• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[14.08.72, Morze Śródziemne] Patrz, znalazłam trupa

[14.08.72, Morze Śródziemne] Patrz, znalazłam trupa
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#21
19.06.2024, 07:39  ✶  
Dwie minuty później Sophie Beauharnais, wciąż mordująca je wzrokiem, została pod opieką coraz bardziej wściekłego kapitana, a one znały także numer kajuty Duboisa i mogły powrócić do Fleur.
Małżonka denata wciąż siedziała w tym samym miejscu, w którym ją zostawiły. Była podobna wręcz do woskowej figury, nieruchoma - mogłoby się zdawać, że nie ruszyła się, odkąd wyszły z pomieszczenia - o twarzy, z której znikły wszelkie emocje. Tylko dłonie, mocno zacisnięte na kolanach, wskazywały na to, że może nie jest całkowicie spokojna.
- Pani Beauharnais - zaczęła Brenna, zamykając za nimi drzwi. - Obawiam się, że nie była pani z nami do końca szczera.
Ani jeden mięsień nie drgnął na twarzy kobiety.
- Powiedziałam wszystko, co mogłam.
- Do morderstwa właśnie przyznały się po kolei pani służąca, córka oraz siostra - wypaliła Brenna. Tylko trochę naginając prawdę, ponieważ ciotka wprawdzie się nie przyznała, ale Brenna miała wrażenie, że głównie dlatego, że skupiła się na udowadnianiu, że to na pewno nie córka. A może zresztą nawet próbowała się przyznać, tyle że Brenna w tym łamanym angielskim naprawdę rozumiała piąte przez dziesiąte... - Nie uważamy, że zrobiła to którąkolwiek z pań, a na pewno nie pani. Na razie to nie są oficjalne przesłuchania, ale kiedy trafimy na ląd, cała pań czwórka może zostać aresztowana.
Fleur tylko nieco mocniej zacisnęła palce. Panowała nad emocjami doskonale i na pewno była dużo lepszą aktorką niż swoją córka. Milczała długo, kalkulując prawdopodobnie, co powinna odpowiedzieć i ile zdradzić: czy przyznać się do kłamstwa, czy iść w zaparte.
- Nie zamierzacie oskarżać jego siostry?
- Rozumiem, że to ją próbowała pani chronić - stwierdziła Brenna w zamyśleniu. A więc siostra chciała chronić bratanicę, bratanica służąca, służąca panią, a pani siostrę.
Beauharnais musiał być bardzo paskudnym człowiekiem.
- Zaprzeczam, jakobym chroniła kogokolwiek - odparła, ale wyglądało na to, że niekoniecznie zamierzała iść w zaparte, skoro śledztwo nie szło w stronę siostry jej męża i córki...


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#22
19.06.2024, 20:44  ✶  

Ludzie różnie reagowali na stres i na śmierć najbliższych członków rodziny. Jedni płakali, drudzy śmiali się, choć wcale nie byli radośni, w jednych budziła się agresja, rozpacz, a jeszcze inni nie pozwalali sobie na żałobę i byli spokojni jak ta woda, po której płynęli. Maska. Byli ludzie, którzy z wprawą pokerowego gracza przywdziewali te maski, tak jak robiła to Fleur; wyprostowana, dystyngowana, z klasą… tylko te zaciśnięte dłonie sugerowały, że przeżywa w swym wnętrzu jakieś wzburzenie i stres.

Prawdę mówiąc, to Victoria z pewną ulgą weszła do kajuty zajmowanej przez kobietę. Kapitan był poirytowany, ale to tak jak ona, bo chyba sam widział, co tu się działo: trzy (a może faktycznie cztery) przyznania się do tego samego, i jeszcze Sophie robiąca fochy rozpieszczonego i rozwydrzonego dziecka – mord w jej oczach został przez Victorię z pełną rozwagą zignorowany. Zobaczenie więc Fleur, doskonałej aktorki, było więc tym powiewem… spokoju, chociaż nie byli ani trochę bliżej rozwiązania tej sprawy. Nie wiedziała, czy są chociaż w połowie, ale miała nadzieję, że cokolwiek uda im się ustalić, nim dobiją do brzegu, gdzie i tak na pewno na trochę zostaną zatrzymani, nim zostaną wezwane tamtejsze służby i nim uda się wszystko im przekazać. Całe szczęście, że w Afryce większość czarodziejów posługiwała się angielskim, skoro w Uagadou wykładano właśnie w tym języku… w pewnym sensie na pewno była to kwestia wygody, skoro cała Afryka upstrzona była najróżniejszymi językami i być może wybrano angielski, bo był najbardziej neutralny wpływowo? A może najprostszy do nauczenia się? Nie wiedziała.

Brenna zaczęła rozmowę i Victoria nie wtrącała się w nią, uparcie jednak notując w swoim notatniku; irytowała się tylko, że jej pismo w tych warunkach nie było (według niej) najpiękniejsze i najrówniejsze, ale zależało jej na czasie, chociaż j tak starała się najlepiej jak mogła.

– Czyli podtrzymuje pani przyznanie się do winy? – Victoria upewniła się i zastukała palcem w pergamin, po czym uniosła spojrzenie na kobietę. Powiedziała im wcześniej, że była bezpośrednio przy mężu w chwili jego śmierci, że zabiła go z bliska (co nie mogło mieć miejsca), ale przerwano im tę rozmowę, należało więc do tego właśnie wrócić. Do koronnego pytania zadanego i służącej i córce, choć po prawdzie nie zawsze było to pytanie. – W jaki sposób zmarł pani mąż? – i jeśli znowu usłyszą, że to był nóż… – Czy ma pani narzędzie zbrodni? – cóż… być może sugerowała jej właśnie, że zrobiono to narzędziem, ale nikt tutaj nie grał czysto, więc one we dwie też nie musiały. Zaś po odpowiedzi na te pytania Victoria zamierzała zapytać o co innego. – Co panią łączy z panem… – tu zerknęła na swoje notatki – Henrim Duboise? Dlaczego ten mężczyzna płynął z państwem aż do Afryki?

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#23
20.06.2024, 15:33  ✶  
– Podtrzymuję – przyznała Fleur płaskim głosem. Musiała zdawać sobie sprawę z tego, że wątpią w jej bajeczkę, ta rozmowa jasna na to wskazywała, ale być może nie dowierzała im, że nie podejrzewają pozostałych kobiet – a może postanowiła brnąć w to dalej z jakichś innych powodów. – Jak wspominałam, byłam wściekła. Afekt, to odpowiednie słowo? – zapytała, wahając się przez moment, gdy próbowała przypomnieć sobie określenie w angielskim. – Złapałam to, co było pod ręką i uderzyłam, ale nie pamiętam tego. Wybiegłam po prostu z kajuty i wyszłam na pokład, a potem próbowałam się uspokoić – dokończyła, mniej więcej tę samą historyjkę.
Uniosła lekko brwi, kiedy Victoria spytała o Duboisa.
– Właściwie to nic – powiedziała powoli, jakby zastanawiała się nad każdym słowem. – Henry Dubois jest pracownikiem… przyszłego męża mojej córki. Ustalał różne sprawy z moim mężem i…
Zamarła, i na moment jej maska jakby pękła, przez chwilę na twarzy zagościły emocje – trwało to jednak zbyt krótko, aby dało się powiedzieć, jakie dokładnie…
– Sądzicie… rozumiem, że go podejrzewacie – podjęła, a Brenna wyłapała, że chciała zapytać o to inaczej: czy sądzą, że to mógł być on?
W takim wypadku przyznałaby, że to nie ona. A przecież ewidentnie to nie była ona: Brenna prędzej uwierzyłaby w winę Henriette albo siostry, wobec nich jednak też miała wątpliwości, choćby dlatego, że musiałyby być genialnymi aktorkami.
– Nie powiedziałabym, że mógł mieć jakieś powody, żeby zabić mojego męża. Nie łączyły ich bezpośrednie stosunki finansowe, płynął do Kairu, ale zasadniczo miał po prostu wrócić do swojego pracodawcy, nie mieli zatargów, i sądziłam… sądziłam, że wszystko ustalili na lądzie. Ale być może… być może o czymś nie wiedziałam.
– Pani Beauharnais, pozwolę sobie powtórzyć. To nie są oficjalne przesłuchania, nasze zapiski nie muszą do nikogo trafić, a my mogłyśmy pewne rzeczy źle zrozumieć ze względu na barierę językową – powiedziała Brenna bardzo spokojnym tonem. – Czy potwierdza pani, że zamordowała swojego męża?
– Jak wspomniałam… pokłóciliśmy się i niewiele z tego pamiętam – stwierdziła Fleur, zwracając na nią jasne oczy, w których teraz jakby jednak znów zapłonęło życie. – Być może był żywy, kiedy stąd wyszłam. Może Henri Dubois nawet potem go odwiedził. Muszę przyznać, że nie widziałam go od paru godzin, a chyba chciał porozmawiać z moją córką.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#24
22.06.2024, 23:02  ✶  

Jak Victoria tak słuchała Fleur to… odnosiła wrażenie, że akurat ta kobieta wcale nie chce ich okłamać. Przyszło jej do głowy, że ona faktycznie sądziła, że zabiła swojego męża. Może rzeczywiście doszło pomiędzy nimi do kłótni i rękoczynów, może rzeczywiście złapała za coś, co miała pod ręką i zdzieliła męża. Że padł od tego i tak został znaleziony, dlatego przyszła się przyznać – całkowicie szczerze i w dobrych intencjach. Prawdę mówiąc, to Lestrange poczuła do kobiety pewien szacunek, bazując na tym co właśnie przyszło jej do głowy. Opowieść pani Beauharnais również była spójna i miała sens, w przeciwieństwie do gadania służki i córki.

Victoria po prostu wpatrywała się w kobietę, gdy padło z jej ust stwierdzenie, że rozumie, że to jego podejrzewają. Ani ona ani Brenna nie musiały nic mówić, do kobiety chyba też powoli zaczynało to docierać – że zadawały tyle pytań i że nie kłamały, kiedy Brenna poinformowała ją, że nie sądzą, by któraś z nich zabiła jej męża, z nią na czele. Musiał być okropnym mężczyzną, tak, skoro tyle osób chciało wziąć na siebie winę, ale… Ale siedzieć za cos, czego się nie zrobiło – raczej nie było warto?

Zanotowała sobie informacje o tym całym Henrim, a później przelotnie spojrzała na Brennę.

– Mówiłyśmy całkowicie szczerze, pani Beauharnais. Naprawdę nie uważamy, że zrobiła to pani, albo pani córka, służąca, ani siostra – z tą siostrą to nie była taka pewna… Ale póki co wszystko się spinało. Zazwyczaj zabójca znajdował się w pierwszym tomie akt… I Henri Duboise również się w nim znajdzie. – Nie neguję tego, że faktycznie pokłóciła się pani z mężem. Że puściły pani nerwy i że go pani uderzyła. Ale… – Victoria skrzywiła się lekko i westchnęła, po czym na dłużej przeniosła spojrzenie na swoją towarzyszkę. – Póki co nie mam więcej pytań – chyba nie musiała dodawać, że muszą znaleźć i przepytać Duboise?

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#25
23.06.2024, 22:05  ✶  
- Mój mąż bywał nerwowym człowiekiem, i nie uważał Duboisa... za równego sobie - dodała jeszcze Fleur cicho, nim odwróciła wzrok. Brenna nie była pewna, jak naprawdę wyglądała ta historia, ale o jednym się już przekonała: kobieta na pewno nie próbowała ochraniać Henriego, bo teraz, gdy uznała, że być może ten jest podejrzany, dość subtelnie starała się popchnąć te podejrzenia dalej.
Brenna spojrzała na Victorię i kiwnęła tylko głową. Też nie miała więcej pytań i teraz ich celem była kajuta Duboisa.
*

Kapitan, choć jego irytacja całą sytuacją wyraźnie narastała, bez większego problemu wskazał im kajutę należącą do Henriego Duboisa. Brenna, po prawdzie, nie miała pojęcia, jaką przyjąć taktykę - trochę uzależniała to od tego, jakim człowiekiem okaże się mężczyzna. Przynajmniej tyle, że nie musiały (i w sumie to niezbyt mogły) go aresztować: wystarczyło mieć dostatecznie wiele informacji, aby skłonić służby na miejscu do szybkiego działania. Otwierała już usta, by zapytać o to Victorii, gdy szły korytarzem ku pomieszczeniu... ale nie zdążyła. Drzwi kajuty ze wskazanym im numerem otworzyły się i z wnętrza wytoczył się mężczyzna.
Był średniego wzrostu, ciemnowłosy, chyba trochę podpity. Nie pijany zupełnie, ale na pewno miał za sobą kilka głębszych. Jego ręce były mokre, miał plamy wody na spodniach, ale koszula była zupełnie sucha i wyglądała na świeżo założoną.
Ciekawe, czy zmienił ją, bo były na niej plamy krwi? - zastanowiła się Brenna.
- Pan Dubois? - spytała, a Henri zwrócił na nie odrobinę rozbiegane spojrzenie.
- Taaak? - odparł, po angielsku wprawdzie ale dziwnie przeciągając sylabę, może z powodu alkoholu, a może bo nie nawykł do używania angielskiego.
- Chciałybyśmy z panem porozmawiać o panie Beauharnaisie.
- Nic mu nie zrobiłem - powiedział natychmiast, nieco bełkotliwie.
- Skąd wniosek, że coś mu się stało, panie Dubois? - zapytała Brenna, niemalże łagodnie: a w jego oczach błysnęła jakby panika, zaraz jednak szybko znikła.
- Jak pytacie, to chyba coś się stało, taaaak?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#26
26.06.2024, 08:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.06.2024, 08:31 przez Victoria Lestrange.)  

Doskonale rozumiała irytację kapitana, bo sama była już zirytowana. Na pewno słyszał, że trzy osoby zdążyły się przyznać do czegoś, czego nie mogły popełnić – sam zresztą widział stan, w jakim był martwy, a pewnie jego zastępca już mu zdążył powiedzieć, że dwie kobiety przyznały się do zabójstwa za pomocą (nieistniejącego) noża. A może nie połączył kropek i jedynie trzy osoby przyznające się do tego samego go irytowały? W każdym razie wszyscy musieli tutaj zagryźć zęby, a dwie kobietki, które można było przecież zignorować i machnąć ręką, bo to była przecież płeć słabsza, ruszyły w kierunku kajuty Duboisa. Victoria sama zastanawiała się co z nim zrobić, jak zacząć rozmowę, ale miała w głowie, że chyba najlepiej od tego, że mają na statku trupa, ale… nie zdążyły. Tego dnia niewiele szło według planu, a był to przecież dopiero początek.

Lestrange zlustrowała typa, jego ubranie, mokre ręce i spodnie, koszula – czyściutka i suchutka. Aż nieco głośniej wypuściła powietrze przez nos.

– Tak właściwie to jesteśmy go po prostu ciekawe, podobno widziano was razem, a na pewno że wychodził pan z jego kajuty, więc… – Victoria mówiła już w tej chwili cokolwiek, nawet nie dbając specjalnie czy koleś w to uwierzy, czy nie, ale… Henri zrobił na to niewinne zdanie duże oczy, spojrzał wpierw na jedną, na drugą, a potem raptownie rzucił się do biegu, w stronę przeciwną, z której tu przyszyszly.

Chyba nie potrzebowały więcej potwierdzenia.

Złapanie go nie było wcale trudne, tym bardziej jeśli Brenna zabrała się do roboty, i za chwilę potulnie prowadziły go do jego kajuty porozmawiać. Dubois próbował się kilka razy wyrwać, choć nieskutecznie, a już w jego kajucie… cóż. Coś tam bełkotał po francusku pod nosem, ale Victorii nie potrzeba było więcej: na niewielkim stole znajdowała się miska z wodą, z której wystawał rąbek materiału, koszuli dokładniej. Woda zaś była… cóż. Brudna. Brudna od krwi. Wystarczyło tylko na Henriego spojrzeć – one wiedziały i on też wiedział, że one wiedzą. Powód, dla którego miał mokre ręce i mokre plamy na spodniach, a koszulę na sobie czystą i suchą znajdował się właśnie w tej nieszczęsnej misce. I kapitan niedługo też miał się dowiedzieć, a Victoria zrobiła wszystko, żeby nikt już nic nie ruszał w tej kajucie, a Henri już do niej nie wracał.

Cóż… Egipskie służby pewnie się ucieszą na wieść o tym, że lwia część sprawy już została za nich zrobiona.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (5363), Victoria Lestrange (5302)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa