• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 10 Dalej »
[22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy

[22.08.72. Księżycowy Staw] Klątwa wiedźmy
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#21
30.06.2024, 11:10  ✶  
Ślady były dziwne. Wyraźne tylko w niektórych miejscach. Wcale nie musiały należeć do Lydii – ba, właściwie prawdopodobnie nie należały do niej, bo nie widział odcisku typowego dla damskich butów. Nie umiał do niczego ich dopasować, bo widoczne były głównie tam, gdzie akurat ktoś lub coś stanęło na rozmiękłej ziemi, nie na trawie czy twardszym podłożu. Zaczynały się w pobliżu rozkopanej ziemi i tam były najwyraźniejsze.
Wiedzieli też, że ktokolwiek opuścił posesję, skierował się do posiadłości – która w tej chwili mogła być pusta.
Rozkopanej ziemi, rozgrzebanej bardzo mocno, jakby coś stamtąd wylazło. było całkiem sporo, z pewnością nie ukryto tutaj tylko jakiegoś małego przedmiotu, a coś dużego, a zapach… zapach był nieprzyjemną wonią, ale bardzo ulotną, jakby coś co spoczywało pod ziemią trochę śmierdziało, ale leżało tam już na tyle długo, że większość tej woni dawno się ulotniła. Zapach mógł wynikać z resztek materiału, jakie dostrzegły: te musiały leżeć pod ziemią od bardzo wielu lat i tam gnić stopniowo.
Czy na pewno tym, co tutaj ukryto, było „coś”? Mieli w końcu do czynienia z nekromantką.
*

Dzienniki Estelli, których treść znał Erik, mogły odpowiedzieć na pytanie Thomasa - Lydia i Mary (co do której Morpheus z kolei dowiedział się, że jest przyrodnią siostrą Lydii i służącą, która utonęła w stawie) jako dzieci bawiły się czasem z siostrami Julius. Nie mieszkały w posiadłości, ale widać ktoś kiedyś zrobił im zdjęcie podczas wspólnej zabawy – choć już i przyglądając się jemu dało się dostrzec, że dwie dziewczynki były ubrane znacznie skromniej niż reszta dzieciaków. Pewnie były jedynymi czarodziejskimi dziećmi w okolicy i to pozwoliło na odrobinę zażyłości, mimo niższego statusu. Konflikt między nimi nasiliło dopiero zabójstwo narzeczonej Amarylis przez Mary i potem śmierć Mary.
W domu nie cuchnęło czarną magią. Jakiekolwiek zaklęcia rzucono, zrobiono to w ogrodzie, nad rozgrzebaną ziemią. Było tutaj pusto – nikt chyba się przed nimi nie ukrywał, a przynajmniej nic na to nie wskazywało. Lydia opuściła swój dom kilka minut przed tym, jak tutaj przybyli.
W kuchni poza zwykłymi naczyniami, znajdowały się zioła w słoiczkach i w doniczkach na parapecie, były też kociołki, ale żadnego profesjonalnego sprzętu alchemicznego. Jeśli Lydia ich nie chowała ich gdzieś, nie była raczej mistrzynią alchemii, a pamięć tych kilkunastu osób, które mieszkały w pobliżu, modyfikowała za pomocą hipnozy. Nic zaskakującego – mugole byli na tę podatni, a i mogła po prostu trzymać się od nich z daleka. Natomiast grzebiąc po szafkach Erik mógł dostrzec słoiczki o jakiejś podejrzanej zawartości: większość była z ciemnego szkła, nijak nie oznaczane, a jeden z nich po otwarciu mocno śmierdział. Na pewno nie były to zwykłe zioła. Chyba w ogóle nie były to zioła.

Poddasze było zamknięte, ale alohomora wystarczyłaby, aby je otworzyć. W niemal pustym pomieszczeniu utrzymywała się nieprzyjemna woń czarnej magii, starsza chyba niż ta w ogrodzie – ot wżarła się już w nieliczne sprzęty, w ściany i w podłogę. Były tutaj pudełka ze świecami, zatarte ślady na podłodze, a także trochę książek w skrzyni. Bardzo starych, część spisanych w jakimś obcym języku – niektóre traktowały o klątwach i klątwołamniu, inne o sztuce obecnie zakazanej, zwanej nekromancją.
Ale było tam coś jeszcze.
Wisiorek, umieszczony w woreczku, jak trofeum. Zawieszka układała się w litery "Estella" - dziewczyna, która opuściła dom swojego ojca z ukochanym, po wielkiej awanturze, po odkryciu prawdopodobnie, że jedna z jej sióstr zginęła, i że jej ojciec dopuścił się jakiegoś gwałtownego czynu, ostatnie słowa w dzienniku poświęcająca żalowi za siostrami, współczuciu wobec Lydii i Mary.
Być może nie zabił jej ojciec, nie udała się w żadną podróż.
Może ona i jej mąż udali się tutaj, do domu Lydii, chcąc znaleźć prawdę, a zamiast tego znaleźli śmierć?

Termin do 04.07.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#22
02.07.2024, 01:48  ✶  
Wszystko tutaj wyglądało normalnie, zupełnie jakby żyły tu osoby tak zwyczajne, że aż zęby od tego bolały. Absolutnie nie mógł tutaj znaleźć niczego co byłoby przydatne w rozwiązaniu zagadki i wyjaśnieniu całej tej historii bez żadnych niedopowiedzeń.
- Sprawdzę na górze - rzucił jeszcze do Erika nim ruszył na poddasze. Zdziwiło go fakt, że drzwi wiodące na górne partie domu były dodatkowo zamknięte. Nie zastanawiając się dłużej użył po raz kolejny alohomory, która tym razem bez pudła się sprawdziła.
Zmarszczył brwi wchodząc i zatrzymał się w pół kroku, charakterystyczny swąd czarnej magii był idealnie wyczuwalny. Bardzo powoli i uważnie stawiał pierwsze kroki na poddaszu. Wystrój pomieszczenia i to co się w nim znajdowało przywodziło mu na myśl gabinet - zupełnie jakby rzeczona Lydia tutaj właśnie opracowywała swoje poczynania.
Przewertował książki, próbując zrozumieć co się tutaj dzieje, niektórych z nich nie rozumiał, inne były dość oczywiste jak dla niego, nie rozumiał tylko skąd tutaj wzięły się tomy o takiej tematyce, szczególnie o łamaniu klątw. Czyżby zamierzała stworzyć klątwę arcy trudną do złamania? Westchnął odkładając książkę o dość makabrycznych technikach - stanowczo będą musieli je stąd zabrać - szczególnie, że części z nich nie rozumiał przez barierę językową, a po drugie chciałby w spokoju i w pełni je przeczytać.
Po zapoznaniu się z  tematyką niewielkiego księgozbioru postanowił zrobić to co najmądrzejsze w tej sytuacji. Przecież nie będzie targał ich ze sobą - chciał je przenieść do swojego kufra, nie od parady znał się na zaklęciach translokacyjnych.
Sięgnąwszy po woreczek, z którego wyciągnął wisiorek układający się w jeden wyraz.
- Estella - przeczytał na głos, żeńskie imię, chyba włoskie, z brzmienia zgadywałby, że tak, co pasowało do Juliusów. Czyżby Estella była obiektem klątwy rzuconej przez Lydię? Samodzielnie chyba nic tutaj więcej nie ustali - rzucił ostatni raz okiem czy aby niczego nie przeoczył i odwrócił się ku zejściu na dół, koniecznie musiał się podzielić tym z innymi tym co tutaj znalazł.

Transport ksiąg do kufra Thomasa
Rzut PO 1d100 - 25
Akcja nieudana

Rzut PO 1d100 - 99
Sukces!
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#23
02.07.2024, 10:10  ✶  

Cóż, nie znalazły nic w ogródku, poza rozkopaną ziemią. Ktoś musiał coś tam schować i zabrać to stąd w pośpiechu. Ruda była ciekawa, co to było. Ciekawe, czy uda im się to ustalić.

Nie poszła jednak od razu za Dorą. Nadal rozglądała się po ogrodzie. Ślady, skrawki materiału, a co jeśli, a co jeśli to wcale nie był przedmiot, jeśli w dziurze w ziemi było coś więcej. Ten kto tu mieszkał na pewno znał sztuczki magiczne, które nie należały do tych najlepiej widzianych wśród czarodziejów, wyczuwała w powietrzu swąd czarnej magii, a co jeśli pod ziemią był trup?

Spotkała przecież już wcześniej ghoula, jaka właściwie była szansa, że mogła spotkać kolejnego tego samego dnia? Znikoma, ale zawsze istniała, a może to było coś innego? Ktoś w tej okolicy zdecydowanie lubił igrać ze śmiercią, bawić się życiem.

- Kurwa, kurwa, kurwa. - Mruknęła Ruda do siebie, pod nosem. Widać było, że w jej głowie zachodzi teraz bardzo skomplikowany proces myślowy, bo próbowała połączyć fakty, a szło jej to raczej średnio, bo nie miała wystarczającej ilości danych.

- KURWA. - Krzyknęła w głos, żeby ją usłyszeli.

Jakby tak się nie stało, to ruszyła w stronę domu. Wydawało jej się, że są tutaj sami, że wszystkie osoby żywe, lub martwe które zamieszkiwały to miejsce już je opuściły. - Myślę, że coś wyszło spod ziemi i poszło gdzieś dalej, w stronę stawu najpewniej. - Rzuciła w eter wbiegając do domu wiedźmy.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#24
04.07.2024, 22:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.07.2024, 22:49 przez Erik Longbottom.)  
Czymkolwiek zajmowała się na co dzień Lydia, nawet jeśli zahaczało to o czarnomagiczne techniki pokroju nekromancji, to raczej nie robiła tego w kłótni. Chociaż istniały zapewne subtelne sposoby na zamaskowanie charakterystycznej woni zgnilizny, tak poważniejsze czyny... Cóż, czegoś takiego trudno byłoby się pozbyć. I Erik po części doceniał to, że po wejściu do środka nie uderzyła w nich fala tego smrodu, kojarzonego na co dzień z czarnoksiężnikami.

— Eliksiry. Oczywiście, że to musiały być eliksiry — westchnął przeciągle Erik, chowając jeden z mniejszych słoiczków do kieszeni, co by później móc przekazać go Menodorze.

Brak oznaczeń na szkle sugerował ostrożność, jednak Longbottom po prostu nie miał zamiaru sprawdzać na własną rękę, co było w środku. W ciągu mijającego powoli miesiąca był świadkiem wystarczająco dużej ilości sytuacji, gdy napoczęcie nieodpowiedniego napoju powodowało... nieciekawe skutki. Wprawdzie spontaniczna lewitacja do góry nogami na potańcówce w Dolinie lub zamiana gości w egzotyczne świnie na weselu Perseusza Blacka nie był zbytnio krzywdzące, ale niesmak i tak pozostawał.

— Thomas? — rzucił za kolegą, zbliżając się do szczytu schodów. Zatrzymał się, nasłuchując ewentualnych odgłosów zarówno ze strony poddasza, jak i podwórza. — Wszystko tam w porządku? Potrzebujesz pomocy?

A potem do środka wbiegła Heather. Już otwierał usta, aby przypomnieć Rudej, że to nie było Windermere, a Księżycowy Staw, jednak zaraz się powstrzymał. Wziął głęboki oddech.

— Co wyszło? — zamrugał. — Ghoul?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#25
04.07.2024, 23:05  ✶  
Dora otworzyła bez większych problemów, przecież wystarczyła zwykła alohomora, a potem wślizgnęła się do środka. W pomieszczeniu śmierdziało czarną magią, podobno jak w ogrodzie, jednak tutaj był on bardziej zwietrzały. Cokolwiek tutaj robiono, było to dawno temu, nie wspominając już o tym, że reszta domu wydawała się relatywnie wolna od tego typu magii. W pewien sposób było to pocieszające, bo może mieszkająca tutaj osoba nie była aż tak zaprawioną w czarnej magii czarownicą.

Dora rozejrzała się nieco uważniej, wyłapując jakieś świeczki czy książki w skrzyni. Przejrzała je oczywiście, z właściwą dla siebie ciekawością, ale nie była chyba w stanie na pierwszy rzut oka określić języka, w jakim były spisane. Kusiło je wziąć ze sobą, ale byłaby to kradzież i to bezpodstawna, więc odłożyła je na miejsce, zamykając kufer.

Przez chwilę jeszcze plątała się po poddaszu, przeglądając inne rzeczy aż zwróciła uwagę na Thomasa i jego wyciąganie różdżki, kiedy sam skończył przeglądać księgozbiór. Znieruchomiała na moment, marszcząc brwi i nie do końca pewna co próbuje zrobić. Do czasu.
- Co ty robisz? - zapytała go głośniej niż chciała, prostując się niczym struna, zanim podeszła do niego szybko. - Ktoś tutaj mieszka. To są czyjeś rzeczy, a ty je tak zwyczajnie zabierasz? - zapytała, mierząc go wzrokiem i kręcąc głową. Rozumiała, że osoba do której te rzeczy należały mogła nie być dobra, ale naprawdę? Czy musiała się przy tym wciskać w jakąś niewygodną dla siebie rolę kogoś, kto psuł komuś zabawę?


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#26
05.07.2024, 01:56  ✶  
- Wszystko w porządku, jest tu Meandora - odkrzyknął jeszcze Erikowi i popatrzył uważnie, na wspomnianą przed chwilą kobietę. Może wprost nie nazwał jego czynów kradzieżą, ale czy się myliła? Ani trochę. Czy zamierzał teraz oddać księgi? Absolutnie nie, przecież również i ona przejrzał księgozbiór i dobrze wiedziała jaka wiedza kryje się w tych księgach. No pewnie poza tymi w obcym języku, choć może ona je zrozumiała? Nieistotne, schował różdżkę nim się odezwał.
- Owszem, ale sama widziałaś co jest tam zawarte. Czyjeś czy nie, niektóre księgi dostępne dla wszystkich mogą być niebezpieczne i lepiej ich nie zostawiać tak samopas - odpowiedział nie tracąc rezonu - Szczególnie, że nos mówi nam, że nie traktował tego jak zwykłej lektury do poduszki, ale aktywnie z nich korzystał - dodał jeszcze nim skierował się w stronę zejścia na dół.
- Chodźmy im powiedzieć, że nic tu po nas i powinniśmy wrócić do posiadłości, - po czym bez dalszej zwłoki ruszył na parter.

Tam też podzielił się z Erikiem i Heather wieści co udało im się znaleźć: księgi o klątwach, nekromancji oraz w nieznanym mu obcym języku - informując jednocześnie, że dla bezpieczeństwa przetransportował cały księgozbiór do siebie. Nie omieszkał również wspomnieć o swądzie czarnej magii i naszyjniku ułożonych w napis Estella.
- Myślę, że jeżeli faktycznie tu była to nieprędko wróci - podrapał się po policzku intensywnie myśląc.
- Czy to co wylazło spod ziemi zostawiło jakieś ślady? - zwrócił się do Heather. - Tylko nie mów, że były one podobne do tych, które spotkaliśmy w drodze do posiadłości, zanim skręciliśmy tutaj. - wolał nie myśleć o fakcie, że kiedy oni przyszli tu bawić się w detektywów to twór Lidii i ona sama mogła udać się do Stawu.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#27
05.07.2024, 06:25  ✶  
Zmierzyła go spojrzeniem i był on nietypowo chłodny jak na nią. Nie podobało jej się to co robił i było widać jak na dłoni, ale miał też rację. Przynajmniej trochę. Crawley była zdania, że cokolwiek znajdowało się w tych książkach zostało już po tysiąckroć przejrzane i przyswojone. W końcu właścicielka ewidentnie od dawna na ten strych nie zaglądała, bo nawet widoczne tam ślady zdążyła przykryć warstewka kurzu. Tak więc nauka została pobrana, a teraz nie potrzebowała książek by dalej parać się nekromancją.

Kiwnęła tylko głową na jego słowa, niechętnie schodząc za nim na parter, gdzie czekali na nich Erik i Heather. To co mówiła rudowłosa było dość niepokojące i tylko poświadczało w głowie Dory, że książki się Lydii już na nic nie przydadzą - sama wiedziała wystarczająco (ale to nie znaczyło, że można było je kraść!!).

- Wyszło? - zamrugała oczami, przyglądając się Wood. - Myślałam, że coś stamtąd wyjęła - powiedziała cicho, może trochę nieśmiało, bo nie lubiła podważać autorytetu innych. - Ale może faktycznie coś tam nie tylko ukryła co też hodowała? Jeśli jest nekromantką, a jest na pewno, to mogła próbować coś stworzyć. Znaleźliśmy z Thomasem ten naszyjnik i tak się zastanawiam... czy Estella nie trafiła tutaj, zamiast udać się w jakąś podróż. Może to co było w ziemi miał związek z nią? - zapytała, wykręcając sobie lekko palce.

Pytanie Erika o ghoula trochę ją zaniepokoiło, tylko podbijając emocje, które wywołały słowa Heather. Ghoule nie potrzebowały jeść czy pić. Można było zrobić z nimi wiele, a i tak były w stanie przeżyć. Co jeśli Lydia trzymała w ogródku coś, co zostało po Estelli, napędzane nekromantyczną magią? Ale nie powiedziała co dokładnie chodzi jej po głowie, mimo że wyraźnie nie podobały jej się te myśli. Zamiast tego stanęła w progu domu, wyglądając na prowadzącą od niego ścieżkę.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Gówniara z miotełką
She had a mischievous smile, curious heart and an affinity for running wild.
Heather mierzy 160 cm wzrostu. Jest bardzo wysportowana, od dzieciaka bowiem lata na miotle, do tego zawodowo grała w quidditcha. Włosy ma rude, krótkie, nie do końca równo obcięte - gdyż obcinał je Charlie po tym, jak większość spłonęła podczas Beltane. Twarz okrągłą, obsypaną piegami, oczy niebieskie, czają się w nich iskry zwiastujące kolejny głupi pomysł, który chce zrealizować. Porusza się szybko, pewnie. Ubiera się głównie w sportowe rzeczy, ceni sobie wygodę. Głos ma wysoki, piskliwy - szczególnie, kiedy się denerwuje. Pachnie malinami.

Heather Wood
#28
05.07.2024, 22:29  ✶  

Nie miała siły przebicia. Nie słuchali jej, byli zajęci przeglądaniem tego co jest w domu. Nosz kurwa mać. Heather nie lubiła ignorancji, nie podobało jej się to, że nikt jej nie słucha. Nie zamierzała stać w miejscu i czekać w nieskończoność.

- ZNICZU DO MNIE!!! - Krzyknęła głośno. Potrzebowała swojej miotły. Musiała ruszyć się z miejsca, kto wie, gdzie polazło to, co wyszło z ziemi. Musiała podążać za śladami. Nie zamierzała czekać, aż jaśniepaństwo zainteresują się jej krzyczeniem.

Tak, Heather była w gorącej wodzie kąpana, nie znosiła bezczynności. Zrobiła więc jak chciała. Miotła podleciała pod chałupę, nie zastanawiała się ani chwili. Wskoczyła na nią, odbiła się od ziemi i ruszyła w powietrzu.

Leciała nisko, podążała za śladami. Już ona opowie Brennie o tym, jak to wszyscy chcieli z nią współpracować. Nie ma się co dziwić, nie była może najstarsza, ale miała doświadczenie, była przecież brygadzistką, potrafiła złapać trop i za nim podążać. Kij im w oko, najwyżej sama znajdzie te istoty. Mniejsza o to czym były. Jakoś sobie poradzi, jak zawsze. Trochę dramatyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#29
06.07.2024, 23:25  ✶  
— Najlepiej by było je zutylizować po domknięciu sprawy — napomknął, gdy Thomas podzielił się z nimi informacją o obecnym położeniu księgozbioru Lydii. — Albo przynajmniej znaleźć im miejsce w którejś siedzibie Zakonu. Jeśli to faktycznie znowu nieumarli, to możemy śmiało uznać to za kryzys. Najpierw Windermere, a teraz jeszcze to...

Skinął głową na domniemania Menodory. Gdyby ta wiedźma bawiła się w nekromancję dla samej satysfakcji z naginania praw natury, to szybko wyniosłaby się w jeszcze bardziej ustronne miejsce. Coś ją trzymało jednak w okolicy. I niewykluczone, że było to coś lub ktoś ściśle związany z Księżycowym Stawem.

— Nawet jeśli, to nie jesteśmy na zupełnie przegranej pozycji — rzucił, nie chcąc zakładać najgorszego możliwego scenariusza, co do działań czarownicy i jej hmm tworu. — Jeśli faktycznie udała się do Stawu, to może uda nam się jej odciąć drogę ucieczki. W końcu nas jest więcej i...

I wtedy Heather Wood krzyknęła i obróciła się na pięcie, zmierzając z powrotem na podwórku. Słowa sprzeciwy zamarły na ustach Erika, a on sam uniósł ostrzegawczo rękę, jakby chciał ją powstrzymać, jednak nawet tego nie zdążył zrobić. Zamknął oczy i policzył do dziesięciu, starając się nie puścić za rudowłosą brygadzistką wiązanki przekleństw i ostrzeżeń. Rozchylił powieki i westchnął ciężko.

— Uwielbiam autokrację — żachnął się, idąc w ślady protegowanej swej drogiej siostry. Te to się dobrały. Jedna lepsza od drugiej. Ale cóż, skoro już ruszyła w drogę, to przecież nie mogli jej tak po prostu zostawić. Brenna mu urwie łeb, jak coś jej się stanie. — Najwyraźniej krzykiem wszystko można załatwić.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#30
07.07.2024, 10:58  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.07.2024, 11:02 przez Bard Beedle.)  
Za jakiś czas, gdy zapyta o to Dorę, Erik miał przekonać się, że nie zabrał żadnego składnika do eliksirów, a słoik zawierający szczątki – być może jeden z elementów wykorzystanych do rytuału, mającego na celu animowanie zwłok z ogródka. W tej chwili ten złowieszczy pakunek spoczywał bezpiecznie w jego kieszeni.
Estella Julius i Galahad Bulstrode – a może ktoś jeszcze – spoczywali pod ziemią od kilkudziesięciu lat. Znaleziony wisiorek nie był obiektem klątwy, a swego rodzaju trofeum po usunięciu ostatniej córki znienawidzonej rodziny, a ich zwłoki podniesiono teraz zapewne z jednego powodu: Lydia zorientowała się, że w Księżycowym Stawie jest wielu lokatorów i węszą wokół niej. Wokół tajemnicy zagłady rodu Juliusów. Kręciła się w pobliżu, była pod domem, gdzie jej ślady znaleźli Millie i Thomas, może zobaczyła, jak idą do wioski, a może i dzika lokatorka po swojej ucieczce udała się właśnie do niej…
Miotła Wood przyleciała posłusznie na wezwanie, a Heather mogła błyskawicznie pomknąć w stronę posiadłości, wzdłuż śladów, które zaobserwowali wcześniej. O ile wcześniej ten, kto pokonał tę drogę, miał nad nimi zaledwie parę minut przewagi, teraz zyskał więcej czasu: o tym, że ktoś dotarł do Księżycowego Stawu jakiś czas przed nią Wood mogła przekonać się jeszcze zanim doleciała do otwartej bramy w murze, otaczającym posiadłość. Nad tym unosił się widoczny z daleka dym.
Może był to przypadek, przewrócono jakąś lampę, może Lydia przebiegła tędy (zanim – o czym nie wiedzieli ruszyła nad wodę w lesie, wznieść ciało ukryte tam) i rzuciła jakieś czary, a może rozkaz, jaki otrzymali nieumarli brzmiał: niszczyć. Zabijać.
Żywopłoty, które kiedyś tworzyły labirynt, dumę Juliusów, a później wyrosły ponad miarę, pochłaniając rozstawione tam rzeźby, fontanny i ławki, płonęły. Rośliny szybko stawały się łupem ognia, zwłaszcza latem. Ogień zajął już połowę obszaru zielonego labiryntu, bez magii zapewne nie byłby możliwy do opanowania, i jeszcze dwie, trzy minuty, a dotarłby i do posiadłości, rozszedł na resztę ogrodu…
Jeszcze chwila i zastaliby tutaj po prostu płonącą ruinę.
Lydia, przekonana, że jej uczynki mogą wyjść na jaw, postanowiła ostatecznie zniszczyć Księżycowy Staw i zabić tych, którzy jak sądziła, mogli odkryć jej sekret.

W tej turze do posiadłości dociera jedynie Heather, reszta piechotą zostaje z tyłu.
Thomas i Dora mogą, ale nie muszą odpisywać – wystarczy mi deklaracja, czy idą za Erikiem, czy jeszcze zostają w domu. Jeśli odpisujecie, tura do 11.07, godzina 20.00. Jeśli nie, wrzucę kolejny odpis po poście od Heather.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (2707), Heather Wood (2402), Dora Crawford (2372), Bard Beedle (4218), Thomas Figg (2213)


Strony (6): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa