• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
31.08 okolice Yr Yagwrn - Nie wmawiaj mi, że Cię nie mogę zjeść [Doppelganger]

31.08 okolice Yr Yagwrn - Nie wmawiaj mi, że Cię nie mogę zjeść [Doppelganger]
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#71
20.11.2024, 15:49  ✶  

Prychnęła, kiedy ułyszała głupio umierać z ust Figga. Dla niego to może było głupie, ale to nie jego chciał wpierdolić Thoran, to nie jego życie niszczył, to nie jego chciał wymazać z tego świata. Łatwo przychodziło ocenianie czynów innych, bardzo łatwo. Mogła głupio umrzeć w tej jaskini, albo głupio umrzeć później. Czy w ogóle miała jakikolwiek wybór? Może on nigdy nie istniał. Nic nie musiała, nie odszczekała się jednak, bo nie chciało jej się dyskutować.

Umrze, albo umrze, cóż, zawsze lepiej umrzeć później niż wcześniej, czyż nie? Tym bardziej, że tutaj zdecydowanie nie miała odpowiedniego wsparcia, żałowała, że nie zabrała ze sobą Astarotha, gdyby w styczniu go nie straciła pewnie razem zajęliby się tym problemem, on jak ona był chodzącym chaosem, nie było go tak łatwo wystraszyć, weszliby razem w paszczę potwora bez względu na to, co działo się wokół. No, ale go tu nie było, nie zabrała go ze sobą, bo już raz umarł na jej rękach.

Spojrzała na Roisa, kiedy się do niej odezwał i ponownie dotknęła czoła. Nie miała runy. Najwyraźniej jej zaschnięta krew wyjątkowo łatwo się ścierała. Zazwyczaj miała większy problem z pozbyciem się krwi zwierząt ze swojej skóry.

Demon znowu się odezwał, to nie było ich ciało, to było jej ciało. Miała świadomość tego, że on odtwarzał, duplikował sobie swoje kolejne wersje, przynajmniej tak to działało dotychczas. Na jej oczach nigdy nie wniknął w żadną osobę, cóż, oby się to nie zmieniło. Próbował ją wystraszyć, czy to działało? Może trochę, nie chciała dopuścić do tego, aby ktoś dzisiaj zginął.

Widziała, że dłoń Ambroisa zatrzymała się w locie. To nie wróżyło niczego dobrego, tak samo jak urwane przez niego słowa. Było źle, co jeśli bestia chciała mu zabrać wspomnienia? Co jeśli wydarzy się to, czego się bała najbardziej - że o niej zapomną, że przestaną pamiętać o tym, że istniała. Nikt nie będzie jej szukał, zniknie zupełnie zapomniana.

Odwróciła się jeszcze do Greengrassa wyciągnęła dłoń w kierunku jego policzka i położyła ją na nim, może jej dotyk pomoże mu uświadomić sobie, że to nie było prawdziwe. - To nie jest prawdziwe, próbuje tobą manipulować. - Powiedziała cicho, bardzo spokojnym tonem.

- Chodź. - Chcieli spierdalać, no to nie zamierzała im tego utrudniać, nie spodziewała się, że Thoran pozwoli jej stąd wyjść, ale musiała spróbować. Pociągnęła ze sobą Ambroisa w kierunku tunelu, którym tutaj przyszli, cóż znajdowali się ciągle przy jego wejściu, więc wcale nie mieli tak daleko.


Rzut PO 1d100 - 54
Sukces!
Próbuję wyjść do korytarza jak najszybciej z Roisem
Rzut 1d100 - 2
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#72
21.11.2024, 15:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2024, 16:44 przez Dearg Dur.)  
Odwrót przebiegał w smogu, mroku i chaosie. Pozbawione dziwacznych, wynaturzonych grzybów ściany nadkruszały się, osuwiska zmieniały kształt pierwotnej ścieżki, odsłaniały inne tunele, ciężko widoczne z powodu kłębiącego się dymu, ale możliwe do wyczucia pod błądzącymi dłońmi. A może te korytarze zawsze wyglądały w ten sposób? Ciaśniejsze, brudniejsze, trudne do przeciśnięcia się. Napięcie doprowadzało ich nerwy do ostateczności, gdy w końcu ziemia wypluła ich na miękkie, wilgotne leśne poszycie. Milczące wiekowe drzewa były świadkami ich rwanych oddechów i wyprostowania się po przeciśnięciu przez korzenną kratę.

Łomot zawalenia nastąpił sekundę po tym. Pochylone drzewo, zawaliło się, a wraz z nim cały pas ziemi zapadł się w dół, przysypując jedyne znane im wejście do demonicznego leża. Mieli różdżki w dłoniach (przynajmniej Ci, którzy potrzebowali je mieć), nie mogli mieć pewności pośród ciemności i łomoczących serc czy zrobiło to któreś z nich, choć każde jedno przekonane było ponad wszelką wątpliwość, że to nie jego ręka to uczyniła.

To mógł być tylko zbieg okoliczności...

W ostatecznym rozrachunku podjęli próbę starcia z demonem i wyszli z niej żywi. Ich pamięć nosiła głębokie bruzdy kwasu wżerającego się w płuca, labiryntu ciasnych przejść i osoby wyglądającej jak Geraldine Yaxley, brutalnie zamordowanej w błękitnym poblasku lepkich samoczynnie przemieszczających się grzybów. Ale byli żywi i byli wolni, a po dwóch uderzeniach serc dotarło do nich, że widzą światło między drzewami, że zbliża się do nich Florence Bulstrode z grupą mieszkańców Yr Yagwrn, którzy w miarę możliwości udzielą im pomocy, jeśli będą chcieli ją otrzymać.

Choć trwała noc, czuli się tak, jakby przebudzili się z koszmarnego snu...

[+]Geraldine
Opuściłaś leże demona, może niezbyt widowiskowo, ale zdecydowanie czujesz ulgę. Thoran został pokonany - ucięłaś mu głowę, Twoi towarzysze wysadzili mu tors, wszystko zostało spalone. Fałszywe wspomnienia wspólnej przeszłości uleciały, pozostały tylko te, w których realnie z nim rozmawiałaś, gdzie widziałaś go z oddali. I chociaż słowa, które rozbrzmiały w jaskini po rozpaleniu ognia rozmywają się w niepamięci, liczy się tylko jedno - zrobiliście swoją robotę i wyszliście z tego przeklętego miejsca. Byłaś wolna.
[+]Ambroise
Głos nie odezwał się już do Ciebie ani razu. Kiedy miałeś okazję sprawdzić swoje łydki i uda, nie znalazłeś śladu po wżerającej się, lodowatej obecności - Twoja skóra pozostawała nienaruszona, nogawki co prawda były nieco wilgotne, ale to przecież mógł być pot, mogła być wilgoć lasu, gdy w końcu się wydostali z tego piekła. Twój dar pozostał z Tobą - pośród świec i właściwego rytuału, byłeś w stanie zajrzeć we wspomnienia wybranego przez siebie przedmiotu w takim stopniu, jak wychodziło Ci to wcześniej.

A jednak... Nie mogłeś się pozbyć dojmującego wrażenia, że zostawiłeś w tych podziemiach kawałek siebie. Zupełnie tak, jakby ktoś lub coś pożarło fragment Twojej duszy...
[+]Edge
Kiedy wracasz wspomnieniami do wydarzeń z 31 sierpnia, w Twojej głowie pozostaje chaos, jakbyś realnie próbował odtworzyć straszliwy koszmar. Pamiętasz drogę do wnętrza podziemi, pamiętasz, że chciałeś zaatakować Ambroise'a. W komorze była jeszcze jedna kobieta, pamiętasz zmasakrowane ciało Geraldine Yaxley i bardzo, bardzo dużo dymu, który pognał Cię do ucieczki. Pamiętasz, że pociągnąłeś Thomasa ze sobą, ale słowa, które wybrzmiewały w podziemnej komnacie i korytarzach rozmywają się. Pamiętasz też, że gdy wyszliście na powierzchnie, pierwsze co uchwyciłeś to dziwny blask w oczach liderki grupy. Ale może to tylko złudzenie. Może umysł spłatał Ci figla.

Koniec sesji

Gratulacje! Ukończyliście ostatnią sesję eventu
[Wiosna/Lato 1972] Doppelganger

Punkty i odznaki wliczają się do głównego eventu. Proszę dopiszcie/zgłoście swój udział w tej sesji w temacie [Wiosna/Lato 1972] Doppelganger.

Dodatkowo:

Thomas dysponujesz niewielkim fragmentem oryginalnego, glinianego naczynia w którym był uwięziony wcześniej demon.

Ambroise dysponujesz niewielkim szklanym pojemnikiem w którym znajduje się pobrana próbka czarciego grzybka. Próbka jest wciąż lepka, wciąż lekko lśniąca błękitem. Jeśli będziesz chciał podejmować z nią jakiekolwiek działania, proszę o danie mi znać i podlinkowanie sesji w moim temacie konsultacyjnym.

Oprócz tego wszyscy jesteście zobligowani do wybrania jednej z trzech poniższych zawad (wartość 0), które zostaną dopisane przeze mnie do Waszych kart postaci:
  • Słabe płuca (toksyczne wyziewy) 0 - to trwało tylko chwilę, ale po zabiciu przeciwnika całą przestrzeń wypełnił siarkowo-kwasowy dym, który wgryzł się w Twoją śluzówkę i płuca. Jesteś słabszy, kaszel często wraca przeszkadzając Ci w działaniu.
  • Foliowa czapeczka (doppelganger) 0 - pozostała w Tobie obawa, że osoba z którą rozmawiasz nie jest tak na prawdę człowiekiem, za którego się podaje. Wątpisz w tożsamość swoich bliskich, mnożysz sposoby, które umożliwią Ci rozpoznanie pośród nich doppelgangera.
  • Drobny lęk (jaskinie) 0 - ciasne, zadymione korytarze śnią Ci się po nocach. Może i wejdziesz do podziemi, ale nie opuści Cię uczucie dyskomfortu i lęku, które może wpłynąć na problemy z czarowaniem w tym miejscu.
  • Drobny lęk (inne) 0 - pod ziemią wydarzyło się wiele, może co innego wwierciło Ci się w głowę i teraz mrozi Twoją krew w żyłach? Lśniące grzyby, ciemność, kwaśny posmak ustach, możliwość bycia opętanym? Opcji jest wiele, wybierz jedną, według tego co przydarzyło się konkretnie Twojej postaci.

Swój wybór, wraz z własnym opisem odwołującym się do trudnych doświadczeń konfrontacji z demonem, proszę o wrzucenie do mojego tematu z konsultacjami do dnia 24.11, godz. 23:59. W przeciwnym razie zawada zostanie odgórnie narzucona. Przy podjęciu decyzji pamiętajcie, aby zawada nie wykluczała zawartych w karcie postaci przewag.
W kwartale jesiennym można podejmować próby zdjęcia zawady. Jeśli ktoś zdecyduje się jej przeciwdziałać, proszę o danie mi znać i podlinkowanie sesji w moim temacie konsultacyjnym.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (6908), The Edge (5639), Thomas Figg (5429), Ambroise Greengrass (11825), Dearg Dur (6545)


Strony (8): « Wstecz 1 … 4 5 6 7 8


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa