Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
Zaniepokoił ją list Peregrinusa. Nie wiedziała, co mogło się stać, że chciał z nią najpierw porozmawiać osobiście, oczywiście łączyło się to z nieprzespanymi nocami, bo jego list i zapewnienia o tym, że spotkanie z jej bliźniakiem nie zakończyło się najgorzej wcale jej nie uspokoił. Nie wiedziała, co dokładnie się wydarzyło, a po tym, co Thoran robił ostatnio mogła spodziewać się dosłownie wszystkiego. To było w tym wszystkim najgorsze.
Wreszcie doczekała się tego dnia, kiedy mieli się spotkać. Dzień okropnie jej się dłużył, jak to bywa w sytuacjach, gdy się na coś bardzo czeka. Nie umiała zająć swoich myśli niczym innym jak Thoranem, jej bliźniakiem, który ostatnio wydawał się nie mieć najlepszego czasu. Nie mogła przestać zastanawiać się nad tym, co głupiego zrobił tym razem. By dotrwać jakoś do wieczora wybrała się nawet dzisiaj na polowanie, szło jej średnio, bo nie mogła się na niczym skupić, Kim musiała jej wybaczyć niedyspozycję.
W końcu przyszła chwila, w której mogła opuścić swoje mieszkanie. Przed wyjściem przejrzała się jeszcze w lustrze, nie wyglądała najlepiej, fioletowe sińce pod oczami nie chciały zniknąć (nie ma się co dziwić, bardzo mało ostatnio sypiała). Poza tym wyglądała całkiem schludnie, nawet w tych skórzanych spodniach, które ubrała, nie miała dzisiaj siły się stroić, żeby nie prezentować się całkowicie jak bezdomny dołączyła do nich białą, lnianą koszulę z krótkim rękawem. Na dworze było ciepło. Wystarczyło, że te skórzane spodnie skutecznie grzały ją w tyłek. Włosy zaplotła sobie w długi warkocz, jak miała w zwyczaju. Była gotowa do drogi.
Teleportowała się na Nokturn, nieopodal Wiwerny, kilka minut przed umówioną godziną. Ostatnio bywała w tym miejscu bardzo często, powinna dostać jakąś kartę stałego klienta, czy coś. Weszła do knajpy i zwyczajowo dla siebie najpierw skierowała się w stronę lady, zamówiła piwo, po czym ruszyła z wielkim kuflem w stronę jednego z nielicznych wolnych stolików. Było tu dzisiaj całkiem tłoczno, jak to bywa w takich miejscach w sobotę. Usiadła na krześle i czekała, aż pojawi się jej znajomy. Nieco denerwowała się tym spotkaniem, bo nie miała pojęcia, co ma jej do przekazania. Nie znosiła niepewności.