• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[31.07.72] Pieśń morza w twojej głowie

[31.07.72] Pieśń morza w twojej głowie
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
06.02.2024, 21:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.02.2024, 22:01 przez Brenna Longbottom.)  
Ataki npc

W ciemnościach podziemnych ścieżek takie sytuacje nie były niczym nadzwyczajnym. Później - o ile będzie dla nich jakieś później - Brenna miała trochę sobie wyrzucać, że powinna być ostrożniejsza albo zabrać ze sobą któregoś z rosłych mężczyzn, samą posturą odstraszających napastników. Alastora, Erika, Vincenta. Tyle że dziś akurat żaden z nich nie mógł.
Niemniej... była to drobna nauczka na przyszłość. Niecierpliwość nie zawsze popłacała.

Heather umknęła przed wymierzonym ku niej ciosem bez większego trudu. Jej własne uderzenie sięgnęło celu, ale mężczyzna zdołał usunąć się na tyle, że nie zrobiła mu poważnej krzywdy - można było powiedzieć, że... odniosła słaby sukces. Ten niemal natychmiast uniósł pięść, celując nią w brzuch Wood. Wcześniej chyba chciał ją tylko złapać, teraz wyraźnie wkurzony, chciał już walnąć z całą mocą, tak by zabrakło jej tchu.
Ty mała!!! - wrzasnął przy tym, jakby niepomny, że w takich sytuacjach gadanina niekoniecznie była najlepszym pomysłem.

Przeciwnik Brenny nie uniknął uderzenia i rozległ się przyjemny dla ucha trzask, wskazujący na to, że z dużym prawdopodobieństwem złamała mu nos. Wrzasnął, cofnął się i zatoczył na jedną ze ścian, osuwając po niej, najwyraźniej kompletnie nieprzygotowany na taką sytuację: przecież upatrzyli sobie łatwy cel. Problem polegał na tym, że przeciwników było przecież trzech. Nie miała w tej chwili czasu cieszyć się tym, jak pięknie wyszła ta pierwsza wymiana ciosów.
Brenna zwyczajnie nie zdążyła.
Uderzenie, na całe szczęście, nie należało do tych najmocniejszych, ale gdy sięgnęło jej twarzy z boku, na pewno zabolało i sprawiło, że się zachwiała. Obróciła się jednak niemal natychmiast, pięścią celując prosto w widoczną w półmroku twarz mężczyzny, chcąc sprezentować mu przepiękny lewy sierpowy – bo palce prawej ręki wciąż kurczowo (i dość głupio) zaciskała na różdżce, teraz nieco bezużytecznej, emanującej tym ledwo widocznym, migotliwym światłem.

Rzucam dla B. pod edycję
Unik
Rzut PO 1d100 - 10
Akcja nieudana

Atak
Rzut PO 1d100 - 49
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#12
06.02.2024, 22:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.02.2024, 23:30 przez Heather Wood.)  

Zwinna niczym łania umknęła atakowi rosłego mężczyzny. Poczuła się pewnie. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, nie będzie tak łatwo jak zakładali. Była dumna, że zaczęła ten pojedynek całkiem nieźle. Musiała jednak się skupić aby kontynuować swoje sukcesy. Najlepiej by było, aby reszta tych przepychanek minęła równie łatwo. Tyle, że jak się okazało nie miały tutaj doczynienia z pierwszymi lepszymi, bo trafili im się godni przeciwnicy. Jej atak nie zrobił na niej wrażenia, wydawało jej się, że tylko go delikatnie drasnęła. Co dosyć mocno ją zirytowało, Ruda nie znosiła, jak coś jej się nie udawało, była to naprawdę okropna cecha, bo zaczynała się irytować. Czuła, że jeszcze chwila i wybuchnie - wiedziała, że może się to skończyć źle dla wszystkich tu obecnych, jednak udało jej się powstrzymać klątwę coraz bardziej panowała nad tym, co w niej siedziało, mimo wszystko bardzo, ale to bardzo chciała się jej pozbyć.

Zauważyła, że typ ponownie chce jej przyłożyć, nie miała problemu z tym, żeby mu umknąć, bo bardzo głośno poinformował o tym, że znowu się do niej zbliży. - Mały, ale wariat, mówi ci to coś? - Nie byłaby sobą, gdyby się nie odezwała, nie potrafiła milczeć, nawet w takich momentach.

Nie chciała zwlekać, zamierzała bardzo szybko ponowić atak, żeby nie tracić czasu, bo przeciwników było więcej od nich. Musiały działąć szybko, żeby nie dać się wyelmininować. Tyle, że ręka Heather nigdy miała nie dotrzeć do twarzy jegomościa, gdyż chciała podskoczyć, zrobić obrót, czy kto ją tam wie, co miała na myśli, nie wyszło jej to jednak, bo przy stawaniu na ziemię w jej stopie coś gruchnęło, najprawdopodobniej skręciła sobie kostkę, albo złamała śródstopie, oceni to później Cameron. - KURWA JEGO MAĆ. - Mruknęła jeszcze bardzo elokwentnie.


rzuty
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#13
06.02.2024, 23:49  ✶  
wiadomość pozafabularna
Druga część miłosnego Atreuska Chytruska: [część I] W następnym poście fabularnym kichasz tak mocno, że dochodzi do niespodziewanej teleportacji... Cały czas wydaje ci się, że ulegniesz rozszczepieniu i myślisz o osobie najbliższej twojemu sercu, po czym cały i zdrowy pojawiasz się naprzeciwko niej. (To musi być osoba - odpadają miejsca, przedmioty i tak dalej.)

Bulstrode był zdania, że dobre kichnięcie było niemal jak dobre przeciągnięcie się. W pewien sposób było cholernie satysfakcjonujące, szczególnie jeśli było z rodzaju takich, do których człowiek przymierzał się i przymierzał. Z powodzeniem to właśnie mógłby zaliczyć do kategorii takowych, gdyby nie pewien drobny detal, którego zwyczajnie się nie spodziewał.

Atreus miał tę cholerną nieprzyjemność rozszczepić się parę razy w swoim życiu. Za każdym razem uczucie było to obrzydliwe wręcz i kiedy tak zniknął sobie z przyjemnego salonu rodzinnej rezydencji, poczuł dokładnie to samo. Jakby jego ciało miało rozerwać się na kawałki, nie będąc w stanie w stabilny sposób przemieścić się z miejsca na miejsce i cholera, przez głowę przeszło mu przede wszystkim, że mógł tę Brennę pocałować na tym statku, kiedy śnili ten cudzy sen i nikt nie mógłby go potem pociągnąć do odpowiedzialności, bo przecież to nie był wtedy on, tylko ten inny Atreus.

A potem wszystko się skończyło i poczuł pod nogami stabilny grunt. Na Matkę, jakie szczęście - Bulstrode poczuł, jak ogarnia go ulga, że jednak żadna jego kończyna nie pulsuje paraliżującym, rozdzierającym bólem. Zamiast tego jednak, szybko poczuł jak jego twarz spotyka się z czyjąś pięścią i chyba mu coś nawet chrupnęło w tym nosie.
- KURWAAA - dołączył się do zawodzenia Heather, której szczerze, to nawet nie zdążył jeszcze w pełni zarejestrować w tym całym bałaganie. Odruchowo przycisnął do siebie dłoń w której trzymał szklankę, bo powiedzmy sobie szczerze - alkohol to była rzecz święta i nie można było go marnować (zapominając w sumie, że chyba przed chwilą tę szklankę osuszył). Zaraz też zamachnął się, automatycznie chcąc oddać cios osobie, która go zaatakowała i nie do końca jeszcze rozumiejąc, że stojąca przed nim kobieca sylwetka wydawała się znajoma przede wszystkim dlatego, że należała do Brenny.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#14
07.02.2024, 00:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.02.2024, 10:32 przez Brenna Longbottom.)  
Ostatnia rzecz, jakiej się spodziewała, to że ktoś nagle zmaterializuje się między nią, a twarzą, w którą miała zamiar walnąć. Nie próbowała jednak markować ciosu - nie przyszło jej nawet do głowy, że mogłaby się pojawić tutaj jakaś przypadkowa osoba, niezwiązana z napastnikami.
To był dziwny dzień. Dziwna rozmowa z Saltem. I cholernie, cholernie dziwny fakt, że nagle ni z tego ni z owego pojawił się przed nią Atreus Bulstrode: bo rozpoznała go mniej więcej w chwili, w której wywrzeszczał swoje KURWA, tak ze dało się je słyszeć pewnie w najdalszych zakątkach podziemnych ścieżek. Odruchowo uniknęła jego ciosu, na całe szczęście, pewnie z powodu zaskoczenia całą sytuacją, niezbyt szybkiego.
Brenna jednak nie miała czasu się dziwić jego pojawieniu ani przepraszać za rozwalenie mu twarzy, bo krzyk bólu i przekleństwa Heather skutecznie odwróciły jej uwagę.
Dzieciak był w niebezpieczeństwie.
Zrobiła więc coś, oczywiście, bardzo głupiego.
Niepomna, że zaraz może na przykład oberwać od Atreusa jakimś czarem w plecy (oby szwankująca magia mu to nieco utrudniła), a jeśli nie od niego, to od gościa, któremu walnąć nie zdążyła, obróciła się i jednym skokiem rzuciła na przeciwnika Wood. Różdżka, którą do tej pory tak kurczowo trzymała, upadła na ziemię, wciąż roztaczając wokół blady blask. W jego świetle dało się dostrzec mężczyznę, który wcześniej oberwał od Brenny i próbował teraz dźwignąć się z ziemi. Drugi - ten, z którym walczyła Heather - wylądował za to na zimnym podłożu, obalony przez Brygadzistkę, która też znalazła się na ziemi, a raczej na nim, i nie czekając aż ten spróbuje ją zrzucić, walnęła go w twarz, raz i drugi. Może i niezbyt było to szlachetne, ale gdzieś w głowie kołatała jej myśl, że nie może pozwolić, by teraz się podniósł. Heather mogła być ranna, trzeci z przeciwników czuł się doskonale, a ona nie miała zielonego pojęcia, co robił tutaj Atreus. I czy on też zaraz znów nie zaatakuje, skoro ona właśnie mu przywaliła i umknęła spod jego ręki.
Ten mężczyzna nie mógł więc zaraz wstać, bo Heather nie wyjdzie z tego cało.
Tymczasem człowiek, którego pierwotnie chciała walnąć Brenna, czyli trzeci z mieszkańców Nokturna, który w pierwszej chwili cofnął się zaskoczony pod wpływem tej nagłej aportacji, teraz spróbował zaatakować Atreusa od tyłu…

tu był nieudany atak Atre
a tu atak Bren i npce + percepcja na ogarnięcie, co się dzieje (że to Atre i że Heather oberwała)

Przeciwnicy:
Nr 1: wstaje z ziemi, ma złamany nos
Nr 2: Brenna właśnie go okłada na ziemi. Ten atakował Heather
Nr 3: Próbuje właśnie walnąć Atreusa od tyłu. Temu próbowała B. walnąć, ale walnęła A.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#15
07.02.2024, 07:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.02.2024, 07:55 przez Heather Wood.)  

Heather zirytowała się okropnie swoją nieudolnością. Nie znosiła, okropnie nie znosiła, gdy coś się jej nie udawało. Czuła, że zbiera się w niej irytacja, a to mogło przynieść ze sobą bardzo nieoczekiwane skutki, wiedziała, że musi się uspokoić, bo drzemała w niej siła, którą nie zawsze potrafiła powstrzymać. Tym razem jednak również klątwa się nie aktywowała. Najwyraźniej Wood nauczyła się nad nią panować, chociaż to jej się dzisiaj udawało.

Powinna przewidzieć to, że jej krzyk uruchomi Brennę, nie była jednak w takim niebezpieczeństwie, aby ta musiała się tak bardzo przejmować, zareagowała emocjonalnie - zupełnie niepotrzebnie, co spowodowało, że Longbottom rzuciła się na jej przeciwnika.

Usłyszała w między czasie charakterystyczny dźwięk aportacji, nie miała jednak pojęcia, kto pojawił się obok. Ta kurwa którą rzucił była zbyt małą wskazówką przynajmniej dla niej, bo jej mentorka od razu rozpoznała kto się tutaj zjawił.

Różdżka, która wypadła Brennie z dłoni i przesunęła się po ziemi rozświetliła nieco Podziemne Ścieżki. Wtedy oczom Rudej okazał się Bulstrode, mrugnęła, jakby chciała się upewnić, że jej się to nie wydaje, tylko dzieje się naprawdę. Nadal tam stał, więc faktycznie to on musiał się tutaj aprotować. Dziwna sprawa, nie miała jednak czasu, żeby to rozważac jakoś głębiej, bo nadal obok znajdowali się przeciwnicy. Tym jej zajmowała się Brenna, jeden wcześniej od niej dosyć mocno oberwał, a trzeci był gotowy do ataku. Ból stopy był bardzo irytujący, nie była to jednak taka kontuzja, która mogłaby ją powstrzymać przed rzuceniem się na kogokolwiek. Ruda postanowiła zaatakować osobę, która była najbliżej niej, tyle, że przeceniła swoje możliwości i kiedy próbowała się na niego rzucić jedynie syknęła po raz kolejny z bólu. Ta pierdolona stopa nie pozwoliła jej się ruszyć.


rzut
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#16
07.02.2024, 22:41  ✶  
Może powinien był całkiem zadowolony z faktu, że Brenna go poznała już po samym głosie, ale zbyt zajęty był swoim rozkwaszonym przez nią nosem, bo czuł chyba właśnie, jak mu z niego cieknie. Na całe też szczęście, nie postanowiła mu się odwinąć na ten przeprowadzony na nią w amoku atak, bo pewnie trafiłaby znowu i na przykład, podbiła mu do tego oko. A potem by się musiał tłumaczyć Florence, że ta baba co go przed nią ostrzegała, to znowu nawywijała jakieś głupoty.

Gdzie oni tak właściwie byli w sumie? Śmierdziało w ten charakterystyczny sposób, jakby ktoś wysypał ciemne, brudne alejki popiołem, z intensywnością o wiele większą niż ta, którą można było poczuć w zaułkach takiego Nokturnu. Zatem ścieżki, fenomenalnie wręcz. Nawet jeśli nie miał do nich nic personalnie, to zwyczajnie nie planował dzisiejszego dnia spaceru, szczególnie kiedy zdążył się całkiem nie tak dawno rozsiąść przyjemnie w domowym salonie.

Obejrzał się za Longbottom, kiedy ta pognała na ratunek komuś, nawet nie do końca się skoncentrował komu, a nawet jakby próbował, to nie miał zbytnio na to szansy, bo facet któremu jeszcze przed chwilą brygadzistka próbowała dać w mordę, postanowił to aurorowi właśnie podziękować za to, że ten przyjął na siebie przeznaczony dla niego cios. No co za niewdzięcznik.
Atreus poczuł, jak facet wyprowadza mu cios w szczękę, gdzieś zza granicy wzroku i cholera, no sam się wystawił, ale nie spodziewał się że oberwie za niewinność. To jednak wystarczyło, żeby zogniskował swoją uwagę na nim właśnie, w pierwszej chwili, kiedy go tak odrzuciło od ciosu, patrząc na tę trzymaną przez siebie szklankę. Była pusta i nagle mu się zrobiło tak strasznie smutno, bo by mu się teraz przydało jakieś dodatkowe wsparcie. Ale może to i lepiej, teraz mógł, i też zrobił, zamachnąć się żeby typowi roztrzaskać te szklankę na głupim łbie.

Szkło posypało się, cudem mu tylko nie kalecząc ręki, ale zamiast tego ładnie rozcinając skórę na głowie napastnika. Ten odruchowo podniósł ręce wyżej, ale nie by znowu zaatakować, a by sięgnąć nimi do rany, chyba trochę zmieszany, całą sytuacją, co dało tylko Atreusowi szansę, by uderzyć go znowu, tym samym w podbródek i to z taką wprawą, że typa zwyczajnie znokautował.

rzuty czy widzę jak typ mnie bije i jak ja go bije
a tu rzut dla npc czy się obronił przed moim super ciosem 94
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#17
07.02.2024, 23:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.02.2024, 11:47 przez Brenna Longbottom.)  
rzuty na pana co się podnosi ze złamanym nosem i na Brennę

Gdyby Heather się nie wydarła na połowę podziemnych ścieżek, Brenna z dużym prawdopodobieństwem odwinęłaby się odruchowo, zanim zrozumiała, z kim ma do czynienia, a potem miała podwójne wyrzuty sumienia - te za rozkwaszony nos pewnie miały nadejść później, bo teraz była zbyt zajęta okładaniem typa, który ośmielił się zranić Wood. W końcu pozostawała absolutnie nieświadoma, że jej partnerka postanowiła uskuteczniać akrobacje i uszkodziła się sama, gdy mężczyzna nie zdołał nawet jej dotknąć.
Ale mężczyzna, który podniósł się spod ściany, postanowił pomóc koledze. Rzucił się ku Brennie, która musiała stoczyć się ze swojej ofiary, by uniknąć kopniaka, wymierzonego prosto w jej głowę - i to całkiem mocnego, tak że zdołała zwiać przed tym o włos. Niemal odruchowo spróbowała chwycić jego nogę i pociągnąć, by go obalić. Nie wyszło tak pięknie, jakby chciała, bo człowiek podparł się o ścianę, ale przynajmniej częściowo stracił równowagę.
A wraz z nią też zapał - może dlatego, że dostrzegł, że jeden z trzech napastników został właśnie znokautowany przez Atreusa. Ledwo udało mu się stanąć pewnie (a zrobił to na tyle szybko, że ani Brenna, próbując dźwignąć się z ziemi, ani Heather, której noga bolała jak jasny szlag, nie miały szansy go powstrzymać) chwycił kolegę, którego niedawno okładała Brennę i zataczając się, ruszył gdzieś w podziemia. Pozostawiając za sobą nieprzytomną ofiarę Bulstrode'a.
Odruch nakazywał gonić, ale tak jakby sytuacja nie sprzyjała aresztowaniom.
- Heath? Heath, co ci zrobił, gdzie jesteś ranna? - spytała Brenna, wstając wreszcie i rzucając się do Wood. Dopiero teraz poczuła, jak cholernie mocno boli ją twarz, w którą oberwała - na policzku zapewne powstawał właśnie piękny siniak, który Dani będzie musiała usunąć, aby Brenna mogła jutro pokazać się na Lammas – ale bardziej martwiła się o Heather. Tylko naprawdę mocne obrażenia mogły ją powstrzymać przed rzuceniem się na kogoś. Nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała. – Nie uwierzę, że wszystko w porządku, więc nawet nie próbuj tego mówić, jasne? I Bulstrode, co ty tutaj robisz?!
Nie odwróciła się do niego, zamiast tego pochyliła się, by podnieść różdżkę – raz, mimo tego, że magia na tym odcinku ścieżek działała trochę kapryśnie, Brenna czuła się pewniej, mając ją w dłoni. Dwa, musiała sobie przyświecić, by poszukać obrażeń, jakich mogła doznać młodsza Brygadzistka podczas tej krótkiej utarczki.
Przez nią.
Cholera jasna, mogła wziąć z nimi jeszcze kogoś, ale nie chciała zwracać uwagi całą wycieczką na podziemne ścieżki.
Ale na wyrzutach sumienia mogła skupić się później. Teraz ważniejsze było wydostanie się stąd. Byłoby też miło dowiedzieć się, dlaczego auror nagle aportował się dokładnie tam, gdzie wpakował się Zakon Feniksa, bo jeśli to nie było podejrzane, to Voldemort w istocie był Świętym Mikołajem.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#18
08.02.2024, 10:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.02.2024, 11:15 przez Heather Wood.)  

Heather została więc bohaterem, ocaliła Atreusa przed pięścią Brenny. Na pewno powinien jej za to podziękować! Tak to już było z Wood, że sama sobie robiła największą krzywdę, niefart straszny, no ale wszystko przez próżność, nadal musiała nad tym pracować. Czasem prostsze, mniej efektowne rozwiązania były bardziej skuteczne. Jeszcze się tego nauczy, w końcu młode z niej było dziewczę i miała całe życie przed sobą, aby przyswoić takie podstawowe prawdy.

Nie udało jej się zaatakować jednego z typów, coś czuła, że jej walka się już skończyła. Stopa ją bolała, miała problem, żeby ruszać się szybko, na szczęście jej towarzysze nie mieli takiego problemu, to dodatkowe, przypadkowe wsparcie im się przydało, oczywiście nie powie tego w głos, bo było to przyznanie się do niepowodzenia.

- Coś mi jebło w stopie. - Odpowiedziała Brennie na zadane przez nią pytanie. Nie do końca wiedziała, co się stało, bo zupełnie się na tym nie znała. Nie sądziła jednak, że to coś poważnego, bo nie bolało aż tak bardzo jak podczas Beltane, tyle, że nie mogła stanąć na tej stopie.

- To Bulstrode? Czemu on się ciągle koło ciebie kręci. - Powiedziała może trochę za głośno do swojej partnerki, bo nie był to pierwszy raz, kiedy znajdował się gdzieś obok nich. Niby był aurorem, ale nie wiedział przecież o ich tajnej, zakonowej misji. Skąd się tutaj wziął? I to akurat w momencie, w którym im się przydał. Dziwny zbieg okoliczności.

- Możemy stąd wyjść? Koledzy chyba zwiali, a strasznie tu jedzie, jeszcze chwila i się porzygam. - Wolała opuścić Podziemne Ścieżki jak najszybciej, wolałaby, żeby tamci nie wrócili ze wsparciem.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#19
09.02.2024, 00:48  ✶  
Powiedzieć, że był z siebie zadowolony, to powiedzieć za mało. Zawsze przepadał za tym szczególnym rodzajem satysfakcji, który pojawiał się nie kiedy kogoś uderzyło się z pełną mocą, ale kiedy zadany cios wyłączał przeciwnikowi światło. Uśmiechnął się nawet, ale zaraz też obrócił, obrzucając spojrzeniem całą resztę towarzystwa, która czaiła się na uliczce, tak samo Brennę i smarkulę, jak i dwóch innych typów, z którymi się szarpały.

Ci drudzy szybko przekalkulowali swoje możliwości, zwyczajnie decydując się na danie nogi, albo uznali ze to pora zawołać resztę swoich ziomków. W każdym razie, zostali sami we trójkę i dopiero kiedy Longbottom odezwała się do powalonej dziewczyny, auror zdał sobie sprawę z tego, że była to Heather. Bulstrode poklepał się po kieszeniach spodni, z niebywałą ulgą wręcz przyjmując fakt, że nigdzie w domu nie zostawił paczki papierosów i ta wciąż była z nim. Wyciągnął więc jednego, odpalając mugolską zapalniczką i zaciągnął się głęboko, zanim znowu spojrzał na starszą brygadzistkę.

- Ty mi może powiedz, co? - zapytał nieco zgryźliwie, rozglądając się po uliczce. - Siedziałem sobie jak gdyby nigdy nic w domu, kiedy nagle mnie aportowało tuż przed twoją pięść. Rzuciłaś na mnie urok? Zakochałaś się, czy co? - wykrzywił się lekko, przecierając dłonią skórę pod nosem i przyglądając się krwi, która rozmazała mu się na ręce. Nos bolał, ale po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że chyba nie było aż tak źle jak wcześniej sobie myślał. Może nawet nie był tak naprawdę złamany, tylko zwyczajnie kobieta zdzieliła go tak, że upuściła mu krwi. Nawet mu się to podobało, że potrafiła się bić, ale z drugiej strony czemu akurat on musiał oberwać.

Nie zamierzał się jej przecież przyznać, że w sumie jak go tak to kichnięcie zmiotło i myślał, że się zaraz rozszczepi, to pomyślał właśnie o niej, więc prawdę powiedziawszy, to w tym wszystkim był sam sobie teraz winny. Szkoda tylko, że w całym tym bałaganie musiała jeszcze siedzieć Wood, bo może tak by rozważał odrobinę więcej szczerości. Zamiast jednak mówić cokolwiek więcej, wsunął wolną rękę do kieszeni spodni, zaciągając sie znowu papierosem. Wciąż miał zmierzwione przez matkę włosy, co z mało zadowoloną miną nadawało mu tylko zblazowanego wyrazu, który dodatkowo podbijała rozchełstana koszula z podwiniętymi na przedramionach rękawami. W sumie to nie wyglądał aż tak różnie od tego jak prezentował się na codzień, bo nie pomykał po domu w dresach i żonobijce, szczególnie kiedy nie tak dawno do niego wrócił.

- Co z nim? - szturchnął nogą omdlałego gościa, obok którego stał. - Zostawić, czy do aresztu? Bo zakładam, że wolisz zająć się Wood, w pierwszej kolejności? - zapytał, przenosząc spojrzenie na młodszą z dwójki brygadzistek, uśmiechając się do niej lekko i może nawet złośliwie. W końcu nie każdy kończył bójkę w stanie niezdatnym do dalszego ganiania za przestępcami.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#20
09.02.2024, 01:02  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.02.2024, 17:15 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna sama chciałaby wiedzieć, co Atreus tutaj robi - kiedy o tym, gdzie będą, kiedy będą i co będą robić, powiedziała dla bezpieczeństwa wyłącznie Mav i Patrickowi, gdyby coś się stało. To wzbudzało pewien niepokój, ale nie miała teraz czasu o tym myśleć. Ani nawet o tym, co Heather miała na myśli. Przy sprawie Barlow po prostu go do niej przydzielono, ale może chodziło o ten cholerny świstoklik, bo ktoś w biurze na pewno zauważył, że nie dotarli tam, gdzie mieli albo widziała, jak idą razem do archiwum?
I wcale nie była pewna, czy można powiedzieć, że pojawił się w dobrej chwili, żeby się im przydać. Gdyby się tu NIE pojawił, walnęłaby napastnika, nie Atreusa. (I na tę myśl, że zasadniczo to właśnie mu przywaliła, zrobiło się jej głupio, ale musiała skupić się na wydostaniu z podziemnych ścieżek...) Chociaż trzeba było przyznać, że znokautował gościa iście po mistrzowsku.
- Nie wiem, Heath, może padł ofiarą wyjątkowo okrutnej klątwy - odparła i mogło to brzmieć jak durna uwaga zastępująca "nie wiem", ale tak naprawdę może Bulstrode został przeklęty. Trafił na nią na Beltane, potem były te cholerne wianki, wypił amortencję, jej brat postanowił go do niej wysyłać tylko dlatego, że rzucił w okno kamieniem, trafili do jednej wizji na tym przeklętym statku, wywaliło ich razem świstoklikiem na pustkowie, a teraz...
Chyba powinien skonsultować się ze swoją siostrą, podobno klątwołamaczką.
Ewentualnie to była karma, odpłacająca mu za wszystkie złamane przez niego serca i nosy.
- Tak, cholera, oczywiście, że o to chodzi, zawsze aportuję gości, w których się zakochuję na podziemne ścieżki, żeby ich pobić, to moja specjalna, rodowa umiejętność i dziwny kaprys. Jeszcze robię to podczas bójki, bo to jest dokładnie to, o czym się wtedy myśli - odparła, z niemałą irytacją na jego absolutnie wymijającą odpowiedź, która nijak nie wyjaśniała, skąd się tutaj wziął, jak się dowiedział, gdzie będą, i jakim cudem aportował się prosto przed jej pięścią. (Może nawet przeprosiłaby Atreusa za to, że zdziwiła go w nos, gdyby właśnie nie zdołał wyprowadzić jej z równowagi, a to przecież wcale nie było takie łatwe. Jemu jednak wychodziło naprawdę po mistrzowsku. Zwłaszcza na Nokturnie.) – Nie ma co. Lepiej zabierz różdżkę i zostaw go, jesteśmy dobre kilkanaście minut marszu od wyjścia, a koledzy na pewno po niego wrócą.
Czy chciałaby aresztować tego typa? Oczywiście, że tak. Ale nie mieli jak go przetransportować, gdy Wood była ranna, a tamci mogli wrócić z kolegami, na podziemnych ścieżkach roiło się od męt, a poza tym musiałyby wyjaśnić, co tutaj robiły. Za bardzo by ich to opóźniło. I chociaż Brenna miała na podorędziu kilka bajeczek, nie chciała, by ktoś dotarł do Salta, interesując się, dlaczego wybrały właśnie ten obszar i z kim tutaj rozmawiały.
Odwróciła się do Heather plecami i przyklękła.
- Wskakuj, młoda - zarządziła, bo wszędzie Heather na plecy było znacznie szybsze niż próby podpierania Wood i wygodniejsze niż niesie jej na rękach. Heather była od niej dużo niższa, a Brenna na tyle sprawna, że mogła donieść ją do schodów. Sam Nokturn... tam już Wood przywoła swoją miotłę. – Wypierdalamy stąd - zgodziła się na prośbę dziewczyny bez protestów, bo wydostanie się stąd bezpiecznie faktycznie było najważniejsze. Dlatego skierowała się szybkim krokiem w stronę, z której tu nadeszły...


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (4984), Heather Wood (3015), Atreus Bulstrode (2007)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa