19.09.2025, 20:20 ✶
Nie miał pojęcia kiedy zasnął, zwłaszcza że prawdę mówiąc od kiedy Anthony objął go tej nocy po raz pierwszy, wszystko już i tak wydawało się dziwnym snem. Na pewno budził się kilka razy, ale gdy tylko widział leżącą obok sylwetkę drugiego mężczyzny, zamykał oczy, aby ponownie odpłynąć z uśmiechem na ustach. Kilka razy też się chyba wiercił i oboje zmieniali ułożenie, ale nie za bardzo to pamiętał.
Przywitały go obejmujące męskie ramiona, ciepło, błogość i nieśmiała myśl, że mógłby tak się budzić już codziennie. Dawno nie spało mu się tak dobrze jak tej nocy, nawet jeśli jakość łóżka pozostawiała wiele do życzenia, a nie zawsze przychylna mu głowa szeptała, że chyba czekała go dzisiaj poważna rozmowa.
Bo przecież leżał właśnie wtulony w Anthony'ego Shafiqa, jego przyjaciela od lat, tego samego o którym jeszcze do niedawna myślał, że nigdy mu się nie podobał w ten sposób, a więc przyznanie się do dawnego zauroczenia nie miało najmniejszego sensu.
Dawnego zauroczenia.
Nie chciał jednak jeszcze o tym myśleć z tego prostego powodu, że leżał właśnie wtulony w Anthony'ego Shafiqa i to mu do szczęścia wystarczyło.
– Zostańmy tutaj. Zignorujmy Hiszpanię. Po co nam ona? – mruknął półsennie z wciąż zamkniętymi oczami. Wyprostował nogi i westchnął cicho. Łóżko skrzypnęło, ale nie na tyle by go zaniepokoić. – Hiszpania poczeka. Oni i tak nas tam uwielbiają.
Przywitały go obejmujące męskie ramiona, ciepło, błogość i nieśmiała myśl, że mógłby tak się budzić już codziennie. Dawno nie spało mu się tak dobrze jak tej nocy, nawet jeśli jakość łóżka pozostawiała wiele do życzenia, a nie zawsze przychylna mu głowa szeptała, że chyba czekała go dzisiaj poważna rozmowa.
Bo przecież leżał właśnie wtulony w Anthony'ego Shafiqa, jego przyjaciela od lat, tego samego o którym jeszcze do niedawna myślał, że nigdy mu się nie podobał w ten sposób, a więc przyznanie się do dawnego zauroczenia nie miało najmniejszego sensu.
Dawnego zauroczenia.
Nie chciał jednak jeszcze o tym myśleć z tego prostego powodu, że leżał właśnie wtulony w Anthony'ego Shafiqa i to mu do szczęścia wystarczyło.
– Zostańmy tutaj. Zignorujmy Hiszpanię. Po co nam ona? – mruknął półsennie z wciąż zamkniętymi oczami. Wyprostował nogi i westchnął cicho. Łóżko skrzypnęło, ale nie na tyle by go zaniepokoić. – Hiszpania poczeka. Oni i tak nas tam uwielbiają.