Sauriel Vincent Rookwood
Stan cywilny: wolny
Krew: czysta, wampir
Zamieszkanie: Londyn, Streatham, jego dom stoi przy parku Tooting Comms.
Pochodzenie: Tuam, Irlandia. Droga Sauriela przez życie była dość zawirowana. Jego matka, Anna Mulciber, uciekła razem z nim przed mężem. Nie chciała dla syna przyszłości w rodzinie Rookwoodów. Kobieta była bardzo chorowita. Brak krewnych w okolicy poskutkował pobytem w sierocińcu (bo był to zarazem dom dla dzieci jak i samotnych matek) - i choć nie był on długi, poskutkował mocnym wpływem na charakter bohatera i jego matki. Dizeciaki tam znikały. Strach rządził pustymi korytarzami, a siostry zakonne były katami, które tylko przed światem zewnętrznym uchodziły za pełne miłości.
Eryk w końcu odnalazł ich i wyciągnął, by przywieźć go do rodzinnego domu w Londynie. Eryk to wierny wyznawca Czarnego Pana i trzymał ich dom rodzinny mocną i ciężką ręką. Tam też Saureil dorastał, starając się po prostu przetrwać. Ostatnim z dramatów wyciągniętych z domu był Joseph - stary, bardzo stary wampir, któremu ojciec wręczył syna jak najpiękniejszy z podarunków. I takim sposobem Sauriel dołączył do grona nieumarłych.
Rozproszenie: ◉○○○○
Transmutacja: ○○○○○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ◉◉○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉◉○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉◉○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉◉○
Sauriel przestał już walczyć i bronić się przed tym, kim miał się stać. A przynajmniej kim świat oświadczył, że świat stać się miał. I nagle zrobiło się przyjemniej. Lepiej, łatwej. Ten mężczyzna jest dobrym kolegą do drinka, żeby potem bez żadnych skrupułów i z czystą przyjemnością rozbić czyjąś twarz na ścianie. Niekiedy potrafi zamienić mord w szaleńczą, artystyczną wizję, jeśli tylko jakiś diabełek na ramieniu podszepnie mu o tym słówko. Przekaz. Że ten akt powinien mieć przekaz.
+ Brutalne morderstwo Longbottoma
Różdżka: Szpon hipogryfa, Bez, 13 cali, sztywna
Zwierzę totemiczne: Czarny kot
Aura: Czerń mieszający się z ołowiem, z przebłyskami czerwieni
O zdolnościach:Pan Sauriel ma jednego konika - i jest to obijanie mordy. Jeśli dodać do tego opanowanie rodowej zdolności to nic dziwnego, że jego ojciec lubi o nim mówić per "pies gończy". Transmutacja to jego koszmar, a za poważne czarowanie wziął się tak naprawdę, kiedy ojciec go przycisnął po powrocie z Hogwartu, w którym pokiwał się od kąta do kąta. Nie powinno więc dziwić, że przy patronacie Eryka na współkę z Josephem czarna magia, nekromancja, była głównym tematem na tablicy. Mimo tego, że jest naprawdę bystrym i obeznanym ze światem i życiem człowiekiem. Ale podobno ci z marginesu tak mają. Ci "ludzie upadku".
Jak patrzę tak to mnie widać, a jak tak to już nie 0: Przydomek Sauriela nie zaczął się od jego koloru oczu, włosów, nie miał pochodzenia od tego, jakiego pecha ze sobą niósł. Wziął się w szkolnych murach od tego, jak cicho się poruszał i jak przekradał między cieniami.
Nocna Mara (III): Joseph skrzętnie dba o swojego protegowanego i troszczy się o to, by poznał wszelkie tajniki życia nieumarłych. W paczce tego nie mogłoby się obejść bez nauczenia Sauriela największego daru, jakim dysponują. Sauriel... czasem z tego korzysta. Szczególnie jak się wkurwi.
Walka wręcz (I): Sauriel od dawna wolał przyjebać komuś z główki niż męczyć się z machaniem magicznym patykiem. Jakoś... przychodziło mu to naturalnie. Instynktownie. Po paru bójkach nawet zaczął ćwiczyć.
Zastraszanie (I): Wolę, żeby ludzie popierali mnie ze strachu niż z przekonania. Przekonania są zmienne, strach zawsze jest ten sam. ~ J.Stalin
Sauriel zaczął nosić agresję jak zbroję. Jest w nim coś mrocznego. Bardzo mrocznego. Na początku jego życia to były groźby, by zostawić go w świętym spokoju. Potem groźby zamieniały się w czyny. A w końcu te czyny odcisnęły na nim takie piętno, że teraz krąży w jego bezdennie czarnych oczach tworząc otchłań. W Otchłań zaś należy spoglądać z rozwagą. Albo ona spojrzy w Ciebie. Sauriel nie ufa ludziom. Ale wie, że człowiek przerażony jest o wiele godniejszy zaufania niż ten pewny siebie.
Popularny 0: Już pod koniec swojego nauczania w Hogwarcie Sauriel dowiedział się, że nawet zła reputacja ma swoje korzyści. Czasem nie trzeba się nawet ruszyć - wystarczy się przedstawić i już druga strona wie, że lepiej się wycofać. No bo po co marnować swoje życie..?
Muzyka (I): - Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
- KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
Muzyka była zawsze ucieczką dla Sauriela. Przed światem. Przed sobą. Przed... wszystkim. Pisał utwory i grał te najbardziej kultowe. Led Zeppelin ozdabiał jego starą gitarę. Marzył i nadal marzy o tym, żeby związać z tym swoje życie. Po prostu grać, nawet jeśli za marne pieniądze i zostawić cały ten burdel za sobą.
Magia bezróżdżkowa (II): -Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność. Równie dobrze można by przyzywać trąbę powietrzną.
A więc (ponieważ nie wolno zaczynać od A WIĘC) pan Sauriel lubi obijać twarze. Wspominałam o tym, prawda? I co za tym idzie - "rzucanie zaklęć BEZ różdżki jest bardzo pomocne..." - powiedział Sauriel po dwóch złamanych różdżkach. Tak, jest leniwy. Ale kiedy czegoś potrzebuje, kiedy naprawdę CHCE to potrafi bardzo szybko się tego nauczyć.
Znajomość półświatka (II): Sauriela życie skupia się na Nokturnie. To tam się szlaja, tam poznaje ludzi, tam nawiązuje przyjaźnie, znajomości i kontakty. Tam też więc wszystko załatwia i radzi sobie z codziennością. Nokturn i Podziemne Ścieżki są jak jego drugi dom i zna bardzo dobrze te ponure zakątki. Sam sobie jest tam bossem i wydziera swoje kawałki ziemi.
Podejrzany (I): Czy wampir może NIE wyglądać podejrzanie? Zwłaszcza taki, który ma zawsze spojrzenie jakby chciał ci żołądek wyciągnąć przez gardziel. I mean - come on.
Toksyczna rodzina (II): Joseph nie należy do osób, które dobrze znoszą sprzeciw ani do osób, które łatwo do czegoś przekonać, zmienić jego zdanie. Należy za to do osób, które są dobre w słuchaniu. On wie, co dla Sauriela jest najlepsze, a czarnowłosy przekonał się, że nie warto się z nim nadmiernie szarpać i wkraczać na ścieżkę wojenną. To pokrętna relacja, do której czarnowłosy się przyzwyczaił.
Uzależnienie (I): "Na grobie mu napiszą: żył żartem, pił serio".
Kiedy muzyka nie wystarczała zaczęła się ucieczka w używki. Sauriel dużo pali i tylko trochę mniej pije. Palenie pomaga mu na drżące dłonie. Picie pomaga ukoić nerwy, wyzerować się. Kiedyś były to dzikie imprezy, dziś są to zdecydowanie mniejsze ilości. Bo tak się składa, że im człowiek starszy, tym więcej sekretów ma do ochrony.
Drobny lęk (I): Więzienie. Brak możliwości swobodnego poruszania się. Ograniczenie przestrzeni. Myśl o zniewoleniu tak go przeraża, że gotów jest nosić kapsułkę z cyjankiem pod językiem.
Miastowy (III): Sauriel ni chuja nie zna się na przyrodzie, a kiedy się z nią zapoznaje to tłumaczy ją sobie na wszelkie dziwne i pokrętne sposoby. Nie interesują go kwiatuszki i zwierzątka. Nie ma hobby opartego na zwiedzaniu lasów. Trzyma się dużych miast - po nich potrafi nawigować i tam mu dobrze.
Uparciuch (I): Sauriel nie ma problemu z przyjmowaniem rozkazów i wykonywaniem ich tak, jak sobie tego zażyczy zleceniodawca. Natomiast kiedy już coś robi, obmyślił plan działania i dostał wytyczne - lubi to robić po swojemu. Prowadzi to często do sytuacji niebezpiecznych, kiedy zamiast ze sobą kogoś wziąć do pomocy to idzie sam tylko po to, żeby nikt mu nie przeszkadzał i nie wchodził w drogę. Nie lubi się dostosowywać, niechętnie zmienia zdanie na jakiś temat. Próby przekonania go, żeby było inaczej niż on już postanowił zazwyczaj prowadzą go do wkurwienia się, w gorszym przypadku - nawet do rękoczynów.
Skrzat półkrwi (I): Kwestia wierzytelności dzienniczka długów jest prowadzona u Sauriela bardzo skrzętnie. Prawie wszystko traktuje na tej zasadzie, nawet "przyjacielskie przysługi". I chociaż takim przysługom odmawia, to na pewno nie osobom bliskim. Mogą być już mocno zadłużeni, ale powiedzieć "nie"? Przecież o to chodzi, żeby trzymać się razem w tych zjebanych czasach, tak?
Doświadczenie: Saurielowi mało po drodze było do jakichkolwiek zawodów, a jego temperament szybko sprowadził go na Nokturn. I to tam powoli budował swoją "karierę". Od zwykłych mordobić aż po odbieranie komuś życia.
Kiedy został wampirem (w wieku 21 lat) Joseph zaproponował go do pracy w Departamencie Magicznych Stworzeń, w dziale kontaktu z wampirami. Jego znajomość prawa oraz łatwość brylowania w nim upraszcza życie krwiopijców i uprzykrza życie osobom, które nie lubią przyznawać, że nie mają racji. Czasem więc się tam pojawia, szczególnie kiedy jest potrzebny - stanowi to całkiem wygodną przykrywkę codziennego funkcjonowania.
Aktualne miejsce pracy: Głównym zarobkiem Sauriela są wszelkie zlecenia na rzeczy nielegalne. Mam tu na myśli obijanie mordy czy... zabójstwa. Ale tak naprawdę przyjmuje większość rzeczy. Głównym - bo stanowią gwałtowny zastrzyk gotówki. Z tych stabilnych to pilnuje grzecznie kilku lokali, w tym alfonsów, co niektórzy brzydko nazywają "haraczami".
Poza tym czasem zagląda (parę razy w miesiącu) do Ministerstwa, do działu kontaktu z wampirami. Szok, nie?
Cechy szczególne: całkowicie czarne oczy, spojrzenie mówiące, że zaraz cię zabije, zblazowana twarz, niemal biała karnacja
Rozpoznawalność:Poziom IV - Popularny
Sauriel Rookwood. Taak, jest taki. Był? Chyba jest nadal. Albo..?
Chwilowy narzeczony Zimnej, chyba tej Lestrange, buntownik z wyboru, wzbudzający ciarki mężczyzna.
Czarny Kot. Taak, jest taki! Widać jego odciski łap na Głębokich Ścieżkach. Jego czarną czuprynę na Nokturnie. Zawsze się tu kręcił, ale teraz..? Leniwe, mrukliwe Kocię, któremu potrzeba tylko zapalnika do zamienienia się w bestię. Porywczy, gwałtowny. Ale słowny. Możesz zawrzeć z nim umowę i mieć pewność, że jej dotrzyma. Tylko pamiętaj, żeby samemu spłacić zaciągnięty dług. On zawsze po niego wróci.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Prawnik, uprawia jogging, wegetarianin. Morderca z hobby - bo przecież nie ma człowieka bez wad.
Życie Sauriela bardzo mocno obróciło się wokół Śmierciożerców. Przede wszystkim skupiło się na Podziemnych Ścieżkach. Nokturn stał się praktycznie jego domem, z którego wypełzał do domu, albo do Ministerstwa Magii, żeby tam głosić mądre (nie)prawdy w imieniu wampirzej socjety. Nadal jest nieco skołowany wobec pragnienia, żeby to wszystko się skończyło, ale stara się nieść głowę na normalnym poziomie i patrzeć przed siebie, a nie pod swoje nogi.
Sauriel mieszka aktualnie u swojego wampirzego ojca. Joseph to stary wampir wywodzący się z rodu Rookwoodów. Nie jest Śmierciożercą, ale wspiera ich działania. Sauriel się od niego tak uczy, jak i odnajduje pozytywy w kontakcie z tym starym uparciuchem. Pogodził się z faktem, że ten odebrał mu życie.
Mam uczulenie na robienie z postaci debila - poza tym jestem bardzo otwarta na eksplorację wszelkich wątków.
![[Obrazek: klt4M5W.gif]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=klt4M5W.gif)
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.