- Oczywiście, daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz. - Musiała dać mu tę przestrzeń. Nie zamierzała go pospieszać, przecież ledwie trzymał się kupy. Nie miała zamiaru mu dokładać. Jego znała, dla niej on był ważniejszy od tego, który znajdował się w łóżku. Jakoś łatwiej spoglądało się na nieszczęścia, które spotykały zupełnie obce osoby. Zresztą i tak nic nie była w stanie zrobić bez Greengrassa, musiała się wstrzymać, poczekać, aż doprowadzi się do porządku, aż zacznie normalnie funkcjonować, oby w ogóle to się stało. Nie wydawało jej się, żeby te eliksiry pomagały mu jakoś mocno, może potrzebował czegoś więcej? Póki co znowu odwiodła od siebie te myśli. Musieli sobie poradzić działając przy pomocy tego, co mieli na miejscu. Dzięki temu mogli uniknąć niewygodnych pytań, nie sądziła, aby Ambroise chciał dzielić się z kimkolwiek informacją na temat tego, co mu się przytrafiło. Na Nokturnie nic nie działo się przypadkowo, nie wiedziała, kim był leżący w łóżku mężczyzna, a wolała zakładać najgorsze, dzięki temu nie przychodziło rozczarowanie spowodowane nieodpowiednim podejściem.
Ledwie usłyszała prośbę już stała przed nim ze szklanką wody w dłoni, skoro tego potrzebował dała mu dokładnie to, o co prosił. Nie zadawała pytań, nadal. Nie był to dobry moment, zresztą póki co i tak nie sądziła, aby dał jej jakiekolwiek odpowiedzi, nadal nie wyglądał zbyt dobrze. Musiał mocno oberwać, nadal nie wiedziała, czy był to efekt zaklęcia, czy po prostu uderzenia. Scenariusze mogły być różne. Grunt, że nie stracił przytomności, nie zasypiał, ciagle był obecny.
- Proszę. - Rzuciła jedynie i obserwowała go, kiedy pił. Musiała być czujna, nie mogła pozwolić na to, żeby się zakrztusił.
- Chwila. - Musiała ogarnąć burdel, który zrobiła, kiedy szukała eliksirów, o których wcześniej wspominał. Większość z nich znajdowała się na ziemi, pospiesznie tam przez nią wyrzucona. Zebrała je wszystkie i wrzuciła do torby, miała nadzieję, że wybaczy jej to, że zrobiła bałagan w jego apteczce. Działała instynktownie, dosyć porywczo, robiła po prostu co w swojej mocy, aby jakoś mu pomóc. Działała niestety po omacku, co na pewno zostanie zauważone. Trochę jej było głupio, że nie miała pojęcia co robi.
- Wszystko powinno być w środku, trochę pomieszałam te eliksiry. - Dodała skruszona. Miała nadzieję, że nie przeszkodzi mu to w odnalezieniu tego czego szukał, nic nie zostało uszkodzone, więc powinien to znaleźć, może zajmie mu to więcej czasu niż zazwyczaj. Wręczyła mu torbę, w sumie to trzymała ją przed nim, aby ułatwić mu dostęp do medykamentów.