• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10
Kwiecień 1972 | Park publiczny | Cody & Heather

Kwiecień 1972 | Park publiczny | Cody & Heather
Narwany Wampir
W oczy rzuca się soczyście rudy kolor włosów. Bardzo łatwo o jego wybuch śmiechu. Mówi głośno, śmieje się donośnym tembrem. Można wyczuć od niego metaliczny zapach rdzy lub krwi który stara się zatrzeć wodą kolońską. Mierzy około metra osiemdziesiąt centymetrów wzrostu zaś ubranie skrywa wyraźnie zarysowane mięśnie ramion i nóg. Szybko się porusza, szybko biega, rzadko siedzi nieruchomo w miejscu. Gdy czuje palący głód to blednie, zapadają się jego policzki, skóra staje się przezroczysta, oczy podkrążone, a usta sine. Zazwyczaj w tym czasie zmywa się z towarzystwa, nawet w połowie spotkania. Nie wyjaśnia przyczyny.

Cody Brandon
#11
22.02.2023, 20:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.02.2023, 23:11 przez Cody Brandon.)  
Pierwszy raz tego wieczoru uśmiechnął się tak jak należy - z odsłoniętymi zębami i zmarszczkami na końcach kącików ust.
- Super, ja bardzo chętnie. W ciągu dnia też mogę jeśli będziesz chciała ale to tylko w szczelnie zasłoniętych pomieszczeniach. Leżę w ofensywie, serio. Nie mam dobrego wyczucia do ataku. - przyznał się bez najmniejszego problemu do deficytu ułamka agresji w czarach atakujących. Bardzo spodobał mu się pomysł Heather i nie mógł się doczekać aż przejdą do treningu. W końcu będzie miał co robić w ciągu dnia! Nie będzie musiał odbijać się od ścian z nudów tylko zacznie robić coś produktywnego.
- Oja, jeśli będziesz mogła to będę dozgonnie wdzięczny... - i nagle wybuchnął śmiechem. - Może nie dozgonnie ale ogólnie, wiesz, bardzo wdzięczny. I śmiało, powiedz mu co mi się stało. Już widzę jego minę jak będzie chciał wiedzieć wszystko. - ze skrajnego zdenerwowania i zagubienia gładko przeszedł w wesołość. Ulga była niewyobrażalna. Każdy jego gest i zmiana mimiki pokazywała jak się cieszy, że Charlie zaginął w sposób kontrolowany i jest przede wszystkim bezpieczny.
- Fakt, teraz nie masz szans na nudę. Dostarczyłem wam śledztwa. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Brenna potraktowała mnie poważnie. Byłem pewien, że mnie wywalą z departamentu kiedy powiem, że jestem wampirem. - usiadł przodem do Heather, opierając kolano o deski ławki, a łokieć położył na drewnianym oparciu. Teraz czuł się naprawdę sobą i zyskiwał pewność, że poza organizmem i innym stylem życia nie zmienił się jakoś drastycznie. Usposobienie wciąż miał takie samo jak zawsze.
- Jak będziesz chciała towarzystwa do latania to dawaj znać. Czasem tęskni się za pozycją Ścigającego... - zadeklarował swój czas, którym chętnie się podzieli. Gotów był chwytać się wszystkiego aby wypełnić luki w nieżyciu.
- Nie, ja już umarłem. I wtedy... i dopiero wtedy... - nagle zaczął gubić słowa bo nie wiedział jak to nazwać. Zmarszczył brwi i próbował zebrać myśli w sensowne zdanie. Mógł przedstawić sposób swojego przebudzenia jako wampir jednak czuł wewnątrz siebie opory. Nie miały one związku z Wieczystą Przysięgą bowiem ona dotyczyła jedynie utajenia godności Williama.
- Nie umiem tego opisać. Klątwa wampiryzmu działa tylko na świeżo martwych osobach. - wzdrygnął się na te słowa bo zabrzmiały gorzko. Usiadł wygodniej na ławce, wsuwając na nią obie nogi i krzyżując je na wysokości kostek. Światło latarni błyskało tuż nad jego głową.
- No... dlatego nie żywię nienawiści do swojego stwórcy. Dał mi szansę... a że nie było już możliwości przywrócenia mi bicia serca... - rozłożył ręce na boki na znak, że to było jedyne wyjście, które miało możliwość ocalenia go przed śmiercią ostateczną.
- Nie mówię, że mi się to podoba. To pragnienie jest do bani. Wyobraź sobie największego kaca mordercę na świecie, umieść go w gardle, pomnóż dwukrotnie i czuj go dzień w dzień, noc w noc... Mogę to ugasić ale tylko do pewnego poziomu. - to go mierziło najbardziej tuż po konieczności unikania promieni słonecznych.
- Nie mogę się nawet upić. - teraz już się żalił. - Jak mam się upić skoro w moich żyłach nie ma krwi? - zapytał retorycznie i posłał Heather pełne smutku spojrzenie. Uwielbiał się alkoholizować w trakcie licznych grupowych wyjść na popołudniowe imprezy w Hogsmeade czy te wieczorne w dormitoriach.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#12
23.02.2023, 13:29  ✶  

- Ja muszę ćwiczyć, bo wiesz, teraz ta praca, wolałabym nie oberwać zaklęciem. - Heather przywiązywała bardzo dużą wagę do swoich umiejętności. Wiedziała, że ryzykuje życiem, bo ludzie byli nieobliczalni i przestępcy mogli chcieć ją skrzywdzić, musiała być gotowa na każdą ewentualność. - Możemy pomyśleć o tych treningach w dzień, może udałoby mi się zorganizować jakieś pomieszczenie, moi starzy są bogaci, mogłabym od nich wysępić kasę na jakąś salkę.- Mogłoby z niej korzystać więcej osób, pomysł wydawał się jej być naprawdę całkiem niezły.

- Jak tylko go spotkam, to wszystko mu opowiem.- Wydawało jej się to istotne, żeby Charlie też usłyszał historię Cody'ego. Może by go to trochę podniosło na duchu, że zawsze mogło być z nim gorzej i mógł umrzeć i zostać wampirem...

- Brenna wszystko traktuje poważnie, czasami aż za bardzo, ale naprawdę jest bardzo dokładna jeśli chodzi o swoją pracę, nie mogłeś lepiej trafić.- Sama Heath naprawdę ogromnie się cieszyła z tego, że to własnie Longbottom stała się jej mentorką, nie sądziła, że kiedykolwiek będzie tak skrupulatna jak jej partnerka, jednak naprawdę warto było się od niej uczyć zawodu. - Dlaczego mieliby Cię wywalić, zresztą jesteś wampirem od niedawna, to by nie miało sensu. - Pomoc należała się wszystkim, przecież Brandon nie prosił się o to, żeby zostać wampirem. Było to dzieło przypadku, a stworzenia jak te nie miały swojego ministerstwa, wypadałoby więc, aby to czarodzieje zajmowali się ich problemami.

- Moglibyśmy sobie zrobić jakąś nocną wycieczkę, jeśli masz chęć, albo jakiś mały meczyk rozegrać, tylko trzeba by było zebrać resztę drużyny, nie wiem też, czy chciałbyś żeby wszyscy już wiedzieli, co się Tobie przytrafiło, w końcu pewnie pytaliby o to, dlaczego chcemy grać w nocy.- Heath chętnie by się spotkała z resztą szkolnej drużyny quidditcha, w końcu spędzili razem naprawdę dużo czasu.

- To teraz oboje jesteśmy przeklęci.- Uśmiechnęła się do Cody'ego pokazując niemalże wszystkie zęby. W tym wypadku chyba jednak ona miała trochę prościej, bo jej klątwa jednak nie wiązała się ze śmiercią. - Znasz tego stwórcę, utrzymujecie kontakt, pokazał Ci, jak się odnaleźć na tym świecie w tej wersji? - Czy zostawił na pastwę losu i uczenie się na błędach. Była naprawdę zaintrygowana. - Musi Ci być ciężko, nie móc się upić brzmi naprawdę tragicznie, ale zyskałeś coś dzięki tej klątwie, nie wiem, jakąś supersiłę, cokolwiek? - Może były też jakieś plusy.

Narwany Wampir
W oczy rzuca się soczyście rudy kolor włosów. Bardzo łatwo o jego wybuch śmiechu. Mówi głośno, śmieje się donośnym tembrem. Można wyczuć od niego metaliczny zapach rdzy lub krwi który stara się zatrzeć wodą kolońską. Mierzy około metra osiemdziesiąt centymetrów wzrostu zaś ubranie skrywa wyraźnie zarysowane mięśnie ramion i nóg. Szybko się porusza, szybko biega, rzadko siedzi nieruchomo w miejscu. Gdy czuje palący głód to blednie, zapadają się jego policzki, skóra staje się przezroczysta, oczy podkrążone, a usta sine. Zazwyczaj w tym czasie zmywa się z towarzystwa, nawet w połowie spotkania. Nie wyjaśnia przyczyny.

Cody Brandon
#13
27.02.2023, 19:55  ✶  
- To ty poćwiczysz obronę a ja atak. Tylko wiesz, bez rozcinania skóry. Aż tak sobie nie ufam. Musisz też nauczyć się mnie pacyfikować w razie wiesz, gdyby coś poszło nie tak. Tak jakby nie do końca myślę jasno kiedy widzę krew. - wyszczerzył się jednak nie było w tej mimice ani cienia wesołości. Raczej gorzka próba wisielczego humoru. Miał jednak przed sobą odważną czarownicę i wiedział, że tak jak Charlie potrafiła sobie poradzić w każdej sytuacji. Musi tylko zapamiętać aby na trening przychodzić opity jak nigdy dotąd aby zminimalizować ryzyko zaćmienia umysłu na widok rozcięcia na skórze.
- Dla mnie super, jeśli ci się uda. Może uda się znaleźć coś blisko z kominkiem sieci Fiuu? Notorycznie oblewam kurs teleportacji więc nie mogę się przenieść a muszę omijać słońce. - to beznadziejne, że musiał zwracać uwagę na takie coś jak otarcia do krwi czy promienie słoneczne. Dotychczas nie były to aspekty absolutnie interesujące i nie zaprzątał sobie tym głowy. Mimo wszystko perspektywa rozruszania się w ciągu dnia i to w fajnym towarzystwie zdecydowanie napawała go optymizmem i dodawała energii.
- Nie wiem, może z obaw, że się na kogoś rzucę? Wiesz, wtedy gdy poszliśmy do tamtej uliczki to naprawdę byłem głodny. Pod koniec musiałem już zwiewać bo myślałem, że lada moment będziecie musiały mnie petryfikować. - wzdrygnął się na to okropne wspomnienie. Musiał prezentować się upiornie... ale teraz było już wszystko w porządku. Gdyby w jego piersi biło jeszcze serce to byłby naprawdę szczęśliwy. Póki co chwytał się tego, co ma. Podjął decyzję, że będzie czerpał z życia na tyle na ile się da i znajdzie sposób aby obejść swoje naturalne ograniczenia. Musi.
- Nie, to za dużo osób. Nie chcę żeby wiedzieli. Poza tym byłaś naszym kapitanem. Jeśli powiesz wszystkim, że to będzie wyzwanie aby grać po ciemku to może nie będą zadawać za dużo pytań. Zawsze można też poszukać jakiegoś zamkniętej hali sportowej... mugole mają fajne sale, które można wypożyczać za opłatą. - oczywiście nie miał na to pieniędzy ale skoro miał tu bogatą koleżankę... liczył na jej wspaniałomyślność. Brandon tracił zbyt dużo pieniędzy przez kupowanie krwi i kasyno.... w niewiadomej kolejności.
- Wolę pięć takich klątw jak twoje niż swoją. - roześmiał się do jej uśmiechu, ciesząc się, że umieją się z tego choć raz zaśmiać. Byle nie biadolić nad swoim losem tylko szukać sposobu aby od tego uciec.
- No utrzymujemy jakiś tam kontakt. Nie porzucił mnie ale i tak jest ciężko to ogarnąć. - odparł dosyć wymijająco aby nie wydać, że jego stwórca absolutnie należy do grona wampirów. Ktoś mu kiedyś mówił, że nekromanta to taki uzdrowiciel z opóźnionym zapłonem... to określenie idealnie pasowało do Williama.
Roześmiał się znowu. Rozluźnił się, poczuł się naprawdę świetnie w towarzystwie Heather. Jego zielone oczy aż lśniły wesołością. Ożywił się na tyle na ile było to możliwe w martwym ciele.
- Są profity. Nie muszę oddychać więc mogę pływać sobie pod wodą ile chcę. - wymieniał po kolei odhaczając palce lewej dłoni. - Nie krwawię... i jeśli się jakoś pokaleczę to rany same się goją. Nie męczę się jakoś szybko, nie jestem senny, nie ziewam... nie wiem, może jestem trochę przystojniejszy? - ujął swój podbródek i przystroił buzię w bardzo mądrą i zadumaną minę, próbując pokazać się z lepszego profilu.
- O, i nie jest mi zimno. W ogóle. Zauważyłem, że jak jestem głodny to mam zimną skórę a jak jestem nasycony to mam cieplejszą. - pochwalił się wyciągając do niej rękę aby sama sprawdziła, że jego temperatura ciała oscyluje przy jakichś trzydziestu pięciu stopniach Celsjusza. Cieszył się, że Heather skłania go do szukania zalet swojej sytuacji. Naprawdę mu w tym pomagała.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#14
02.03.2023, 13:50  ✶  

- Obiecuję, że będę ostrożna. Nie ma co ryzykować. Myślę, że z czasem nauczę się jakoś nad Tobą panować, tylko musimy poćwiczyć.- Wiadomo, że różne sytuacje mogą się wydarzyć nawet podczas przyjacielskich sparingów. Dobrze jest być przygotowanym na każdą ewentualność. - Nie ma się czym martwić, poradzimy sobie z tym, myślę, że bez najmniejszego problemu.- Heath lubiła się dobrze nastawić, uważała, że to przyciągało wtedy tylko i wyłącznie pozytywną energię, dzięki czemu wszystko jej się udawało. Będzie musiała przedyskutować z rodzicami wynajęcie jakiegoś pomieszczenia, naściemnia coś, że potrzebuje tego, żeby poprawiać swoje umiejętności, które przydadzą jej się w pracy. Bardzo łatwo łykali takie rzeczy, więc i tym razem nie powinno być większego problemu.

- Poszukam czegoś przy Fiuu, też nie należę do fanów teleportacji, bronię się przed nią rękoma i nogami. Preferuję miotłę. W Twoim wypadku jednak z miotłą może być problem podczas dnia, także jakoś to obejdziemy.- Plan wydawał się być całkiem rozsądny. Będzie musiała szybko poruszyć ten temat, bo nie mogła się doczekać treningów. Zawsze to jakieś zajęcie w wolnym czasie, które może im przynieść profity.

- Myślę, że ona byłaby w stanie sobie z Tobą poradzić, nawet jeśli wampirza osobowość przejęła by chwilowo władzę nad Twoim ciałem. Jest bardzo doświadczona, z tego, co udało mi się zauważyć przez te kilka miesięcy.- Wood uważała Longbottom za naprawdę świetną brygadzistkę. Wydawało jej się, że mało kto może jej dorównać umiejętnościami, choć nie znała jeszcze wszystkich współpracowników. Czasem zastanawiało ją dlaczego nie została jeszcze aurorem, czy inni nie dostrzegali jej talentu?

- To zrozumiałe, zresztą im mniej osób wie, tym lepiej. Nigdy nie wiadomo, jak ktoś zareaguje. - Jego obawy miały sens, bez potrzeby było rozpowiadać zbyt dużej ilości osób o tym, co mu się przytrafiło. - Myślisz, że by mnie posłuchali, w sumie w czasach szkoły każdy głupi pomysł przechodził, kiedy ja prosiłam ich o to, żeby to zrobili.- Ciekawe, czy po tych kilku latach nadal będą mieli ochotę wykonywać jej polecenia. Warto będzie to sprawdzić.

- No, moja jest jednak trochę bardziej przyjazna przeklętemu. - Nie to, żeby też nie przeszkadzała jej w życiu, jednak mogła żyć, jak wcześniej. Nie miewała żadnych ograniczeń, uważała też, że z czasem nauczy się bardziej nad nią panować.

- To dobrze, że nadal się Tobą interesuje i nie zostałeś w tym sam, pewnie trochę ułatwia to odnalezienie się w tym nowym życiu.- Nie zamierzała dalej ciągnąć tematu, zauważyła bowiem, że Cody mówi o tym dość niechętnie.

- Jesteś nieśmiertelny, a przynajmniej chociaż trochę! - Krzyknęła z entuzjazmem słysząc te informacje o gojących się ranach. Przyjrzała mu się uważnie, kiedy demonstrował jej swój profil. - To fakt, jesteś przystojniejszy, oczywiście nie mówię, że wcześniej Ci czegoś brakowało!- Zaśmiała się w głos. Widać było, że humory zaczeły im już dopisywać.

- Będziesz jedną z nielicznych osób, która nie czeka na lat jak na szpilkach, możesz spacerować zimą ile chcesz bez klnięcia na pogodę, to brzmi dobrze.- Dotknęła jego ręki, aby sprawdzić, jak faktycznie to wyglądało.

Dwójka znajomych siedziała jeszcze na tej ławce kilkanaście minut. Dyskutowali o tym, co będą robić w niedalekiej przyszłości, pomimo wojny, która uprzykrzała im wszystkim życie.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Heather Wood (2827), Cody Brandon (3406)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa