• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[3.10.72] At The Mountains of Madness | Anthony & Jonathan

[3.10.72] At The Mountains of Madness | Anthony & Jonathan
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#41
21.09.2025, 12:58  ✶  
W głowie Jonathana też już był tylko Anthony. Nie dało się przecież inaczej, gdy jego serce biło tak blisko jego własnego, a wyrażenie mój drogi wywoływało dreszcz w całym ciele.

Może dobrze, że nie zdążył mu odpowiedzieć, bo nie dość, że na świecie nie było słów, które stworzyłyby chociaż w połowie tak piękną odpowiedź jak piękne było to stwierdzenie, to jeszcze jego usta mogły mu odpowiedzieć bezgłośnie w zbliżony do tego piękna sposób.

Ich wargi złączyły się. Wyobrażał sobie tę chwilę już kiedyś, zawsze myśląc o tym momencie jak o niemalże mitycznym zdarzeniu, jakie było więc jego zdziwienie, gdy pocałunek wydawał się jednocześnie czymś niezwykłym, ale i doskonale znanym. Jak dostrzeżenie nieznanej wcześniej gwiazdy na niebie, którą wcześniej zakryły chmury, lub ujrzenie wzlatującego feniksa.

Oddał pocałunek, wbijając się w doskonałe wargi. Ciepłe, miękkie, te same, które obserwował od tak wielu lat, nigdy nie zakładając, że będzie mu dane uczyć się ich w taki sposób. A teraz gdy otrzymał już taką okazję, nie zamierzał dać jej tak łatwo uciec.

Jaka była pierwsza zasada improwizacji?

Powiedz tak i…

A kolejna?

Dodaj coś od siebie…

Nogi Jonathana zacisnęły się mocniej na udach Anthony'ego, gdy w tym samym czasie dłonie odpuściły chwyt na ramionach, by eksplorować plecy czarodzieja. Wciąż nie przerywał pocałunków, bo przecież skandalem by było odrzucenie tej radości.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#42
21.09.2025, 20:58  ✶  
Podwójne objęcie wypchnęło z piersi Anthony’ego gardłowe sapnięcie niosące cały ciężar kłębiących się w klatce piersiowej uczuć. Zaproszony, nie zamierzał unikać już pełni kontaktu, nie teraz, gdy odarty z resztek zdrowego rozsądku zapadł się w Jonathanie bez reszty. Naparł na niego biodrami, niepomny na dzielące ich warstwy materiału, upojony w pełni twardymi dowodami współdzielonego pragnienia. Pocałunki nie miały w sobie już ani planu, ani delikatności. Były jego głodem, jego szaleństwem, jego obsesją na punkcie rosłego gryfona, przed którym tak pieczołowicie skrywał swoje uczucia ba! uczucia, które musiał skutecznie zgniatać i ukrywać przed samym sobą, żeby te piekielne nici miały właściwy kolor!

Teraz jednak namiętność brała górę, gdy wargi błądziły po skórze, policzek czerwienił się ostrością tarcia ciemnego zarostu, a ciało szukało możliwości, by być możliwie blisko drugiego ciała bez względu na koszt, bez względu na konsekwencje…
– Powiedz, że jesteś mój… –  wycharczał, właściwie rozkazał, podgryzając mu ucho i zsuwając się na napiętą szyję, gdy dłonie zawędrowały na jedwabną nocną koszulę, próbując znaleźć linię zapiętych guzików, mimo że zdrętwiałe palce nie byłyby w stanie raczej rozwiązać tego problemu pokojowo.
– Żadnych więcej sekretów… – domagał się, naprzemiennie całując i kąsając, żądał, błagał, wędrując drugą  dłonią w dół, znacząc skórę czerwonymi śladami pozostawianych przez zagięte w haki palce, wprost do linii wyznaczanej pasem spodni.

W końcu warknął zirytowany. Nie mogąc mieć go przez całe swoje życie, teraz nagle gdy tama pękła, chciał wszystko, wszędzie i najlepiej w tym samym momencie. Dźwignął się więc ku górze, wyprostował na chwilę, dysząc ciężko, uznając, że zwyczajnie łatwiej byłoby mu zdjąć najpierw ubranie z siebie, nie żeby zamierzał ten zielony sweter oddać kiedykolwiek. Teraz jednak mógł paść gdzieś na łóżko, na podłogę, gdziekolwiek, jako niemy świadek dziejącego się szaleństwa, zakrzywienia rzeczywistości, a może właśnie jej powrotu na właściwe, jedyne tory ciążącego na nich obojgu przeznaczenia.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#43
21.09.2025, 22:01  ✶  
I gdzie był ten Anthony, o którego Jonathan tak się bał, że go przestraszył?
I gdzie był ten Jonathan pewny, że przez całe swoje życie będzie musiał udawać, że dzisiejsza noc nie miała miejsca?Chyba oboje zagubili się gdzieś w labiryncie między zakrętami zbudowanymi z pocałunków i dotyku ciepłej skóry na skórze. Nie że Jonathanowi to przeszkadzało, bo każde kolejne muśnięcie warg, sprawiało że jeszcze bardziej nie pamiętał czemu tak długo nie wpadli na to, że to doskonały pomysł.
– A już jestem? – wyszeptał pytanie prosto do ucha Anthony'ego, oddając gest, zaczepnie muskając ustami płatek Shafiqowego ucha. – Chwilę temu myślałem, że śniadanie jest jednak ważniejsze, chociaż skoro powiedziałeś potem, że masz tylko mnie w głowie, jestem w stanie to wybaczyć.

Droczył się z nim z całą jonathanową czułością jak i pewnością siebie, zapewne niespotykaną zazwyczaj u kogoś, kto wcześniej obcował z innym mężczyzną jedynie w mało tradycyjny, choć wciąż barwny sposób.
– Żadnych sekretów – powiedział nagle bardzo trzeźwo, na chwilę nakierowując dłonią podbródek Anthony'ego w ten sposób, by patrzyli sobie w oczy, a gdy upewnił się, że już się na siebie napatrzyli, jego dłoń już powoli wędrował do paska spodni drugiego mężczyzny, kiedy Anthony nagle nieco się odchylił. Jonathan prychnął. No chyba nie będzie sam się rozbierał. I to za pierwszym razem!

Szybko pozbył się góry od piżamy, odsuwając ją gdzieś w kąt po czym podniósł się nieco, odsunął palce Anthony'ego od jego kamizelki i systematycznie zaczął rozbierać z niej Shafiqa.
– I właśnie po to ma się tak wspaniałych zastępców – oznajmił, gdy kamizelka była już na ziemi. Teraz koszula. Na Merlina, nie byli już w delegacji, czy Anthony nie mógł z łaski swojej ubrać się nieco luźniej? Nagle jeden z guzików odmówił współpracy z palcami Jonathana. Selwyn skrzywił się mocno niezadowolony i aby zamaskować swój problem szybko ponownie pocałował Anthony'ego, aby przypadkiem nie znudził się czekaniem, zanim nie wrócił do koszuli.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#44
21.09.2025, 23:29  ✶  
Oczywiście Jonathan nie byłby sobą, gdyby nie pogderał w sobie właściwej manierze i nawet język wepchnięty bezceremonialnie w usta w połowie zdania nie stanowił dla niego przeszkody, by je dokończyć chwilę później. Nie, żeby to Anthony’emu przeszkadzało aż tak, w końcu nie znał mężczyzny od wczoraj, aby być jakkolwiek zaskoczonym jego gwiazdorską butą.

Była to jedna z cech, którą uwielbiał w Selwynie, może nie najwyżej punktowana, ale wciąż znajdująca się w pierwszej dziesiątce.

Spojrzenie w oczy, zmuszenie do skupienia uwagi, ujarzmienie żywiołu powodzi było nader trudne, i Jonathan mógł odnieść wrażenie, że owa deklaracja będzie musiała i tak zostać powtórzona w nieco bardziej… stonowanych warunkach. Pozbycie się bowiem góry piżamy rozświetliło jeszcze bardziej już i tak iskrzącą gorączką stal, a próby rozbierania Anthony’ego utrudnione były znacząco przez to jak sam zainteresowany przyklejał się do Jonathana, wijąc się i umykając palcom łapiącym guziki, ramionom rozsuwającym ich od siebie.

Nic dziwnego, że w połowie koszuli trzeba było sobie zrobić przerwę, skoro stateczny krukon szaleńczo zacałowywał jego tors, szepcząc nieregularnie słodkie komentarze, do słów Jonathana - co dowodziło, że może jednak cokolwiek słyszał i rozumiał z tego co było do niego mówione.
– Nie wspaniali zastępcy… jeden… tylko jeden… najwspanialszy… cudowny… niezastąpiony… jedyny w swoim rodzaju… – Dłonie pewnie oparł na odsłoniętych barkach, to opadając, to wznosząc się, łasząc się, pieszcząc i domagając się pieszczoty. Nie było mowy o nudzie. Całkiem prawdopodobne, że mężczyzna nie zauważył nawet, że jego koszula była ledwie w połowie rozpięta. I kiedy tylko Jonathan sięgnął po niego, z pełnią entuzjazmu opadł znów na niego, znów wczepił się w wargi, choć to miał być mały całus, ale w miłości i na wojnie ponoć nie brało się jeńców.

Również… niestety… ich legowisko nie brało jeńców. Ostrzegało, stękało, a teraz pod wpływem nowej entuzjastycznej fali poddało się. Gruchnięcie było głośne i jednoznaczne, klepki wypadły z kołków, a obaj mężczyźni wraz z umęczonym materacem opadli kilkanaście cali w dół. Tylne wezgłowie przewaliło się z łoskotem a cisza, która po tym zapadła i bezruch mroziły krew w żyłach bardziej niż przynaglające pukanie do drzwi sprzed kilkunastu minut.

Anthony wczepiony w Jonathana uniósł głowę i rozejrzał się półprzytomnie, dysząc wciąż ciężko duchotą nowego doświadczenia. Zaraz potem przeniósł pytający wzrok na Jonathana i widać było cały proces myślowy, bardzo prędki, prowadzący do konieczności podjęcia natychmiastowych działań. Tym razem jednak zapewne pod wpływem adrenaliny, ale i naprodukowanych zawczasu endorfin, zamiast strachu, Anthony zaśmiał się. Z całą serdecznością, z rozbawieniem, którego próżno było u niego szukać nie tylko w ostatnich dniach, ale właściwie od kilku miesięcy, od śmierci brata. Cmoknął raz jeszcze swojego zastępcę w czubek nosa i gibko podniósł się z miejsca zbrodni.
– Idę zarządzić tym kryzysem na dole – poinformował Jonathana, a potem odwrócił się na poszukiwanie porzucanego swetra, zapinając przy tym pospiesznie swoją koszulę, zarumieniony i wciąż uśmiechnięty, zdecydowanie szerzej niż przewidywała etykieta i dobry smak magicznej angielskiej socjety. – Mówiłeś o wiązaniu krawatów przyjacielu… nie wiem, czy nie rozczarowałem Cię odwrotną aktywnością? – zapytał jeszcze, nader rozbawiony tą myślą, przerzucając sweter przez głowę w pół drogi do wyjścia.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#45
22.09.2025, 11:08  ✶  
Gdzieś tak pomiędzy czułymi słowami Anthony'ego, pocałunkami, zarówno tymi otrzymanymi, jak i odwzajemnionymi, a także wszystkim co się jeszcze działo, Jonathan zapomniał, że na świecie liczyło się coś więcej, niż tylko ta chwila.

Dotyk Tony'ego był miększy, niż śnieżnobiała pościel, na której właśnie leżał, gdy ich usta tańczyły po skórze, raz po raz spotykając się ze sobą.
– Tylko…. Jeden? Dobrze… Już… Się bałem… Że… Przytakniesz… – Jego palce ześlizgnęły się z guzików, gdy ciało Anthony'ego powędrowało do góry, a on zatopił się w tym doznaniu. Nie rozepnie tej przeklętej koszuli. Anthony za bardzo go rozpraszał. Trudno. Na razie mógł skupić się na tym, co było odsłonięte. – Temu… Mojemu… Niefortunnemu… Sformułowaniu.

Nogi, chociaż stawały się coraz miększe, zacisnęły się jeszcze mocniej. Dłoń wreszcie znalazła inną drogę pod koszulę, a palce wczepiły się rozgrzaną skórę, gdy kolejny pocałunek złączył ich usta i…

Opaść mogło wiele rzeczy.
Anthony na niego.
On na Anthony'ego.
Koszula na podłogę.
Spodnie, bielizna, kołdra, wszystko.
Szkoda tylko, że w tym wszystkim również chętne do opadnięcia było łóżko.

Trzask.

Wolna dłoń Selwyna, mocniej oplotła drugiego mężczyznę, gdy nastąpił upadek. Zamrugał i spojrzał na niego zaskoczony. A przecież… Przecież łóżko przestało trzeszczeć. Gdzieś tak w momencie, w którym po raz pierwszy zahaczył ustami o szyję Tony'ego, nie orientując się nawet jak ironiczny był to gest dla jego sytuacji. A może trzeszczenie nie zniknęło, a po prostu on przestał je słyszeć?

Tak. To też było możliwe.
Dołączył do śmiechu Anthony'ego.
Merlinie, Anthony tak pięknie się śmiał.
Dalej wesoły sam wygramoli się z łóżka, nie zakładając góry od piżamy bo musiał przecież i tak się ubrać.
– Nie mogę narzekać na dzisiejszą rozrywkę – powiedział, podchodząc do niego, aby ułożyć mu włosy, które sam przecież poczochrał. – Jeśli chcesz mogę szybko się ubrać, wyskoczyć z okna, wejść tutaj normalnie, gdy już będzie gospodyni i udać wielkie zdziwienie, aby zatuszować dowody zbrodni – zażartował.
Oddech powoli wrócił do normalności, chociaż nie, nie do końca do normalności, bo oddychało mu się znacznie lepiej niż wcześniej. Tak lekko. Jakby z każdym oddechem, do jego organizmu dostawało się więcej szczęścia.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#46
22.09.2025, 14:25  ✶  
Jako osoba mogąca spokojnie doktoryzować się z jonathanyzmu, nie mógłby w sumie spodziewać się po swoim towarzyszu niczego innego. Zawsze tak było, zawsze z taką samą nieskrępowaną lekkością Jonathan przekraczał wszelkie jego strefy komfortu fizycznego, pakował ręce we włosy, w krawaty, pilnował i doglądał jego prezencji, nie mając świadomości, jakie pożary musiał w sobie gasić potem Anthony.

Dlatego gdy i teraz półnagi i wciąż ewidentnie nim zainteresowany Jonathan, podszedł grzebać mu we włosach, Anthony zamarł na moment starym zwyczajem, wyuczonym zobojętnieniem. Czujne srebrne oczy obserwowały twarz mówiącego mężczyzny, zęby na moment zacisnęły się znów nawykiem, odwieczną grą która stała się niemal jego drugą naturą.

A potem przypomniał sobie, że nie musi tego więcej znosić, ani tolerować takich parszywych podjudzeń.

Przypomniał sobie, że to on może złapać oburącz tą zrozumiałą twarz, że może zawrzeć mu usta swoimi ustami, przerwać potoki słów i własnej wewnętrznej paniki, że coś zostanie odkryte.

Nie miało być już co odkrywane. Nie kiedy krótki całus na do widzenia przeszedł niemal natychmiast w zaborczy pocałunek od którego miękły kolana, gdy dłonie ujmujące policzki zachłannie sięgnęły głowy, palce utonęły we włosach, a Anthony zdawał się zdecydowanie zapomnieć o tym, że miał zejść na dół.

Krótkie hiszpańskie przekleństwo wysmyknęło się z niego, gdy zaniepokojone wołanie dotarło do ich uszu, wraz z odgrażaniem się, że schody nie są już na stare kości gospodyni zajazdu.

Anthony spróbował uspokoić oddech, sprawnie poprawił ubranie i na próbę uśmiechnął się w swój bardziej dedykowany publiczności sposób.
– Ja zejdę, Ty się ogarnij. Opowieść o Twoim entuzjazmie mordującym łóżko po niemiecku będzie brzmiała zabawniej, niż cokolwiek co mogliby dziś rano usłyszeć. Zaręczam Ci. – Podniósł wzrok na mężczyznę, zbyt łatwo i zbyt ostentacyjnie ześlizgując się po całej jego rozgrzanej sylwetce. Po tym jak pręgi pozostawione po paznokciach i rozsypane ślady po ukąszeniach wyznaczały nowe punkty orientacyjne na jego skórze.

Przygryzł wargę i odwrócił się do drzwi.
– Nic to. Czekałem na Ciebie całe życie, dam radę poczekać te kilka godzin więcej… – mruknął, nim zamknęły się za nim drzwi, a ciszę wypełniło skrzypienie schodów gdy energicznie zszedł po nich roztaczać nową anegdotkę o zbyt dużym angliku w zbyt małym łóżku. Jednym angliku oczywiście, to wszystko stało się, gdy Anthony był w łazience. Oczywiście.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#47
24.09.2025, 17:43  ✶  
Dla Jonathana te wszystkie jego gesty wokół Anthony'ego, które prowadziły do fizycznego kontaktu, były czymś tak naturalnym i oczywistym, jak rzucanie prostego zaklęcia. Tak samo jak to, że chociaż Shafiq na jego słowne zaczepki jeszcze się odgryzał, tak w przypadku dotyku Jonathan nie zakładał nigdy większej odpowiedzi. Jaki był więc jego zachwyt, gdy prosta czynność układania włosów, która powinna zakończyć się na tym, że Selwyn, gdy już skończy, zaraz się odsunie, spotkała się z dość bezczelnym odwróceniem jego uwagi od antoniuszowych kosmyków.

– Podoba mi się to – wyszeptał, chociaż słowo podoba w tym momencie zdecydowanie było pewnym niedoszacowaniem, gdy serce wciąż biło jak szalone, a głowa powoli przestawała rozumieć, czemu rozwalone łóżko było jakimkolwiek problemem, gdy obok były ściana, podłoga i prysznic.

– Cieszę się, że mogę inspirować cię do tak wybitnych historii, nawet jeśli służą one do zakrywania twoich zbrodni na tym biednym łóżku. – On leżał. To Tony  za bardzo się ruszał. Za bardzo jak na standardy łóżka. Nie jego własne.

Czekałem na ciebie przez całe życie.

Słowa te wyrwały Jonathanowi powietrze z płuc, tak że jedyne, na co się zdobył to zaczepny uśmiech, po którym szybko  skierował spojrzenie na swój kufer podróżny, by w końcu się oporządzić.

Gdy Anthony już wyszedł, nie było czasu na położenie się na podłodze w akompaniamencie westchnień, czy też, chociażby na oparcie czoła o chłodne lustro, by uspokoić oddech, lub przynajmniej myśleć o tym długo pod prysznicem. Dał więc szczęściu płynąć przez siebie, gdy szybko, lecz dokładnie doprowadzał się do porządku.

Czekałem na ciebie.

Wszystko było już na swoim miejscu.  Skóra umyta. Kosmetyki nałożone. Koszula zapięta. Spodnie założone. Włosy ułożone. Sweter nałożony.

Przez całe życie.

Jonathan dotknął palcami magicznie miękkiego materiału.

Czuł, że powinien się bardziej bać. Niepokoić tym, co się stało i jak to zaważy na ich przyjaźni, ale… Czuł się naprawdę w tym wszystkim bezpiecznie, nawet jeśli uświadomił sobie, że w jednym miał rację – rzeczywiście był to koniec ich przyjaźni taką, jaką znali. Mylił się natomiast w tym, że po jesieni tej znajomości nastąpiłaby zima, bo najwyraźniej los postanowił przemienić ją od razu w wiosnę.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (10026), Jonathan Selwyn (6921)


Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa