- Nie, nie mam - powiedziała, zerkając na skunksa. - A jak się czuję? Jakbym miała iść na ścięcie. Nie wiem, co się stało... Nie przemieniam się poza pełnią, dbam zawsze o to, by nikogo nie było w pobliżu...
Zająknęła się, gwałtownie blednąc. Cudownie, czeka ją wycieczka do Ministerstwa Magii by to wyjaśnić. Na chwilę ukryła twarz w dłoniach lecz nie po to, by zapłakać, a po to, by zebrać myśli.
- Nie, nie próbuj. Mój brat pracuje w Ministerstwie Magii i wiem, że mamy ogromne szczęście, że żyjemy. To pewnie ten dziwny krąg... - zaprotestowała gwałtownie na ten szalony, samobójczy wręcz pomysł. Rozejrzała się po raz kolejny, tym razem skupiając na kręgu. - Na pewno będzie chciał o tym usłyszeć. Muszę... Muszę się stąd wydostać. Pomógłbyś? Jestem Faye, tak w ogóle.
Uśmiechnęła się lekko, nieco przepraszająco. Wstała z ziemi, po raz kolejny zerkając na skunksa. Nie chciała go tu zostawiać, ale chyba nie mieli wyboru. Przełknęła ślinę.
- Też nie chciałabym go tu zostawiać, ale obawiam się, że nie mamy wyjścia. Może ktoś po niego wróci? Jak tylko wrócę do domu, idę do Ministerstwa. Muszą się o tym dowiedzieć. Muszę... Muszę to wyjaśnić. Ja nie zrobiłam tego celowo - dodała po raz kolejny, zbliżając się do nieznajomego. - Coś mnie kontrolowało. Nie wiem co, ale czułam, że muszę tu przybiec. Myślę, że to znak, ale nie jestem dobra w ich odczytywaniu. Zabierz mnie proszę z powrotem do Doliny Godryka.
Spojrzała na niego błagalnie.
- Skunksiku... Tylko nas nie osikaj. Ktoś po ciebie wróci, dobrze? - powiedziała cicho, patrząc na zwierzę. Naprawdę nie chciała go tu zostawiać, ale wciąż czuła rozpacz i przeraźliwe zimno, które sprawiało, że całe jej ciało się trzęsło. Musiała się stąd wydostać.