdyby trzeba było coś przygotować na miejscu. A poza tym planowała to tam już zostawić, żeby było na stanie na przyszłość. Wzięła też inne rzeczy, których tam brakowało, a jakie mogłyby tam pozostać. Tak jak powiedziała kiedyś Saurielowi – nikt tam nie mieszka, ale czasami znosiła tam jakieś rzeczy, bo było to wspaniałe miejsce wypadowe, w samym centrum Londynu (i Morgana jej świadkiem, tanie w zakupie na pewno nie było), ale póki co robiło za miejsce noclegowe na większego kaca i by Sauriel mógł dojść do siebie po zatruciu. Zabawne, że tym razem to też miało być miejsce, gdzie mógł się zregenerować. Jej torba wyglądała na znacznie mniejszą niż pomieściła rzeczy.

Wstała z kanapy, kiedy zjawił się Sauriel. Nie spodziewała się za to, że podejdzie do niej, by ją objąć, przyciągnąć do siebie, jakby w ten sposób miał ją chronić przed złem świata. W pierwszej sekundzie z wahaniem, lecz ten gest odwzajemniła, niezbyt mocno, ale też jej obandażowana ręka nie pozwalała na żadne mocne uściski.

- Jest dobrze, w tym sensie, że nic mi nie jest. Ale ktoś mnie obserwuje. Mnie, ten dom. To nie był przypadek. I najwyraźniej nie jestem jedyna – nie wiedziała, czy to dlatego, że nagle zyskała na popularności, a może to był sposób Śmierciożerców na to, by ją wyeliminować? Dzisiejsza wymiana sów z Brenną mocno ją zaalarmowała. Zaniepokoiła. Teraz cienie były większe, łatwiej było się w nich skryć, ale dzisiaj nie miała tego denerwującego wrażenia, że jest obserwowana. - Naprawdę muszę się stąd wynieść. Odetchnąć – to, że dzisiaj tego wrażenia nie było, nie znaczyło, że się nie pojawi.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#4
13.08.2023, 16:02  ✶  

Niepokój - tylko tyle. Albo aż tyle. Nie było krzyku, paniki. Ciągle towarzyszący jej zapach ziół nadal obowiązywał, lecz w innym natężeniu niż dnia chociażby wczorajszego. Żadnych nowych ran? Żadnych pobitych okien, przewróconych mebli? Nic. Tylko on i ona byli najbardziej zaniepokojeni tym wszystkim. Nie ujmując niczego jej rodzicom, tym razem nie wieszał psów na jej matce. Tym razem. Cofnął szybko od niej ręce przypominając sobie, że przecież ma też ranne plecy i dotykanie ich mogło być nienajmilszym doświadczeniem w tym momencie. Zapomniał się, ot co. Trzymając dłoń na jej ramieniu powiódł spojrzeniem dookoła. Znów to samo. Żadnych śladów obecności czegokolwiek niepokojącego.

- Czułem. - Że ją obserwują? Nie. Że coś się działo - tak. Coś jej ewidentnie groziło, a teraz mówiła, że była obserwowana. Chyba nie powinien o tym wspominać, mogła panikować. Victoria? Panika? Jakoś to do niej nie pasowało, co? Z wrogiem materialnym możesz walczyć, możesz się mu przeciwstawić, możesz mieć wpływ na to, jak się zabezpieczyć względem niego. Ale przed czymś takim? Co wpełza do twoich snów, nie wiadomo jak się pojawia, nie wiadomo też gdzie? I kiedy. Nie zamykaj oczu. Za łatwo było wtedy przeżyć prawdziwy koszmar. Puścił w końcu kobietę całkowicie i w końcu spojrzał w jej oczy. Trzymała się lepiej niż się spodziewał. Bał się, że zobaczy znowu masakrę. Że naprawdę jego słowa mówiące, że "nic ci nie będzie" staną się okrutnym kłamstwem. Tak jakby to było najważniejsze w tej chwili... Na szczęście tragedii udało się uniknąć. Albo tragedia sama nie chciała się pojawić. Może jednak to, że nie była sama pomogło? Mogło pomóc. Ciężej w końcu niepostrzeżenie kogoś dręczyć, nawet jeśli to we śnie, gdy wokół są osoby gotowe ci pomóc.

- Jesteś spakowana? - Poszukał spojrzeniem jakiejś torby, a potem obecności kogoś innego od ich dwójki. Pomyślał o tym samym, o czym ona powiedziała do matki: co, jeśli słucha? Jak bronić się przed niewidzialnym wrogiem pozostawało tajemnicą. Ale może wystarczyło się stąd wyrwać na parę dni, żeby się uspokoiło. Albo i może na dłużej. Victoria mogła zostać w tamtym mieszkaniu ile tylko chciała, w końcu było jej.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#5
13.08.2023, 17:37  ✶  

Żadnych nowych ran, żadnych pobitych okien, żadnych przewróconych mebli. Bilans strat na tę noc prezentował się tak: siniaki na jej szyi zmieniły kolor na jeszcze bardziej fioletowo-niebiesko-zielono-żółty i jedne otworzone drzwi tarasowe. Fakt był jednak taki, że Victoria dość spokojnie noc przespała, nie wybudziła się przedwcześnie, nikt jej nie gonił, nie przestała nagle oddychać i żadne rany się z powietrza nie pojawiły. Był tylko większy niepokój. Noc bywała tajemnicza i niosła ze sobą smak niebezpieczeństwa, ale kiedy myślisz o tym, że pełne słońce rzuca cienie, a w tych cieniach czai się coś… Coś groźnego, co uderzy, gdy zaśniesz, to niepokój potrafił tylko rosnąć. Bo to znaczyło, że nigdy nie było się bezpiecznym, nawet w zaciszu własnej głowy i snów, kiedy ciało i umysł miały odpoczywać i się regenerować.

- Kiedy? – chciała wiedzieć kiedy czuł? W nocy? Nad ranem? - Bardzo? – czy to było takie same uczucie jak wczoraj? Zakładała, że nie, bo gdyby takie było, to pewnie przyszedłby w nocy jak ostatnio. Zmiana w stosunku do wczoraj była jeszcze jedna, Victoria spała, więc nie była taka zmęczona, myślała też trzeźwo, albo przynajmniej bardziej trzeźwo. - Miałam dziwny sen. Pojawił się w nim mężczyzna, nie ten sam, inny, był ubrany po mugolsku i miał ze sobą taką śmieszną mugolską broń. I powiedział mi, że się go pozbył co da mi na jakiś czas spokój. Rano był tutaj otwarty taras, tylko, że nikt z nas go nie otwierał – Victoria niespokojnie obejrzała się do tyłu, na te przeszklone drzwi, wypatrując tam czegoś… Ale niczego nie dostrzegła. - Pisałam o tym Brennie, bo i tak musiałam jej odpisać, robiła rysopis tamtego… tamtego. Dostałam od niej wtedy bardzo dokładny rysunek tego faceta z dzisiaj – przestała się kręcić i teraz spojrzała wprost na Sauriela. - Napisała mi, że… - Victoria przerwała na moment i wygrzebała z kieszeni długiej spódnicy zwitek pergaminu. Wyciągnęła go do Sauriela, żeby sam go przeczytał.



Znajdź specjalistę od pieczęci, niech zabezpieczy drzwi i okna.
Wypatruj cieni. Jeżeli jakieś zobaczysz i poczujesz, że ktoś cię obserwuje, tej nocy nie idź spać.
Nie byłaś jedyna.

- Matka powiedziała, że załatwi kogoś. Sprawdzą i zabezpieczą dom – dodała jeszcze i objęła samą siebie ramionami, bo poczuła, jakby zrobiło jej się zimniej. Ale nie było to możliwe, bo ciągle było jej tak samo zimno i to zupełnie się nie zmieniało. Mogła się za to przyzwyczaić.

Pokiwała głową w odpowiedzi na jego pytanie i skierowała wzrok na stojącą nieopodal torbę. Wyglądała niepozornie, ale żadnego czarodzieja nie powinno dziwić, że w środku była większa niż na zewnątrz.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#6
13.08.2023, 19:54  ✶  

- Kilka godzin po tym jak cię zostawiłem. Nad ranem już zniknęło. - Znaczy - jak zasnęła. A potem to się uspokoiło. Tylko nie wiedział dokładnie, kiedy się obudziła. Czy było wcześnie, czy było późno, jak minął jej dzień. I ile spała przede wszystkim. Nie potrafił dobrze określić też godziny, trochę się rozmyła w odczuciu dnia. - Nie da się tego porównać do wczorajszej nocy. Ale było. - Spokojniejsze, cichsze. Jak pulsowanie pod skórą informujące o tym, że coś jest nie tak, że zagrożenie istnieje, tylko ty nie potrafisz go namierzyć. Tamtej nocy ciemność zdawała się do niego szeptać. A przecież był z nią oswojony. Łatwiej lekceważyć niebezpieczeństwo, które cię otacza od tego, które otaczało twoich bliskich. Łatwiej się mierzyć ze strzałą wypuszczoną w twój brzuch niż taką, która celowa w kogoś, na kim ci zależy. Naprawdę nie chciał zgrywać bohatera. Ale nie potrafił całkowicie nie martwić się o osoby, które coś dla niego znaczyły. Rytuał tutaj niczego akurat nie ułatwiał.

Kiedy zaczęła mówić, że miała dziwny sen, przestał się rozglądać i od razu skupił na niej spojrzenie. Aktualnie wszystko, co zawierało słowo klucz "sen" i "wspomnienie" było jak alarm, który rozpalał syrenę nad głowami. Nie wyła, bo była bezgłośna. Ale czerwone światło ostrzegało wszystkich przed niebezpieczeństwem. Zawyć mogła dopiero, kiedy ktoś wciśnie magiczny przycisk "start".

- Ktoś ci pomógł? - W jego głosie dosłyszeć można było wątpliwość, czujność. Spojrzał w kierunku drzwi tarasowych, które teraz były zamknięte. No nie, nie chciało się nic tu zmienić, to nie była iluzja, która się rozmyje, kiedy wystarczająco mocno skupisz swój umysł. Wszystko pozostawało niezmienne i... wyglądało na to, że znów był to tylko sen. AŻ sen. - Ubrany po mugolsku, ale to nie mógł być mugol. - Dziękujemy Kapitanie Oczywistość! Bardziej przetworzył to na głos dla siebie niż dla niej, bo takie wnioski już pewnie zdążyła wyciągnąć. A nawet: na pewno. Mugole nie czarowali. Nie polowali na dziwnych gości robiących krzywdę w snach. - Pokaż mi go. - Ten rysunek, rzecz jasna. Chciał wiedzieć, chociaż przybliżenie, jak wygląda twarz kogoś, na kogo musiał uważać. Brenna musiała go nie widzieć, zresztą oskarżyła go wczorajszej nocy o ten napad. Zero żalu, naprawdę. Sam fakt bycia wampirem sprawiał, że ludzie w końcu stawali się ostrożni. Co dopiero ktoś noszący nazwisko Rookwood. Ich rodzina ziała byciem podejrzanym na kilometr - przynajmniej według niego samego. Wziął od niej kartkę, rozwinął... - Co to kurwa ma być? Odjebało jej? - Po co to napisała? Żeby przerazić Victorię jeszcze bardziej? Z drugiej strony musiała wiedzieć, żeby się chronić. Ale, na bogów, nie musiała tego pisać w TEN sposób! Gdyby lepiej się czuł to pewnie zacząłby teraz Brennę wyzywać i się wkurwiać. Zamiast tego tylko poruszył ciałem, jakby odetchnął i oddał jej karteczkę, którą prawie zmiął w dłoniach. - Nie znam się za dobrze na czarach ochronnych. Ale pozakładamy jakieś na dom. - To jest - tamten dom, nie ten. Bo ten... chyba tutaj już o to zadbała? - Poinformowałaś matkę? Żeby wezwała kogoś, żeby zabezpieczył dom i go sprawdził?



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#7
13.08.2023, 21:07  ✶  

-Wychodzi, że by się zgadzało – mruknęła w zastanowieniu i delikatnie potarła dolną wargę palcem, kiedy tak analizowała słowa Sauriela. - Przespałam całą noc, obudziłam się nad ranem. Strzałka mówiła, że jak wcześniej do mnie zerkała, to wszystko było pozamykane – uciekła spojrzeniem w bok. Tak jakby… no może nie pamiętała części snu. Może mężczyzna z poprzedniej nocy też tam był, a ten drugi go wytropił i… I tego nie pamiętała? Nie umiała powiedzieć. Ale było to przerażające. Nie tak łatwo było Victorię wystraszyć, Saurielowi dobrze się wydawało. A jednak – proszę bardzo, oto była wystraszona i spanikowana panna Lestrange. Jeszcze tego brakowało, by „uruchomiły się” wspomnienia, które do niej nie należały. Od czasu, kiedy mieli spotkanie z duchem dziewczynki i Sauriel podzielił z nią trzy wspomnienia, miała spokój… Albo raczej ten spokój został zamieniony na TO. Cholerny Vasilij Dolohov, mąż jej kuzynki, jednak dobrze wywieszczył, że będzie miała wielkie problemy. Pewnie cholera jasna sam nie wiedział jak wielkie, ale od początku maja te chmury, które mu się objawiły, tylko robiły się gęstsze.

- W sensie, że we śnie? Nie wiem. Pamiętam tylko tego faceta w stroju mugola i to jedno zdanie, które powiedział – wyjaśniła, a potem odruchowo już, ułożyła swoje dłonie na szyi, jakby próbowała ukryć ślady. - Bo w domu to zrobiło się poruszenie, Strzałka sprawdzała wszystkie katy, matka zresztą też – to nie były żarty. Obrażenia, z jakimi skończyła Victoria to nie były lekkie otarcia i rozbite kolanko, bo się dziecko przewróciło jak biegło. - Nie, nie sądzę, żeby to był mugol – potwierdziła. Mugol nie właziłby do czyjegoś snu.

Sauriel chciał zobaczyć rysunki, więc brunetka skierowała się do stoliku przy kanapie, gdzie miała porozkładane listy od Brenny. Sięgnęła po jeden z ni, ten przedstawiający mężczyznę, który ją zadręczał we snach.

- To nie jest skończony rysunek. Powinien mieć grubsze brwi i właściwie nie miał górnej wargi. Ale oprócz tego jest dość podobny – Victoria nie chciała na niego patrzeć. Wystarczyło, że gdy zamykała oczy, to widziała go z bliska, jak zaciska ręce na jej szyi, a usta wykrzywia w grymasie. - A to jest ten facet z dzisiaj, który go rzekomo przegonił – podała mu drugi rysunek. - Ten jest bardzo dokładny – jakby… Zbyt dokładny. Tak jakby Brenna dokładnie mogła się mu przyjrzeć. Wcześniej to Victorii nie przyszło do głowy, ale teraz nabierała wątpliwości. Wątpliwości i podejrzeń. Dlatego Brenna wiedziała, że Viki nie była jedyna? I jak się przed tym bronić?

To naprawdę było przerażające. Aż poczuła zimny dreszcz na karku.

- Tak, matka wszystko wie. Wezwie kogoś jak już mnie tu nie będzie, sprawdzą całą posiadłość – nikogo to nie śmieszyło i nikogo nie brało na żarty. - A ja wezmę ze sobą Hestię, na wszelki wypadek, gdyby była potrzeba. Nikomu nie podałam adresu, rodzicom też nie, na wszelki wypadek – dodała. Tamtejszy kominek nie był podłączony do sieci Fiuu, i tak będą musieli się przenieść gdzieś indziej, a najlepiej to zrobić skoki przez kilka punktów, tak na wszelki wypadek, a potem przejść się kawałek na nogach. Hestia zresztą siedziała grzecznie w klatce obok torby Victorii.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#8
14.08.2023, 10:37  ✶  

Skinął lekko głową na jej słowa. Tak, zgadzałoby się, co było niestety niepokojące. Ale może w jakiś sposób uspakajające? Skoro pojawił się ktoś, kto jak twierdził, pomógł jej pozbyć się problemu - przynajmniej na jakiś czas. Poczucie zagrożenia było mniejsze, a z tym mężczyzną poczucie zagrożenia w ogóle nie istniało. Zabawne - tak jakby ta więź po prostu wyczuwała zamiary innych osób wokół ciebie. Tak to zaczynał w zasadzie rozumieć, a ile czasu na to potrzebował? Trochę minęło. Nie skupiał się też za bardzo na tym JAK to działa, tylko JAK MA PRZESTAĆ DZIAŁAĆ. Zasadnicza różnica. Choć może gdyby się zastanowił głębiej to oszczędziłoby to kilku nieprzyjemności? Nie. Raczej nie. Nie robił przecież niczego z premedytacją, w zasadzie to starał się nawet utrzymywać spokój. Jak na siebie i jak na to, na ile mógł spokój utrzymać. Niestety nie tylko w świecie aurorów zrobiło się gorąco po Beltane.

- Ale to jest w chuj pojebane. - Nie zrozumiał tego odwrócenia spojrzenia i nie wyłowił z tego żadnej subtelności - raczej było dla niego tym, co on robił co rusz. Rozglądaniem się. Jakby coś zaraz miało się tutaj pojawić, wyleźć z ciemności nocy. Nawet on jakoś odczuwał niepokój. Szczególnie po tym jak miał okazję odczytać ten wspaniały list, który normalnemu człowiekowi to pewnie by zawał zapewnił. Aż włoski na karku dęba stawały przy takich rewelacjach. Wiedzieli tyle co nic, a sen się powtórzył. Niejako. Pytanie, czy można wierzyć tajemniczej postaci. Na pewno się chciało uwierzyć, bo kiedy ktoś ci mówił, że zagrożenie przeminęło, że się nim zajęli, to... człowieka chciał w to wierzyć automatycznie. I jednocześnie automatycznie myślał "a co jeśli nie?". Ta sprawa była porąbana. - Podejdziesz jutro do Ministerstwa i zgłoś to. Oficjalnie. Że ktoś próbował cię zabić nieznaną ci magią poprzez sen. - To w zasadzie nie była propozycja, bo jeśli ona nie pójdzie w dzień, to on ją zatarga nocą. Skoro nie była jedyna to może prowadząc śledztwo, ktokolwiek je prowadził,a Brenna ewidentnie była zorientowana, przyda mu się każda informacja i na pewno informacja o każdej ofierze. Wtedy łatwiej było poustalać niektóre rzeczy, może trafić na ślady, jakich wcześniej nie było. Nie mogli tutaj mówić, że "to tylko sen". Tutaj była ewidentna próba morderstwa za pomocą magii, która nie była zrozumiała dla Sauriela. Dla Victorii też nie.

Wziął od niej rysunki i przyjrzał się im. Nic mu nie mówiły. Obce twarze, które widział po raz pierwszy. Natomiast zamierzał je sobie zapamiętać i nawet podpytać o nich w swoich regionach. Może ktoś ich kojarzył.

- Potrzebne ci to? - Podniósł kartki, żeby na nie pokazać. Że to o to mu chodzi. Łatwiej niż opisywać, choć... napastnik Victorii był tak charakterystyczny, że chyba nawet rysopis nie był jakoś wybitnie potrzebny. Ale lepiej mieć niż nie mieć. - Jasne. Posiedzę z tobą trzy, cztery dni. Pewnie to wzdłuż i wszerz zabezpieczą w tym czasie.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#9
14.08.2023, 12:48  ✶  

Gdyby się tak zastanowić, to ta więź miała swoje dobre strony. Pomijając w ogóle kwestię tego, czy nakazywała czuć rzeczy, jakich dana osoba normalnie by nie czuła, albo nie czuła ich obecnie, to to wyczuwanie zagrożenia… Mogło być przydatne. Choćby w tym, by stwierdzić, czy ktoś ściemnia, czy nie. Czy Wyolbrzymia czy nie. Czy można zawczasu zaradzić na coś, jeśli było się obok – ale to obok trzeba było być. W tym wypadku, jeśli mieli ze sobą spędzić kilka dni, to pod tym względem nie było lepszej osoby do pilnowania Victorii niż Sauriel. Raz, że w ogóle nie musiał spać (choć było to skazane, wszak psychika też się męczyła, nawet jeśli cieleśnie wszystko było dobrze), a dwa, że mógł zareagować właściwie od razu, wyczuwając, że coś jest nie tak. Że coś jej grozi. I wzajemnie prawdę mówiąc. To, że oboje w swojej obecności czuli ten dziwny spokój i czuli się na miejscu to… To taki tam, powiedzmy, że „bonus” – bo irytujący kogoś, kto miał taką manię kontroli na tym punkcie jak Sauriel. Victoria też nie lubiła, jeśli ktoś na nią wpływał, głownie dlatego opanowała oklumencję, ale jak już było kilka razy wspominane – to było najmniejsze z jej zmartwień, bo nie zmieniło całego jej życia, nie wywróciło go do góry nogami i nie czuła przy tym, że traci rozum.

- Muszę to przemyśleć. W sensie skłaniam się do tego, żeby to zgłosić, mam też wypis ze szpitala i opisane wszystkie obrażenia. Tylko jeśli źle to zrobię, to Brennę i jej rodzinę odsuną z tego śledztwa, a boję się, że jeśli ruszy to ktoś inny, to niedokładnie, albo nie wezmą tego na serio… - ale prasa na pewno wyczuje pismo nosem. Zaczną się rozpisywać o ataku na aurorkę i to jeszcze ostatnio nagle rozpoznawaną. Na to też nie do końca była jeszcze gotowa w obecnym stanie. Wolała to póki co kontrolować, dlatego dała Lockhartowi wywiad. - Będę musiała to z nią przedyskutować. Listownie – stwierdziła i westchnęła. Ale to nie teraz, nie teraz… Trzeba było to dobrze rozegrać. Sauriel nie musiał więc toczyć z nią o to boju, nie musiał jej siłą zatargać do Ministerstwa, ale to pewnie też byłby piękny widok.

- Nie, niepotrzebne – westchnęła. - Chcesz tę niedoróbkę? Mogę poprosić o zaktualizowaną wersję – chodziło rzecz jasna o zabójcę. Mordercę. No tego, który próbował ją zabić we śnie. - Dziękuję. Naprawdę. Po dzisiejszej nocy nie chcę tutaj siedzieć.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#10
14.08.2023, 13:36  ✶  

Dobrze, czyli myślała nad tym. Sądził, że mogła być taka przestraszona, że jakiekolwiek logiczne zastanawianie się nad tematem odpadało. Jego niepokój nie opadał mimo wszystko. Miał w sobie to dziwne napięcie, kiedy wydaje ci się, że ktoś cię obserwuje i nie wiesz, czy tylko ci się wydaje, czy sobie dokładasz parę zdań do rzeczywistości, czy tak naprawdę jest. Kto? Skąd? Dlaczego? Czemu Victorii się to śniło i czy to był jakiś rodzaj zemsty? Owszem, gdyby to zrobiła to pewnie Brenne by odsunęli, od razu o tym pomyślał. Ewidentnie jakieś śledztwo na swoją rękę robiła. Tylko że robienie sobie z boku śledztwa a przeprowadzenie je przez... zespół robiło różnicę. Czasami gorszą. Tak, niestety. Natomiast...

- Porozmawiaj z nią o tym, bo to... - tutaj wskazał na list, który jej oddał - ... jest jakaś paranoja. Czy robi śledztwo piaskownicowe w swoim grajdole czy robi oficjalnie dla Ministerstwa. - Kurwa, przecież Brenna sama mogła być jebnięta. Mogła być jakąś paranoiczką, albo maniaczką, no skąd miał wiedzieć? Victoria jej ufała, spoko! Sauriel powierzył jej Victorię bo miał też zaufanie, że ta jej, no nie wiem, nie porwie nagle i nie zrobi jej z dupy jesieni średniowiecza. To jest jedna sprawa - to, jak kogoś traktujesz. Sam przecież był tego wręcz zjawiskowym przykładem. To, że na boku możesz być psycholem to już inna rzecz. On też zamierzał przecież zrobić swoje śledztwo, tylko z zupełnie innej strony. Znowu. Zaczynało go wkurwiać, że wszędzie teraz nagle pojawiała się Brenna, gdzie by się nie obrócił. Po prostu pech. Pech, że na nią wpadł, pech, że zainteresowała się nie tymi tematami, co powinna. Pech, że była akurat w śnie Victorii. Albo nie? Może szczęście? Szczęściem by to nazwał, gdyby ją znał. Cynthie znał lepiej. To też była psycholka, ale przynajmniej swoja. No nikt normalny nie babrał się w trupach, nikt by nie wmówił Saurielowi, że to możliwe. Zresztą - nekromantka. To też o czymś mówiło. - Na serio to wezmą na pewno. To, co teraz się dzieje, wymusza na nich, żeby spięli te pierdolone dupy. - I tak, miał też na uwadze to, jaki szum się wokół tych Zimnokrwistych (czy jakkolwiek to nazywali, Sauriel tej nazwy ni chuja nie notował w głowie) zrobił. A skoro jest to oznaczało, że Ministerstwo na bank chciałoby się popisać jak to oni dbają o swoich obywateli. Tego był więcej niż pewien.

- Możesz? Jak możesz to pewnie. Wolę aktualną. - Im więcej szczegółów tym w zasadzie lepiej, skoro już i tak zamierzał z tym latać. Dobrze, że będzie miała ze sobą sowę to kontakt będzie możliwy gdyby cokolwiek się działo. Brak kominka, czy raczej brak podłączenia, był tutaj wspaniałym plusem. Jasne, trzeba tam tuptać, ale z drugiej strony jeszcze mniejsza szansa wyśledzenia. - popytam u siebie o tego skurwiela. - Chyba nie musiał tego mówić, chyba to było oczywiste? Ale powiedział. - Jak się trzymasz? - Dopytał tak poza tym. Albo właśnie WŁĄCZNIE z tym. Victoria często wyglądała na opanowaną, a potem było jak było. A że on jeszcze mistrzem czytania ludzkich nastrojów nie był to wolał wiedzieć, na czym stali. - Eliksiry nasenne masz? - O zgrozo, jakoś o tym nie pomyślał, ale by się nie zdziwił, jakby Victoria znowu nie chciała spać. A było jej to potrzebne tym bardziej.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Victoria Lestrange (2907), Sauriel Rookwood (2401)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa