• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[3.10.72] At The Mountains of Madness | Anthony & Jonathan

[3.10.72] At The Mountains of Madness | Anthony & Jonathan
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#21
17.09.2025, 01:27  ✶  
Jonathan, ten Jonathan, lew salonowo-teatralny, doskonały aurowidz, niezawodny niciowidz, polityk jakich mało, jeden z nielicznych pegazów wśród burych koni tego społeczeństwa, absurdalne pewny siebie Selwyn o uśmiechu tak czarującym, że niektórzy czasem mogli zastanawiać się, czy przypadkiem nie jest przypadkowy, bo przecież żaden człowiek nie mógł tak stabilnie celowo doceniać samego siebie… Zakłopotał się.

Nie odwrócił głowy, ale jego spojrzenie zawędrowało na własne dłonie, które teraz zacisnęły się na kołdrze, jakby w nadziei, że przekieruje do palców te wszystkie uczucia które właśnie w sobie nosił. Nie pomogło.
– Jak mogłem? A jak mogłem nie, kiedy miałeś Alcuina, a ja zauroczyłem się w tobie? Byłem… młody i bałem się, że jeśli ci to powiem, zapytasz kto spowodował we mnie takie rewelacje, a wtedy… Co wtedy miałbym powiedzieć? Że twój widok roztapiał moje serce nieco za mocno, aby uznać to za przyjaźń? Że nocami fantazjowałem o wspólnych wyjściach do teatru i zawiązywaniu krawata przyjacielowi, który był zakochany w kimś innym i na którego przyjaźni zależało mi za bardzo, aby ją nieopatrznie zepsuć? Miałbym kłamać i wskazać innych przystojnych mężczyzn, kiedy rysy żadnego z nich nie przypominały tych do których wzdychałem? – Rozluźnił pięści. – Mówiłem sobie, że powiem ci, kiedy ktoś inny naprawdę mi się spodoba, ale… – Pokręcił głową. – Najwyraźniej żaden inny mężczyzna nie równał się z tobą. – Z kobietami się spotykał, ale mężczyźni… Zupełnie jakby zadurzenie w Anthony pozostawiło za sobą wzór, który skutecznie wyeliminował niemal cały gatunek męski z katalogu jego potencjalnych obiektów westchnień. – Ale pojawił się Gabriel. I znowu? A jeśli wypomniałbyś mi podobieństwo? Albo zadał pytania na temat naszej relacji kiedy sam nie wiedziałem jak powiedzieć że kocham kogoś, gdy słowo kocham nie mogło nigdy paść wprost, a jednocześnie nie chciałem, aby ktoś wytknął mi problemy tej miłości.  Łatwiej było nie mówić nikomu i nie mierzyć się z waszą oceną. A potem… Gdy się rozstaliśmy..m Musiałbym wam powiedzieć o tym wszystkim o czym tak długo nie mówiłem. To było za trudne. Przyznać się do pozostawienia was w niewiedzy. Do krzywdy, która mu wyrządził. Do sytuacji, do której doprowadziłem.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#22
17.09.2025, 12:32  ✶  
Jonathan mówił.

Anthony słuchał.

Początkowo nie miał pojęcia o co chodzi jego rozmówcy, nie dostrzegał zaciśniętych dłoni, nie wiedział czemu znów przywołany jest tragiczny w swej historii Niewymowny, w momencie, gdy przecież pytał o sprawę francuską sprzed dziesięciu lat.

Ale potem do niego dotarło i to dotarło ze zdwojoną siłą, że wrócili do tematu z podziemi jego letniej rezydencji tylko obaj - myślą i słowem - wchodzili w ten temat głębiej, dotykali detali, które wcześniej skrywały się za lekko wypowiedzianymi “podobałeś mi się kiedyś”. Emocje, choć wyciągnięte ze starego pudła wspomnień, zdawały się wcale nie takie zaśniedziałe, wydawały się pulsujące życiem, kolorem konfliktu i nostalgii, której nie dało się w żaden sposób nasycić. Kolorem starty.

Ale Shafiq nie zapomniał przy tym o wgryzającej się kwasowości zazdrości. Nawet teraz. Żaden nie równał się z nim, ale Jean czy Gabriel czy jakkolwiek kazał się teraz nazywać ten spróchniały wampir już tak. Zamknął znów oczy, starając się by to uczucie ze wszystkich, które krążyły mu w żyłach, nie przejęło nad nim kontroli. Nie przejęło znowu nad nim kontroli.

Albowiem okazało się, że Morpheus miał rację i bez trzeciego oka widział to, co obaj mężczyźni odpychali od siebie z wprawą od dziesięcioleci. Widział to, czego badanie i eksploracja w dalszym ciągu zdawało się niewarte podejmowanie ryzyka wobec przyjaźni, która leżała po drugiej stronie szali. Teraz jednak, w dobie kryzysu, w dobie milczenia i kwaśnych min posyłanych sobie przez szerokość biura… Teraz było mówić o tym prościej, nawet jeśli nadal było to niełatwe.

I Anthony chciał rzeczywiście coś powiedzieć, ale jak na człowieka który dysponował wszystkimi żyjącymi językami świata… Bardzo mało miał tych słów w ręku. Palec wskazujący zadrgał nerwowo, kilkukrotnie uderzając o drugą dłoń złożoną tuż poniżej splotu słonecznego. W przeciwieństwie do Jonathana mężczyzna nie wiercił się, trwał zastały, jakby leżał w trumnie, jakby realnie stał się skorupą nie mogącą się ruszyć.

W końcu jednak wypuścił powietrze i odwrócił się w stronę, w którą liczył że zobaczy twarz Jonathana, albo chociaż jej kontur.. Nie musiałby jej widzieć w sumie zbytnio, znał ją na pamięć po tylu wspólnych latach… Zaraz potem bardzo, bardzo powoli wyprostował w łokciu rękę trzymaną od wewnątrz nieszczęsnego skrzypiącego łóżka, wyprostował w miękkim geście, w poszukiwaniu drugiej - już nie zaciśniętej na pościeli - dłoni. Złapał nieco za wysoko, ale pozwolił ześlizgnąć się sobie w dół po nadgarstku i wsunąć paliczki w uścisk, zająć miejsce ugniatanego wcześniej materiału.

– Ja… – zaczął głucho, nie wiedząc, od czego zacząć, nie mogąc złapać choćby jednej myśli może nie tyle wartej wypowiedzenia, co w ogóle możliwej do wypowiedzenia… – Bardzo lubię, jak wiążesz mi krawat. Nikt nie robi tego tak dobrze… tak dobrze jak Ty.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#23
17.09.2025, 14:50  ✶  
Ze wszystkich rzeczy, które Anthony mógł teraz zrobić, to tego złapania za rękę Jonathan potrzebował najbardziej.
Dotyk przyjaciela był delikatny, a jednocześnie skóra Jonathana domagała się aby był mocniejszy, nie ośmielając się jednak samemu go pogłębić
– Wiem – wyszeptał cicho, a z każdym wypowiedzianymi później słowem jego płuca stawały się cięższe. – Ale to nie tylko moja zasługa, masz doskonałą do tego szyję. I…  – Uśmiechnął się w ciemności. – Samo to jak się nosisz też temu sprzyja.

Powoli uniósł drugą dłoń i położył ją na dłoni Anthony'ego tej samej, która wywołała w nim uczucie ciepła.
– Przepraszam cię mój drogi – wyszeptał, a palce Selwyna kreśliły niewielkie kółka po skórze dłoni Shafiqa. – Byłem zbyt przerażony możliwością stracenia ciebie, że mając dobre zamiary przysporzyłem ci bólu. Nie chciałem. Po prostu zginęli już ludzie, a ja nie… Nie byłbym w stanie… Wiem, że jesteś odważny. Wiem, że możesz zdziałać wiele i wiem że zasługujesz być w naszych szeregach. To nie było podważanie twoich zdolności, ani protekcjonizm. Zgaduje, że po prostu tak jak świat ma swoje zasady istnienia, tak świat każdego z nas ma swoje, a jedną z podstaw tego mojego jest świadomość, że twoje serce bije.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#24
17.09.2025, 16:51  ✶  
Przy trzeciej zaś próbie ogień w końcu zapłonął, a Anthony nie czekając ani chwili dodał resztki swojej energii, aby nie dać zgasnąć palenisku.

Czy to był ten moment, gdy też powinien przeprosić? Słowa cisnęły mu się na usta, słowa poczucia winy oblanego teraz ulgą cicho prowadzącej rozmowy, i to rozmowy do głębi szczerej w łagodności pozbawionej ostrych krawędzi kłótni.

Tak. Powinien przeprosić.

Ale jeśli sądził, że przed chwilą głos grzązł mu w gardle, to tak naprawdę nic nie wiedział. I znów - nie chodziło o to, że nie wiedział za co przeprosić. Wiedział aż za dobrze, teraz, gdy zniknęła czerwień gniewu, gdy ukojony został dyskomfort rozdmuchanego rozgoryczenia.

Nie był w stanie mówić, wobec wszystkiego co przed chwilą powiedział mu Jonathan, wobec wszystkich słów, których wartości nie chciał, rozpaczliwie nie chciał podważać.

Zamiast tego więc, ignorując własny świszczący oddech, złapał mocniej zewnętrzną dłoń rozmówcy i pociągnął ku sobie, kładąc ją na klatce piersiowej, tam gdzie serce w szalonej galopadzie dawało świadectwo o tym, że leżący od dłuższego czasu bez ruchu mężczyzna, bynajmniej nie jest w żaden sposób spokojny, ale jak najbardziej żywy.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#25
17.09.2025, 18:32  ✶  
Gest Anthony'ego mówił więcej niż tysiąc słów. Płuca Jonathana wciąż nie pozwalały mu w pełni oddychać. Nie, nie płuca. One były niewinne. To serce Selwyna tyrańsko demonstrowało, że jest najważniejszym elementem w całym ciele, rozpychało się, kopało, panoszyło męcząc wszystko inne, w tym właśnie płuca ze względu na swoje widzimisię.  Ze względu na ten jeden fakt, że walące serce Tony'ego, jeden z filarów jego świata, teraz właśnie tym światem trząsło. Czuł jakby przez jego ciało miał przejść wstrząs, który nie nadchodził.

Palce delikatnie zacisnęły się na kaszmirowej tkaninie jego swetra, kiedy rozum twierdził, że dotarli do granicy bliskości, ale podświadomość zwodniczo szeptała, że dało się ją bardziej przekroczyć. 

Jak?

Nie ruszył się. Trwał tak jedna dłoń przy jego sercu, druga zamknięta w uścisku jego ręki.
– Czy... – Zaschło mu w gardle. – Czy to oznacza, że zobaczę cię na śniadaniu u mnie w najbliższym czasie?
Tak jak kiedyś. Tak jak jeszcze mogli się spotykać w sierpniu przed wrześniowym sztormem.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#26
18.09.2025, 10:46  ✶  
Ucisk na klatce piersiowej pozostał, ale nie był wewnętrznym więzieniem próbującym tłumić emocjonalne nadwyżki, tak niemile widziane w otaczającym świecie. Bariery, ochrony, dojmujący strach i poczucie zagrożenia wynikające z własnej odmienności, z tego że ów odmienność przekreśli całe jego dotychczasowe życie.

Jesteś powodem, dla którego nauczyłem się oklumencji…

I było w nim wtedy przed laty sporo strachu, że się nie uda, a jego sekret zostanie odsłonięty. I było w nim sporo akceptacji co do faktu, że jest taki jaki jest i będzie musiał z tym żyć, z trudną sztuką kompromisu, wyważenia bliskości, odmierzanych skrupulatnie dawek dotyku i niezbędnego dystansu, logicznych krat pilnujących by nie wydarzyło się to, co działo się z nim teraz.

Bo teraz ów uścisk, ciężar dłoni, lekko zagięte palce trzymające sweter pachnący przecież tak bardzo nim… to wszystko stanowiło ostateczną ochronę przed tym, by kotłująca się w Anthonym energia, by ten cały chaos, by gwałtowność wodnego żywiołu, którego był poddanym… by to wszystko nie zawładnęło nim bezmyślnością, nie teraz, nie w tak wrażliwym, tak kluczowym zdawało się momencie.

Czy teraz powinien coś powiedzieć? Tak. Zdecydowanie powinien.

Jak?

Nie miał słów już wcale, miał tylko czucie, miał dotyk od którego zawsze stronił, miał serce, które mówiło za niego.

Straszliwe skrzypnięcie rozdardło duszną ciszę między nimi, gdy Anthony dźwignął się w końcu ku zastygłemu w bezruchu mężczyźnie. Tak rzadko to robił, tak rzadko sam wychodził z inicjatywą fizycznego kontaktu, tak rzadko mógł pozwolić sobie być słabym, po prostu stęsknionym. Objął go ciasno, głowę skrywając w załamaniu szyi, otulając się wonią śliwki i korzennego rumu ich rwanych oddechów. Dopiero wtedy, dopiero gdy siedzieli razem w ciemności wczepieni w siebie, znalazł gest, którego otumaniony szukał wcześniej. Skinienie głowy, przyzwolenie na prośbę, która ze wszech miar była i jego prośbą.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#27
18.09.2025, 21:17  ✶  
Nie zakładał, że Anthony unikał przeprosin. Nie zakładał, że zbywał jego pytania. Jonathan widział, że w ten sposób przyjaciel mówi mu więcej, niż mógłby za pomocą prostej zbitki sylab.

Nie obejmowali się często. Czy też raczej to Anthony nie obejmował często Jonathan, bo Shafiq zdecydowanie rzadziej inicjował pomiędzy nimi kontakt fizyczny niż Selwyn.

Dalej czuł się jak przed dreszczem, każda komórka ciała szykowała się na to, a jednak sam wstrząs nie nadchodził. Jakby ramiona przyjaciela zapewniały ogarniającej go gorączce odpowiednie ramy, w których mogła spokojnie płonąć.

Jonathan przymknął oczy, obejmując mocno Anthony'ego. Jedną ręką okręcił się wokół talii mężczyzny, a druga gładziła przyjaciela po plecach. Wreszcie sam opuścił głowę tak, aby oprzeć ją o przyjaciela czując przy tym jak usta dotykają miękkiej skóry na jego szyi, a jego aura zapewne mieniła się barwami..

Chciał już tak trwać na zawsze. Albo chociaż przez całą tę zamieć, która przecież już i tak straciła na znaczeniu wobec dzisiejszego pojednania. Ale jednocześnie chciał… Niezatrzymywać się tylko w tym momencie. Nie kiedy życie właśnie zaczęło oferować jeszcze więcej możliwości, skoro znowu się przyjaźnili.

Nie kiedy…

Może…

A gdyby…
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#28
19.09.2025, 09:38  ✶  
Słodycz śliwki.

Ten zapach najprawdopodobniej już na zawsze wryje mu się w głowę, pozostawiając równie przyjemny posmak, co ciężar obecnego emocjonalnego stanu w jakim znajdował się Antohony.

Szum krwi był zbyt głośny by usłyszeć kolejne skrzypnięcie. Mężczyzna naparł bowiem na drugiego, zmuszając go niejako do zmiany pozycji, a może właśnie łagodnie kierując ku właściwemu ułożeniu. Jego ramiona ani na moment nie opuszczały Sewlynowego ciała, choć uległy niewielkiemu przemieszczeniu się, dbając o to by obaj znaleźli się pod kołdrą. Płynne przejście od półsiadu do pozycji nader poziomej nie spotkało się dalej z żadnym komentarzem, żadnym dźwiękiem, który mógłby ujść przez zaciśniętą gardziel.

Anthony bał się, ale próbował tej emocji nie oddawać steru.

Przylgnął ciasno i nieco asymetrycznie do drugiego, gwarantującego ciepło ciała, sprawiając, że małe łóżko nie było zbyt małe. Głowę ułożył nieco wyżej obojczyka, dłonie ukrył pod szeroki barkami leżącego na wznak Selwyna.

– Nie przestawaj proszę… – poprosił cicho zduszonym szeptem, jeśli tylko Jonathan przestał głaskać jego plecy. Nie byłby w stanie wymienić skuteczniejszego leku na wyciszenie skołatanych nerwowów.

A mógłby być martwy. Mógłby leżeć zamarznięty kilka metrów od schroniska. Mógłby czuć absolutne nic.

Zamiast tego, miał wrażenie, czuł absolutne wszystko. Jakby wyglądała teraz jego aura? Ile kolorów znalazłoby się w tym chaosie? Nie wiedział i nie odważył się spytać. Zamiast tego chłonął wrażenie, uwięziony słodkim, śliwkowym bezruchem teraz, gdy w końcu czas był odpowiedniejszy na to niż kiedykolwiek wcześniej.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#29
19.09.2025, 16:57  ✶  
Jonathan jeszcze kilka godzin temu pełen adrenaliny próbował jak najszybciej dotrzeć do schroniska.

Kilka tygodni temu mógł spokojnie usiąść w swojej kuchni i myśleć o tym, że wszyscy przeżyli pożary.

Przeżywał artystyczną euforię, oglądając Ekstazę Merlina.

Śmiał się. Żartował. Tańczył. Wszędzie było go pełno.

A jednak dawno nie czuł się tak żywy, jak teraz gdy leżał w ciemności, obejmując ramionami płomień grzejący go bardziej niż kominek.

To wszystko wydawało się tak bardzo właściwe. Anthony tak blisko niego. Serce, które biło jak oszalałe w radosnym tańcu. Umysł zalewany kolejnymi falami ciepła. Ciało wreszcie się rozluźniło. Z umysłu ulotniły się wszystkie myśli, które nie dotyczyły tej chwili.

Chwili tak prostej, a tak idealnej w tej właśnie prostocie.

Bo chociaż lęków mogłoby być sporo, żaden z nich mógł dzisiaj wygrać z rodzącym się w Jonathanie poczuciu szczęścia.

Anthony go obejmował. Jego serce było tak blisko. On sam był tak blisko, a jeszcze chwilę temu obawiał się, że nadchodzi kres ich relacji.

To chyba właśnie było to barwne światło pośrodku śnieżnej burzy. Uśmiechnął się i wiedziony chwilą złożył pocałunek na czubku głowy Anthony'ego.
– Wszystko czego sobie życzysz mój drogi – wyszeptał, nie przestając gładzić jego pleców ani na sekundę, nawet gdy sam przymknął oczy, bo ciężar drugiego ciała dzisiaj działał niemal tak dobrze jak eliksir nasenny.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#30
19.09.2025, 18:10  ✶  
Sen mieszał się z jawą a jawa ze snem. Miarowy oddech, spokojny puls, fale dotyku przechodzące po nienawykłej skórze okrytej kilkoma warstwami materiału. Ciepło i słodycz rozlewały się ulgą, której potrzebował, za którą tęsknił.

Spał i budził się. Budził gdy ścierpły ręce, gdy wiatr ustał. Budził się gdy kominek zgasł, gdy było za ciepło a czasem trochę za zimno. Budził się za każdym razem z tym samym przyjemnym zaskoczeniem, z zachłannym sięganiem do ciepła leżącego obok mężczyzny. Zasypiał znów, choć było niewygodnie, choć nienawykłe do bliskości ciało domagało się własnej niezależności i możliwości odpoczynku. Zasypiał znów otoczony jego ramieniem, albo oplatając go własnym. Zasypiał błądząc palcami po odsłoniętej skórze, zahaczając wargami na ślepo i śnił o śliwkach, o sadzie Abbotów w upalny sierpniowy dzień przedzieżgnięty burzowymi pomrukami, będącymi najprawdopodobniej trzaskiem sprężyn, których jestestwo znalazło sobie takie, a nie inne ujście w półświadomej wyobraźni.

***

Gdy w końcu się obudził tak na dobre, nie zdziwił się obecnością błogo uśmiechniętej w swych ramionach prawie dwumetrowej kulki. Pamiętał, że zasnęli w odwrotnym układzie, ale miał też przeblyski tego ich kotłowania się i podejmowania kolejnych i kolejnych prób odnalezienia satysfakcjonującego ułożenia.

Przez moment leżał odrętwiały, zdając sobie sprawę z tego, że pierwszy raz od dawna nie zastanawia się w ogóle nad tym co przyniesie jutro. Jego serce biło miarowo, gdy patrzył się w milczeniu na ścianę słysząc jakże przyjemną pustkę pozbawioną niekończącego się zamartwiania. Jedyne pytanie, które mu teraz świtało, to czy niewielkie, trzymające się na kilka kołków i dobrą wolę łóżko wytrzyma przeciągającego się na nim Jonathana.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (10026), Jonathan Selwyn (6921)


Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa