• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14 Dalej »
[14.02.1972] Jak być grzecznym w Walentynki

[14.02.1972] Jak być grzecznym w Walentynki
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#1
02.01.2023, 19:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.05.2023, 11:31 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Victoria Lestrange - Piszę, więc jestem

Jak być grzecznym w Walentynki

Minęło kilka dni. Intensywnych dla jednych, dla innych zatrutych codziennością. Tak jak obiecał Victorii - pomagał. Próbował za wszelką cenę dostać się do kryjówki, która pewnie teraz była obserwowana i każdy, kto się w tamtych okolicach kręcił, był brany pod uwagę jako osoba do sprawdzenia, pilnowania, do zastanowienia się, czy ma cokolwiek wspólnego z podejrzanym. Dlatego Sauriel starał się do tej okolicy nie zbliżać. Nadal jednak szukał. Szukał wejścia. Jakieś istniało. Wystarczyło tylko dopaść odpowiedniego człowieka. Tym razem znaleźć się w odpowiednim miejscu i dobrym czasie. To trwało. I te noce oraz dnie mu pożerało. Brak snu był tutaj całkiem pomocną rzeczą. Niekoniecznie zdrową (dla umysłu), ale pomocną.
W końcu znalazł.
Zjawił się popołudniem pod domem Lestrange. Z bukietem kwiatów, które przygotowała jego matka. Victorii się pewnie spodobają - tak pomyślał. Choć kiedy patrzył na ten bukiet uważał go za całkiem brzydki, albo chociaż przeciętny.
Ciekawe, czy Victoria była wyspana.
Ciekawe, że w ogóle zajęła jego myśli i przestały być to myśli nacechowane tylko tym, że chciał się jej pozbyć.
Przywitał się należycie z jej ojcem, który mu otworzył i wymienił z nim kilka uprzejmości. Przywitał się z Victorią, wręczył jej kwiaty i na szczęście nawet nie musiał odmawiać poczęstunku. Wszak zabierał swoją narzeczoną na późny obiad.


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#2
02.01.2023, 19:21  ✶  
Kolejne dni minęły szybko, głównie dlatego, że Victoria w końcu zasnęła. Co prawda nie bez pomocy, ale ważny był skutek, bo przespała do następnego dnia. Czy coś jej się dzięki temu ułożyło w głowie? Może trochę, może odrobinę. Nie wspomniała jednak nic rodzicom, ani się nie zająknęła, że ostatnie dwa dni widziała się z Saurielem. Jednak w sobotę matka wspomniała, że dobrze by było, jakby się w poniedziałek zobaczyła ze swoim przyszłym narzeczonym i że musi znaleźć na to czas w swoim grafiku, bo to czternasty lutego. No tak. Jak mogłaby zapomnieć? Spotkanie zostało już zaaranżowane, to kolejna próba w restauracji, żeby nikt im nie przeszkadzał. Jak na to jak to wszystko wyglądało, ich rodzice zadawali sobie wyjątkowo dużo trudu, by wyglądało to wszystko poprawnie: że się spotykają, że budują jakąś relację… Cóż, tak było. Ale jak na ironię działo się to za plecami rodziców. Na tę rewelację o poniedziałkowym spotkaniu Victoria tylko westchnęła i stwierdziła, że no dobrze.
I na tym temat się zakończył.
Nic wielkiego w czasie wolnego nie robiła, w pracy też nie działo się nic, co wymagałoby jej nagłej obecności. Dlatego wieczorem w umówiony dzień była gotowa. Jej falowane włosy zostały spięte, odsłaniając szyję i dekolt, gdzie zawieszony miała naszyjnik z dość dużym, wypolerowanym kamieniem. Do pary miała też założone delikatniejsze kolczyki. No i oczywiście suknię, bo jej matka chyba by nie wytrzymała, jakby Victoria poszła na taki obiad i w ogóle na taki wieczór ubrana inaczej niż to wypadało czarownicy czystej krwi. A że czarodzieje byli dość staroświeccy… Efekt łatwo było sobie wyobrazić. Victoria była do tego przyzwyczajona, nie narzekała więc zbytnio.
Pan Alexander powitał Sauriela, zagadał go chwilę – i był to całkiem sprytny ruch, że był to on, bo Isabelle gotowa wygłosić jakieś kazanie na temat zachowania. Ojciec Victorii życzył jednak miłej zabawy, choć zerkał jeszcze za ramię, jak kobieta przyjmuje bukiet kwiatów. Jej tam się podobał, po prostu miło było dostać kwiaty a i wiedziała doskonale, że Sauriel nie był tego prowodyrem. Po prostu go dostał i miał jej wręczyć. Te znowu wylądowały w wazoniku, który postawiła na okrągłym stoliku w korytarzu, gdzie byli, z myślą, że zaniesie go sobie do pokoju, jak już wróci.
I tak, na szczęście nie musieli tego ciągnąć tutaj dłużej, bo przecież "mieli rezerwację w restauracji i brzydko byłoby się spóźnić".
- Podziękuj w moim imieniu matce za kwiaty – powiedziała, kiedy byli już z daleka od wścibskich uszu rodziny, tam, gdzie mieli być, prowadzeni do stolika, który był dla nich przygotowany.
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#3
03.01.2023, 18:00  ✶  
Sukienka. No tak, w zasadzie czego innego by się spodziewał, jeśli nie sukienki? Nawet nie SUKIENKA. Suknia. Nie lubił takich umalowanych i uszykowanych kobiet. Nigdy jakoś nie przypadały mu do gustu. Tak oficjalnie ubrane, by DUMNIE prezentować swoją krew, swoją rodzinę, całą siebie. Było w tym coś sprzedajnego. Oczywiście było to przede wszystkim naturalne ze wspomnianego już powodu. Wypadało jakoś wyglądać, kiedy szło się do restauracji. Dzisiaj, hurra! Walentynki! To nie był czas na spacerki po parku w dżinsach. Gdyby oddychał to teraz by cicho odetchnął. Ale tylko imitował oddychanie przy ludziach, więc wzdychanie było tutaj zupełnie teatralne. Teatru zaś nie potrzebowali. Został przy tym, że “wypada się dogadać”. Chociaż znowu jak przyszło do spotkania to nie miał ochoty, znowu go to trochę irytowało, znowu był zły i takim sposobem ta karuzela spierdolenia zaczynała się od nowa. Na szczęście w o wiele mniejsze natężenie tej złości sprawiało, że nie błyskało mu z oczu nienawiścią i nie był taki nabuzowany, żeby od wejścia się całkowicie spinać. Dzięki temu i zamienienie kilku zdań z panem Lestrange było nie tak tragiczne.
Mogli gładko aportować się do miejsca, gdzie czekał na nich ten stolik.
- Podobał ci się? - Hej, zawsze to jakiś progres. Zadawanie pytań i minimum zainteresowania. Chociaż wciśnięty w garnitur znowu był nieszczęśliwy, w dodatku w restauracji… to nie tak, że wampiry nie mogły jeść. Mogły. I mogły cieszyć się smakiem tego jedzenia. Ale chyba było jeszcze za wcześnie dla niego, żeby to robić. Widok jedzenia tylko pogarszał jego nastrój z myślą, że już nie było takiego, które by go nasyciło. - Wiem, jak wejść do kryjówki. - Powiedział, kiedy odsuwał jej krzesło do stolika. Jak gdyby nigdy nic. Mogli oczywiście też porozmawiać o życiu i śmierci i jak zrobić jutro jajecznicę. No - mogli. Usiadł po drugiej stronie stolika.


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#4
04.01.2023, 01:57  ✶  
Bez sukienki to nawet nie wyglądałaby dobrze przy Saurielu w garniturze – ba, prezentowałaby się śmiesznie. A to, że była przyzwyczajona… no była. Nie znaczyło, że musiała lubić ubierać się *aż tak*, bo sama uważała to za lekką przesadę. Lubiła sukienki, ale delikatniejsze. Mniej… przytłaczające. Choć z makijażu by nie zrezygnowała – inaczej nie dałaby rady zamaskować tych swoich cieni pod oczami, które po tych latach stały się już stałym bywalcem.
- Tak, bardzo gustowny. Twoja mama wybiera jasne kwiaty, chcąc przekazać, że intencje są szczere – kwiaty miały swój język, rodzaj kwiatów miał znaczenie, ich kolor, ilość. Sauriel mógł tego nie rozumieć, ale Victoria łapała. To były takie wiadomości, a po rozmowie z Anną naprawdę sądziła, że tak było.
- O? – wydobyło się z jej ust, kiedy Sauriel tak stał obok i mówił jak gdyby nigdy nic – tak było bezpieczniej. Bo kto by przypuszczał, że będą rozmawiać o tak poważnych rzeczach przy stole na r a n d c e zorganizowanej w Walentynki przez ich rodziców. No raczej nikt. Brunetka usiadła i pozwoliła się przysunąć, co w tym momencie było wielką pomocą, bo w tej nieszczęsnej sukni nie było to tak proste do wykonania. Za to, kiedy Sauriel siadał zobaczył, jak jego r a n d k a (w ciemno niemalże) właśnie ściąga ten przytłaczający naszyjnik i kolczyki i wsadza je do małej torebeczki, po czym uśmiechnęła się do Sauriela. - Muszę tylko pamiętać, żeby je założyć, jak będziemy stąd wracać – to tak jakby miał wątpliwości co do tego, czyj to był pomysł, żeby się tak ubrała. No na pewno nie jej. Ale sukienki przecież tak nie ściągnie. - To co z tym wejściem?
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#5
04.01.2023, 10:07  ✶  
Pokiwał lekko głową, w zamyśleniu, albo automatycznie. Gdybym miała być szczera - było to nieco bardziej automatyczne. Przytaknięcie, potwierdzenie, że słucha, a nie że zapytał a potem to zlewa zimnym moczem. Chociaż takie gesty potrafiły być odbierane naprawdę różnorako. Bo mógł to być gest, którego celem miało być właśnie niby potwierdzenie, bo tak naprawdę NIE słuchał. Słuchał.
- Szczere. No… - Szczere… w czym? Że intencje szczere? Ale jakie intencje? Sprawienie przyjemności? - Zdarzyło jej się coś pomarudzić o tym, że każdy kwiatek coś symbolizuje. Jeden nawet wbił mi się w pamięć. Ale że kolor ma też znaczenie… - Róże, stokrotki, chryzantemy i inne takie. A tu się okazuje, że to nie tylko kwiaty. Kolory też. Będzie miał teraz dwie kobiety, które gdzieś tam mimochodem będą o tym wspominać. No i dobra. Każdy miał jakieś tam swoje hobby.
Patrzył na nią tak trochę jak krowa na trawę, kiedy ściągała te wszystkie stroje… iii kiedy wcisnęła je z taką gracją do torebeczki to aż zamrugał kilka razy. Zwłaszcza kiedy jeszcze po tym się uśmiechnęła, jakby to wszystko było planowane i… i sam sięgnął do krawatu, żeby go ściągnąć. No bo co? Skoro ona się tu rozbierała z tych wszystkich niewygód, to on też nie zamierzał siedzieć jak debil. Przewiesił krawat i rozpiął okropną koszulę pod szyją. NIE ZNOSIŁ czuć czegoś na szyi. Od razu miał wrażenie, jakby coś go podduszało. A nawet nie oddychał.
- Nie krępuj się. Ja nie zamierzam. - To znaczy nie zamierzał cudować, jeśli jej to nie pasowało. Z wiadomych względów. Tym nie mniej tutaj z przyjemnością się dostosował. - A nie wiem. Zamierzasz iść w sukience? Mogłaby ci się przypadkiem… podrzeć.


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#6
04.01.2023, 12:31  ✶  
- Tak, rodzaj wręczanych kwiatów ma znaczenie, tak samo jak ich kolor. Ale też ilość, chociaż chodzi głównie o to, czy kwiatów w bukiecie jest parzysta czy nieparzysta ilość. Nieparzyste są na szczęście, a parzyste na pogrzeb – ależ faux pas można było popełnić wręczając komuś bukiet i dołożyć tam parzystą ilość kwiatów, to głowa mała. Niby pierdoła, ale warto było takie rzeczy wiedzieć, choć wątpliwe, by Sauriel miał mieć styczność z kwiatami inną, niż bukiety komponowane przez jego matkę. Prawda była taka za to, że rzeczywiście musiał się uzbroić w cierpliwość, bo nie dość, że jego matka lubiła kwiaty, to już przy pierwszym spotkaniu okazało się, że jego przyszła – również. On lubił, kochał muzykę, a one kwiaty. W przypadku Victorii to chodziło ogólnie o rośliny, nie tylko te piękne, cieszące oko.
Och, widziała to spojrzenie! Rookwood zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, że przyjdą tutaj odstrzeleni w te szykowne stroje na późny walentynkowy obiad, który będzie jadła tylko ona (plus był taki, że już nie będzie pytania pod tytułem "a ty nie zamawiasz jedzenia?"), a pierwsze co zrobi Victoria, to ściągnie bogatą, zbyt strojną i zbyt ciężką (tak do noszenia jak i wizerunkowo) biżuterię, i wciśnie ją do torebki. O c z y w i ś c i e, że planowała to od samego początku! I absolutnie się z tym nie krępowała. No przecież nie będzie w tym siedzieć. Bardzo chciała też powyciagać te wszystkie spinki z włosów, ale już sobie darowała robienia tutaj przedstawienia. Za to uniosła wyżej jedną brew, kiedy Sauriel najwyraźniej ośmielony, poszedł w jej ślady i poluzował sobie koszulę i pozbył się krawatu. No i proszę – od razu swobodniej, pomimo ubioru, w jakim oboje tkwili. Ale nie wyróżniali się, bo dziś był taki dzień, że nie tylko oni postanowili (no, postanowiono za nich) przyjść tutaj na jakże miły wieczór – był luty i nadal wcześnie robiło się ciemno. A że była to restauracja z renomą, no to wszyscy byli poubierani jak na wielkie przyjęcie.
- O nie nie, nie zamierzam. Przecież wszyscy będą się gapić – ale podarta sukienka to nie problem, byłaby w stanie naprawić ją magią, gdyby została tylko trochę podarta. Tym niemniej… Raczej nie planowała ryzykować. - Jakbys dał mi znać wcześniej, to wzięłabym sobie coś na zmianę – torebeczkę może i miała małą, ale to był najmniejszy problem w świecie czarodziejów.
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#7
04.01.2023, 13:46  ✶  
Oj tak, można było. A teraz jak jeszcze usłyszał o ilości kwiatów to w ogóle zrobił iście memiczną minę, unosząc brwi i patrząc na nią z takim excuse me - what? Jego matce to było na pewno nieobce i pewnie dobrała każdy malutki szczególik do tego bukietu. Ale naprawdę..?
- Ludzie są naprawdę tacy nienormalni, że siedzą i liczą ile kwiatów dostali? - Musiał zapytać, bo trudno mu było aż uwierzyć. A nieboszczyki to co? Duchy wstawały z grobu, żeby policzyć? Poza tym - duchom szczęścia już nie życzyli? Chyba nie, bo lepiej było, kiedy nie wstawały ze zmarłych. Oh well. - A te wszystkie śmieszne trawki? To nie trawy? Albo jak coś jest jakimś patyczkiem z małymi gówienkami to kwiat czy nie? - Niektóre ozdobniki to nie potrafił powiedzieć, czy to kwiat, czy tylko jakiś habź zebrany z chodnika po drodze, bo akurat gościu od kwiatów (jakkolwiek nazywają facecika zajmującego się układaniem bukietów, a Saurielowi chodziło o florystę) znalazł taki po drodze i stwierdził, że szkoda by było, żeby się zmarnował.
- Nigdy nie wymykałaś się z domu niepostrzeżenie? - Uśmiechnął się, a był to uśmiech który trochę zalatywał kpiną, wchodził na smirk, ale jedną rzecz miał dominującą - iście wilczy wyraz. - W drugą stronę też to działa, można zakraść się do pokoju unikając wzroku najwyższej władzy. - Czyli - rodziców. Z domami czarodziei było to trudniejsze, ale kiedy sam byłeś mieszkańcem to bariery na ciebie nie reagowały. W większości. W końcu były przeróżne, a on nie był ich wielkim znawcą.


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#8
04.01.2023, 15:32  ✶  
- Wiesz, jak wręczasz kobiecie jedną czerwoną różę, to nie trzeba jej liczyć i wszystko jest jasne. Czerwona róża jako symbol miłości i namiętności i jedna, więc nieparzysta, na szczęście – to akurat nie było trudne: było wręcz banalne. Dla laika faktycznie brzmiało niemożebnie skomplikowanie, ale jeśli nauczyło się kilku zasad, to łatwo było wszystko rozpracować. Zwłaszcza z tymi parzystymi i nieparzystymi. Z tym liczeniem to też wcale nie było takie trudne. W parzystej liczbie kwiaty źle się układały, florysta od razu to widział. Ogólnie: od razu było to widać. A bukiet, który dostała od Sauriela był porządnie skomponowany. Victoria zresztą uśmiechnęła się pod nosem, najwyraźniej dość ubawiona z tego tematu i z biednego Sauriela, który najwyraźniej nie ogarniał. - Mówisz o wypełniaczach. To niekoniecznie są kwiaty, często po prostu jest to tak zwana zieleń. Nie trawa. Trawa się nie nadaje, zaraz będzie smętnie oklapnięta i zepsuje cały bukiet. Mój drogi, sztuka bukieciarska to wcale nie taka łatwa sprawa – chodziło wszak o kompozycję, o dobór kolorów, o zapach, o mikroklimat w pomieszczeniu i o to, by sprawić komuś przyjemność. Mogłaby mu tak długo opowiadać, jeśli tylko chciałby słuchać: naprawdę kochała kwiaty.
Postanowiła nie odpowiadać na to pytanie – po prostu wlepiła w niego spojrzenie, a Sauriel mówił dalej. Na to kobieta oparła łokieć na blacie stołu i w zamyśleniu przejechała palcem wskazującym po ustach. Miał rację, mogła się zakraść do swojego pokoju po rzeczy na zmianę. A oficjalnie im później wróci tym pewnie lepiej – to by znaczyło, że tym razem świetnie się z Rookwoodem bawili; dadzą jej spokój, a tym bardziej jemu dadzą spokój.
- No dobra, niech ci będzie – powiedziała w końcu i była bardzo bliska wywrócenia oczyma, powstrzymała się jednak. - Ale skoro już się tu pofatygowaliśmy to nie odmówię sobie obiadu – nie będzie żadnego wcześniejszego wychodzenia. Była głodna.
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#9
04.01.2023, 16:08  ✶  
Tak, dla laika brzmiało to skomplikowanie i niemożebnie trudne do wykonania, żeby faktycznie weryfikować bukiety, które się otrzymuje. Zrobił dlatego taką dziwną minę, że no niby racja, z jedną różą to nie trudno się pomylić, no ale z całym bukietem? Dzięki bogom, że matka nie posłała go z czerwoną różą, taką jedną i jedyną, bo to by dopiero było dziwne i niezręczne. Jak tak teraz o tym pomyślał to idąc z taką jedną różyczką nawet dziwnie by się czuł. Bo faktycznie różyczkę dawali sobie kochankowie. Gdzieś to w pewnych utartych schematach, tych popularnych, przesiąknęło do jego kości tą wiedzą i tak zostało. Bez wiedzy faktycznej, czemu wszyscy z tą jedną różą popylają. Teraz sekrety tego stały się jasne.
- No, zauważyłem. - Z tym, że to wcale nie takie proste. Rozumiał pojęcie kompozycji akurat bardzo dobrze, widział też, że dobór odpowiednich elementów i odpowiednich kwiatów to była cała sztuka. Żeby odpowiednio wyglądały, pachniały… żeby miały odpowiednie znaczenie, jak w obrazach. - Kto to wszystko nawymyślał… - Siadł sobie pewnego razu jakiś gościu i stwierdził: o, a dzisiaj nadam znaczenie kwiatom! Pewnie była do tego historia dorobiona, bo ktoś komuś ważnemu kiedyś kwiaty wręczył i było to z tej okazji, albo wyznał jej to i to i beng - ludzie zaczęli naśladować. I weszło w schematy. Lista takich znaczeń się tylko w kwiatach wydłużała. Przyjął do wiadomości, że to nie trawa, chociaż jak dla niego - jak trawa wyglądało. Gdyby miał osobiście skomponować bukiet pewnie wyszedłby całkiem śmieszny. Ale apropo tej ciekawości świata to właśnie go to zaciekawiło. Żeby spróbować zrobić bukiet. Jego matka będzie przeszczęśliwa z tego powodu, może lepiej nie dać jej tej satysfakcji i zrobić go cichaczem…
- Co? - Wyrwało się z jego ust, zanim dobrze się zastanowił. Bo aż go wcięło, jak tak odpowiedziała. Spodziewał się raczej zaraz tyrady, albo przynajmniej upomnienia, albo… no czegokolwiek przywołującego do porządku. A nie “no dobra!”. Miał Victorię za bardzo grzeczną dziewczynkę, która się słucha mamusi i tatusia. W sumie jednocześnie była kobietą sukcesu. To nie powinno go tak dziwić. Praca była dla niej ważna. Kompletnie jednak nie spodziewał się, że ich kolacja faktycznie skończy się na wesołym bieganiu po starych domach i zatęchłych ulicach miasta. - Ay… jedz. - Powiedział nadal poddany temu szokowi i zdębiały, nie bardzo nawet mając pomysł, co jeszcze miałby powiedzieć. Że może jednak nie? Że może tu posiedzą? Nooo… mógłby to powiedzieć, ale nie chciał. Bo nie chciał tu w zasadzie przesiedzieć całego wieczoru. Wskazał więc gestem na kartę dań, nie że chciał ją popędzać, tylko nadal jego mózg zaliczał swoisty reset, kiedy układał wizję tego świata na nowo. Nie był jednak przekonany, czy ona na pewno chciała przeznaczyć na to wieczór. Więc co? Będzie niezadowolona? Jeśli będzie niezadowolona… Mózg spod resetu zaczął całą paranoiczną tyradę akcji, reakcji i skutków. - Żartowałem. - Dodał tak w razie czego, ale już nie zdobył się na “nie musimy nigdzie iść” albo “zapomnij”.


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#10
04.01.2023, 17:22  ✶  
Największą ironią teraz by było, gdyby Sauriel zam zaczął liczyć kwiaty w bukietach, jakie będzie dawała mu jego matka dla Victorii. Ba, Lestrange była niemal pewna, że będzie to robił – mimowolnie. Liczył i sprawdzał czy jest parzyście czy nieparzyście. I na tą wizję nawet zachichotała, zakrywając sobie usta dłonią. Nie było po co, Sauriel i tam widział już, że rozbawiło ją coś, co zapewne nie powinno i o czym nie miał pojęcia, bo nie był dobrym synkiem i nie opanował legilimencji.
- Och, nawymyślali to ludzie, którzy nie posiadali odpowiedniej wiedzy. Kiedyś florystyka i bukieciarstwo związane były z obrządkami religijnymi, dekorowano tak świątynie. No i oczywiście jako bardzo wczesna i mało skuteczna forma ochrony przed czarną magią, czyli do odstraszania duchów i potworów z domu – Sauriel już to przecież wiedział: w czasach szkolnych była kujonką, ale ona nie uczyła się tylko po to, żeby zdać i zapomnieć. Uczyła się, bo lubiła to robić. A to, o czym mu teraz opowiadała, nie uczono w szkole. - No i oczywiście do zaklinania. Bo wierzyli, że przyjdzie do nich miłość, jeśli powieszą sobie pod sufitem odpowiednie kwiaty – nie sądziła, że zrobi się z tego taki mały wykład o historii florystyki, ale proszę bardzo. Chłop się zainteresował, a że Victoria czasami zachowywała się jak encyklopedia na dwóch nogach, to efekt był jaki był. - Oczywiście mówię o czasach szóstego wieku – czyli naprawdę już doość dawno. Szlachetna sztuka, którą uprawiały szlachetne domy czystej krwi oraz czarodziej półkrwi i mugolaki. I mugole. Sztuka, która łączyła ich wszystkich.
- Powiedziałam, że niech ci będzie – powtórzyła zupełnie niezrażona i zaintrygowana co to się stało, że Sauriel ma taką minę, jaką ma. Sama zaraz wróciła do studiowania menu, skoro zarządziła już, że tak czy siak chce zjeść. - Kiedy? – zapytała, nie podnoszą na niego nawet wzroku.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (2), Victoria Lestrange (6942), Sauriel Rookwood (5981)


Strony (4): 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa