- To były po prostu jakieś kamienie. Długie, wysokie, ale nie pamiętam, czy miały runy. Nie przyglądałam się, wszystko działo się tak szybko... Marzyłam tylko o tym, żeby się stamtąd wydostać. A nie miałam przy sobie różdżki - już dostała za to zjeby od Bonesa, podejrzewała że Nicholas dorzuci swoje trzy knuty do jej zachowania, ale postanowiła że w tej kwestii będzie z nim całkowicie szczera. Wyciągnęła dłoń po szklankę. Wyglądała nieco lepiej, niż przed chwilą, lecz nadal była koszmarnie słaba. Potrzebowała snu, ale w takim stanie nie miała jak się teleportować - chyba że przyjdzie w końcu ten uzdrowiciel i da jej coś na wzmocnienie. Ewentualnie odprowadzi do domu, chociaż czy mogła teraz Dolinę nazywać domem? Faye westchnęła. - Nie każdy zarabia tak dobrze jak ty, Nick.
Kobieta zmarszczyła brwi z irytacją, że jej brat projektuje jej życie przez pryzmat własnych doświadczeń. On miał ciepłą posadkę w Departamencie Tajemnic, zarabiał sporo, na pewno więcej niż ona. Na dodatek na tyle na ile go znała, to wcale nie wydawał dużo pieniędzy, więc na pewno coś odkładał i miał stosy galeonów w skrytce w Gringocie. A ona? Heh.
- A trafiła się okazja. Wolałbyś, żebym mieszkała u ciebie przez ten czas? - zakpiła, kręcąc głową. Aż w końcu napiła się wody i spojrzała gdzieś w bok. - W zasadzie to nic. Pocieszył mnie, wszystko spisał i sporządziliśmy rysopis tego animaga, który wydostał mnie z Kniei. Nie powiedział mi co dalej, ale powiedział że już nie będą mnie niepokoić.
Przeniosła wzrok na brata. Milczała przez chwilę, lecz wyglądało na to, że chciałaby coś jeszcze powiedzieć. Nie zdążyła jednak, bo nagle rozległo się pukanie do drzwi.