A potem ten kutasiarz zerwał nić z palca jego ukochanej, zerwał ich umowę, choć wiadomo, że to był tylko symbol, że przecież nadal są narzeczonymi, a na pewno są parą. Wściekłość zalała mu mózg i oczywiście, że się poderwał z krzesła mimo, że ten kutasiarz do niego mierzył z różdżki. Pęta wkurwiały go jeszcze bardziej. Był jak zaszczute pojmane zwierzę, a to kruszyło wszlkie szczątki spokojności w sercu. Dlatego gdy tylko poczuł rozluźniające się więzy, napiął mięśnie by dokończyć procesu, by uwolnić się i...
Sukces!
... zerwał się z krzesła, a próżno na jego twarzy było szukać spokoju. Niejako wbrew słowom Nory, ale na Knieję, nie myślał o tym wcale, chciał zmyć ten uśmiech z twarzy nieznajomego, chciał żeby ten w końcu się zamknął.
Akcja nieudana
Ale oczywiście nic nie mogło pójść po jego myśli. Odbił się od bariery, o której w emocjach zapomniał, zaczął szukać jej krańców by tylko sięgnąć czupryny, by Leo w końcu przestał mówić te wszystkie kłamstwa i zostawił ich w spokoju. Krew krążyła tak szybko, serce waliło tak mocno. Nie myślał, tak bardzo nie myślał o energii, która przelewała się przez jego przeklęte żyły.
Sukces!
Szczęśliwie na czas poczuł drżenie rąk, zieleń żył, wołanie dziczy. Odstąpił od bariery, jego oczy rozszerzone były w stresie, cały drżał, ale zmusił się do głębokiego oddechu, łapiąc się za głowę i zaciskając powieki, biodrami opierając się o jedną z szafek. Spokój, spokój tylko spokój mógł ich uratować...