• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[Litha 1972] Krąg ognisk

[Litha 1972] Krąg ognisk
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#11
27.11.2023, 13:52  ✶  

Rozmaryn


Aromatyczny wieniec z rozmarynu napełnia cię niezwykłą siłą; czujesz magię płynącą w twoich żyłach, objawiającą się delikatnym mrowieniem, podobnie jak jesteś w stanie wyczuć słabe wibracje z kamieni Stonehenge. Stajesz się podekscytowany otaczającymi cię bodźcami.
orphic
sky above
earth below
and peace within
Jest już stary i ubiera się, jakby był z innej epoki, na pewno nie dasz mu mniej lat, niż ma w rzeczywistości, a może nawet dodasz mu kilka, bo siwiejące czupryna i broda Garricka twardo przypominają o nieuchronnym upływie czasu. Zadbany, ale nie w sposób przesadny - czuć od niego luz i swobodę. Widać, że w swoich ubraniach czuje się dobrze i jest mu wygodnie. Ciężko wyobrazić go sobie w innym wydaniu. Ma metr siedemdziesiąt wzrostu i obawiam się, że już nie urośnie.

Garrick Ollivander
#12
27.11.2023, 15:32  ✶  
Tradycyjnie sabatów oczekiwało się z niecierpliwością lub z zażenowaniem. Z niecierpliwością wyczekiwali ich ci, dla których koło roku było przyjemnym sposobem liczenia upływu czasu i fanatycy ozdobnych świeczek, z zażenowaniem - ci zirytowani wszystkim, co dawało innym szczęście (stanowili więcej niż połowę populacji Anglii). Nie potrzeba było ataku Śmierciożerców, żeby Ollivander wyłapywał w regularności wszelkich obchodów jakąś nutę irytacji w duszy otaczających go czarodziejów - chociażby w zeszłym roku, kiedy kupował na przecenie jabłka na Mabon, jakaś kobieta dostała dosłownego ataku paniki, kiedy zobaczyła, że obok ozdóbek na Samhain w Carkitt Market wystawiano już powoli bombki i składniki na masę piernikową, bo "przecież Yule jest za kilka miesięcy!! co oni wszyscy ochujeli??!!", ale nie, nie ochujeli przecież, po prostu piernik trzeba było przygotować dużo wcześniej i...

Czemu on w ogóle o tym myślał? Chciał najwyraźniej zabić zalążki stresu, kiedy idąc z córką przez wydeptaną ścieżkę, zobaczył rysujące się w oddali kamienie Stonehenge. Wyglądały inaczej niż w czasach jej młodości... wyjazd w te okolice wspólnie z jej matką należał do jednych z wyraźniejszych wspólnych wspomnień wakacyjnych w jego głowie, ale czy Septima to pamiętała? Była taka mała, ta malutka, że musiał ją podsadzić, żeby mogła rozejrzeć się wokół i obejrzeć kamienny krąg w całej jego okazałości.

- To pewnie nierozsądne, że tak myślę, ale trochę cieszy mnie ten tłum - powiedział niespodziewanie, widząc tłoczących się wokół czarodziejów. - Bałem się, że ludzie dadzą się im już kompletnie zastraszyć.

Staruszek nie krył oczywistej niechęci do popleczników Voldemorta. Mógł wyglądać jak z innej epoki i budować wokół siebie wrażenie kogoś, kto zatrzymał się w czasach, kiedy takie postulaty były jeszcze w modzie, ale każdy kto go przynajmniej odrobinę znał wiedział dobrze jak dumny był posiadania matki mugolki i w jak głębokim poważaniu miał takie dokumenty jak Skorowidz.

- Oooh, jest i Larry! - Rzucił, widząc rysującą się w oddali sylwetkę Selwyna. Momentalnie przyspieszył kroku, kierując ich tam, gdzie stał, zupełnie jakby miał zaraz odbiec z umówionego miejsca.


no rain,
no flowers
.
Ćma
So here we are reinventing the wheel
Ambition tearing out the heart of you,
Carving lines into you
Smukła, dość wysoka jak na kobietę (172cm), niewyróżniająca się z tłumu. To co zapamiętasz po kilkusekundowej migawce, to jej ciemne włosy i jasne oczy. Jakiego koloru? Tutaj już poeci i ewentualni adoratorzy mogą się popisać, my sobie nie będziemy tym głowy zawracać. Włosy, naturalnie przypominające puchową szopę, ujarzmia zaklęciami wygładzającymi. Niewielu wie, że jest pół-człowiekiem pół-pudlem, bo ten rytuał pielęgnacyjny odprawia już od 10 roku życia (dziękuję ci, świętej pamięci mamo!!) W półmroku całkiem ładna, ale dużo traci w starciu z bezlitosnym słońcem. Ujawni sińce pod oczyma i bladą, nawet trochę szarą cerę. Czasami nakreślą się na licu jakieś inne kolory, ale musiałbyś kazać jej się przebiegnąć, albo porobić kilka pajacyków (może też wtedy zemdleć, więc to ryzykowna gra). Nie potrafi ubrać się stosownie do okazji. Jeżeli widzisz ją paradującą w drogiej, czarodziejskiej szacie i długich kolczykach, to całkiem prawdopodobne, że nie idzie na randkę, ale po ziemniaki na ryneczku. Głos ma raczej niższy, niż wysoki, ale wyjątkowo młody, trochę nawet dziecinny. Uśmiecha się często, ale raczej nie do ludzi. Trochę ekscentryczna, może nawet dziwna, ale JESZCZE nie świr, którego omija się okrągłym łukiem. Zawsze pachnie wiśnią. Prawdziwą czy jakimś syntetykiem magicznym, nikt nie jest w stanie stwierdzić.

Septima Ollivander
#13
27.11.2023, 18:15  ✶  
W sercu nosiła zadumę, w duszy niepokój, a na wargach niezręczny, nieforemny uśmiech. Wspomnienia podobnych nocy wyprane były w barwach indygo; kojarzyły się z matczyną ciepłotą, skąpaną w klamrach rodzicielskiej bliskości. Wiatr porywał wtedy jej niesforne, potargane kosmyki, gdy na boso próbowała tańczyć wokół ogniska — do pląsów porywała wszystkich, krótkimi rączkami wymachując nieporadnie na wszystkie strony świata. Ale koniec końców zabawę przerywał łobuzerski brat wyrywający ją z melodyjnych swawoli. Ganiał strasząc poznajdowanymi stworzonkami, które same nie wybrały sobie losu upiornych szkaradników; wywracał i oblepiał włosy cukrową watą, której wyczesać nie potrafiły nawet najdroższe szczotki i zaklęcia. Jego śmiech, podobny bardziej do gardłowego rechotu, wciąż tam jeszcze tkwił. Słabł i zamierał, ale te radosne drobinki, którymi mieniło się jej serce, wciąż w niej siedziały.
Tych samych emocji, pod tym samym niebem, ale w innych szerokościach geograficznych, szukała na całym świecie. Pod pustynnym niebem, prześcieradłem gwiazd rozpostartym nad jej lichawym namiotem. 
Nie wypędzono jej z domu siłą - nikt nie wypychał przez okno, nie ciągnął za włosy, ani nie dopuszczał się gróźb słownych. Z własnej, dobrowolnej woli chciała wybrać się na Lithę, poświęcając nawet sporo czasu, jak na siebie, na przygotowania. Wygładziła starannie włosy, powpinała w nie kwiatuszki, a na siebie przywdziała białą, letnią sukienką, którą najpewniej niedługo miała ubrudzić.
Z kolorowej, ciasno zwartej, niemalże tanecznej plejady wyłonili się z ojcem, w sercu przyszywając sobie łatę postaci przykrej i smętnej, choć dygające kąciki ust zdawały się wskazywać na coś zupełnie innego. Wstęga silnego ścisku zdawała się oplatać jej trzewia, gdy tylko w polu widzenia wyłoniły się przed nimi gromady szczebioczących ptaszynek, tęczowych, radosnych laleczek rozognionych wizją pogańskiej zabawy wyprawianej corocznie przez zakon Whitecroft. Wśród nich na pewno miała zobaczyć dzisiejszego dnia Sarę, ale o tym jeszcze nie chciała myśleć.
Chwilę potem wręczono jej wianek, któremu przyjrzała się niepewnie przez założeniem.
— Pewnie połowa z nich liczy na to, że coś się znów stanie — nie bała się powiedzieć tych słów na głos, lecz nie ciągnęła tematu. Ojciec zdawał się być już w pełni skupiony na przyjacielu, którego wyłapał wśród tłumu. Nie upodobała sobie jakoś szczególnie przybrania roli cholernego trzeciego koła u wozu, ale póki co nie widziała żadnego sensownego planu ucieczki.


!wianki
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#14
27.11.2023, 18:15  ✶  

Sosna


Świeża zieleń sosnowych gałązek napełnia cię siłami witalnymi; jesteś w stanie podnieść nieco więcej niż zwykle, poruszać się odrobinę szybciej i trochę wolniej się męczysz. Jeśli chorujesz na którąś z magicznych chorób, jej dolegliwości stają się mniej uciążliwe niż zwykle.
Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#15
27.11.2023, 18:45  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.11.2023, 18:46 przez The Little Fox.)  

Elaine ucieszyła się, że wybiera się na Lithe właśnie z Felixem. Uwielbiała z nim spędzać czas, był to zawsze przyjemny i odpowiedni partner do psocenia oraz nie nudzenia się. Sama Elaine lubiła Lithe, lubiła lato i uwielbiała kwiaty. Sama zawsze miała na tę porę roku w swojej przyczepie ogrom bukietów polnych kwiatów. Lubiła je stawiać na stoliczku w wazonie, czy też zasadzać w dużych donicach stawiając je przed wejściem do swojej przyczepy. Ubrała się dzisiaj na biało, miała odkryte ramiona i długie przewiewne rękawy, sukienka sięgała jej niżej kolan, na stopach miała wygodne pantofle. Nigdy nie krępowała się odkrywaniem swojej skóry, nie czuła wstydu z tego powodu, bo nikt jej tego wstydu nie nauczył. W cyrku występowała w obcisłych strojach, które nie krępowały jej ruchów, więc nie czuła potrzeby w taką pogodę zasłaniać swoje ciało w jakieś czarodziejskie szaty. Lubiła w lato ubierać sukienki różnego rodzaju, kolorowe, białe, kwieciste, zwiewne i odkrywające, aby było jej odpowiednio luźno. Jej rude włosy falowały i opadały luźno na plecy, część z nich spięła niewielką spinką z białym kwiatkiem, a kilka kosmyków niesfornie i tak opadały jej po bokach jej twarzy.

Tłumy ludzi sprawiały, że Elaine oglądała się dookoła nie bardzo uważając na to gdzie stąpa, więc z przyjemnością uchwyciła jego dłoń, gdy odciągnął ją ratując przed niechybnym wpadnięciem na jakiegoś czarodzieja. Przysunęła się do niego uśmiechając się szeroko na jego słowa, ba! Nawet zachichotała.

– Nie pozbędziesz się mnie dzisiaj za szybko – wytknęła do niego język nie przestając się nawet na moment szczerzyć. Elaine pachniała dzisiaj olejkiem ze stokrotek i pomieszanym z jakimś słodkim owocem, który nie był jakoś szczególnie określony. Ostatnio zwinęła flakonik takich perfum jednej kobiecie podczas występów jej rodzeństwa.

Gdy nałożył na głowe wianek pokiwała na jego słowa energicznie i przyjęła dla siebie jeden z wianków.

– A ja?! – zapytała puszczając jego dłoń i okręcając się wokół własnej osi, aby się lepiej zaprezentować.


!wianki
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#16
27.11.2023, 18:45  ✶  

Lawenda


Skromny wianek spleciony z lawendy sprawia, że ogarnia cię wewnętrzny spokój oraz harmonia. Jesteś jak niezmącona tafla wody; masz w sobie więcej cierpliwości i wyrozumienia względem otoczenia, lecz także i powściągliwości względem zabawy.
Widmo z Biura
The end
Of the sane world of men
Now I question all that I have seen
Is this is a spectre or a dream
Leon to czarodziej obdarzony przeciętnym wzrostem (179 cm) i przeciętnej budowie ciała. Ciemny brąz włosów tego czarodzieja kontrastuje z jego bladą i zimną skórą oraz niebieskimi tęczówkami. Ubiera się przeważnie w ciemne i stonowane kolory szat czarodzieja, choć często nosi wyłącznie mugolskie ubrania. Na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie bardzo słabowitego, co ma związek z ciążącą na nim niczym klątwa chorobą genetyczną.

Leon Bletchley
#17
27.11.2023, 20:01  ✶  

Na tegoroczną Lithę Leon zaprosił swoją przyjaciółkę Olivię. Zgodnie z tym, co napisał do niej w liście, zobowiązał się do przyjścia po nią do jej domu, tak by razem mogli udać się na najbliższy świstoklik do Stonehenge. Tego dnia Leon założył białą koszulę z długim rękawem, który zawsze mógł podwinąć do łokci gdyby zrobiło mu się za gorąco, szarą marynarkę i pasujące do niej spodnie. Pomimo, że ten letni dzień okazał się być wystarczająco ciepły, wolał zabrać ze sobą tę marynarkę na wypadek, gdyby zaczął mu doskwierać powiązany z jego chorobą chłód.

Radość z uczestniczenia w tym wydarzeniu w towarzystwie Olivii trochę przyćmiewało odczuwane przez niego przewlekłe zmęczenie, osłabienie organizmu i to, że nie będzie w stanie poszaleć podczas tego sabatu. Uzdrowiciele zalecali mu prowadzenie spokojnego trybu życia i do tego starał się stosować najlepiej jak potrafił, chcąc ograniczyć do minimum ryzyko wystąpienia u siebie duszności. Liczył na to, że nie doświadczy podczas tego wydarzenia krwotoku z nosa.

Po dotarciu na miejsce, zapukał do drzwi mieszkania, w którym pomieszkiwała Olivia. Gdy dołączyła do niego, uśmiechnął się na jej widok i wyciągnął ku niej ramiona, aby objąć ją na powitanie.

— Cześć. Ładnie wyglądasz. To dla ciebie. — Przywitał się z przyjaciółką, po tym jak wypuścił ją z objęć. Wygłoszony przez niego komplement był w pełni uzasadniony. Wyciągnął ku niej dłoń, w której trzymał niewielki bukiecik. Na kwiatach to się nie znał, jednak idąc po nią mijał kwiaciarnię i postanowił wstąpić po jakiś bukiecik dla przyjaciółki.

— Gotowa? — Pytając wyciągnął ku niej rękę, za którą mogła go chwycić, jeśli chciała. Musieli dotrzeć na najbliższy świstkoklik. Po jego użyciu dotarli na miejsce, w którym odbywał się sabat. kamienny krąg zrobił na nim ogromne wrażenie. Zwłaszcza, że został odpowiednio udekorowany. Rozpalone w centrum kręgu ognie przykuwały jego spojrzenie, tak jak tańczące wokół ognisk kapłanki. Wsłuchiwał się w rozbrzmiewającą muzykę. Zamierzał także przejść się od straganu do straganu, zakupić coś do zjedzenia i przyjrzeć się sprzedawanym tutaj wyrobom rzemieślniczym. Oddychał zapachem kwiatów, wonią ziół oraz dymem z ogniska.

— Weźmy sobie po wianku. — Zaproponował przyjaciółce, uśmiechając się zachęcająco. Nie wiedział, jaki ten wianek mu się trafi, jednak wierzył że będzie dopasowany do niego.


!wianki
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#18
27.11.2023, 20:01  ✶  

Sosna


Świeża zieleń sosnowych gałązek napełnia cię siłami witalnymi; jesteś w stanie podnieść nieco więcej niż zwykle, poruszać się odrobinę szybciej i trochę wolniej się męczysz. Jeśli chorujesz na którąś z magicznych chorób, jej dolegliwości stają się mniej uciążliwe niż zwykle.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#19
27.11.2023, 20:20  ✶  
Nie miała powodów, by się nie zgadzać na wyjście z Leonem. Bardzo lubiła jego towarzystwo i traktowała go jak przyjaciela, chociaż starała się przy nim ograniczać bycie... sobą w pełni. Nie to, że się zmieniała, lecz troszeczkę hamowała swoje zapędy i energię, żeby nie nadwyrężać Leona, który był chory. Podczas spacerów dopasowywała tempo do jego tempa, a na spotkania wybierała raczej miejsca ciche, a aktywności - spokojne. Tym razem jednak ją zaskoczył, bo nie dość, że zaprosił na Lithę, to powiedział, że po nią przyjdzie. I chociaż nie byłby to pierwszy raz, gdy spotykają się pod jej domem, tak jakoś nie wiedziała sama - może spodziewała się, że spotkają się na miejscu?
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać - była autentycznie zdziwiona, gdy wypuścił ją z objęć i wręczył bukiet. Uśmiechnęła się radośnie, a w podziękowaniu za komplement pocałowała go w policzek. - Przestań, bo się zarumienię i nie wyjdę z domu przez miesiąc. Dziękuję ci, wsadzę je do wody, bo znając mnie zaraz je zgubię. I już idę!
Przeczuwała, że może być chłodno, szczególnie w cieniu, dlatego ubiór dobrała adekwatnie do pogody, która lubiła płatać psikusy. Zwiewna, błękitna sukienka do kolan była wykonana z oddychającego materiału, miała także krótkie rękawy, żeby skóra mogła oddychać. Wiedząc jednak, jak to w życiu bywa, wzięła ze sobą torebkę (nie taką małą, ale też nie taką, którą nosiła na co dzień - w końcu to nie był zwyczajny dzień) i do niej wpakowała czarny, długi i rozpinany sweter. Ujęła Leona pod rękę i ruszyli w stronę świstoklika. To miało być pierwsze wydarzenie, w którym Olivia miała uczestniczyć od dawna. Po cichu liczyła na to, że nic strasznego się nie stanie - ale plotki o tym, co się stało na Beltane, trochę uwierały ją w serce. Starała się jednak o tym nie myśleć i po prostu cieszyć towarzystwem przyjaciela.

Gdy dotarli na miejsce, jej oczy jak zaczarowane chłonęły każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Kramy, ludzi, ogniska, kapłanki... Niebieskie oczy Olivii zaiskrzyły - kochała taką atmosferę.
- Będziesz wyglądał jeszcze piękniej niż do tej pory - roześmiała się w odpowiedzi na propozycję wzięcia wianków i odebrała wianek od jednej z kobiet, by ostrożnie ułożyć go na swoich rudych, rozpuszczonych włosach. Chwyciła potem Leona za rękę i lekkim pociągnięciem dała mu znak, że dobrze by było zobaczyć kramy. Olivia była trochę jak sroka - uwielbiała wszystko, co piękne i się błyszczy.

!wianki
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#20
27.11.2023, 20:20  ✶  

Paproć


Zaczynasz odczuwać oszałamiającą radość z chwilą wsunięcia na swe skronie wieńca z paproci. Nie możesz wyzbyć się wrażenia, że oto wszystko idzie po twojej myśli, świat stoi przed tobą otworem, a wszelkie dotychczasowe troski są jedynie mrzonką.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Rowena Ravenclaw (3439), Bellatrix Black (3179), Pan Losu (3355), Cathal Shafiq (2172), Rodolphus Lestrange (3252), Felix Bell (2197), Perseus Black (2184), Garrick Ollivander (1124), Septima Ollivander (1460), The Little Fox (2342), Leon Bletchley (3770), Olivia Quirke (3146), Vespera Rookwood (2273), Lorraine Malfoy (2168), Laurence Selwyn (1299), Leta Crouch (1909), Ulysses Rookwood (2888), Leviathan Rowle (2539), Chester Rookwood (6440), The Beast (2512), Sarah Macmillan (2428), Florence Bulstrode (1555), Vincent Prewett (1670), Avelina Paxton (3074), Murtagh Macmillan (1528), Augustus Rookwood (2816), The Overseer (2457), The Edge (4021), Maeve Chang (772), Philip Nott (1727), Cain Bletchley (3618), Logan Nott (1069), Bard Beedle (6610), Loretta Lestrange (321), Patrick Steward (2033), Cameron Lupin (3502), Heather Wood (3478), Diana Mulciber (905), Danielle Longbottom (2513), Effimery Trelawney (1523), Lucky Luke (1577), Imogen Rookwood (2434), Dora Crawford (654), Esmé Rowle (2739), Geraldine Yaxley (1544), Nora Figg (1225), The Lightbringer (2213), The Tempest (416), Dagur Nordgersim (2259), Albert Rookwood (699), Hjalmar Nordgersim (1601), Sebastian Macmillan (1919), Alastor Moody (1120), Persephona Degenhardt (1163), Hades McKinnon (1333), Theon Travers (2493)


Strony (38): « Wstecz 1 2 3 4 5 … 38 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa