Gdy chciał odłożyć parę na bok, jego dłoń na moment zawisła w powietrzu. Spojrzał na Borgina tak, jakby zobaczył ducha. Albo bogina, który czaił się w szafie w jego nowym lokum. Lestrange zamrugał kilka razy, nie potrafiąc zamaskować szoku, który wypłynął na jego twarz.
- Gdzie żeś wytrzasnął taki antyk? - nieczęsto się to zdarzało: ba, niezmiernie rzadko, ale Rolph wybuchnął śmiechem. Poduszka z facjatą Roberta? Na targu staroci na Nokturnie pewnie. Kto mógłby chcieć mieć coś takiego w swojej sypialni? - Jesteś pewny, że to był Robert a nie Richard? Może natrafiłeś na artefakt i się go pozbyłeś. A może na tym ciążyła klątwa i biedna Lorien zacznie nagle chodzić w golfach?
Pomyślał o tym, gdy knuł ten wspaniały plan? Co jeżeli Lorien Mulciber odjebie do reszty przez tę poduszkę? Coś tak “niezwykłego” na pewno było obłożone klątwą.
Dementorek przekrzywił głowę, gdy Stanley chrzaknął, a potem stuknął łapką w jego kartę. Trafiło na Wieżę.
- Nie, ale bywa upierdliwe. Chowa dokumenty i lekkie przedmioty, a gdy nie zamkniesz go na noc, otwiera szafki i pruje torebki na herbaty - odpowiedział szczerze. Gorzej niż kot. - Wymieniam.
Jedna karta trafiła na stosik, kolejna znalazła się w jego dłoni. Kapłanka… Cudownie, trafiła mu się Lorraine. Cmoknął ni to z zawodem, ni to z zadowoleniem. A nóż widelec blond Malfoyówna przyniesie mu szczęście? Chociaż znając ją i jej wpływ na niego, to prędzej wpadną tu aurorzy. Zobaczą jak grają sobie w karty, jak siedzą przy biurku i oboje próbują zachować poker face .
- Podbijam - a co miał zrobić? Dałby Borginowi cały mieszek złota, gdyby miał taki kaprys. Po co mu ono było, skoro Gringott był bezpieczny a skrytka jego rodziców była wypchana po brzegi kosztownościami? Niech Lorraine przyniesie mu lepiej szczęście.