• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 9 Dalej »
[21/06/1972] urodziny Norki

[21/06/1972] urodziny Norki
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#11
28.11.2023, 11:10  ✶  

Rumieniec Nory był najlepszym prezentem, jaki mógł otrzymać, a przecież to nie on tutaj dzisiaj obchodził urodziny.


Dobór daty był bardzo niefortunny - zbiegał się ze świętem, na którym czarodzieje lubili się pojawiać. Nawet i Laurent bardzo chętnie by się wybrał i chyba byłby zmieszany w normalnych warunkach tego dnia - przyszedłby raczej na chwilę złożyć życzenia i poszedł na samą Lithę. Choć po Beltane tego typu święta jawiły się jako minimalnie mniej przyciągające w jego oczach. Było jednak jak było. Nie miałby sił kręcić się po upiornym statku.

Starał się, żeby uśmiech, który posłał Norze nie wyglądał na zmęczony czy znużony, kiedy odsunął się na bok i usiadł w kącie stołu, nawet w zasadzie nie wiedząc, kogo się spodziewać w tym miejscu. Uwielbiał Norę i również się cieszył, że mieli okazję się spotkać, ale jej środowisko znajomych pozostawało dla niego jednak mniejszym czy większym sekretem. Założył nogę na nogę i przypatrywał się przybywającym gościom. Uśmiechnął się do Brenny w odpowiedzi na powitanie, która pojawiła się w towarzystwie jegomościa poturbowanego na statku. Lwia część z tych osób była mu zupełnie obca. Mimo to bardzo się cieszył, że Nora w ogóle o nim pomyślała i zaprosiła na swoje przyjęcie. W normalnych warunkach i okolicznościach zagadywanie każdego po kolei byłoby całkowicie normalne i naturalne dla niego, ale warunki były jednak dość mocno zwichrowane. Otoczone sztormem minionych wydarzeń.

Spojrzał na stół tylko przez moment, czy Nora się nagotowała i napiekła. Przez moment, bo odpowiedź była wszak oczywista. Ta kobieta posiadała talent jakich mało do gotowania. Chyba drugie tak dobre rzeczy wyszły spod ręki Elaine, ale tej daleko było do zawodu cukiernika. Za to zastanawiał się, czy byłaby w stanie uczyć się pod okiem Nory, żeby potem jej pomagać. Sięgnął po ciasteczko z wróżbą, żeby je przełamać i sprawdzić, jaką afirmacyjną notatkę dostanie. To jest - spodziewał się afirmacyjnej. Nora by tam przecież nie wrzuciła niczego niepoprawnego. Zanim jednak ciastko dobrze przełamał to jego uwaga skupiła się na Lady, którą Patrick kusił kocimiętką, żeby nie chciała się wspinać po firance. Ta piękna, kocia istota wywołała ciepły uśmiech na jego wargach, kiedy z miłością przypatrywał się stworzeniu. Jego odruchem było w zasadzie wstanie, żeby podejść do cnej niewiasty i ją od firanki odgonić (przywłaszczając ją na własne kolana), ale nie było chyba niczego gorszego niż gość, który ci się wtrąca w wychowanie stworzenia magicznego. Co go za to cieszyło to fakt, że Nora przeżyła stratę Salema i była gotowa ruszyć dalej. To było naprawdę pokrzepiające - jak chyba każda myśl, która dotyczyła tego, że mimo wszystkiego, co się dzieje, to ta kobieta nadal potrafiła sobie z tym poradzić. Był za to ciekaw, czy zaczepka Patricka zainteresuje Białą Księżniczkę, jak to kotka została nazwana.



○ • ○
his voice could calm the oceans.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#12
28.11.2023, 13:47  ✶  

Spojrzała w oczy Brenny i skinęła głową. Może to dobry pomysł, aby pogadać z Brenną, ona zawsze wydawała się mieć twarde zasady, a Paxton w ostatnim czasie motała się w swoim życiu. Olivia ze swoim żywiołowym podejściem do życia dawała radę trzymać ją przy zdrowych zmysłach, ale Brenna na pewno będzie więcej wiedzieć, czy Avelina nie popełnia życiowego błędu wmawiając sobie, że da radę przyjaźnić się z przeklętym Rookwoodem.

– W sumie sama nie wiem – wyznała szczerze z ciężkim westchnięciem. Nie chciała przed nią nic ukrywać, ale w porządku na pewno nie było. – Dziękuję, doceniam to – uśmiechnęła blado, jeśli faktycznie przyjdzie do takiej sytuacji na pewno nie ucieknie przed Brenną i z nią porozmawia, ale Avelina zawsze była bardziej skryta. Na wielkich, wspólnych imprezach szybko znikała i chowała przed biesiadującymi, ale na pewno nie zignoruje Brenny, bo nie potrafiła też być niemiłą dla bliskich osób.

Musiała wziąć się w garść, bo zaraz każdy dookoła będzie się o nią martwić i nici z dobrej zabawy; o ile nie zaśnie gdzieś pod stołem nim zabawa się rozkręci. Nie mogła się jednak wiecznie faszerować eliksirami wzmacniającymi i pobudzającymi, więc odpuściła już sobie ich branie. Nora na pewno nie będzie miała jej za złe, że zaśnie. Figg wiedziała o jej trybie życia i o tym, że nigdy nie stosowała się do odpowiednich ilości snu, czy stałych godzin kładzenia się do łóżka. Cud, że jeszcze nie cierpiała na bezsenność, ale ku temu też miała spore zadatki.

Na słowa Nory uśmiechnęła się ciepło, ale nie zajmowała jej zbyt wiele czasu, więc udała się szybko do stołu – będą miały jeszcze jakąś chwilę do porozmawiania. Zapewne Avelina zostanie tu na dłużej, aby pomóc jej posprzątać i ogarnąć jej otoczenie, aby nie musiała jeszcze pracować po swoich urodzinach. Na pewno nie chciała jej teraz psuć humoru i mówić o upiornym statku, na którym była jeszcze jakiś czas temu. Była naprawdę zmęczona i potrzebowała usiąść i na pewno coś zjeść. Zdążyła być już na sabacie, aby odrobinę odciągnąć myśli od Augustusa i to naprawdę pomogło jej wyciszyć w tej kwestii głowę. Wiedziała jednak, że jego temat będzie wracał w jej głowie jeszcze wiele razy. Próbowała sobie z tym poradzić, Olivia już nad tym pracowała, ale Paxton sercowo była naprawdę nierozważna i popełniała multów błędów. W końcu przysiadła się do Otto i uśmiechnęła się ciepło.

– Wujku, a gdzie podziałeś ciocię? – zapytała starając się zatuszować zmęczenie uśmiechem. Złapała nawet za jedną babeczkę.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
28.11.2023, 13:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.11.2023, 14:21 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna jeszcze przed wejściem wyciągnęła dłoń, by uścisnąć na moment rękę Paxton.
- W takim razie jeżeli będziesz wiedziała, gdy zabawa się skończy, daj znać - powiedziała łagodnie. Nie chciała się narzucać, ale to "sama nie wiem" sprawiało, że czuła podskórnie, że być może jednak Avelina rozmowy potrzebuje. Ale w tej chwili nie była na to pora.

Brenna nie malowała się na co dzień, do pracy czy w Dolinie, ale na okazje nie miała oporów. Teraz użyła jedynie pudru - nie pierwszy raz w ostatnim czasie, ot cudownie krył on wszelką bladość czy sińce i dzięki temu nie dało się poznać, że jest niewyspana. Po tym, jak Brenna wręczyła Norze prezent, odsunęła się, pozwalając złożyć życzenia Stewardowi i Erikowi. A kiedy ten pierwszy się do niej odezwał, uśmiechnęła się po prostu. Mogła udawać, że wszystko w stu procentowym porządku przed Aveliną, przed Norą, nawet przed własnym bratem, ale nie było takich szans przed Patrickiem. Pewnie widział aury wszystkich zgromadzonych i doskonale wiedział, jak mocno odbiła się na nich poranna wycieczka. A jej własna na pewno przybladła, od skradzionej energii, i wkradły się w nią nitki szarości i takie, które wskazywały na zamęt w głowie i sercu.
Z dwojga złego jednak jego wiedzę na pewne tematy było jej zaakceptować łatwiej niż kogokolwiek innego.
- Wszyscy żyjemy. Mogło być gorzej - powiedziała do Stewarda cicho i uśmiechnęła się do niego, bo przecież ostatecznie: naprawdę wszystko skończyło się dobrze, a teraz byli tutaj.
- Moi drodzy, mam tutaj jeszcze coś dla wszystkich! - zawołała, unosząc nieco głos i otwierając drugie pudełko, to którego nie wręczyła Norze.. Wypełniały je wianki, zaklęte tak, aby przetrwały te parę godzin nim później zaczną więdnąć. - To w końcu Litha, co to za Litha bez wianków? Wprawdzie nie mamy tu żadnej wody, na którą mogą puścić je panny, a kawalerowie wyławiać... ale ehem, może to nawet lepiej. Obiecuję, że mają w sobie tylko odrobinę absolutnie niewinnej magii, kto chce niech się częstuje - powiedziała. Nie wspomniała o Beltane wprost, nie chcąc przywoływać ech święta, ale tak, to z powodu tamtych nieszczęsnych wianków - o których sama teraz znowu pomyślała, choć bardzo, bardzo nie chciała - zapewniała, że te nie są magiczne. I wolała, by nikt ich nie wyławiał z wody.
W środku były wianki z różnych kwiatów: znalazły się tu i taki z róż, i taki z bratków, i z fiołków, i hiacyntów, i z lawendy, i innych kwiatów. Sama Brenna wyciągnęła wianek z koniczyny i nasadziła go sobie na ciemne, splątane włosy. Jakoś... sięgnęła po niego odruchowo, bo koniczyna pasowała jej jakoś bardziej do niej same niż te wszystkie barwne kwiaty.
- A ten jest dla Mabel - dodała, odkładając jeden na bok, by Nora mogła przekazać go później dziewczynce: bo była to ozdoba zaklęta tak, by w tym wypadku kwiaty nie zwiędły wcale. – I oczywiście, że zaraz dobiorę się do tych pączków – zapewniła jeszcze, bo gdyby nie wzięła chociaż jednego, Nora gotowa by uznać, że Brenna jest umierająca. Na razie jednak obeszła pomieszczenie, wręczając wianek każdemu, kto sobie go zażyczył. Przywitała się i z Lady, zerkając, co kotka kombinuje – chociaż na jej widok serce Bren ścisnęło się z żalu, bo wciąż pamiętała wylegującego się na tym parapecie Salema.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo

Lady II
#14
01.12.2023, 21:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.12.2023, 21:03 przez Lady II.)  
„Biała Księżniczka” zamarła na chwilę w bezruchu, obracając łepek w stronę Stwarda. Nie znała go, ale już miał dodatkowe punkty za to, jak ją nazwał… oczywiście że była księżniczką! Białą, puchatą, wspaniałą – najwspanialszą w świecie! Tylko…
  … tylko…
  - Kociej mięty? To jest jakaś kocia mięta? – miauknęła, po czym machnęła jednak ogonem, zadyndała na firance i wróciła do wspinaczki. Centymetr po centymetrze, powoli, powolutku, a w końcu dotarła do balonów…
  … pac. Lekkie pacnięcie łapką oczywiście nie zrobiło żadnej krzywdy, ale za to to wielkie, pękate coś tak śmiesznie się poruszyło. Więc pacnęła kolejny raz. I jeszcze. I jeszcze, z lekko wysuniętymi pazurkami, bo może nawet da się to do siebie przyciągnąć…

BUM!

  Balon strzelił, a biała kulka z dzikim miaukiem spadła na podłogę i cóż… pognała w panice w stronę Nory.
  - RATUJ, TO ROBI ZAMACH NA MOJE ŻYCIE! – i tak jakby, czego można spodziewać się po kocie? Chyba tylko próby wskoczenia w objęcia Nory, ewentualnie wspięcia się na jej ramię.
  Byle dalej od tego strasznego czegoś i jak najbliżej opiekunki.
Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#15
01.12.2023, 22:05  ✶  
- Warto odwiedzić to miejsce. Naprawdę – zachęcił Norę, a potem odsunął się na bok, by dać innym możliwość podejścia do solenizantki i złożenia jej życzeń.
Panna Figg była tego dnia najważniejsza, więc nie chciał jej przesadnie anektować. Potem, jeśli zobaczyłby, że jest sama, pewnie podszedłby do niej, żeby pogadać, ale teraz… teraz należało ustąpić pola reszcie.
I tak, jako aurowidz miał trochę ułatwione zadanie. Widział zmęczenie malujące się na twarzach niektórych zebranych, choć oczywiście, nie wiedział co przeżyli. Tyle że wśród gości byli także ci, którzy nie wiedzieli o jego zdolnościach a Patrick… Patrick wolał by jak najmniej osób zdawało sobie z nich sprawę. To co go wyraźnie zaskoczyło to świadomość, że wśród tych zmęczonych twarzy były również te, które wcale nie należały do brygadzistów.
Przesunął wzrokiem od Brenny do Erika i z powrotem. Sięgnął do stołu po butelkę szkockiej whisky. Odkręcił ją a potem nalał do dwóch szklaneczek trochę. Jedną z nich podał Erikowi, drugą wziął sam.
- Znieczuli cię trochę – rzucił lekko. – I na pewno nie było aż tak źle. Jesteś dobrym brygadzistą. Pracowałem już z tobą – przypomniał. Być może Beltane zakończyło się fatalnie, ale część, w czasie której pełnili razem służbę, Steward wspominał nieźle. Nawet jeśli przypadkiem opił się amortencji i poszedł oświadczać Florence. – Po prostu czasem… czasem nie da się wszystkiego przewidzieć – tu posłał Brennie dłuższe spojrzenie, jakby do czegoś nawiązywał. Bo i nawiązywał do ich wspólnej wycieczki do krypty w poszukiwaniu pewnej wiekowej wampirzycy. Wtedy też nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem. – Zakładam, że to była jedna z takich sytuacji. To co mnie natomiast… - urwał, słysząc huk wybuchającego balona.
Odruchowo odwrócił głowę w tamtą stronę by zobaczyć pędzącą w stronę Nory przestraszoną białą kulkę. Westchnął. Kocica właśnie poznała ulotnie delikatne piękno dmuchanego balonika.
Wzrok Patricka padł na Laurenta. Zmrużył oczy z pewnym niedowierzaniem. Interesujące. Nawet bardzo.
- Jeszcze moment i pomyślę, że albo skrycie pragniesz zostać aurorem, albo Brenna właśnie cichaczem przeszkala cię na brygadzistę – podsumował. W jego głosie nie słychać było przygany, raczej przyjazne nuty.
Nie znał Laurenta szczególnie dobrze, ale w tych dwóch przypadkach, w których się spotkali, ten wydał mu się człowiekiem, który lubił działać. Najpierw w sprawie widm, gdy brawurowo stanął przed jednym z nich twarzą w twarz i teraz, gdy najwidoczniej brał udział w tej samej przygodzie co Brenna i Erik.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#16
02.12.2023, 00:55  ✶  

— Masz dzisiaj ułatwione zadanie, Noro. Nawet bym się zbytnio nie stawiał — odparł, wzdychając ciężko.

Korciło go, aby uraczyć ją pełną wersję tej opowieści, jednak miał wrażenie, że to nie był odpowiednia pora na długie monologi. Nie tylko przez to, że dookoła kręciło się mnóstwo gości, ale też przez okazję, jaka ich tutaj zgromadziła. Panna Figg miała dziś celebrować swoje urodziny, a nie wysłuchiwać obfitych w detale raportów Brygady Uderzeniowej i Biura Aurorów. Bezpieczniej będzie poruszyć ten temat za kilka dni. Chociaż... Może lepiej nie drażnić lwa?

Gdy powitania dobiegły końca, a Brenna zabrała głos, momentalnie wbił wzrok w siostrę. Zamrugał zdziwiony, gdy ta podzieliła się zresztą gości kolejnym prezentem. Kiedy ona miała czas na to wszystko? Zbliżamy się do tego punktu, gdzie ona nie tylko nie sypia, ale też nie je, pomyślał z przekąsem. Szybka wizyta ogrodzie zamiast śniadania, wypad do parku w przerwie obiadowej... Jego siostra była na tyle obrotna, że nie zdziwiłoby go, gdyby faktycznie poświęciła parę posiłków, aby przygotować te wianki.

— Czysto niemetaforycznie spadłem z jakichś ośmiu metrów. I stało się to po tym, jak jakaś wiedźma-duch-zombie poderwała mnie do góry — wyjaśnił pokrótce Stewardowi, przyjmując jednak szklaneczkę alkoholu. — Na szczęście whisky powinna pomóc i na to.

Uśmiechnął się pod nosem, maczając usta w bursztynowym płynie. Skierował wzrok w kierunku Thomasa i uniósł szkło, poniekąd zapraszając go tym samym do ich grona.

— Dla mnie też jakiś zarezerwowałaś? — rzucił do Bren, gdy ta przechodziła obok niego. Chwilę później w jego rękach wylądowała korona ze splecionych ze sobą polnych kwiatów. Jakich konkretnie? Nie miał bladego pojęcia. Za to podobała mu się kombinacja kolorystyczna bieli i jasnego fioletu. — Jak wyglądam? — Zerknął na Patricka, poprawiając wianek na czole. — Odwraca uwagę od temblaka?

Erik mimowolnie się zgarbił i wybałuszył oczy, gdy jeden z unoszących się pod sufitem balonów został dość dramatycznie pozbawiony powietrza przez śnieżnobiałą kotkę. Wypuścił powoli powietrze przez zaciśnięte zęby. Zaczynał doceniać, że psy Longbottomów miały tylko tendencje do biegania z jednego końca posiadłości na drugi i podgryzania zabytkowej kanapy w salonie. Jakby zaczęła się jeszcze wspinać na kurtyny, to Godryk Longbottom musiałby przeprowadzić pierwszą od lat poważną rozmowę wychowawczą ze swoimi wnuczętami.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#17
02.12.2023, 12:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.10.2024, 01:04 przez Thomas Figg.)  
- Musiałbym leżeć nieprzytomny w Mungu, żeby tu się nie pojawić - odpowiedział jej jeszcze z szerokim uśmiechem nim odwrócił się oddalił się nieco, aby mogła spokojnie zająć się innymi gośćmi.

-Dziękuję - podziękował Brennie za wianek i z wielką chęcią założył go sobie na głowę. Zanotował sobie w pamięci, że musi porozmawiać z Brenną dzisiaj jeszcze, potrzebował jej pomocy w jednym ze swoich projektów - ale to jeszcze poczeka, jak zrobi się nieco bardziej leniwie wtedy było mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś im przerwie w połowie.

Przyglądając się zgromadzonym gościom uchwycił wzrok Erika, który chyba zapraszał go do siebie. A nawet jeśli nie, to już był problem Longbottoma, ponieważ Thomas zauważył, że mają alkohol. Podszedł więc do Erika i Patricka kiwając głową na powitanie, a jako że pomieszczenie nie było duże to nie miał problemu usłyszeć pytania jakie ten pierwszy zadał drugiemu. - Jak zasłonisz drugim temblak to będzie jeszcze sprytniejsze - rzucił samemu zabierając się za nalanie whisky do szklanki. Czynność te przerwa na chwilę, aby powieść wzrokiem za Lady, która w dość niespodziewany sposób chciała wyrażała swoje zainteresowanie przyjęciem. Pokiwał głową rozbawiony, dobrze, że Kapitan Pazur nie był tu z nią, wtedy dopiero by było. Oczami wyobraźni widział jak ten gagatek specjalnie przebija balony, żeby przestraszyć kotkę jego siostry. Czasami faktycznie za bardo się starał być śmieszny i wychodziło mu coś zgoła osobnego niż zamierzał - to dokładnie jak tobie szepnął mu w głowie cichy głosik, który usilnie zignorował. Zabawa, tak, dzisiaj były urodziny Nory i to było najważniejsze. Może jak się napije to przestanie czuć się tak drętwo. Warto spróbować, dlatego też uniósł szklankę i pozwolił, aby trunek spłynął mu przez gardło do żołądka. Czuł przyjemne ciepło i miał nadzieję, że wraz z ciepłem rozejdzie się też większa ochota do zabawy.
Dobry Wuja
brak cytatu bo Otto nie potrafi pisać
Okrągłą twarz okalają krótko ścięta, lekko kręcona, brązowo-rudawa czupryna, która jest pogrążona w nieładzie. Nie zwraca na nią jakiejś szczególnej uwagi, czego nie może powiedzieć o swoim sarmackim wąsie - ten nosi z największą dumą. Oczy ma takim samym kolorze jak jeden z trunków, które przyrządza - piwnym. Mierzy około metra siedemdziesięciu ośmiu centymetrów wzrostu, co nie czyni go najwyższym mężczyzną ale rekompensuje to sobie nie najgorszą budową ciała, zaprawioną pracą w ciężkich warunkach. Najczęściej przywdziewa szeroko pojęte koszule czy kożuchy, które wręcz uwielbia. Pachnie owocami, a czasem alkoholem, który nie zawsze oznacza, że coś wypił ale bardzo często tak właśnie jest.

Otto Abbott
#18
03.12.2023, 22:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03.12.2023, 22:40 przez Otto Abbott.)  

Kim był Otto, aby odmówić Aveline uścisku? No nikim, wręcz niejako było to jego zadanie, aby to zrobić. Zarówno od siebie jak i Józefiny. Jak to Bimberek się pomylił? dziwił się. Do tej pory nie słyszał o tym, aby kiedykolwiek się pomylił. Nikt nie zgłaszał pretensji dotyczących swoich paczek. Nikt się nie żalił. To była sprawa dla reportera. Ale z drugiej strony, skoro paczka i tak miała zostać przekazana nadawcy, tudzież prawowitemu właścicielowi. Grunt, że dziewczyny się dogadały.

- Oj, Eleonoro. Dla Ciebie to i bym na pieszo tutaj przyszedł - stwierdził - Nie ukrywam, że ciężko było bo to prawdą, żem w Londynie nie gustuje... Ale takie święto? To grzech by było nie przyjść - dodał. W tym wypadku cel uświęcał środki - Mnie to dwa razy przekonywać nie musisz - zapewnił Norę odnośnie polewania trunków. Mógłby tutaj robić niejako za eksperta w tej dziedzinie, wszak trochę w swoim życiu wypił ale też na co dzień trudził się produkowaniem takich właśnie napojów wyskokowych.

Abbott zasiadł przy jednym ze stolików, a następnie zaczął przyglądać się tej wielkomiejskiej młodzieży. Wszyscy tacy ładny i mądrzy - no po prostu coś wspaniałego. Aż się człowiekowi dusza radowała widząc taki piękny obraz tej społeczności.

Nie długo było mu jednak dane siedzieć tak w zadumie. Zaraz podeszła Avelina, więc i on nie zamierzał siedzieć cicho, a czym prędzej wdać się w małą (lub nie) dyskusję wraz z nią - No promyczku mój... Ktoś musiał zostać na gospodarstwie. Mówiłem Józi, że no to by ona tutaj przyjechała ale powiedziała, żebym ja tym razem pojechał... Kim jestem, aby jej odmówić? - wzruszył lekko ramionami. Zaraz jednak pochylił się w kierunku Paxton i ściszył głos, do swego rodzaju konspiracyjnego szeptu. Żwawym ruchem dłoni zachęcił ją, aby zrobiła to samo - Muszę Ci powiedzieć jedno jak się tak Wam przyglądam córuchna... To nie wiem, która z Was ładniejsza. No oka oderwać od Was nie można... - poprawił wąsa - Dzisiaj to chyba jednak przyznać, że Eleonorka to prezentuje się odrobinę lepiej... Ale to tylko z okazji jej święta, żebyś nie myślała, że Tobie córuchna coś brakuje. O nie, nic z tych rzeczy - wytłumaczył - I niech mi Merlin sam świadkiem, że ja Józię drogą moją mam i stary już jestem... Bo bym zaraz się Wami interesował... No w Dolinie to byście życia nie miały... Takie damy i same... No wierzyć się nie chce - pokręcił przecząco głową - Mam dla Ciebie dobrą nowinę Avelinko... Pisałaś w liście, że brakuje Ci miejsca do uprawy tych ziółek całych i roślin. Możemy Ci kawałek poletka przygotować u nas na wsi. Wiem, że to daleko od Londynu... Ale lepsze to, niż nic. Prawda? - zapytał. Dla Otto nie był to najmniejszy problem, aby jej dopomóc w biznesie. Wszak to musiał być murowany sukces w jej wykonaniu.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#19
04.12.2023, 20:58  ✶  

Kiedy Laurent przełamał ciastko na pół mógł znaleźć w nim niewielką karteczkę, na której była zapisana jakże filozoficzna myśl By dojść do tego, żebyś był wszystkim, nie chciej być w czymś niczym co autor miał na myśli, tego się nie dowie, mógł jednak sobie interpretować to na własny sposób. Od tego w końcu były wróżby. Norka miała zebrane kilka książek filozoficznych, z których przepisywała wyrwane z kontekstu cytaty, które miały zmusić konsumujących ciastka do rozmyśleń.

Obserwowała Ave przez krótką chwilę, kiedy oddalała się w głąb pomieszczenia. Miała wrażenie, że kuzynka o czymś jej nie mówi. Może później postanowi ją zaczepić i porozmawiać chwilę dłużej, zresztą chciała ją też zapytać o mężczyznę, z którym widziała ją na sabacie, czy znalazła sobie nowego adoratora, była bardzo ciekawa.

Brenna jak zawsze nie przestała jej zaskakiwać, kiedy właściwie miała czas na to, żeby przygotować jeszcze te wianki? Czy ona w ogóle kiedykolwiek spała? Norka wybrała sobie wianek z fiołków, uważała, że najbardziej pasował do jej różowej sukienki, a lubiła, kiedy wszystko, co miała na sobie jakoś się zgrywało. - Dziękuję Brenn, jak zawsze dbasz o nastrój. - Sama Nora nie wpadła na to, żeby zorganizować wianki, trochę jej się zrobiło z tego powodu głupio. Odłożyła wianek dla Mabel pod ladę, żeby nie został zniszczony podczas tego wieczoru. Kto wie, co będzie się tutaj działo.

- Na pewno skorzystam, szczególnie jeśli tak je reklamujesz. - Powiedziała jeszcze do Patricka. Będzie musiała pomyśleć, kogo ze sobą zabrać, chociaż znając swoich najbliższych większość z nich już odwiedziła to miejsce, zatrzyma je na odpowiednią okazję.

- Jednak trochę mi przykro, że nie korzystam z okazji. - Chętnie by przemaglowała Erika na temat tego, co mu się dzisiaj przydarzyło. Nie wyglądał dobrze, ale żył. To był całkiem spory plus tej sytuacji, bo spodziewała się najgorszego, zresztą nie pierwszy raz. Miała wrażenie, że próbuje wpędzić ją do grobu.
[a]Wtedy do jej uszu dotarł głośny dźwięk, coś pękło. Musiał to być jeden z balonów. Wyprostowała się, żeby poszukać winowajcy, jednak sam znalazł się bardzo szybko. Lady biegła wystraszona w jej stronę. Norka nie spodziewała się, że kotka umie tak szybko biegać, jak widać w sytuacji zagrożenia życia każdy potrafił wykrzesać z siebie siły, które siedziały bardzo głęboko. Nachyliła się jeszcze, żeby Lady mogła wskoczyć jej na ręce. Po czym przytuliła ją mocno do siebie. Wydawało jej się, że tego właśnie potrzebuje. - Słońce, musisz uważać, nie sądzę, żeby ktoś chciał cię tutaj zamordować.

- Nawet tak nie żartuj Tommy. - Powiedziała do brata. Bardzo nie chciałaby zobaczyć w Mungu kogokolwiek z osób, które były tu zgromadzone, chociaż wiedziała, że jest taka możliwość. Wszyscy ciągle ryzykowali życia, nie było łatwo mieć takich przyjaciół.

- Wujku, jesteś niesamowity, doceniam poświęcenie. Londyn wcale nie jest taki straszny. - Miała nadzieję, że wuja nie przeżył jakoś mocno wizyty w tym miejscu, nie wybaczyłaby sobie, gdyby nabawił się jakieś traumy.

Sama Figg nie do końca wiedziała, gdzie powinna usiąść i czy powinna usiąść. Nalała więc sobie po prostu do kieliszka likieru z cytryny z mięta i upiła niewielki łyk. Spoglądała na towarzystwo z uśmiechem na ustach, bo ogromnie cieszyła się, że są tutaj z nią, wszyscy, żywi. Niby taka mała rzecz, a cieszy. - Spróbujcie babeczek, tych kwiatowych. - Chciała zobaczyć, jak zareagują na ewentualne niespodzianki, które były zawarte w środku. Norka lubiła dosypać tego i owego, żeby nie było tutaj zbyt sztywno.


wiadomość pozafabularna
zachęcam do skorzystania z ciastka z kwiatkiem (! ciastko z kwiatkiem - bez spacji), kolejny odpis ode mnie w poniedziałek
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#20
05.12.2023, 14:31  ✶  

Mimo tego, że wędrował wzrokiem za wspinaczką białej kotki, mimo tego jak widział, że sięga do balonika to i tak nie był gotowy na ten huk. Miał ciągle ten odruch, żeby podejść do kota, ściągnąć go, ale zamiast tego siedział na miejscu, bo jak było wspomniane - wtrącanie się w wychowanie stworzeń magicznych to jak wtrącanie się w wychowywanie dzieci. Nie znał osoby, której by to przypadło do gustu. Podskoczył na miejscu lekko od krótkiego hałasu, a biały pocisk gładko wylądował na ziemi i przerażony skierował się do Nory. Zaraz jednak jego uwaga została odwrócona przez jeden z głównych czynników zamieszania - albo raczej czynnik jeden, bardzo konkretny, który zawsze koło zamieszania był. Brenna, bo o niej mowa, postanowiła uczynić to święto jeszcze wspanialszym.

- Niedługo nie będę miał ich gdzie wieszać, Brenno. - Uśmiechnął się czule do kobiety, z wdzięcznością, przyjmując wianek, by zbadać kwiaty, z jakich został wykonany. Rzeczywiście - co to za Litha bez wianka? Być może taka, w której niebezpieczeństwo utraty życia sięgało wysokiego pułapu. Człowiek się jednak nie spodziewa dostać prezentu, kiedy idzie do kogoś na urodziny. Na taki pomysł mogła wpaść chyba tylko ona. Podziwiał ją. Tak samo jak podziwiał Norę. Miały w sobie siłę, która wykuwała ten świat podług ich woli. Kształtowały tą małą rzeczywistość wokół nich i rozpierzchała się swoim impetem na kolejnych ludzi. Przecież zrobienie tylu wianków nie trwało chwili. To nie była godzina czy dwie. Jego było ledwo stać na ułożenie bukietu po tych ekscesach na statku. - Dziękuję. - Zgiął karteczkę z wróżbą, która dawała do myślenia - a przynajmniej jemu. W pobieżnym rozumieniu chyba chciała przekazać, że w dążeniu do celu, w procesie samodoskonalenia się, najważniejsze jest skupiać się na pozytywach, nie negatywach i tym, czego nie umiesz, czego nie możesz i czego nie dokonasz.

Nie od razu zorientował się, że Patrick mówił do niego. Kiedy złapał jego spojrzenie drgnął, spojrzał w bok, ale nie, ewidentnie nikogo obok niego nie było, żeby to mogło być skierowane jednak... jednak w inną stronę. Dopiero po chwili załapał, że przecież to dokładnie ten sam auror, który razem z Brenną i Victorią przybył na miejsce tragedii związanej z widmami. Patrick... Steward. O ile pamięć go nie myliła.

- Zapewniam, że ani jedno, ani drugie. - Uśmiechnął się w jego kierunku. - Raczej gotowa jest mnie zawracać z ciernistych ścieżek. - A te bywały przeróżne. Spojrzał na Brennę i Erika, potem znów na Patricka. Zastanawiał się, czy jakieś opowieści potoczyły się między nimi po tym statku i stąd takie a nie inne słowa mężczyzny w jego kierunku. - Skąd to niespodziewane, ale miłe, zagajenie? - Bo coś sugerowało, a przynajmniej ciężka głowa Laurenta tak to odebrała.



○ • ○
his voice could calm the oceans.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (4754), Otto Abbott (1674), Laurent Prewett (3927), Avelina Paxton (2567), Brenna Longbottom (2557), Lady II (1172), Patrick Steward (3214), Erik Longbottom (4087), Thomas Figg (1499), Pan Losu (7), Elliott Malfoy (752)


Strony (8): « Wstecz 1 2 3 4 5 … 8 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa