• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[15.06.1972r.] Morderstwo na kolację

[15.06.1972r.] Morderstwo na kolację
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#21
09.09.2024, 21:07  ✶  
Wszystko to sprawiło, że zarumieniony, zgrzytnął zębami i pokręcił głową. Nie był zły na niego, może trochę zaskoczony. Był zły na siebie, nie, zaraz, było mu niezręcznie, no i tak pluł sobie w brodę, że zaczął gadać o takich rzeczach z praktycznie obcą osobą, bo co jak co, ale nie znali się długo. Głupio było się teraz mu wycofać. Do tego cała ta sytuacja z Morpheusem. Wszystko było jasne, mężczyzna go nie kocha, nie chce z nim mieć żadnej większej relacji niż przyjaźń i być może okazjonalne spotkania w łóżku, ale nawet to nie było pewne. Czy on sam tego chciał? Chciał kogoś na stałe, albo chociaż, żeby ktoś odwzajemniał w małym stopniu jego uczucia, a im więcej doświadczenia miał przy takich relacjach tym bardziej przekonywał się, że nie ma na to szans. Młody i głupi się zakochał i nie wyszło. Teraz dorosły się zakochał i znów nie wyszło. Niby do trzech razy sztuka, ale nie chciał zmarnować trzeciej szansy na kolejny niewypał, dlatego powinien się powstrzymać na jakieś około 200 lat, wtedy jako starszy czarodziej może sam stanie się ofiarą miłości jakiegoś młodzika i w końcu będzie mógł odwzajemniać w przyjemności czyjeś uczucia, dopóki młody nie dojrzeje i nie zrozumie, że jednak ma inne gusta.
- Chciałbym przeżyć to z kimś kto mnie kocha. Mój przyjaciel mnie nie kocha. - jednostronna miłość była bez sensu, a Neil już teraz wiedział, że na pewno przez swoje uczucia odwali jakąś głupotę, jakiej będzie żałować i jaka przysporzy mu problemów, w końcu jak na razie dokładnie tak było. - Zakończmy ten temat. Mamy ważniejsze rzeczy do omówienia. - poprosił, wymuszając uśmiech na twarzy. Nie chciał być niemiły, czy dawać wrażenie, jakoby Enzo powiedział coś nie tak, ale wolał uciec od kolejnych pytań, na jakie nie znał odpowiedzi, a zaglądanie w głąb siebie było dyskomfortem, co dopiero mówienie o tym wszystkim.
Pewne pocieszenie jednak nadeszło, kiedy przyznali, że przypadkowa znajomość może okazać się dająca lepsze ukojenie nerwów niż cała masa innych znajomości. Z kimś zawsze raźniej.
Padło kolejne pytanie, a Neil się zaśmiał pod nosem.
- Wiesz, nie pamiętam. Wybrałem coś, ale przez naszą rozmowę, kompletnie wypadło mi w głowy. - zaraz zamknął oczy i wyciągnął dłoń w stronę karty menu Enzo. - Chcę to. - zarządził, dotykając palcem przypadkowego dania na przypadkowej stronie karty. Niby chciał coś lekkiego, ale z drugiej strony odrobina improwizacji i niespodzianki nikomu jeszcze nie zaszkodziła, prawda? Otworzył oczy i niecierpliwie czekał na werdykt co wylosował.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#22
15.09.2024, 21:45  ✶  
Enzo nie nalegał, bo chociaż nie odmówiłby, gdyby śliczny, niewinny Neil chciał wskoczyć mu do łóżka, to nie zamierzał do niczego go namawiać, jeśli tamten nie miał ochoty. I patrząc na jego reakcje, Enzo mógł zrozumieć, że to nie tylko o bliskość cielesną chodziło. Jego kochany, śliczny kolega nie tylko był odrzucony na tym polu, ale też cierpiał z powodu braku dzielenia tych najpiękniejszych emocji! Westchnął ciężko.

- Mój kochany, śliczny przyjacielu. - Nachylił się do niego. - Bardzo mi przykro i mam nadzieję, że twój przyjaciel zobaczy w końcu, co traci. Albo twoje serce pozwoli tobie ruszyć dalej. - Pożyczył mu ładnie. - Rozumiem, jak to jest, a ostatecznie... często okazuje się, że to, co myśleliśmy, że tracimy, wcale tym nie jest. Nie będę nalegał, przepraszam. Nie sądziłem, że poruszę tak bolesne nuty.

Nieodwzajemniona miłość! Cóż to była za straszna rzecz. Lorenz doskonale rozumiał, że tego typu niezrozumienie nie przynosi nic dobrego żadnej ze stron konfliktu, a ktoś trzeci, kto tylko go próbował rozognić tę sprawę.

Ciekawsze i milsze było wybieranie potraw.

- Ach! Ratatouille! - Ucieszył się, widząc, gdzie padł palec Enfera. - Bardzo dobry wybór! Ale muszę cię ostrzec, mój drogi, że to przystawka. Potrzebujesz jeszcze głównego dania! No dalej, wybierz, co ci pasuje. A może tu też chcesz postawić na szczęśliwy traf?
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#23
15.09.2024, 22:02  ✶  
Komplementy sypnęły się ostro i chociaż teraz nabierał podejrzeń, bo wiedział o co chodzi Enzo, to jednak czy mógł być na niego zły? Żałował tylko, że to wszystko potwierdza oskarżenia jego ojca i kruszy ukryte nadzieje czarodzieja. Świat jest jaki jest i nieważne jak bardzo by nie chciał, aby był inny, to go ni jak nie ma szans zmienić.
Patrzył na niego przybity kiedy tak mówił i mówił wyrażając zrozumienie, współczucie i życzenia szczęścia. Zacisnął usta. Czy chciał, żeby serce odpuściło, nawet jeśli jego uczucia nigdy nie zostaną odwzajemnione? Chciał kochać mocno i na zawsze, nie chciał zmieniać się tak w uczuciach, bo czy to by nie oznaczało, że kłamał? Że wielka miłość, że mówienie o czekaniu i cierpliwości, że tylko jego kocha, to wszystko to było tylko gadanie?
- Oh, nie przejmuj się tym. Przynajmniej mogłem o tym trochę porozmawiać. Normalnie nie mam z kim. - machnął ręką, jakby nic to nie znaczyło, ale chociaż rozmowa nie była przyjemna, a momentami była wręcz boląca i niezręczna, to mógł dać upust swoim myślom do kogoś innego niż własne odbicie czy transmutowane stworzenia. Ale może i miał rację? Czy była jakakolwiek szansa? Czy powinien wszystko zerwać? Nie wiedział, sprawa była zdecydowanie zbyt świeża. Z resztą Morpheus go nie odepchnął, nie zakazał, może musi spróbować jeszcze raz, dać i jemu czas?
Nie było jednak po co drążyć tematu uczuć i złamanego serca, bo głód nie czeka.
- Jak strzelać, to strzelać. - po raz kolejny odwrócił wzrok i wycelował palcem, zabujał nim nad kartką i w końcu ponownie dotknął papieru. Zerknął ciekaw czy udało mu się wylosować danie główne. - Ty też zdasz się na los? - może zagra z nim w tę grę? Wieczór zaskoczeń.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#24
23.09.2024, 21:11  ✶  
Enzo czarował i namawiał, ale nie zmuszał. Nie był osobą, która brałaby swoje siłą, bo wierzył w dualizm aktu, w połączenie ciał i dusz, przy którym nie było miejsca na przemoc czy podstęp. Westchnął lekko, opierając brodę o dłoń.

- Powiedz mi wszystko, co leży ci na sercu. - Zachęcił Enzo. - Ze mną, twoje sekrety są bezpieczne. A jeśli mi się spodobają, to może nawet zrobię z nich audycję do radia? - Mrugnął porozumiewawczo, chcąc dać mu do zrozumienia, że żartował. To nie był dobry temat na audycję. - Jeśli będzie ci łatwiej, to alkohol rozwiąże ci język. No dalej. Zdrówko! - Zachęcił, samemu unosząc kieliszek, by napić się bąbelków.

Zaraz jednak spojrzał w kartę, gdzie trafił Neil.

- Wołowina po burgundzku ze szparagami gribiche! - Ucieszył się, czytając pozycję, którą wskazał paluszek kolegi. - Doskonale! Ach, nie, ja nie zdam się na los, mam zbyt dużą ochotę na zupę cebulową! Nie martw się, nie wyczujesz później cebuli w moim oddechu. - Zaśmiał się lekko. - A na główne danie obiecane escargot. Jeśli mam zmieścić deser, nie będę się opychał daniem głównym! Jesteś gotów, by zamówić? A może masz ochotę na jeszcze jakieś przystawki? Pozwól mi rozpieścić cię dzisiaj, kochany. Zasłużyłeś na to po tych wszystkich bólach i złamanym sercu.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#25
23.09.2024, 22:14  ✶  
Czy chciał mu mówić wszystko? Z jednej strony tak, bo może zrobiłoby mu się lżej, może usłyszałby poradę od kogoś bardziej doświadczonego, bo Enzo... Chyba był bardziej doświadczony skoro tak otwarcie o tym wszystkim mówił. Z drugiej strony pewne rzeczy powinny pozostać tajemnicą, no i nie chciał robić Morpheusowi problemów, bo o jego wybrykach dowie się ktoś kto nie powinien o tym wiedzieć.
Parsknął krótkim śmiechem na ofertę bycia obiektem audycji.
- Tylko jeśli podzielisz się zyskami. - dokładnie, gdyby płacili mu za wszystkie życiowe porażki i zawody, to byłby całkiem zamożny. A gdyby płacili mu za zawody i porażki jakie były wynikiem działań innych, to wtedy byłby tak samo biedny, jak jest teraz. Pokręcił głową z uśmiechem i ze zrezygnowaniem uniósł kieliszek. Bąbelki nie wypiją się same! Przystawił kieliszek do ust. Z każdym kolejnym łykiem będzie smakować coraz lepiej.
Wołowina brzmiała drogo, do tego szparagi i sos, ale nie on dzisiaj płacił. Uniósł brew wyobrażając sobie posiłek i wszystko brzmiało dobrze. Nie mógł się nie uśmiechać dalej na zachcianki towarzysza.
- Nie martwię się o to. Cebulową często jada się u mnie w domu, jestem przyzwyczajony. - czy cebulowy oddech by jakoś mocno wyczuwał? Nawet jeśli, to nie wadziłoby mu to, bo grunt, że Enzo był zadowolony i porządnie najedzony.
- Nie, nie mogę się uczyć zajadać smutków. Mam za mało ruchu, żeby sobie pozwalać na takie objadanie się. Z resztą najwyżej zamówisz mi drugi deser. - uśmiechnął się zwycięsko. Musiał dbać o linię, no i źle się czuł potem jak mu brzuch wywalało.
- Tak właściwie... Zastanawiam się, tak wiesz, w sprawie Marty... Co nam grozi jeśli nas przyłapią? Wiem, że czasami kary są dość surowe. - samo to, że nawet z eliksirem niwelującym wilkołactwo na czas pełni i tak musiałby siedzieć w areszcie mówiło samo przez się. - Nie bardzo mogę sobie finansowo pozwolić na bycie aresztowanym. - starał się brzmieć lekko, ale mimo wszystko trochę stresu odczuwał, bo zazwyczaj jak coś ma pójść nie tak, to pójdzie nie tak.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#26
01.10.2024, 10:04  ✶  
Lorenz nastawiał ciekawskiego uszka i gotów był chłonąć sekrety Niela, a po wszystkim może nawet udzielić mu mniej lub bardziej trafnych rad. Jako osoba lubiąca wszelkiego rodzaju miłostki miał doświadczenie, lecz fakt, iż żaden z jego związków się nie utrzymał, mówił sam za siebie.

- Twierdzisz, że mam zyski z audycji?! - Enzo zaśmiał się krótko. - Tyle, ile wystarczy na pokrycie kosztów obiadu, może jeszcze metra? Moja słodka ptaszyno, to nie są pieniądze, które chciałbyś że mną dzielić.

Mimo to, oferował płacenie za całe zamówienie Niela i nie zamierzał się z tego wycofywać. Enzo prowadził dostatnie, ale również bardzo obfitujące w zajęcia życie. Rzadko pozwalał sobie na siedzenie w miejscu, a jego hobby były dochodowe, gdy znajdował odpowiednich klientów.

- Potrafisz gotować? - Podpytał. Zachęcony działaniami kolegi, sam sięgnął po kieliszek. - Nie widać po tobie zajadania! Z pewnością nie byłbyś mniej przystojny, gdybyś zaokrąglił się tu i ówdzie. - Lorenz zakręcił kieliszkiem, a złocisty płyn obmył ścianki. - A co może nam zrobić dyrektor szkoły, do której już nie chodzimy? Och, mój słodki, nie przejmuj się na zapas. Przecież nie wkradniemy się tam po nocy. Napiszę list do Dumbledore'a. - Przypomniał sobie. - Nie wspomnę o Marcie, ale pojawimy się tam jako dziennikarze na otwarciu roku szkolnego. Przecież nie aresztują nas za to, że zabłądziłeś na szkolnych korytarzach? Ach, tym bardziej, że nie znasz tej szkoły! Skarbie, pamiętaj, że robimy to dla Marty, nie dla rozgłosu.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#27
01.10.2024, 23:00  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2024, 23:01 przez Neil Enfer.)  
Nie zarabiał na audycji? Czy jego wierni miłośnicy nie wysyłali mu czasem prezentów? Może nie wiedzieli gdzie? To by było mądre, ale z drugiej strony świat magiczny jest dość mały, więc pewnie każdy kto go słucha i tak kojarzy w jakich rejonach mogą go znaleźć.
- Nie doceniasz mnie, mój drogi, ja przyjmę każdego drobniaka. - nie to, że był gold diggerem, ale mama czasami mu powtarzała, żeby znalazł sobie bogatą kobietę, z dobrego domu. Cóż, znalazł sobie bogatego faceta ze średniego domu, to chyba wystarczająco? - Z resztą, skoro tak, to tym bardziej przy kolejnym spotkaniu ja płacę. - zadecydował ostatecznie i niepodważalnie. Nie było nawet dyskusji, a jeśli ta się kiedyś pojawi, to ją natychmiast utnie.
- Mieszkam sam, więc trochę tak, choć zdecydowanie lepiej wychodzi mi pieczenie, a jak mam składniki nie ze sklepu, a z ogrodu rodziców, to już w ogóle. Robię pyszne ciasto malinowe... Mam nadzieję, że jest pyszne. Nikt póki co nie narzekał na nie. - wzruszył ramionami. Zaraz jednak przewrócił oczyma na jego uwagę o wadze. Ile razy już to słyszał, ale wolał być taki jaki był, jadł tyle ile mu organizm podpowiadał, a że podpowiadał mało i w pracy te kilka godzin miało mu tak szybko, że zanim pomyślał o drugim śniadaniu to już kończył zmianę, to nie jego wina. Z resztą piękno jest pojęciem bardzo względnym i jest ono mocno subiektywne, a czy zależało mu na tym, żeby podobać się Enzo? Może? Chciał podobać się wszystkim, ale chyba najbardziej sobie, taki był sens życia, prawda? Póki co nikt kto jego piękno doceniał nie został z nim na zawsze, z resztą znów na temat miłości i złamanego serca zaraz zejdzie. Nie przytyje i tyle! Może zimą, kiedy będzie mógł się owinąć w sweter i dodatkowe kilogramy będą niewidoczne.
Zastanowił się nad jego słowami. Niby miał rację, ale z drugiej strony ta szkoła jest chroniona, a jak będą tam mieli oficjalną zgodę, to czy nie będą obserwowani cały czas? W sumie jak sobie przypomina akademię, to to nie tak, że na każdym rogu stała ochrona. Widocznie myślał i rozważał uważnie jego zapewnienia.
- Ja wiem, po prostu... Wiesz... Ministerstwo tak czy siak ma na mnie trochę oko. - zaczął, uciekając spojrzeniem na bok, stukając paznokciem w bąbelki bezpiecznie schowane za szkłem kieliszka. - Może przez to nie będą chcieli nas wpuścić, albo wiesz... Sam nie wiem. Nie chcę, żeby wpakowali ciebie do aresztu bo dam się złapać, czy nie będę umiał kłamać wystarczająco dobrze, albo dlatego, że po prostu z tobą tam pojadę. -- niby sam miał poniekąd "plecy" w ministerstwie, ale nie będzie zrzucał odpowiedzialności za swoje błędy na kogoś innego. - Ale może masz rację. Rozpoczęcie roku szkolnego to cała masa chaosu i stado dzieciaków na których wszyscy będą musieli się skupić. - odetchnął i oparł się luźno łokciem o stół, lekko nachylając do Enzo. - Kiedy masz zamiar pisać prośbę? - zagadał, bo może jeszcze raz się spotkają, może trzeba będzie coś ustalić, chociaż wydaje mu się, że mężczyzna idealnie wie co i jak.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#28
11.10.2024, 14:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.10.2024, 14:40 przez Enzo Remington.)  
Ile Enzo zarabiał, miało pozostać tajemnicą. Nie miał wiele do ukrycia, lecz wychował się w bardzo dostatniej rodzinie i majętność dostrzegał w nieco innych kolorach niż większość tych, która dorastała w bardziej przyziemnych warunkach. Czy doskonały, skrojony na miarę garnitur był przesadą, czy koniecznością? Zegarek znanej marki mógłby być droższym modelem, nie miał w sobie przecież nawet jednego brylantu i jednego złocenia. To nie było wiele. To było aż zbytnio dla przeciętnego człowieka.

Lorenz zakrył usta dłonią, gdy zaśmiał się ze słów Neila.

- Nie przesadzaj! Trzeba się cenić, mój drogi. Zresztą, pieniądze to nie wszystko. - Zauważył, poruszając tą samą dłonią, sugerując, że to przecież nic takiego. - Może zamiast tego coś mi upieczesz? Zapłacę za składniki, jeśli potrzeba. Obawiam się, że moja mamusia nie ma własnych owoców. - Westchnął.

Gdyby tylko Neil poznał matkę Enzo. Pani Remington była tak daleka uprawiania roli, jak to tylko możliwe. Mieszkająca w centrum Greenwich w pięknej kamienicy, owoce dostarczane miała raczej z najbliższego Tesco, aniżeli z drzewa.

Wyznanie towarzysza wyraźnie zdziwiło Enzo.

- Ma na ciebie oko, mój kochany? Ministerstwo? - Podpytał, nie do końca wiedząc, co o tym myśleć. - Co to dokładnie znaczy? - Zmrużył lekko ślepia, jakby dopiero teraz dostrzegał Neila w nowym świetle. - Kochany, nie wiem, co to znaczy, ale jestem pewny, że nie będzie mieć znaczenia. A list? Zaplanujmy go teraz!

Z tymi słowami Enzo wyciągnął zza pazuchy złożoną na cztery kartkę i pióro, przygotowane właśnie do tego. Na samym szczycie zaczął "Szanowny Panie Dyrektorze".

- Dyktuj. - Poprosił. - Później poprawimy.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#29
11.10.2024, 16:35  ✶  
Uśmiechnął się na widok rozbawionego Enzo, bo jakby to powiedzieć... To było bardzo przyjemne dla oka. Musiał przyznać, że zazdrościł mu pogodności, lekkości i zaangażowania.
- To dobry pomysł. - pokiwał głową. - W sumie będę ich niedługo odwiedzać, to przywiozę coś ze sobą. - miskę malin i truskawek, czy słoik ogórków, trochę marchewek. Upiecze mu coś pysznego.
Pewne średnio przyjemne sprawy należało jednak poruszyć skoro chcieli iść dalej ze swoim śledztwem. Może ktoś to wykorzysta czy teraz czy później, a i nie chciał samemu Enzo psuć zabawy, jeśli ma jakiś problem z psami, na przykład alergię na sierść, choć wilkołaki to akurat za wiele jej nie mają.
- Cóż... Powiedzmy, że kiedyś ugryzł mnie wilkołak i od tamtej pory dostaję darmowe noclegi w Ministerstwie. - zaśmiał się nerwowo, zerkając w bok. - Wiesz, nie wszyscy są tam pozytywnie nastawieni do takich spraw. Jak nas złapią czy wyjdzie jakiś syf to ktoś może robić pod górkę i z doświadczenia wiem, że nie jest to przyjemne. - wzruszył ramionami trochę nie wiedząc co mogło się stać. Wiedział, że lepiej dmuchać na zimne i być świadomym wszystkich zagrożeń. Już nie mówiąc o tym, że data wyjazdu do szkoły miło, żeby nie została wyznaczona na okolice pełni, bo albo nie będzie mógł pojechać, albo pojedzie będąc kompletnym trupem po bezsennej nocy i stresie.
Pokiwał żywo głową na list i podał Enzo swój notes jako podkładkę pod kartkę, przecież tak dużo wygodniej się pisze. Zerknął na to co napisał. ,,Szanowny Panie Dyrektorze" i co dalej...
- Z okazji zbliżającego się nowego roku szkolnego... - podyktował i zatrzymał się, żeby Enzo zapisał zdanie. - …zwracam się z uprzejmą prośbą o możliwość odwiedzenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie jaką Pan zarządza, w celu przeprowadzenia wywiadów z nauczycielami oraz uczniami, zarówno nowymi, jak i tymi starszymi. - kolejna pauza i zerknięcie na kartkę. Czy Enzo miał jakieś uwagi? Później i tak wszystko poprawią, jak mówił. - Uważam iż jest to świetny pomysł na przybliżenie instytucji szkoły do rodziców uczniów, którzy w jej ręce oddają swoje dzieci, ale i również możliwość pokazania, że w tak niespokojnych czasach jakie mamy obecnie...- dopowiedział, znów dając mu chwilę, bo czuł, że czasem się rozpędza. - …nadal są miejsca bezpieczne i zaufane, dające możliwość rozwoju kolejnym, młodym pokoleniom. - dopowiedział, bujając nogą w namyśle. Czy nie przesadził za bardzo? Może weszło mu w krew pisanie do Ministerstwa, gdzie czasami trzeba było się polać olejem, żeby wejść gładko w tyłek temu czy innemu urzędnikowi. - W ostatnim akapicie wspomnij mu, że jesteś byłym uczniem i może miło by ci było wrócić w szkolne mury... I trzeba wspomnieć, że nie będziesz sam. - dopowiedział, łapiąc kieliszek i upijając dwa łyki. Aż go to mówienie i myślenie jednoczesne ususzyło.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#30
12.10.2024, 23:51  ✶  
Enzo popił musującego wina, a następnie, nie pytając nawet o zdanie, dolał trunku zarówno sobie, jak i Neilowi. Być może był nauczony etykiety i powinien poczekać na kelnera, lecz nie miał zamiaru zawracać im głowy. Mogli przecież poradzić sobie sami.

- Będę czekał, mój skarbie. - Oczy mu błyszczały. - Jeśli będziesz kiedyś potrzebował pomocy krawca, teraz już wiesz, gdzie się zgłosić. Albo jeśli nawet będziesz chciał zasięgnąć potrzeby stylisty. - Dodał, oddając przysługę, do której jeszcze nie doszło.

Wiele jednak zmieniło się, gdy Neil przyznał się do swojej przykrej przypadłości. Lorenz odgiął się w krześle, lecz nie po to, by zwiększyć dystans, a żeby ogarnąć kolegę spojrzeniem. Uniósł wysoko brwi.

- Nie do wiary! - Zawołał, nachylając się znowu. - Nigdy bym po tobie nie powiedział! Jesteś taki miły, taki ułożony, zupełnie tego nie widać. Dobrze, że Ministerstwo ma rękę na pulsie. Lepiej, żebyś był bezpieczny. - Zgodził się sam ze sobą, lekko kiwając głową. Wycelował w niego końcem pióra. - Nie chcielibyśmy, żeby coś ci się stało! Dość już przez to musiałeś wycierpieć. Wybacz mi, jeśli kiedyś użyję wobec ciebie jakiegoś futerkowego zwrotu! Mogę o tym nie pamiętać. Merlinie, gdybym nie znał cię lepiej, powiedziałbym, że kłamiesz.

Taki miły, ułożony chłopak, do tego całkiem niewinny - Enzo nie sądził, że ktoś taki mógłby paść ofiarą wilkołaka, a do tego zarazić się tą paskudną przypadłością! Nie sprawiało to jednak, że Neil był w jakimkolwiek stopniu gorszy. W rzeczy samej, w oczach Remingtona stawiało go w nowym, ciekawszym świetle. Tak długo, jak był bezpieczny, a także nie zagrażał innym.

- Ja też mam problem z księżycem. - Przyznał się Neilowi. - W pełnię moja magia staje się zupełnie bezużyteczna! To chyba wina mojego pochodzenia. Ale nie martw się, miejmy nadzieję, że pełnia nie przypadnie akurat na pierwszego września.

Podzieliwszy się swoją klątwą, przejął notes. Tak było mądrzej - w ten sposób nie zamoczy kartki od kółek pozostawionych przez stópkę kieliszka.

- Z okazji... - Pisał, co Neil mu dyktował. - Mhm, coś takiego. Może inaczej. W związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, zwracam się... jak to szło? A, tak. - Notował dzielnie, nieco za szybko, przez co niestarannie, ale łatwo było rozczytać jego bazgroły. - Świetny punkt, ten z bezpieczeństwem. Ach, jesteś moim brylantem, Neil! - Ucieszył się, podnosząc na niego oczy. - Kochany, nie wiem, czy Dumbledore będzie przekonany, gdy zobaczy moje nazwisko po latach! Obawiam się, że wręcz przeciwnie! - Roześmiał się. - Daj mi coś jeszcze, może coś o postępie technologicznym? Nowych mediach wkraczających w życie czarodziejów?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Neil Enfer (7152), Enzo Remington (4735)


Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa