• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[30 czerwca 1972, Olibanum] A miało być tak pięknie || Stanley & Richard

[30 czerwca 1972, Olibanum] A miało być tak pięknie || Stanley & Richard
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#11
01.04.2024, 22:02  ✶  

Stanley pokiwał głową na zgodę z Richardem. Jego słowa sprawiły, że uwierzył? We własną rodzinę? W to, że rzeczywiście może polegać na swoich krewnych od strony ojca? W końcu nie było to tak, że go kiedyś wystawili i oszukali - na pewno nie w niedalekiej przeszłości. Czasy sprzed dwudziestu paru lat należało odłożył na bok, ponieważ nie mieli czasu, aby się nad tym rozwodzić. Trochę w imię zasady - było, minęło. Byli dorosłymi ludźmi i musieli stawiać czoła przeciwnościom losu, które na nich czyhały.

- Zrobię co w mojej mocy - niejako obiecał. Nie chciał rzucać słów na wiatr czy obiecać gruszek na wierzbie. Nie miał pojęcia jak zareaguje na widok osoby, która go "sprzedała". Czy będzie spokojny? Może wybuchnie gniewem i zmiecie wszystko w swojej najbliższej okolicy? Obydwie opcje były jak najbardziej możliwe i realne.

Słuchał z uwagą słów lustrzanego odbicia Roberta. Kto jak kto, ale Richard znał najlepiej swojego brata - nawet jeżeli spędził ostatnie kilka czy kilkanaście lat w Norwegii. Swoją odpowiedzią, wujowi, udało się zasiać ziarno nadziei w umyśle Borgina. "Zaniepokojny", a nie "wściekły", brzmiało jak całkowity sukces, a nawet jeżeli nie on - to coś, co bardzo podobało się Stanleyowi. W końcu wszystko było lepsze od reprymendy za coś, co nie do końca było jego winą.

- Jasne. Rozumiem. Dziękuje - raz jeszcze pokiwał głową. Tym razem miało to wydźwięk czysto dziękczynny. Dało się też dostrzec, że sam młodzieniec odetchnął odrobinę, a z każdym kolejnym zdaniem i sekundą, wracał do swojej "normalnej" formy - o ile tak to można w ogóle określić. Na pewno mu to pomogło, nie dało się tego ukryć.

- Oczywiście - rzucił zanim zdanie zostało dokończone. Mieli w końcu pakt z Mulciberem. Mogli się pytać chyba o wszystko... zwłaszcza kiedy wuj już wiedział o tym, co wraz z jego bratem, robią w wolnych chwilach. O tym, że działają dla Czarnego Pana - Niestety nie... - przetarł dłonią po swojej twarzy - Ale z chęcią bym się tego nauczył, kiedy tak Ciebie słucham. To brzmi bardzo przydatnie - zgodził się - Może Ty mógłbyś mnie nauczyć? Wtedy mielibyśmy pełnie możliwości, aby się komunikować i dopilnować, aby Robertowi nic się nie stało - dodał. W końcu to zawsze rozchodziło się o Roberta Mulcibera i jego bezpieczeństwa. O to, aby uchronić go przed samym sobą i przed wszystkim do czego był skłonny się wpierdolić po uszu.

Stanley wstał, rozejrzał się raz jeszcze po okolicy, a następnie wziął głęboki oddech. Przez kilkanaście sekund się nie odzywał, aby po chwili wyciągnąć dłoń w kierunku wujka - Dziękuje. To dla mnie bardzo wiele znaczy, że mogłem tutaj kogoś spotkać. Że mogłem tutaj Ciebie spotkać - wyjaśnił - Będę się zbierać. Muszę odpocząć i samemu to sobie poukładać jeszcze. Pewnie zacznę też zbierać najważniejsze rzeczy, ale to jeszcze zobaczę - jego mieszkanie było już raczej spalone. Może nie dla wszystkich ale dla niego - na pewno. Musiał znaleźć nową kryjówkę.

Nie czekając dłużej, pożegnał się kulturalnie i czym prędzej opuścił "Olibanum". Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim domu. Przed Borginem była bardzo długa noc.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#12
02.04.2024, 00:17  ✶  

Richard nie oczekiwał obietnic, ale może jakiegoś słowa zapewnienia, że będzie na siebie uważał, z jakimikolwiek działaniami. Z obietnicami bywało różnie. Nie zawsze można było ich dotrzymać. Składało się je jedynie w naprawdę wyjątkowo trudnych sytuacjach? Jakoś tak. Ważne że młody Borgin będzie miał to na uwadze.

Zaoferował mu swoją pomoc, nie tylko w postaci rozmowy jak dzisiaj, ale i w działaniu. Gdyby było coś, co wymagałoby obecności również doświadczonego czarodzieja pokroju aurora. Na wszelki wypadek. Richard chciał też, aby Stanley miał tę świadomość, że i na jego pomoc może liczyć. Nie tylko na swojego ojca. Jak już było mówione. Rodzina powinna sobie pomagać. Wspierać się nawet w trudnych sytuacjach.

Wyjaśnił byłemu brygadziście, jak w jego odczuciu może Robert zareagować na zaistniałą sytuację. Nie powinien się na zapas przejmować, jeżeli jest przekonany, że zlecenie wykonał bezbłędnie. To już niech omówią między sobą. Dlatego pozwoli Stanleyowi odpocząć od dzisiejszych wrażeń, aby pozbierał myśli i zastanowił się, jak będzie rozmawiać ze swoim ojcem.

Pytając o pomocną umiejętność mentalnej komunikacji na odległość, otrzymał odpowiedź niezbyt pocieszającą. Jednak Stanley zaznaczył, że byłby chętny się tego nauczyć.

- Nie widzę przeszkód, aby Cię tego nauczyć. Pomogłoby to nie tylko w przypadku informowania się o sytuacji Roberta, ale i w Twoim. Gdybyś znalazł się w trudnym położeniu lub miał coś pilnego do przekazania. Wzajemne wsparcie.
Być może nie musiał tego dodawać, gdyż Borgin mógłby być tego świadom, że nauczenie się tej umiejętności, miało wiele zalet. Nawet wezwania wsparcia, prosząc o to jedną osobę a ta zorganizowałaby pomoc i przybyła na miejsce na tyle szybko ile to możliwe.
Kiedy Stanley wstał, najwyraźniej szykując się już do opuszczenia sklepu, Richard uczynił to samo, uścisnąwszy bratankowi dłoń.

Bycie ojcem nauczyło go wysłuchać swoich dzieci i w miarę możliwości udzielać im swojej ojcowskiej pomocy, porad. Sam nie miał tego od strony swojego ojca. To chociaż mógł to dać swojemu potomstwu. A także dzieciom swojego rodzeństwa. Być może posiadanie własnej rodziny, nauczyło go także tego, że może być inaczej i nie tak, jak on sam to przeżył? Jednakże pewne nawyki i zasady wyniesione z własnego domu, w nim pozostawały nadal.

To spotkanie było dla Stanleya ważne, że nawet podziękował. Na to Richard chyba nie wiedział jak odpowiednio się wysłowić. Zrobił w sumie to, co do niego należało jako jego wuj.

- W porządku. Daj znać, kiedy będziesz chciał podjąć ćwiczenia nad umiejętnością komunikacji.
Odparł ze spokojem. Jeżeli chłopak chciał opuścić sklep przez teleportację, Richard zdjął zabezpieczenia. Jeżeli tradycyjnym wyjściem, udał się z nim, aby otworzyć mu drzwi. Nie musiał mu chyba mówić, żeby pomyślał o zmianie miejsca zamieszkania. Nie wyglądał na takiego głupca, który tego nie wziąłby pod uwagę. To mądry chłopak.

Wrócił do biura, kiedy znów został sam. Dopalił papierosa i raz jeszcze rzucił okiem na pozostawioną kartkę dla Roberta. Westchnął. Dokończył swoją robotę, po czym wszystko odstawił i schował na swoje miejsca. Informację dla brata pozostawił tak, aby była tylko dla niego widoczna i tak, aby żaden podmuch wiatru jej nie zrzucił na podłogę. Opuszczając sklep, zabezpieczył go wszelkimi zaklęciami.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Stanley Andrew Borgin (3051), Richard Mulciber (3372)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa