07.01.2024, 18:36 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.01.2024, 18:36 przez Leo O'Dwyer.)
Co to się stanęło? Jakiś kolejny kataklizm, ale na szczęście LeoLeoLeo albo Leoleoleo - jak kto wolał - był na posterunku, więc chwaliłem Pana czy też Panią w zależności od bóstwa, które aktualnie mnie słuchało, chwaliłem, że właśnie nie miałem stażu w Mungu, ani nocki w Norze Nory, ani też żadnej misji specjalnej od moich nowych przyjaciół z Podziemnych Ścieżek, ani też że mi współlokator nie kazał sprzątać, bo dzięki temu mogłem być tu i obsługiwać niezadowoloną klientelę Dziurawego Kotła.
Podkręciłem jakieś skrzeczące radio, żeby bardziej mordę darło, ale po kilku próbach ustawienia go, żeby jednak jakoś nam rytmicznie tu grało, ucho pieściło, to się poddałem, bo ja jednak jakiś techniczny nie byłem, a też nader dużo to cierpliwości nie miałem do radia, więc no... A też sam zjadłem dziś takiego bombonierki... Wyglądały normalnie, żadnych dziwnych, ostrzegawczych napisów nie było, że skutki uboczne albo coś... Albo po prostu ich nie widziałem, tak jak było z tymi środkami na rozwolnienie. Trudno. Skończyło się tak, że od rana nie mówiłem normalnie, tylko rymowałem. Obstawiałem, że potrwa to jakiś czas, zanim się mój język uspokoi i unormuje... A może to była kwestia mojej głowy? Cóż, niezależnie od tego, na co mi te bombonierki padły, to dziś bardziej melodyjny byłem niż te radio, więc Dziurawy Kocioł, a właściwie jego klienci byli skazani na moje pieśni rymowane.
Uśmiechnąłem się cwanie do pewnej szumowiny, co się pojawiła. Mordka ciekawa, znajoma taka. Zapewne tych kilka lat temu, co ja jeszcze smarkatym dzieciuchem byłem, bo teraz miałem dwadzieścia i dwa latki, cóż, wtedy ten jegomość pewnie mógł przewidywać, że mnie Podziemne Ścieżki zrobią kaput, ale jednak nie zrobiły. Miałem się dobrze, aż za dobrze. Szlag ani inne diablęcie mnie nie trafiło, więc się uśmiechnąłem do Crowa, lądując swoim głupi zacieszonym, jakże przystojnym, męskim i młodym pyskiem tuż przed nim, opierając się o zasyfiony blat.
- Witam Pana Crowa. Sytuacja alarmowa. Proszę mówić, co nalewać. Zaraz będę tu odlewać. Tequila? Słodka Vanilla? Whisky? Jaki trunek jest ci bliski? - zapytałem na powitanie i zaraz się roześmiałem, bo te rymy to jednak pojebanie boskie były. Może częściej powinienem konsumować te czekoladki. Zdecydowanie robiły mi dzień.
@The Edge
Podkręciłem jakieś skrzeczące radio, żeby bardziej mordę darło, ale po kilku próbach ustawienia go, żeby jednak jakoś nam rytmicznie tu grało, ucho pieściło, to się poddałem, bo ja jednak jakiś techniczny nie byłem, a też nader dużo to cierpliwości nie miałem do radia, więc no... A też sam zjadłem dziś takiego bombonierki... Wyglądały normalnie, żadnych dziwnych, ostrzegawczych napisów nie było, że skutki uboczne albo coś... Albo po prostu ich nie widziałem, tak jak było z tymi środkami na rozwolnienie. Trudno. Skończyło się tak, że od rana nie mówiłem normalnie, tylko rymowałem. Obstawiałem, że potrwa to jakiś czas, zanim się mój język uspokoi i unormuje... A może to była kwestia mojej głowy? Cóż, niezależnie od tego, na co mi te bombonierki padły, to dziś bardziej melodyjny byłem niż te radio, więc Dziurawy Kocioł, a właściwie jego klienci byli skazani na moje pieśni rymowane.
Uśmiechnąłem się cwanie do pewnej szumowiny, co się pojawiła. Mordka ciekawa, znajoma taka. Zapewne tych kilka lat temu, co ja jeszcze smarkatym dzieciuchem byłem, bo teraz miałem dwadzieścia i dwa latki, cóż, wtedy ten jegomość pewnie mógł przewidywać, że mnie Podziemne Ścieżki zrobią kaput, ale jednak nie zrobiły. Miałem się dobrze, aż za dobrze. Szlag ani inne diablęcie mnie nie trafiło, więc się uśmiechnąłem do Crowa, lądując swoim głupi zacieszonym, jakże przystojnym, męskim i młodym pyskiem tuż przed nim, opierając się o zasyfiony blat.
- Witam Pana Crowa. Sytuacja alarmowa. Proszę mówić, co nalewać. Zaraz będę tu odlewać. Tequila? Słodka Vanilla? Whisky? Jaki trunek jest ci bliski? - zapytałem na powitanie i zaraz się roześmiałem, bo te rymy to jednak pojebanie boskie były. Może częściej powinienem konsumować te czekoladki. Zdecydowanie robiły mi dzień.
@The Edge