• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[23.07.72, zmierzch] Zabieram cię na spacer

[23.07.72, zmierzch] Zabieram cię na spacer
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
10.12.2023, 18:13  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.12.2023, 18:14 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna w przeciwieństwie do Vincenta przywiązywała się szybko i mocno. Kochanie innych ludzi przychodziło jej równie łatwo jak oddychanie – po prostu nie oczekiwała w tym wzajemności. (Choć od wielu osób ją otrzymywała: nie była na tyle ślepa, by nie widzieć, że rodzinie i niektórym spośród przyjaciół na niej zależy.) Nie miała też nigdy problemu z okazywaniem tego, a on otrzymywał od niej w przeciwieństwie do innych przyjaciół sarkazm i żarty, ponieważ zwyczajnie po pierwsze tak było zabawnie, po drugie on już takim wydawał się człowiekiem.
– Czyli to nie była ulubiona koszula, kłamco jeden.
Nie miała jednak okazji dorzucić już żadnych złośliwości, zbyt skupiona na wyłażeniu z dziury.
– Chyba słyszałam czyjś głos – mruknęła bardzo cicho, podciągając się i wychodząc na skraj. Zaklęcie kameleona rozproszyło się, gdy wylądowali na dole, ale Brenna go nie odnowiła. Zamiast tego jej sylwetka rozmyła się nagle i w jednej sekundzie obok Prewetta klęczała dziewczyna, w kolejnej zaś jej miejsce zajęła wilczyca, o ubarwieniu bardzo podobnym do tego, jakie miały włosy Brenny.
Uniosła łeb i poruszyła nosem, węsząc. W nos uderzały zapachy – woń żywicy, gnijących gdzieś w okolicy szczątków, szamponu Prewetta, lunabelli kryjących się w pobliskim legowisku, a także słaby zapach zbliżających się do nich ludzi. Warknęła ostrzegawczo, a potem pomknęła ku pobliskim krzakom. Chciała skryć się w nich na tyle, by móc podejść bliżej. Miała nadzieję, że Prewett sam wpadnie na to, by się ukryć – a gdyby nie zdążył, to wilcza forma i atak z ciemności i tak dawały jej większe pole manewru niż tkwienie obok niego na skraju tego dołu.
Vincent też mógł ich już usłyszeć - głosy i dźwięki wskazujące na bliskość innych ludzi.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
Nie mam nic do ludzi.
Nawet szacunku.
Co się rzuca w oczy, gdy do pomieszczenia wchodzi ON? Jego wzrost (197 cm). Jest gigantem, umięśniony, dba o to, aby być silnym fizycznie. Jest to jego atut. Ma na ciele sporo blizn ze spotkań z niebezpiecznymi stworzeniami. Zwykle ma zarost na twarzy, kręcone włosy i ciemne jak otchłań piekła oczy, które patrzą na ludzi z nienawiścią, a na zwierzęta z obsesyjną miłością. Jeśli pracuje, nie spodziewa się gości ubiera się niedbale, byle jak, bez patrzenia na modę. Jeśli idzie do ludzi, brata, rodziny to ubiera się w skrojone na jego miarę garnitury, koszule, kamizelki (ale za tym nie przepada).

Vincent Prewett
#12
11.12.2023, 19:56  ✶  

Vincent za to często nie potrafił przychylnie patrzeć na ludzi, bo znał sporo z mrocznymi duszami, których nie dało się po prostu kochać. Ludzi krzywdzących zwierzęta oraz innych ludzi. Raniących, dobijających każdego, niesprawiedliwości polityczne też sprawiały, że Prewett nie potrafił patrzeć przychylnie na ludzi. Wolał ich nienawidzić.

Nie odpowiedział już jej, tylko skupił się na tym, aby wejść na górę i wyjść już z przeklętej dziury. Cholera! Spojrzał na Brenne, która klęczała na ziemi, uśmiechnął się złośliwie, ale po chwili w tym miejscu znalazł się wilk. Pokiwał głową, bo naprawdę szanował jej zdolności magiczne. Transmutacja w jej wykonaniu musiała być spektakularna. Chciał ruszyć za Brenną w krzaki, ale sznurówki buta zaplątały mu się w korzeń i gdy już sobie z tym poradził po prostu rzucił na siebie zaklęcie kameleona, aby nie narażać ich na jeszcze większe wykrycie, gdy zacznie szeleścić między krzakami. Po chwili między drzewami pojawiły się osoby, więc Prewett zamarł patrząc na nich w wyczekiwaniu, ale ci dostyrzegli załamanie światła jakie powodował kameleon i ostrzegawczo rzucili zaklęcie w jego miejsce.

Spróbował odskoczyć,

Rzut PO 1d100 - 49
Sukces!

a następnie rzucić w ich kierunku zaklęcie pętające.

Rzut N 1d100 - 22
Akcja nieudana
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
11.12.2023, 20:29  ✶  
Zważywszy na charakter jej pracy, Brenna też miała do czynienia z różnymi szumowinami raczej więcej niż mniej. Nic dziwnego, że wielu gliniarzy szybko traciło wiarę w ludzi, a i ona już dawno zaadaptowała podejście pt. "każdy jest czegoś winny" i "może nie każdy kłamie, ale nikt nie mówi całej prawdy".
Miała jednak to szczęście, że na wyciągnięcie ręki wokół niej roiło się od ludzi, których po prostu nie dało się nie pokochać.
Nienawiść była czymś, czego nauczyła się stosunkowo niedawno i co kierowała ku określonym jednostkom.
Wpadła pomiędzy gałęzie i obróciła się, widząc, że Prewett nie ruszył za nią. Zamierzała początkowo po prostu poczekać - zobaczyć, co takiego będzie robić trójka ludzi, która wyłoniła się spomiędzy drzew. Ostatecznie, chociaż nie była w tej chwili na służbie, wciąż była Brygadzistką - i chciała ich aresztować, nie zabić i pogrzebać w dziurze, z której ledwo co sama wyszła. Im więcej będzie wiedzieć, tym większe miała ku temu możliwości. Nie wspominając już o tym, że po prostu chciała, by oni zaatakowali pierwsi.
I niestety, zrobili to.
W świetle lumos, które rzucił jeden z nich, musieli dostrzec załamanie światła na niedoskonałym kamelonie, który nie mógł przecież zastąpić peleryny niewidki. A chociaż Vincent zdołał umknąć przed czarem na bok, to już jego zaklęcie spudłowało, i chwilę później nad jego głową świsnął kolejny czar, rzucony przez jednego z kłusowników.
W porządku, wdrażamy plan B, przeszło przez głowę Brenny, po czym runęła błyskawicznie ku ciskającemu zaklęcia człowiekowi, by z warkotem rzucić się na jego plecy - w próbie obalenia na ziemię.

Af
Rzut PO 1d100 - 41
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
Nie mam nic do ludzi.
Nawet szacunku.
Co się rzuca w oczy, gdy do pomieszczenia wchodzi ON? Jego wzrost (197 cm). Jest gigantem, umięśniony, dba o to, aby być silnym fizycznie. Jest to jego atut. Ma na ciele sporo blizn ze spotkań z niebezpiecznymi stworzeniami. Zwykle ma zarost na twarzy, kręcone włosy i ciemne jak otchłań piekła oczy, które patrzą na ludzi z nienawiścią, a na zwierzęta z obsesyjną miłością. Jeśli pracuje, nie spodziewa się gości ubiera się niedbale, byle jak, bez patrzenia na modę. Jeśli idzie do ludzi, brata, rodziny to ubiera się w skrojone na jego miarę garnitury, koszule, kamizelki (ale za tym nie przepada).

Vincent Prewett
#14
11.12.2023, 20:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.12.2023, 20:59 przez Vincent Prewett.)  

Pod wpływem adrenaliny jego czar nie wyszedł. Wkurzyło go to, bo w końcu wychodziły mu wtedy, gdy mnie było to istotne, a teraz, gdy na włosku wisiało jego życie i Brenny to wszystko szło nie po jego myśli. Uskoczył ponownie przed czarem, a wtedy Brenna wyskoczyła na jednego z kłusowników. Uśmiechnął i podniósł na równe nogi. Stanął w pozycji bojowej i przyjrzał się napastnikom. Znowu rzucił zaklęcie pętające na jednego z nich i mu się udało. Mężczyzna wierzgnął i padł na ziemie niczym ryba wypuszczona z wody.

Potem zabrał się za drugiego. Jako, że była to misja z Brenną nie miał zamiaru ich krzywdzić, a jedynie unieruchomić. O dziwo teraz jak już stał równo na nogach udało mu się również i drugie zaklęcie. Nie był też masochistą, aby przy Brygadzistce rzucać jakieś zaklęcia krzywdzące ludzi, choć nie raz mu się to zdarzyło. Chciał złapać drugiego faceta i przeciągnąć w jedno miejsce, ale wtedy ten drugi jakimś cudem wyswobodził się z jego zaklęcia. Możliwe, że w tym czasie rzucił na rozproszenie i spowodował, że zaklęcie Prewetta trafiło w niego ze słabszą siłą. Drugi nie miał takiego szczęścia.


Rzut na kształtowanie, stworzenie na obu mężczyzn pętających lin.
Rzut N 1d100 - 82
Sukces!

Rzut N 1d100 - 71
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
11.12.2023, 21:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.12.2023, 21:51 przez Brenna Longbottom.)  
rzuty npc + powyżej 80 na obrażenia Bren

Brenna byłaby w stanie skrzywdzić drugiego człowieka.
Ba, zdarzało się jej już to. Ledwo parę tygodni temu z satysfakcją patrzyła na złamany nos mugola i z trudem powstrzymała się przed skopaniem leżącego, już bezbronnego przeciwnika, tylko po to, by wyładować gniew i dławiące ją gdzieś w środku poczucie bezradności oraz goryczy. Ale nie sięgała po czarną magię – trzymała się jeszcze na tej cienkiej granicy tuż przed jej użyciem, pełna obaw, że gdy zrobi to raz, zrobi i drugi, a potem trzeci, i każdy kolejny będzie coraz łatwiejszy, aż w końcu pochłonie ją otchłań.
I nie byłaby zadowolona, gdyby Vincent użył czarnej magii.
Zdołała wgnieść kłusownika w ziemię, ten upadł i upuścił nawet różdżkę. Prewett zaś spętał drugiego z nich. Trzeci jednak… trzeci odbił zaklęcie – po czym skierował różdżkę ku Brennie, która obróciła się ku niemu z warkotem, narastającym w wilczym gardle. Nim sprężyła się do skoku, czar poleciał w jej kierunku i odrzucił ją, tak że najpierw wystrzeliła w powietrze, a potem potoczyła się po ziemi, zmieniając z powrotem w kobietę.
Bolało.
Oberwała – i to mocno. Krew ściekała jej po twarzy, głowa zapulsowała bólem, bok został rozdarty o jakiś kamień. Na moment Brennie zrobiło się przed oczami wręcz ciemno. A mimo to nie wypuściła różdżki, i dwie sekundy później wciąż z poziomu ziemi wycelowała w człowieka, który ją obalił, posyłając ku niemu zaklęcie, mające wytworzyć mu w ręku strumień ciśnienia i pozbawić różdżki. Ta została wyrwana z uścisku i poleciała gdzieś w mrok.
Obalony przez nią wcześniej mężczyzna za to ukląkł, sięgając po własną, chwilę temu zgubioną różdżkę…


[pod edycję]
kształtowanie, - 10 za obrażenia
Rzut W 1d100 - 89
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
Nie mam nic do ludzi.
Nawet szacunku.
Co się rzuca w oczy, gdy do pomieszczenia wchodzi ON? Jego wzrost (197 cm). Jest gigantem, umięśniony, dba o to, aby być silnym fizycznie. Jest to jego atut. Ma na ciele sporo blizn ze spotkań z niebezpiecznymi stworzeniami. Zwykle ma zarost na twarzy, kręcone włosy i ciemne jak otchłań piekła oczy, które patrzą na ludzi z nienawiścią, a na zwierzęta z obsesyjną miłością. Jeśli pracuje, nie spodziewa się gości ubiera się niedbale, byle jak, bez patrzenia na modę. Jeśli idzie do ludzi, brata, rodziny to ubiera się w skrojone na jego miarę garnitury, koszule, kamizelki (ale za tym nie przepada).

Vincent Prewett
#16
11.12.2023, 21:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.12.2023, 21:45 przez Vincent Prewett.)  

Gdy Brenna oberwała zaklęciem zaklął siarczyście pod nosem wzywając przy tym tradycyjnie te swoje święte kurwy. Spojrzał za nią z lekką obawą, ale skupił się jednak na osobnikach wokół niego. Musiał ich w końcu opanować, aby Brenna wyszła z tego cało, spróbował kopnąć mężczyznę, co leżał na ziemi i próbował wrócić do gry. Nie zrobił tego za mocno, może odrobinę zrobił małego siniaka na żebrach. Potem rzucił w pierwszego zaklęciem pętającym, ale ten czar mu już nie wyszedł, a mężczyzna zaczął uciekać. W pierwszym odruchu chciał za nim pobiec, ale szybko przypomniał sobie o Brennie, więc odwrócił się i pobiegł do Longbottom. Padł na kolana lekko ryjąc w ziemi i złapał ją za ramiona patrząc na jej zakrwawioną twarz.

– Cholera, Paskudo! – warknął patrząc na nią. Pierwszy raz mogła zobaczyć, że mu na niej zależało. – Jak mi tu kurwa umrzesz to cię zabiję, słyszysz? – zapytał i ułożył ją na ziemi tak, aby mogła swobodnie oddychać. Ściągnął swoją koszulkę, rozerwał ją na strępy i przyłożył w miejscach, gdzie krwawiła.


Kopnięcie typa, co wstaje, aby nie wstawał na AF
Rzut PO 1d100 - 31
Slaby sukces...


Rzut na kształtowanie w tamtego typa
Rzut N 1d100 - 14
Akcja nieudana
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#17
11.12.2023, 22:10  ✶  
– Oddycham, jasne? A to znaczy, że wszystko jest w porządku – wymamrotała Brenna, starając się usiąść. Zakręciło się jej w głowie na tyle, że z prób wstawania już zrezygnowała. Sięgnęła ręką ku kieszeni, by wydobyć z niej kajdanki i wręczyć je Prewettowi. – Skuj ich, czary zaraz stracą moc – powiedziała, przyjmując jednak materiał i przyciskając go do krwawiącego boku. Bolał jak jasny skurwysyn, w dodatku miała niejasne wrażenie, że obrażenia głowy były poważniejsze, ale chyba nic nie połamała. Krew zalewała jej oczy, to jednak był rezultat rozciętego łuku brwiowego – trochę gorzej z uderzeniem.
Przez moment była na siebie bardzo wkurwiona, że jedno zaklęcie doprowadziło ją do takiego stanu.
A chwilę później przez głowę przeszła jej niedorzeczna myśl, że może dobrze. Jeżeli Atreus nie poczuł tego, to mają stu procentową pewność, że więź została zerwana, nawet jeżeli nie czuła się ani trochę inaczej.
– Są tutaj pułapki – dodała, unosząc wolną rękę, w próbie otarcia rękawem krwi, spływającej ku oku. – Jeżeli ich tak zostawimy przy samym legowisku i rzucę wiadomość, powinni móc sprawdzić obozowisko. Ja chyba nie dam rady, a sam nie powinieneś tam iść.
O to też była zirytowana. Plan był trochę inny. Chciała sprawdzić ten cholerny obóz i upewnić się, że mają wystarczająco dużo dowodów, żeby ich przyskrzynić. Niestety, nawet Brenna nie była na tyle idiotką, aby próbować biegać po lesie z rozwaloną głową.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
Nie mam nic do ludzi.
Nawet szacunku.
Co się rzuca w oczy, gdy do pomieszczenia wchodzi ON? Jego wzrost (197 cm). Jest gigantem, umięśniony, dba o to, aby być silnym fizycznie. Jest to jego atut. Ma na ciele sporo blizn ze spotkań z niebezpiecznymi stworzeniami. Zwykle ma zarost na twarzy, kręcone włosy i ciemne jak otchłań piekła oczy, które patrzą na ludzi z nienawiścią, a na zwierzęta z obsesyjną miłością. Jeśli pracuje, nie spodziewa się gości ubiera się niedbale, byle jak, bez patrzenia na modę. Jeśli idzie do ludzi, brata, rodziny to ubiera się w skrojone na jego miarę garnitury, koszule, kamizelki (ale za tym nie przepada).

Vincent Prewett
#18
11.12.2023, 22:20  ✶  

Odetchnął z ulgą, gdy Brenna zaczęła bredzić o oddychaniu. No, przynajmniej ducha nie będzie miał na głowie, ale tak naprawdę mocno w środku zmartwił się, że ona umrze na jego oczach. Tego by nie zniósł. Może i pakowała się w kłopoty często, ale nie chciał, aby umierała na wypadzie z nim. Może sobie umierać w każdym innym momencie, ale nie tu, nie teraz.

– Jesteś walnięta – odebrał od niej kajdanki i podszedł najpierw do kopniętego mężczyzny, którego zakuł do jakiegoś drzewa, a potem przytargał za nogę tego drugiego i przykuł do drugiego. Zapewne obóz zaraz zostanie ostrzeżony przez tamtego, co uciekła. Cholera. Spojrzał w kierunku, w którym widział, że ten wcześniej uciekał. Wrócił do Brenny, wyciągnął z paska nożyk, którym rozciął jej rękaw bluzy, a następnie transmutował go w bandaż i obwiązał jej głowę, aby nie ciekła jej tak krew na gębę. – Masz jakieś eliksiry? – o tym nie pomyślał i nie zabrał ich z domu.

– Może powinienem pójść tam i sam to sprawdzić? – zapytał – Ten goguś co zwiał zaraz ich ostrzeże i będzie chujnia – był zły, że to się tak skończyło. Brenna nie powinna tak oberwać. Było ich tylko trzech i co? I im nie wyszło?

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#19
11.12.2023, 22:42  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.12.2023, 12:10 przez Brenna Longbottom.)  
– Przyganiał kocioł garnkowi – burknęła, zsuwając z ramion plecak. Było jej niedobrze i miała paskudne przeczucie, że mogła doznać wstrząśnienia mózgu. Znała objawy, bo już w przeszłości ich zwyczajnie doświadczyła. Drżącą ręką, pokrytą krwią, zaczęła grzebać w torbie, bo i owszem, eliksir miała. Zawsze przychodziła na takie wypady przygotowana. Niestety tylko jedną, podwójną dawkę, a sama właśnie takich dawek potrzebowała, to raz, dwa, miała niejasne wrażenie, że oberwała trochę za bardzo, aby jedna mikstura załatwiła sprawę.
Oby pozwoliła się jej teleportować. Wypiła kilka łyków i skrzywiła się od tego paskudnego smaku.
– Jak sam powiedziałeś, zaraz ich ostrzeże. Nie zaskoczysz iść. A zwijać dranie się mogą, bo… przypomina ci, Sherwood… mają obozowisko w prywatnym lesie. Lesie, który do kogoś należy. Lesie, do którego ich wpuszczono. Jeśli się pośpieszymy, nie zwiną go bez śladu, a jest tu jeszcze tych dwóch, a że jeden użył czarnej magii... – wymamrotała, bardzo cicho, nie tylko dlatego, że nawet jakimś cudem mówienie ją bolało, ale też dlatego, że nie chciała, aby skrępowani mężczyźni usłyszeli. Może i dali by radę się wyłgać ze wszystkiego - ot spotkali się w lesie przypadkiem, przestraszyli, zaatakowali - ale czar, którym oberwała, był czarnomagiczny. I tak trafi na prześłuchanie, a wtedy... pęknie i w innych sprawach. – Dojdę później do reszty jak po sznurku – powiedziała, podnosząc się. Bardzo powoli. Odetchnęła i uśmiechnęła się do Vincenta, trochę blado. – Teleportujmy się pod New Forest i puść wiadomość. Zakładamy się, czy się rozszczepię? – zapytała, bo niestety, nie było innego wyjścia niż się teleportować: nie było szans, aby doszła w takim stanie gdziekolwiek, w pobliżu nie było punktu Fiuu, a oni musieli się szczepić.
Tyle że teleportacja w takim stanie zwykle nie była najlepszym pomysłem i pod tym beztroskim uśmiechem Brenna skrywała odrobinę obawy, że zostawi za sobą jakieś części ciała.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Widmo
Nie mam nic do ludzi.
Nawet szacunku.
Co się rzuca w oczy, gdy do pomieszczenia wchodzi ON? Jego wzrost (197 cm). Jest gigantem, umięśniony, dba o to, aby być silnym fizycznie. Jest to jego atut. Ma na ciele sporo blizn ze spotkań z niebezpiecznymi stworzeniami. Zwykle ma zarost na twarzy, kręcone włosy i ciemne jak otchłań piekła oczy, które patrzą na ludzi z nienawiścią, a na zwierzęta z obsesyjną miłością. Jeśli pracuje, nie spodziewa się gości ubiera się niedbale, byle jak, bez patrzenia na modę. Jeśli idzie do ludzi, brata, rodziny to ubiera się w skrojone na jego miarę garnitury, koszule, kamizelki (ale za tym nie przepada).

Vincent Prewett
#20
11.12.2023, 23:47  ✶  

Skinął głową i spojrzał na nią mało przekonany do planu przenoszenia się stąd do New Forest. Wolałby, aby tu została, a on sprowadzi po postu pomoc, ale wiedział też, że nie da rady się z nią kłócić. 

– Nie muszę się zakładać, na pewno to się stanie. Nie wolisz zostać, a ja bym sprowadził pomoc? Twojego brata, albo kogokolwiek z Ministerstwa. Mógłbym się poświęcić i tam zawitać – powiedział cicho pomagając jej wlać w nią ten przeklęty eliksir, aby chociaż trochę ją wzmocnić.

Jeśli uparła się wracać pomógł jej wstać i ogarnąć ją do tego, aby mogła się bezpiecznie przenieść. Miał nadzieję, że bardziej się nie rozerwie w tym momencie. Naprawdę wolałby, aby się nie teleportowała. Zaczekał, aż ona się przeniesie i zrobił to tuż za nią. Gdy wylądował od razu do niej podszedł i złapał w swoje ramiona.

– I jak? Co straciłaś? – zapytał mając tutaj totalnie w dupie jakiekolwiek pokłady wiary w jej umiejętności. Położył ją u siebie na kanapie, gdy tylko dotarli pod jego chatę. – Kogo mam powiadomić? – zapytał.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (4050), Vincent Prewett (3564)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa