• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 … 9 Dalej »
[06.06.1972r.] Smutne, dolewki?

[06.06.1972r.] Smutne, dolewki?
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#21
03.08.2024, 12:31  ✶  
Nie myślał o tym, że zwykła mugolska rzecz może być dziwna kiedy się ją zobaczy w magicznym świecie. Długopis był też dla niego na tyle naturalny, że nie był zaskoczony kiedy został o niego poproszony. Z resztą właśnie, mieli dużo ważniejsze rzeczy do załatwienia.
Kolejne słowa pochwały go jeszcze mocniej peszyły. Że niby był inteligentny? Jakoś lata walki o to by zdać z klasy do klasy temu przeczyły, tak samo jak niemożność ułożenia sobie życia w sensowny sposób, ale to było miłe i chociaż czuł, że jest w tym nieprawda wynikająca z tego, że Enzo go nie zna, to i tak był gotów spędzić z nim odrobinę więcej czasu, żeby jeszcze trochę posłuchać.
Nachylał się i zerkał na serwetkę, właśnie, czemu na serwetce? Zaszamotał się, oklepał po spodniach i wyjął niewielki notes, przerzucił kilka kartek z zamówieniami i podsunął mu zeszyt do pisania. Jak mają prowadzić śledztwo, to trzeba wszystko zapisywać porządnie, a nie tak na kolanie. Tak czy inaczej, Marta Warren, zamordowana przez kogoś lub coś w damskiej łazience na pierwszym piętrze. To był beznadziejny sposób na śmierć, z dala od domu, do tego w płaczu, nie chciałby tak skończyć, ale nigdy nie wiadomo kiedy śmierć po nas przyjdzie.
Uniósł brwi i zmarszczył je. Przesłuchiwać świadków? Ale przecież czy byli świadkowie? Do tego czy coś pamiętają po tylu latach godnego uwagi. A może po prostu podchodził do tego zbyt sceptycznie? Przecież czasami rozwiązuje się sprawy sprzed lat, albo nawet setek lat, czytał o tym.
Padały kolejne słowa w tym pijanym chaosie fascynacji morderstwem, a Neil prychnął śmiechem.
- Rozważę. - wyrwało mu się na propozycję testów, zanim zdążył przemyśleć sprawę. Czy rozważy? Cóż... Nie mógł tego rozważać, obaj byli mężczyznami i takie coś byłoby niestosowne, prawda? Do tego Wilkołak miał kogoś i to by była zdrada. No dobra... Nie miał nikogo oficjalnie, ale miał kogoś na oku, tak jakby, do tego kompletnie bez szans, ale i tak by się źle ze sobą czuł. Nie lubił uczuć i emocji, wszystko plątały, szczególnie kiedy były podsycane przez coraz to kolejne komplementy. Jest pijany. Próbował się przekonać w myślach, bo w końcu jaki byłby inny powód nazywania go tak?
Zmarszczył czoło.
- Raczej zwykłe nostalgiczne odwiedziny nie przejdą. - splótł ręce na piersi. - Może coś z twoją pracą? Jakiś wywiad z nauczycielem, sam nie wiem czarnej magii czy dyrektorem? W końcu jest czerwiec, prawda? Rok szkolny powoli się kończy, może jakieś podsumowanie do twojego radia albo plany szkoły na przyszłość, taka jakby reklama dla szkoły. - zastanawiał się na głos, nie do końca wiedząc czy Hogwart działa na podobnych zasadach do Akademia, no i coś się mogło zmienić przecież. Musiał przyznać, że był na bakier z 90% czarodziejskich informacji.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#22
04.08.2024, 11:19  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.08.2024, 11:19 przez Enzo Remington.)  
Lorenz nerwowo stukał długopisem w blat stołu. Szybki rytm nie dawał wiele, bo i odrywał myśli od skupienia na sprawie, lecz detektyw na tropie starał się tego nie zauważać. Wpatrzony w serwetkę przed sobą, rozważał kolejne kroki. Nim do nich doszło, musiał wrócić jednak do poprzednich kroków, czy też jednego kroku. Bez słowa odebrał notesik od Neila i przepisał to, co zdołał już wymyślić, lecz przez pośpiech, wyszedł z tego tylko ciężki do rozczytania szlaczek. Wyrwał kartkę i napisał jeszcze raz.

MARTA WARREN
Świadek: Marta Warren


To wszystko, co na razie mieli. Niewiele, lecz dość, by stanowiło punkt zaczepienia.

Śmiech barmana sprawił, że pijany umysł Enzo wrócił na chwilę do rzeczywistości.

- Nie, nie. Potrzebuję cię. - Wskazał długopisem po raz kolejny środek klatki piersiowej Neila. - Tu nie ma niczego do rozważania. Musimy to rozwiązać.

Słowa padające z jego ust były już nie tylko lekko niewyraźne, ale spojrzenie pozostawało czyste i ostre. Z wprawą obrócił w palcach długopis - lata pracy w Ministerstwie Magii przy dokumentach owocowały wieloma niecodziennymi talentami.

- Jesteś genialny, mój drogi! Gdybym nie musiał nachylać się nad barem, ucałowałbym cię teraz. - Obiecał, a może postraszył. Drewniany kontuar uratował Neila przed niechcianymi czułościami. - To doskonałe! Pojedziemy tam pod pretekstem wywiadu na koniec roku szkolnego. Rozmowa z uczniami, z profesorami, ja zajmę się wywiadem, a ty w tym czasie poszukasz Marty i zapytasz o szczegóły jej śmierci. Będzie z ciebie dziennikarz, mój słodki pączuszku! Od teraz będziesz moim asystentem!!

Neil nie miał wiele do powiedzenia, bo decyzja zapadła.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#23
04.08.2024, 11:40  ✶  
Ha! Wszystko co miał się przydawało komuś innemu. Wiedział, że zapisywanie zamówień w notesie kiedyś okaże się cudownym pomysłem. Od dzisiaj będzie zawsze ze sobą nosił notes i długopis, nawet poza pracą.
Aż tak bardzo chciał go w śledztwie? No dobrze, ale bez testowania na wilkołaku tego, jak bardzo umiejętności przemawiania są w stanie rozebrać drugą osobę. Zaśmiał się pod nosem.
- Rozwiążemy to. - przytaknął mu, chociaż nie chciał robić mu nadziei, która może okazać się płonna. Na razie jednak pozwoli mu się angażować w coś, bo lepiej, żeby pijany się czymś cieszył, niż robił burdę, co prawda ten by nic takiego nie zrobił, ale po co niszczyć komuś szczęście?
Kolejna pochwała padła, a on już przestał rozumieć czemu i po co, do tego jakie całowanie? Ale w usta? W policzek? Czoło? Może po rękach?
- Najpierw zabierz mnie na kolację. - jasne, że nie zabierze, z resztą on sam by nie do końca chciał iść. Zdrada! Tym by to było!
Otworzył usta, chcąc coś dodać, dopytać się, bo plan był dobry, ale były pewne nieścisłości.
- Ale ja nigdy nie rozmawiałem tak na poważnie z duchem i nie robiłem wywiadów, no i to ty mówiłeś, że umiesz słowami ludzi rozbierać, mi ona nic nie pokaże. - zaczął szukać problemów, które były bardziej niż realne. Jak miałby ją przekonać, żeby z nim porozmawiała, albo żeby pokazała trochę ciała, aby znaleźć lub nie znaleźć ugryzienia. Asystent najpierw musi się trochę pouczyć, a nie tak od razu na głęboki olej, szczególnie przy tak ważnej i delikatnej sprawie. Nie chciał czegoś zniszczyć.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#24
04.08.2024, 22:14  ✶  
Enzo był zdeterminowany, ale zadowolony, chłopak za barem również nie wydawał się nieszczęśliwy. Obaj najwyraźniej czerpali radość z wzajemnej obecności.

- Musimy! Teraz nie ma już innej możliwości! - Rozentuzjazmowany Lorenz po raz kolejny wykonał obrót długopisem między palcami, lecz tym razem pisak spadł na blat baru. Mężczyzna nie zraził się tym ani odrobinę. - Kolacja! Tak, zabiorę cię na kolację. Napisz mi tu swoje nazwisko, skarbie.

Notesik szybko znalazł się po stronie Neila, tak jak i darowany wcześniej długopis. Enzo wyczekiwał i nie przyjmował "nie" jako odpowiedzi. Neil był na straconej pozycji, bo nawet, jeśli poda fałszywe dane, Remington dorwie go w tym pubie! Barman mógł nawet nie wiedzieć, że zanurzył się po same uszy w kabale stworzonej przez pijany umysł.

- Odezwę się do ciebie jutro, a jeśli nie dam rady, to pojutrze. - Obiecał, wiedząc, że alkohol może zebrać żniwo kolejnego dnia i chociaż nie będzie umierał na kaca, to samopoczucie może być raczej gorsze niż lepsze. - Wyczekuj mojej sowy. Mojego gołębia. - Poprawił się. - I daj jej słonecznik, jeśli łaska, Księżniczka go uwielbia. Na czym my to...

Enzo zupełnie stracił wątek.

- Słuchaj. Porozmawiamy przy kolacji. Wszystko ci wyjaśnię, jasne?
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#25
04.08.2024, 22:52  ✶  
Gdyby ktoś mu powiedział rano, co się stanie wieczorem, to za nic by nie uwierzył. Zwykły klient, który może zapomni co mówił, a może i nie, bo patrząc na jego zaangażowanie to te pijane plany mogą z nim zostać i do poranka gdzie na nowo je rozbudzi.
- Eee… E. No, dobra. - nagła zgoda go zaskoczyła, na co zaczynał być na siebie zły. Spędził z nim już trochę czasu, wiedział, że powinien spodziewać się takich rzeczy, a jednak za każdym razem był zdziwiony licząc, że poprzednie razy to była tylko gra.
Odebrał długopis i zgodnie z poleceniem zapisał swoje nazwisko po sekundzie namyślenia się dopisując jeszcze imię, bo skoro powiedział ,,skarbie", to może już zapomniał. Nie miał zamiaru już dalej walczyć, szczególnie, że mężczyzna wiedział gdzie pracuje, uciekanie nie miało sensu. Kiedy już zapisał co miał oddał mu notes, a niech nawet weźmie cały dla siebie, kto wie, może w drodze do domu dopadną go jakieś wskazówki i pomysły.
Lampiąc się na niego pokiwał głową. Jutro, albo pojutrze.
- Jasne, nie spiesz się. - zaraz, czy to było dobre powiedzenie. Chodziło mu o to, że list nie ucieknie, a on może poczekać, bo wiedział, że takie paradowanie po alkoholu może sprawić, że się rozmyśli lub co gorsza będzie wymagał dnia odpoczynku w stanie wegetatywnym. Choć trochę nie mógł się doczekać gołębia, ciekawe jak wygląda, jest taki zwykły? Może magiczny? Ma kolorowe piórka czy jest czarny albo śnieżnobiały?
- Tak. - pokiwał głową, zadowolony z tego, że jest z kimś umówiony, wyjście z domu dobrze mu zrobi. - No ten... Możesz śmiało wysłać pojutrze, to będę mieć czas kupić słonecznik dla twojej Księżniczki. - jutro może się nie wyrobić, a nie chciałby, żeby gołębica tak na głodnego leciała, bez żadnej nagrody za ciężką pracę.
Spojrzał jeszcze raz na niego, przesunął dłońmi po koszuli, wygładzając ją i kolejny raz się uśmiechnął, kątem oka zobaczył też, że nagle w kawiarni było pusto, byli tylko oni. Cóż, nie dziwił się reszcie klientów i tak nic więcej nie mogliby zamówić, bo sprzedawca był zbyt zajęty "znajomym".
- Odprowadzę cię do drzwi. - zarządził i wyszedł zza blatu, podszedł do Enzo, trochę się bojąc na ile ten będzie w stanie stać i iść samodzielnie. - I uważaj na siebie w drodze do domu, dobrze? - odprowadziłby go, ale miał jeszcze trochę do posprzątania, ogarnięcia, musiał się rozliczyć, schować jedzenie, trochę tego było, nie chciał, żeby czekał.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#26
04.08.2024, 23:24  ✶  
Pojawiał się, a teraz znikał, wizyta nie była jednak bezowocna. Znalazł spisek, który należało wyjaśnić! I tylko piwa było szkoda, ale po kolejnym łyku stwierdził, że nie da rady już go dopić, o ile nie chce zwrócić światu tych, które wypił wcześniej. Za szybko, za dużo, w zbytnich emocjach; alkohol nie sprzyjał takiej ekscytacji.

- Doskonale. Doskonale, panie... - Enzo spojrzał na napis w notesiku. - Panie Neil Efner. Enfer. - Poprawił się po pierwszej pomyłce i znów uśmiechnął, lecz tym razem za tym uśmiechem był tylko wesoły, pijany umysł. - Wyślę ci gołębia i wszystko wyjaśnię. O wszystkim porozmawiamy. Kolacja, tak? Ja i ty, spotkamy się na kolacji.

Zupełnie nie bronił się, gdy Neil pomógł mu nie tylko z koszulą, ale też w ładny sposób wyprosił za drzwi. Nie brzmiało to zupełnie jak wyproszenie, ba, Enzo przekonany był, że to najlepsze, co może zrobić! Skoro Neil tak mówił, jasnym było, że rozwiązanie było dobre. Jego nowy asystent nie odstawiłby takiego bubla.

- Będę uważał, ty też uważaj. - Uśmiechał się szeroko i poklepał Neila po ramieniu w ramach pożegnania.

Nie interesował go już Neil, ale droga powrotna do domu. Miał daleko, powinien jechać metrem, gdy dom nie był jeszcze podłączony do sieci Fiuu, Merlin jeden wiedział jednak, jak dostał się na Greenwich. Cokolwiek się działo, dotarł do łóżka i kolejnego dnia mógł rano obudzić się i zebrać do pracy.

I tylko zapomniał zapłacić za piwo.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Neil Enfer (4393), Enzo Remington (3284)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa