Nienaturalna wręcz bierność w postawie Zeneidy wydała się Erikowi nieco dziwna, jednak z początku jej nie kwestionował. Zrzucił ją na karb ogólnego chaosu panującego na terenach obchodów Ostary. W tym tłumie każdy byłby w stanie stracić rozeznanie w tym, co się dzieje wokół niego i zatracić we własnych myślach. Mijając po drodze dziesiątki różnych twarzy, raczej mało kto oczekiwał, że w pewnym momencie ujrzy wśród nich kogoś znajomego, kto nie tylko nie odwróci wzroku, ale też zatrzyma się i jeszcze rozpocznie rozmowę.
Może to po prostu taki dzień?, pomyślał, gdy kobieta podeszła do koła fortuny i z łatwością zgarnęła najwyższą możliwą nagrodę. Zamrugał zdziwiony, jednak w żaden sposób tego zakwestionował. Cóż, skoro Norze nie przyniósł wielkiego szczęścia podczas poszukiwań czekoladowych jaj, to perspektywa ułatwienia wygranej pannie Moody, była dla niego dosyć zadowalająca. Nawet jeśli w głębi duszy był świadom tego, że nie miał wielkiego wpływu na finałowy wynik.
— Gratuluję — powiedział, klaszcząc parę razy bezdźwięcznie. — Będziesz musiała mnie nauczyć jak to robić. Mi nie poszło tak dobrze, chociaż może pamięta mnie z ubiegłych lat... Sam nie jestem pewny, czy wtedy coś wygrałem, więc ten goblin mógł chcieć mi trochę zagrać na nosie, jeśli pozbawiłem go kiedyś jakiegoś fantu i...
Urwał, gdy Ida w końcu się odezwała. Wbił w nią pozbawiony zrozumienia wzrok, po czym strzelił oczami na boki, zerkając przez ramię, jednak nie zauważył niczego podejrzanego. A przynajmniej niczego szokująco. Owszem liczba obecnych w okolicy ludzi porażała, podobnie jak ceny, na co poniektórych stoiskach, ale nikt nie ciskał w siebie chyba teraz zaklęciami, a smoki nie latały nad ich głowami, więc było chyba... Bezpiecznie? Zmarszczył brwi.
— Nie jestem pewny? Wydaje mi się, że nie — przyznał ostrożnie. — Co takiego zauważyłaś? Ktoś Ci mignął w tłumie?
Rozejrzał się na boki, nie bardzo wiedząc, jak się zachować w tej sytuacji. Wbrew pozorom jego aparycja nie była jego jedynym atutem i w ciągu wielu lat pracy w Ministerstwie Magii pracował nad swoją spostrzegawczością, jednak w tej chwili... To był po prostu festiwal z okazji Ostary. Przynajmniej z jego perspektywy.
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞