Kto by pomyślał, że będzie tyle zachodu o tego konkretnego szczura. Poświęcili dużo czasu na rozmowę o tym gryzoniu, na planowanie i ostatecznie na próby złapania go. Wszystko po to aby przekazać go pannie Macmillan, do której musiał napisać list. Powinien to zrobić niezależnie od tego, czy ostatecznie uda się pochwycić czy ucieknie i będzie trzeba zaczynać od nowa cały pościg za jednym podłym gagatkiem. Dagur liczył na to, że jego pierworodny zdoła pochwycić tego szczura i będą mogli napić się piwa. Zasłużyli na to. To było kompletnie szalone.
— Synu, zasłużyłeś na róg pełen gęstego, zimnego piwa! — Zakrzyknął do Hjalmara, wiedząc, że taka nagroda bardzo go usatysfakcjonuje. Sam sobie również nie odmówi złocistego trunku.
— Śnieżnobiały szczur, jak się patrzy — Przyznał mu rację co do koloru szczura, którego pokazywał mu jego syn. — Na miejscu tego szkodnika też próbowałbyś się zamaskować. Panna Macmillan będzie musiała sobie go wyczyścić. — Stwierdził jak tylko dojrzał przybrudzone czernią śnieżnobiałe futerko.
— Na stole roboczym masz odpowiednią dla niego klatkę. Nie wydaje mi się rozsądne wysyłanie żywego stworzenia pocztą, nawet jak to szczurzy szkodnik. Napiszę do niej aby przyszła go sobie odebrać. — Wskazał Hjalmarowi pozostawioną tam klatkę w wielkości dla tego gryzonia. Dagur mógł nie znosić tych szkodników, jednak nie uważał aby właściwym było wysyłanie zwierzęcia w ten sposób. Taki lot mógł temu szczurowi zaszkodzić. Odpowiadali za to aby trafił w ręce nowej właścicielki żywy: cały i zdrowy.