15.07.2024, 07:34 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.07.2024, 16:13 przez Desmond Malfoy.)
"Ale to nie ma znaczenia"? Gdy to usłyszał, uśmiechnął się w dziwny, zbolały sposób - uśmiechnął się szczerze. Utarcie jej nosa, ta drobna zemsta, przyniosła mu zaskakująco dużo satysfakcji, choć w żaden znaczący sposób nie zmieniła obecnej równowagi sił w ich rozmowie.
Podobała mu się jej bierność, której nie dało się zignorować. Gdy położył na niej ręce, zamarła w niemym szoku, nie broniła się w żaden sposób. Przypominała mu przerażoną sarnę, ale na wyjątkowo krzywych nogach. W mgnieniu oka poczuł wobec niej przejmującą pogardę, wrogość, choć w życiu nie zrobiła mu żadnej krzywdy.
Ciężko mu było przerwać. Tak przyjemnie było poczuć swoją własną siłę i doświadczać tego, w jakim stopniu może ona wpłynąć na świat. W przemocy przeżywał te rzadkie momenty, gdy nareszcie wracało do niego poczucie sprawczości, które stracił lata temu, nawet nie wiedząc kiedy.
Puścił ją tylko na krótką chwilę, później jego ręka znów wsunęła się pod jej ramię, aby spocząć na jej talii. Nie przyciągał jej już do siebie, jedynie trzymał ją sztywno w miejscu. Mogła mu się wyrywać, prawdopodobnie nawet skutecznie, ale nie mogła przewidzieć, jak on na to zareaguje.
– Dlaczego tak się boisz czy nie jestem ci niemal jak brat – szydził z niej, ale ton zachowywał neutralny i monotonny.
Podobała mu się jej bierność, której nie dało się zignorować. Gdy położył na niej ręce, zamarła w niemym szoku, nie broniła się w żaden sposób. Przypominała mu przerażoną sarnę, ale na wyjątkowo krzywych nogach. W mgnieniu oka poczuł wobec niej przejmującą pogardę, wrogość, choć w życiu nie zrobiła mu żadnej krzywdy.
Ciężko mu było przerwać. Tak przyjemnie było poczuć swoją własną siłę i doświadczać tego, w jakim stopniu może ona wpłynąć na świat. W przemocy przeżywał te rzadkie momenty, gdy nareszcie wracało do niego poczucie sprawczości, które stracił lata temu, nawet nie wiedząc kiedy.
Puścił ją tylko na krótką chwilę, później jego ręka znów wsunęła się pod jej ramię, aby spocząć na jej talii. Nie przyciągał jej już do siebie, jedynie trzymał ją sztywno w miejscu. Mogła mu się wyrywać, prawdopodobnie nawet skutecznie, ale nie mogła przewidzieć, jak on na to zareaguje.
– Dlaczego tak się boisz czy nie jestem ci niemal jak brat – szydził z niej, ale ton zachowywał neutralny i monotonny.