Potwora, a może coś innego? Kazali mu uważać na grzyby, które teraz śmierdziały niemożebnie. Flynn kojarzył ten smród z odorem nieumytych zbyt długo naczyń - pleśń, zepsuta woda, zgnilizna. Jedynym co mógł o tym wiedzieć to to, że pleśń dla organizmu dobra nie była, biorąc to na chłopski rozum, zechciał ściągnąć rękawy kurtki i zawiązać sobie ten swój crop top na gębie, nie mając zielonego pojęcia czy to może mu pomóc, bo się znał na brudnych od głębokiej melancholii naczyniach, a nie zarodnikach grzybów*, następnie tę kurtkę założył ponownie. Ubranie się tak wpędziłoby pewnie większość w uczucie dyskomfortu, zwłaszcza że na piersi miał piękny tatuaż imieniem swojej ex, dla niego był to jednak chleb powszedni.
Podobnie jak spontaniczne ataki ćpunów. Kobieta nie powaliła go razem z Geraldine, poza tym blondynka zrzuciła ją z siebie. Okej, fajnie. Ciekło po niej, jakby ktoś jej na łeb wylał zawartość nocnika. Mniej fajnie, ale przynajmniej łatwo było rozróżnić która jest która...? Zwłaszcza, że kiedy ktoś próbuje wbić pazury w głowę twojej znajomej, najłatwiejszym sposobem na przekreślenie mu planów było złamanie napastnikowi ręki. Jak coś źle zrozumiał to zawsze można ją później poskładać.
Sukces!
Sukces!
Akcja nieudana
Jeżeli przesadziłam z wiedzą o szkodliwości pleśni, to proszę olać ten akapit, Edge wciąga ten smród jak smacka.
you think you know how crazy I am.
My mind is a hall of mirrors.