26.09.2024, 10:22 ✶
– Problem w tym, że czuję – przypomniała Brenna cierpliwie. Czuła jakiś dziwny zapach, który trochę kojarzył się jej z ciałem, chociaż był za słaby, aby mogła powiedzieć cokolwiek na pewno. – A nie powinnam. W tym grobowcu od dawna nikogo nie chowano. Są tu kości, prochy, nie powinnam czuć takiego zapachu, i to właśnie mnie niepokoi…
Nie miała szansy naprawdę dobrze zorientować się w topografii otoczenia i historii rodziny oraz grobowca, do którego się włamano, bo mieli najpierw poddać oględzinom grobowiec i zobaczyć, czy przypadkiem ktoś po prostu nie uszkodził kłódki choćby po to, by napić się w środku – gówniarzom różne głupie rzeczy przychodziły do głowy. Ale z krótkiego wywiadu ze zgłaszającą wynikało, że ostatni pochówek tutaj nastąpił dobre kilkanaście lat temu. Zapach po tym czasie był już zupełnie inny.
– Weź się odczep – burknęła Kimberley, odzyskując jakby odrobinę rezonu i spoglądając na niego spode łba. – I się nie drzyj.
– Pewnie ktokolwiek tędy przeszedł, już dawno znikł… ale tak, lepiej się nie drzeć – zgodziła się Brenna, spoglądając za szczurami, które biegły do przodu. Jeden z nich „zginął” pod butem Hadesa, i natychmiast przemienił się z powrotem i…
Tutaj warto zauważyć, że McKinnon był pechowcem.
Może było to jakieś przekleństwo, może zbieg okoliczności, może to, że miał w zwyczaju pchać się do przodu bez namysłu, ale przez większość życia prześladował go pech. W tej chwili, gdy bezbłędnie trafił szczura, pod jego podeszwą nagle pojawił się kamień, o dość ostrym brzegu, który sprawił, że Hades stracił równowagę. Był sprawnym mężczyzną – zdążył podeprzeć się o ścianę i przy okazji…
Uruchomił jakąś pułapkę.
Coś kliknęło, zapadło się pod jego dłonią i ściany drgnęły, a przejście za nimi się zamknęło.
– Kurwa! Do przodu! – krzyknęła Brenna, już nie troszcząc się o kolejne pułapki. Gwałtownym gestem wepchnęła na przód drobną Kibmerley, zmuszając ją do rzucenia się biegiem, a potem sama zamieniła się w wilka, już w ruchu dokonując transmutacji. Bo oto ściany zaczynały powoli się ku nim zbliżać i mogli mieć tylko nadzieję, że zdążą wybiec z tunelu, zanim zostaną zablokowani.
Nie miała szansy naprawdę dobrze zorientować się w topografii otoczenia i historii rodziny oraz grobowca, do którego się włamano, bo mieli najpierw poddać oględzinom grobowiec i zobaczyć, czy przypadkiem ktoś po prostu nie uszkodził kłódki choćby po to, by napić się w środku – gówniarzom różne głupie rzeczy przychodziły do głowy. Ale z krótkiego wywiadu ze zgłaszającą wynikało, że ostatni pochówek tutaj nastąpił dobre kilkanaście lat temu. Zapach po tym czasie był już zupełnie inny.
– Weź się odczep – burknęła Kimberley, odzyskując jakby odrobinę rezonu i spoglądając na niego spode łba. – I się nie drzyj.
– Pewnie ktokolwiek tędy przeszedł, już dawno znikł… ale tak, lepiej się nie drzeć – zgodziła się Brenna, spoglądając za szczurami, które biegły do przodu. Jeden z nich „zginął” pod butem Hadesa, i natychmiast przemienił się z powrotem i…
Tutaj warto zauważyć, że McKinnon był pechowcem.
Może było to jakieś przekleństwo, może zbieg okoliczności, może to, że miał w zwyczaju pchać się do przodu bez namysłu, ale przez większość życia prześladował go pech. W tej chwili, gdy bezbłędnie trafił szczura, pod jego podeszwą nagle pojawił się kamień, o dość ostrym brzegu, który sprawił, że Hades stracił równowagę. Był sprawnym mężczyzną – zdążył podeprzeć się o ścianę i przy okazji…
Uruchomił jakąś pułapkę.
Coś kliknęło, zapadło się pod jego dłonią i ściany drgnęły, a przejście za nimi się zamknęło.
– Kurwa! Do przodu! – krzyknęła Brenna, już nie troszcząc się o kolejne pułapki. Gwałtownym gestem wepchnęła na przód drobną Kibmerley, zmuszając ją do rzucenia się biegiem, a potem sama zamieniła się w wilka, już w ruchu dokonując transmutacji. Bo oto ściany zaczynały powoli się ku nim zbliżać i mogli mieć tylko nadzieję, że zdążą wybiec z tunelu, zanim zostaną zablokowani.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.