Hjalmar mógłby z powodzeniem zapytać swojego ojca o to, mającego dosłownie miarkę w oku. Ta dotąd go nie zawiodła. Jak się można spodziewać w kwestii związku Pandory z jego synem był bardzo na tak i liczył na to, że ojciec panny Prewett nie będzie przeciwny temu małżeństwu. Jeśli będzie to będzie musiał się do niego osobiście pofatygować ze sporą beczką piwa pod pachą, którą opróżnią podczas męskiej rozmowy w cztery oczy o przyszłości ich rodzin. Wiedział, że przedstawiciele angielskich rodzin czystej krwi zawierają małżeństwa z czysto politycznych pobudek, dla utrzymania czystości krwi i dla korzyści finansowych. Dla swoich dzieci chciał małżeństwa przede wszystkim z miłości. O stabilność finansową Hjalmar i jego żona jako przyszła pani Nordgersim nie musieli się martwić.
— Doskonale. — Odparł jedynie, jak tylko jego pierworodny zniknął we wnętrzu kuźni aby wrócić z podkową dla abraksana w dłoniach. — Podkowy i narzędzia są znacznie tańsze. Na miecze mogą pozwolić sobie wyłącznie najbogatsi. — Nad wyraz trafnie podsumował zależność między wykuwaniem podków czy przedmiotów użytkowych, niż mieczy, których wykonanie do najtańszych nie należało. Dzisiaj broń pełniła głównie funkcję reprezentacyjną i miała wartość kolekcjonerską.
— Zapraszamy. Kuźnia jest czynna od rana do wieczora. Jeśli będziesz zadowolony z naszych usług w tym zakresie to jak najbardziej jest. — Odparł z uśmiechem starszy Nordgersim. To nie byłby pierwszy koń ani nawet abraksan w ciągu prowadzonej przez nich działalności i dotąd żaden z właścicieli tych zwierząt nie narzekał.
— Oczywiście, nie wszystko! Pytałem dla kogo ma być ten miecz, by właśnie dopasować go do użytkownika. Gdybyśmy mieli wykuć miecz dla twojego przyjaciela to zaproponowałbym mu wykucie noża zamiast miecza właśnie. Mniejsze prawdopodobieństwo, że zrobiłby sobie krzywdę... a przy okazji będzie w stanie pokroić sobie mięso. Nie jesteś tym... synu, jak to się mówiło? Jednak ja dla przyjaciółki to nie mogę mieć zastrzeżeń. — Zawołał do syna bez cienia złości w głosie. W obecnej sytuacji nie było nic, co mogłoby wytrącić go z równowagi. Dagur nie byłby sobą, gdyby powstrzymał się od wygłoszenia tego komentarza odnośnie swojego potencjalnego klienta, który wyglądał dla niego niczym sama skóra i kości, jak ktoś, kto mógłby zrobić sobie krzywdę nawet doskonale wyważonym mieczem. Dopytując miał na myśli tych dziwnych ludzi zwanych wegetarianami.
Jego syn poruszył bardzo istotną kwestię, jaką były oczekiwania klienta względem zamówionej broni. Kwestie techniczne należały do nich, jednak ten młodzieniec mógł mieć własną wizję artystyczną, którą zweryfikują już oni przez pryzmat możliwości.
— Jednoręczny miecz po dostosowaniu do kobiety powinien sprawdzić się znakomicie. Jak myślisz, synu? — Nadal podtrzymywał swoje stanowisko co do rodzaju broni, darząc szczególną estymą miecze w stylu tych wczesnośredniowiecznych, zwanych także wikińskimi. Oczywiście, rodzajów broni jednoręcznej było znacznie więcej i będą mogli wybrać właściwy.
— Osadzenie spinela lub spineli w rękojeści nie stanowi dla nas problemu. — Zapewnił panicza Prewetta. Od strony czysto technicznej wszystkim się zajmą. — I będą dominować, zgodnie z treścią zamówienia. Przygotujemy w takim razie kilka projektów przed przystąpieniem do pracy. — Dodał po chwili. Dobrze sporządzony projekt pozwalał jeszcze lepiej dopasować się do klienta i często oszczędzić im dodatkowej pracy oraz materiałów. W tym momencie Dagur miał już pewną wizję, która potrzebowała dojrzeć.
— Dobrze to wyjaśnić. — Po słowach przyjaciela Hjalmara wywnioskował to, że nie przyjdzie do nich jeśli nałożone przez niego pieczęcie okażą się zawodne i posiadaczka miecza zostanie trafiona jakimś czarnomagicznym zaklęciem. Wszystkie inne właściwości magicznych broni byli w stanie sprawdzić przed wydaniem jej klientowi.
— Jeśli sam dostarczysz ten miecz pod drzwi swojego przyjaciela to możemy zrobić wyjątek. — Postawił sprawę jasno odnośnie dostarczania wykonanego zamówienia do rąk własnych. W ich ojczyźnie podejmowali się tego, ponieważ znali praktycznie wszystkich mieszkańców swojej miejscowości. Na razie tego nie mogli powiedzieć o wszystkich mieszkańcach Doliny Godryka.
— Hjalmar nie będzie mieć nic przeciwko temu. — Odparł na słowa przyjaciela swojego syna. Nie zamierzał wyrzucać Laurenta, jeśli on chciał trochę posiedzieć z jego pierworodnym. Przecież nie będzie to trwało do rana.