Trafił swój na swego. Stanley mógłby powiedzieć jej dokładnie to samo. Gdyby tak nie pyskowała, byłaby całkiem miłą i urodziwą dziewoją, a tak? Dostawała minusowe punkty za swoje zachowanie.
To mogła być jej wada ale Mulciberówna miała też swoje zalety. Jedną z nich był fakt, że potrafiła podstawić zydelek drugiemu człowiekowi. Ciężko było znaleźć człowieka, który miał szacunek do starszych osób, a tym bardziej emerytowanych funkcjonariuszy bezpieczeństwa.
Borgin czekał kulturalnie aż zostaną mu dane nożyczki. Rozglądał się po okolicy i doszedł do wniosku, że aż tak wielkiego szmelcu tutaj nie było. Prawdę mówiąc, ten antykwariat to było swego rodzaju uzupełnienie rynku, ponieważ oferowali to, czego Borgin&Burkes nie oferował w swoim asortymencie. W końcu mieli wolny rynek, a przynajmniej takie stwarzali pozory.
Kiedy Stanley dostrzegł pudełeczko pełne bibelotów i rzeczy do wyklejanek, jego oczy się zaświeciły. Majstersztyk
- No proszę. Piękne pudełko - skomentował, a następnie wybrał nożyczki ze środka - Ja zajmę się wyklejaniem zagadki, bo mam już pewien pomysł - zapewnił ją, sięgając po jakieś stare numery Czarownicy. Tam zawsze było pod dostatkiem literek i obrazków - Co powiesz na coś takiego: "Na górze Nokturn, Na dole ciasto owocowe, Charlotte ma się dobrze, A Matthew zawraca jej głowę"... - zastukał melodycznie w blat - Całkiem dobre w moim mniemaniu - pokiwał głową, wycinając pierwszy element ich układanki.
Ciach tu, ciach tam i powoli mieli odpowiednie rzeczy aby dokończyć ich dzieło.
- Nie znam ich ale jak uważasz, że się ucieszy, to czemu nie? - zauważył, biorąc klej i czystą kartkę, która miała być podstawą zagadki.
Kiedy Charlotte poszukiwała swojej części, Stanley sięgnął do portfela i wyciągnął jakiś stary dokument z którego mógł wyciąć własne zdjęcie.
- Daj jakieś swoje stare zdjęcie. Potrzebne do zagadki - polecił Mulciberównie - A co do Alexandra... Hmm... Powiedzmy, że jestem z nim bliżej, niż chciałbym być - zapewnił ją z zawadiackim uśmieszkiem. Nie miał zamiaru wydawać jej wszelkich szczegółów ich relacji. Nie teraz. Nie w tej chwili.
Borgin był w żywiole, powycinał kwadraciki jakby miał metrówkę w oczach. Były po prostu perfekcyjnie nierówne, aby zachować swój styl. Gdyby tylko powstała galeria wycinanek w Lodynie, Stanley Andrew Borgin byłby naczelnym artystom tej instytucji, a może wręcz kustoszem.
- Będzie idealne - rzekł, podnosząc kartkę w jej kierunku - Opinia? - zapytał całkiem przyjaznym głosem, zupełnie zapominając, że przed chwilą mieli się ku sobie niczym kot i pies. Mulciber Mulciberowi Mulciberem ale jeżeli chodziło o Alexa i robienie mu pod górkę, warto było mieć sojusznika w tej kwestii.
- Zaraz to ładnie zapakujemy i można wysyłać do Alexa
"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina
"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972