• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[3.09.1972, świt] Wake up | Rodolphus, Charles

[3.09.1972, świt] Wake up | Rodolphus, Charles
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#11
16.12.2024, 16:35  ✶  
Leon zaperzył się widocznie. Zmrużył oczy, ściągnął brwi i lekko przekrzywił głowę jak pies, który próbuje ogarnąć swoim małym rozumkiem, co się do niego mówi. Brakowało tylko odsłonięcia górnej wargi, żeby obnażyć kły.
- Muszę, nie muszę, po coś tu przyleźliście, a nie jesteście zbyt wylewni - powiedział przez zaciśnięte zęby, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uniósł nawet nieco podbródek w wyzywającym geście.

Charles nie widział po jego postawie, by ten kłamał. Co innego Rodolphus, który dostrzegł spięcie mięśni i małą kropelkę potu, która pojawiła się na skroni mężczyzny. Był gotów do tego, by wyciągnąć różdżkę zza pleców i zmusić Leona do tego, żeby usiadł: przyszedł tu z pewnym planem, a konkretniej z planem użycia legilimencji. Ale czy to naprawdę było potrzebne? Widział przecież wyraźnie, że mężczyzna ściemniał. Lecz czy na pewno mógł zaufać samemu sobie w tak delikatnej sprawie? Odchrząknął, zwracając na siebie uwagę Leona.
- W jaki sposób niby możecie mi zmienić tożsamość? - prychnął, najwyraźniej wyczerpując tym samym cierpliwość Rodolphusa. Lestrange wyciągnął różdżkę, jednak gest ten był na tyle powolny, by Leon doskonale widział, co się święci. Nie zamierzał go zaskakiwać jakimkolwiek atakiem.
- Powiedzmy, że każdy z nas ma pewien szczególny dar - odpowiedział zagadkowo, unosząc kącik ust. Wskazał różdżką na krzesło, stojące przy stole alchemicznym. - Pozwoli pan, że się upewnię co do pańskich słów?
Zapytał słodkim głosem, obserwując nieufne spojrzenie mężczyzny. Zacisnął szczęki oraz dłonie, które momentalnie zawinęły się w pięści.
- Śmiecie mi grozić we własnym domu? - zasyczał, ani myśląc pozwolić po dobroci mężczyźnie na... cokolwiek ten planował. Rodolphus westchnął, cmoknął nawet z dezaprobatą.
- Pomożesz panu? - zapytał Charlesa, na razie nie wykonując żadnych ruchów, które mogłyby świadczyć o tym, że planuje miotnąć w niego zaklęciem.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#12
16.12.2024, 20:18  ✶  
Leon działał Charlesowi na nerwy. Nie dość, że nie przykładał się do zielarstwa tak, jak Charlie by to widział najlepiej, to jeszcze cwaniakował i zamiast przyjąć ich ofertę, zasłaniał się ofertami, których jeszcze nie dostał, ale dostać mógł wkrótce.

Nie tylko Mulciber musiał mieć go dość, bo Rolph w końcu zrobił nieco bardziej zdecydowany krok. Charles uśmiechnął się pod nosem, podobało mu się, jak Lestrange odnosi się do zielarza, jaką ma w sobie pewność, tak przerażającą, jak i w pewien sposób pociągającą. Różdżka w jego dłoni sprawiła, że poczuł napięcie ekscytacji, które jak iskierka przeskoczyło po kręgosłupie. Zaczynało robić się ciekawie.

- Zapraszam. - Charles popędził, lecz jasnym wydawało się, że Leon nie zamierza tak łatwo poddać się ich woli. Nie musiał wiedzieć, że przewaga liczebna to nie jedyne, co mogło świadczyć o ich sile. I chociaż Mulciber nie znał przeszłości Rolpha ani Leona, to wiedział, jak sam przykładał się do magii ofensywnej, również tej czarnej i bardziej paskudnej.

Nie zamierzał się hamować. Wyciągnął dłoń, nie potrzebując różdżki, by skupić się i ukształtować swoją moc w węża, a może bardziej mackę. Szkarłatna tkanka utkana z dymu miała złapać Leona w pasie i przeciągnąć gwałtownie w stronę stanowiska alchemicznego, najpewniej powodując, że mężczyzna przewróci się i wyrżnie w posadzkę. Nieco brutalności nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a i szkoła nauczyła Charlesa, że jeśli nie można po dobroci, to trzeba użyć siły. To była taka sytuacja. Macka miała zaciągnąć Leona aż pod krzesło i usadzić go w miejscu, pozostając oplecioną wokół niego jak więzy, mające zatrzymać go w miejscu.

Kształtowanie, 3 kropki, Z
Rzut Z 1d100 - 12
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 24
Akcja nieudana
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#13
16.12.2024, 20:30  ✶  
Macka owszem, została wytworzona. Szkarłatna tkanina smagnęła jednak nie Leona, a powietrze, gdy mężczyzna uchylił się przed zaklęciem, rzuconym przez Mulcibera. Nie spodziewał się, że zostanie zaatakowany - nie u siebie w domu, nie przez nich, lecz miał na tyle refleksu, że był w stanie odskoczyć w bok poza zasięg szkarłatnego dymu. Gdy wylądował miękko na nogach, sięgnął do kieszeni po swoją własną różdżkę.

Widząc ten ruch Lestrange wygiął nadgarstek, mrużąc oczy. Nie podobało mu się to, że Leon się stawiał, nie podobało mu się, że musieli uciekać się do tego typu metod. Ale czy mieli wyjście? Ano nie mieli. Czar, którym chciał w niego trafić, miał być jednym z tych łagodniejszych: wytworzenie więzów, które oplotą całe ciało mężczyzny.

Kształtowanie 2 kropki x2
Rzut N 1d100 - 97
Sukces!

Rzut N 1d100 - 57
Sukces!
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#14
16.12.2024, 21:07  ✶  
To, co zrobił Leon, było tak niespodziewane, jak i nieakceptowalne. Charles zganił się w myślach za niedocenienie mężczyzny, który nie zamierzał się poddawać, chociaż był na przegranej pozycji. Szczęśliwie Rolph trzymał różdżkę w pogotowiu i nie potrzeba było wiele, by unieruchomić zielarza więzami. Różdżka w dłoniach przeciwnika wciąż mogła być problematyczna, dlatego należało go sparterować jak najszybciej. Pozbawić możliwości czarowania. Zwykły expeliarmus nie był jednak w stylu Durmstrangu…

- Prosiliśmy, by pan... usiadł! - Warknął rozeźlony Charlie, tym razem unosząc obie dłonie i wyciągając je przed siebie, starając się wytworzyć podmuch, który miał posłać Leona mniej-więcej w kierunku krzesła. Nie celował dokładnie w mebel, bo spodziewał się, że o ile i tym razem Leon jakimś cudem uchroni się przed działaniem zaklęcia, to wyrżnie w ziemię, a zapewne i w krzesło, o ile nawet nie w ścianę. Mulciber zupełnie nie przejmował się stołem alchemicznym i szkłem, które mogło się na nim znajdować ani niczym innym w piwniczce. Rodolphus nie znajdował się w strefie zagrożenia. Tylko tyle Charles musiał wiedzieć.

kształtowanie na wytworzenie podmuchu, Z
Rzut Z 1d100 - 46
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 73
Sukces!
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#15
16.12.2024, 21:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.12.2024, 21:24 przez Rodolphus Lestrange.)  
Ach, gniew... Gniew, który pojawiał się tym gwałtowniej, im bardziej coś szło nie po ich myśli. W normalnych warunkach być może by doradził, by Mulciber trzymał nerwy na wodzy, bo przecież nie wiedzieli, z jakim przeciwnikiem mieli do czynienia. Ale to nie była normalna sytuacja: Leon był związany, nie stanowił już zagrożenia, nawet jeżeli wciąż trzymał różdżkę w dłoni. Jego ciało zostało oplątane sznurami, związane jak kawał mięsa, za którego po części go uważał. A gdy Charles wykorzystał pokłady gniewu, nie tylko ciało Leona zostało odepchnięte przez pęd powietrza: również jego różdżka wyskoczyła z dłoni, a krzesło na które upadł mężczyzna, przesunęło się tak gwałtownie, że uderzyło o stół alchemiczny. Kociołek się przewrócił, podobnie jak fiolki i inne rzeczy, które znajdowały się na blacie.
- Przykro mi, że musiało do tego dojść - powiedział spokojnie, zbliżając się do Leona. Na wszelki wypadek odkopnął jego różdżkę w kąt pomieszczenia. - Gdybyś chciał współpracować, nie musielibyśmy uciekać się do takich drastycznych środków.
Westchnął z udawanym przejęciem. Nie planował jednak nikogo nabierać na tę gierkę, jad i sarkazm wylewały się z jego ust w sposób tak oczywisty, że nawet idiota by się zorientował, że wcale mu nie było przykro. Wręcz przeciwnie.
- Puszczajcie mnie, gówno ode mnie dostaniecie! - Leon szarpnął się, ale nie był w stanie się uwolnić. Zresztą Lestrange nie chciał dawać mu czasu, niezbędnego do chociażby ześlizgnięcia się z krzesła na ziemię. Nie kłopotał się także z odpowiedzią: po prostu wycelował różdżką między jego oczy i uśmiechnął się.

To, co zamierzał zrobić, było magią zakazaną, ale wiedział, że pozyskane w ten sposób informacje zabezpieczą ich przed ewentualną zemstą Leona. Sprawdził go już wcześniej, te kontakty na Nokturnie to było nic w porównaniu z kontaktami, które miała ich organizacja. Podejrzewał nawet, że te nasiona zostały skradzione, nie zakupione, a listy z ofertami nie tylko nigdy by się nie pojawiły teraz, ale i później.

Legilimencja, zauroczenie 4
Rzut PO 1d100 - 65
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 82
Sukces!


Mężczyzna stawiał opór, lecz nie był oklumentą. Nie był w stanie ochronić swojego umysłu przed wdzierającym się we wspomnienia Rodolphusem, który wszedł do jego pamięci jak do siebie do domu. Z tym, że u siebie w domu wytarłby dokładnie buty: tu nie musiał. Nawet mu ręka nie zadrżała, gdy Leon wrzasnął, próbując oprzeć się zaklęciu. Wygiął ciało w łuk, a na czole sperlił mu się pot. Wiedział jednak, że ta walka jest przegrana. Nie musiał stawiać więcej oporu: Rodolphus przeglądał jego wspomnienia do tygodni wstecz, wertując je jak wyjątkowo czytelną gazetę.
- Nie ma żadnych kupców. Nie ma żadnych znajomości na Nokturnie. Mamy za to przed sobą zbyt ambitnego zielarza, który bardzo by chciał coś osiągnąć - powiedział cicho, ledwo poruszając ustami. Nie słychać już było krzyków, on widział tylko obrazy, sceny przeszłości. - Jeżeli potrzebowałeś pieniędzy, trzeba było przyjąć ofertę.
Lestrange wycofał się ze wspomnień Leona, uśmiechając dwuznacznie, paskudnie.
- Martha... Piękne imię, prawda? - zapytał ni to Charlesa, ni to Leona. Ten drugi jednak zbladł na samo wspomnienie kobiety, którą musiał zobaczyć Lestrange. - Wracamy do pierwotnej stawki. Przyłóż się jednak, zgodnie z tym co powiedział mój kolega. Jeśli wrócimy i będzie zadowolony: porozmawiamy o podwyżce.
Nie zamierzał go wprost szantażować. Nie musiał. Wystarczyło tylko odkryć, o kogo najbardziej się bał. Obiecać, że dostanie pieniądze, choć nie w takiej kwocie, która przez chwilę była na szali. Strach potrafił być bardzo potężnym narzędziem.

Rodolphus podniósł różdżkę Leona i schował ją do kieszeni.
- Różdżkę zostawimy na górze, na stole - poinformował, bo przecież nie zniżyłby się do tego, żeby go okradać. Nie był złodziejem, on tu miał jeden cel. No, w sumie dwa. I oba osiągnął. Spojrzał na Charlesa, czy ten nie chce aby jeszcze porozmawiać z ich kolegą.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#16
17.12.2024, 20:12  ✶  
Przynajmniej to zaklęcie za działało i Leonem miotnęło w stół alchemiczny, co spowodowało pewnego rodzaju zniszczenia, którymi jednak Charles się nie przejmował. Od tego mieli magię, by naprawiać te niezbyt fortunne użycie podmuchu. To znaczy, Leon miał.

Charles trzymał się blisko Rodolphosa, choć przez myśl przeszło mu, że zbłaźnił się przed kolegą, a jednocześnie przekreślił swoje szanse w pomocy tym, którzy chcieli oczyścić magiczne społeczeństwo ze szlam. Bo czy nie pokazał, że nie potrafi złapać kogoś prostym zaklęciem, że nie trzyma nerwów na wodzy, gdy tego potrzeba? Ostatecznie Leon znalazł się przy krześle, ale przemoc była niepotrzebna. Przecież mogli to rozwiązać inaczej... prawda?

Obserwował. Spodziewał się, że Rolph użyje jeszcze nieco więcej przemocy, by wyciągnąć z Leona to, co zamierzał, ale Lestrange wydał się o wiele bardziej zręczny w swoich działaniach. Nie od razu Charles zrozumiał, co się dzieje. Nie od razu rozpoznał sposób, w jaki Rodolphus gromadził informacje, bo i dotąd nigdy nie widział na żywo legilimencji. W porę znalazł w pamięci procedurę, która pasowałaby opisem do tego, co widział. Z trudem zachował powagę. Lestrange był niesamowity! Przez to wszystko niemal przegapił odkrycia, którymi teraz Rolph się dzielił.

- Martha. - Powtórzył po partnerze. - Jeśli nie ty, to Martha z pewnością nam pomoże. Pozostaje mieć nadzieję, że jakość twoich roślin będzie zadowalająca i nie będziemy musieli ich dodatkowo testować, choćby na Marcie. - Uśmiechnął się półgębkiem, wsuwając dłonie do szerokich kieszeni płaszcza. - Zapamiętaj, co powiedziałem. - Dodał, uprzejmie wskazując równocześnie Rolphowi schody. Wolał ubezpieczać tyły.
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#17
17.12.2024, 20:59  ✶  
Być może Charles uważał, że nie pokazał się od najlepszej strony. Być może uważał, że ocenią go jako nieprzydatnego. Ale czy tak naprawdę było? Lestrange nie zrobił nic, by dać mu odczuć, że się nie spisał. Bo przecież nie ściągnął go tu po to, by sprawdzić czy umie proste zaklęcia. Ściągnął go tutaj w zupełnie innym celu. Uniósł jednak kącik ust w reakcji na groźby, które wypłynęły z ust Charlesa. Było w nim więcej Mulcibera, niż pewnie chciałby przyznać przed samym sobą.

Leon jęknął, nie wiadomo czy w odpowiedzi na to, co powiedział Rodolphus, czy Charles. A może to była po prostu reakcja na to, że ból który na samym początku odczuwał, zelżał i było to jęknięcie ulgi? Nie wiadomo, raczej nie mieli okazji go o to zapytać, bo szli już schodami na górę. W milczeniu, bo Rodolphus nie miał zamiaru dyskutować w tym miejscu o niczym, jeżeli nie zostanie do tego zmuszony. Zgodnie z obietnicą jednak odłożył różdżkę na stół, tę którą podniósł z podłogi. Odezwał się dopiero, gdy opuścili nie tylko dom, ale i ogródek Leona.
- Dobrze się spisałeś - powiedział miękko, zwalniając nieco kroku. - Potrzebujemy kogoś, kto będzie w stanie kontrolować tego typu cwaniaków. Ludzie w tych czasach są okropnie kłamliwi.
Powiedział niejako z żalem, chociaż sam należał do tego sortu. Jakby żałował, że nie ma wśród nich ludzi prawdomównych, którym można ufać i na których można polegać.
- Dlatego potrzebujemy osób, którym możemy zaufać - powiedział, wpatrując się w Mulcibera. Czy to oznaczało, że mu ufał? Na pewno to sugerował - w innym przypadku by go w to nie wciągał, prawda? - I którym będziemy mogli powierzyć ważniejsze zadania. Ludzi, których potencjał będziemy mogli wykorzystać w stu procentach.
Wiadomym było, że na tym się nie skończy. Charles wypunktował mężczyznę tak, jak tego oczekiwał Lestrange. Miał większą wiedzę, niż Rodolphus się spodziewał - to dobrze. Być może w przyszłości nie będą potrzebować usług Leona, a miast tego to właśnie Mulciber zajmie jego miejsce?

Gdy dotarli do jego domu, zatrzymał się. Spojrzał jeszcze na Charlesa, myśląc czy chciałby coś dodać. W zasadzie wszystko zostało już powiedziane, lecz obstawiał, że chłopak może mieć jakieś pytania. Nie był jednak pewny, czy będzie w stanie na nie wszystkie odpowiedzieć.
- Wejdziesz jeszcze na chwilę, czy obowiązki cię wzywają? - zapytał, rozpraszając zaklęcia zabezpieczające, które chroniły drzwi do jego domu.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#18
25.12.2024, 20:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.12.2024, 20:55 przez Charles Mulciber.)  
Dopiero po wydostaniu się z piwnicy Charles wypuścił powietrze z płuc, to samo, które trzymał w nich od dłuższej chwili, gdy wychodzili, pozostawiając Leona za nimi. Mulciber przetarł dłońmi twarz, by odzyskać równowagę, w ciszy podążając za Rolphem.

Wyszli z domu, a Rolph wciąż milczał. Krok za krokiem, poprzez poranną rosę, Charles podążał u boku Lestrange'a, samemu nie mając odwagi otworzyć ust pierwszemu. W głowie kłębiły się różne myśli, ale najwięcej było tych negatywnych. Rodolphus z pewnością był rozczarowany. Teraz, z pewnością ich drogi się rozejdą.

- Dobrze? - Dopytał więc, gdy towarzysz w końcu postanowił zacząć rozmowę. Podniósł na niego wzrok i z groźnego Mulcbierowego psa, po raz kolejny był szczeniaczkiem, który potrzebował pochwały. - Rolph, ja... przepraszam, powinienem lepiej trzymać nerwy na wodzy. - Zdecydował, przyznając się do winy. - Nie miałem pojęcia, że potrafisz wykorzystywać... tego typu magię. - Nazwał delikatnie jego umiejętności. - Ja widzę nici, jeśli się skupię, ale to raczej... to raczej żadna umiejętność? - Dodał, bo i nie do końca widział jej zastosowanie w kontaktach z kimś takim, jak Leon. - Skoro ty możesz wyczytać więcej, od razu.

Starał się utrzymać spojrzenie Rolpha, ale nie było to łatwe, gdy czuł się oceniany.

- Możesz mi zaufać, Rolph. Nawet jeśli chodzi o zastraszanie takich, jak Leon. Wiesz... gdyby to ode mnie zależało, zorganizowałbym tę jego hodowlę inaczej, ale rozumiem, że nie mamy dużego wyboru. - Skomentował, nie chcąc zanadto narzekać. Parę rzeczy wydało mu się jednak niewybaczalnych, poczynając od mugolskiego oświetlenia!

Na rozmowie spędzili drogę do domu Lestrange'a. Przystojny, młody mężczyzna na tle swojskiej chatki w niczym nie przypominał tego groźnego czarnoksiężnika, który wdzierał się do umysłów nieszczęśników i Charlie, chociaż wolał go w takiej formie, to nabrał do niego nowego respektu. Czy wszystko mogło wrócić do normy w tak prosty sposób?

- Nie będę zabierał ci poranka. - Zadecydował w końcu. - Odezwiesz się do mnie, jeśli będziesz mnie znów potrzebował?

On sam potrzebował go już teraz: jeszcze tylko parę krótkich zapewnień, parę dodatkowych słów, parę pożegnań. Musiał ułożyć sobie w głowie to, czego był świadkiem, a następnie po prostu oczekiwać kolejnych informacji. Rolph go poprowadzi, w to wierzył.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Rodolphus Lestrange (3996), Charles Mulciber (2563)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa