Quintessa Fia Longbottom
Urodzenie: | 22 października 1922 | waga | 1 |
Stan cywilny: rozwódka
Nazwisko panieńskie: Skamander
Krew: półkrwi
Zamieszkanie: Dolina Godryka, Anglia
Pochodzenie: Pierworodna Viktora i Victorii Skamandrów. Śmieszna sprawa z tymi imionami, prawda? Cóż, rodzice Tessy również uważali to za naprawdę zabawne zrządzenie losu. Ma trójkę, a bardziej miała, młodszego rodzeństwa — dwóch braci, Morvena i Wyndhama, z którymi nie utrzymuje żadnego kontaktu, a także siostrę, Aurorę, niestety nieżyjącą. Z rodziców ostał się jej jedynie ojciec i gdyby nie liczna rodzina byłego męża, Tessa najprawdopodobniej nie miałaby nikogo bliskiego. Matka postanowiła odejść przedwcześnie.
Stan cywilny: rozwódka
Nazwisko panieńskie: Skamander
Krew: półkrwi
Zamieszkanie: Dolina Godryka, Anglia
Pochodzenie: Pierworodna Viktora i Victorii Skamandrów. Śmieszna sprawa z tymi imionami, prawda? Cóż, rodzice Tessy również uważali to za naprawdę zabawne zrządzenie losu. Ma trójkę, a bardziej miała, młodszego rodzeństwa — dwóch braci, Morvena i Wyndhama, z którymi nie utrzymuje żadnego kontaktu, a także siostrę, Aurorę, niestety nieżyjącą. Z rodziców ostał się jej jedynie ojciec i gdyby nie liczna rodzina byłego męża, Tessa najprawdopodobniej nie miałaby nikogo bliskiego. Matka postanowiła odejść przedwcześnie.
Kształtowanie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉◉◉◉○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉○○
Rozproszenie: ◉◉◉◉○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉○○
Poziom spaczenia: II — Nie jest złą osobą, ale wie, że zrobi wszystko, aby zarówno jej rodzina, jak i każdy człowiek, nieważne czarodziej czy mugol, mogli czuć się bezpiecznie. Nie ma zatem mowy o strachu przed powzięciem odpowiednich, czasami może nawet drastycznych, kroków. Szczególnie jeśli przyświeca wszystkiemu wyższa idea.
Różdżka: futro magicznej wiewiórki, 11 cali, jabłoń, sztywna
Zwierzę totemiczne: lwica
Aura: zielona
O zdolnościach: Wypadałoby chyba zacząć od najmłodszych lat, prawda? Od tego, co działo się w szkole — jak Tessa radziła sobie na zajęciach z Transmutacji czy na tym, jak obszerne ściągi udawało się jej ukrywać pod spódnicą mundurka na kolokwiach z Historii Magii. Nie rozwódźmy się nad tym jakoś szczególnie, nie jest to w końcu najważniejszy okres jej życia, dlatego skróćmy to do: już podczas jej edukacji w Hogwarcie interesowała się runami i numerologią. Może nie tyle, co duchową i metafizyczną otoczką, a bardziej łamaniem szyfrów — rozpracowywaniem układów, które trzymały w ryzach klątwy i uroki, pieczętujące artefakty i łuki teleportacyjne. Zaraz po zakończeniu edukacji załapała się do pracy w banku Gringotta jako łamaczka zaklęć, gdzie spędziła pierwsze sześć lat. Zaraz po ślubie przeniosła się, jednak, na inne stanowisko, ale zainteresowanie pozostało, nie zniknęło po zmianie biurka.
Nie możemy, jednak, rozwodzić się aż tak bardzo nad zaletami Tessy, bo ma też trochę wad. A przynajmniej dziedzin, w których nie ma zbyt dużego doświadczenia lub, zwyczajnie, po prostu jej nie interesują.
Stara się omijać temat nekromancji, jak tylko to możliwe — jest zdania, że to, co zostało zakopane kilka metrów pod ziemią powinno tam już zostać. Żywi powinni zajmować się swoimi sprawami, a nie grzebać w cmentarnej glebie i niszczyć epitafia, aby czegoś się nauczyć.
Idąc dalej, za dzieciaka nie za bardzo interesowało ją Zielarstwo czy Magia Lecznicza. Wolała deptać chwasty i kwiaty, niż klękać przy nich z podręcznikiem i studiować po kolei właściwości. I kiedy jesteśmy już przy latach szkolnych, to, owszem, podczas reprezentowania Slytherinu w zawodach quidditcha Tessa była dosyć wysportowana, to… Niestety, zaraz po skończeniu Hogwartu zwyczajnie nie miała wolnej chwili i chęci na kontynuowanie treningów. Po stracie ciąży tym bardziej nie chciała ruszać się z miejsca, a po tylu latach uznała, że nie ma już sensu marnować czasu na robieniu kółek po podwórku.
Żywy kompas (0): Przewaga rodzinna. Urodzona z kompasem w głowie, więc razem z nią nigdy nie zgubisz się na wycieczce w lesie.
Popularność (0): Tessa od zawsze była osobą towarzyską — wszędzie tam, gdzie zawitała, wychodziła z co najmniej paroma nowymi znajomościami, które zawsze mogą się przydać w przyszłości. Każdy chociaż o niej słyszał — czy to na poszczególnych piętrach Ministerstwa, w banku Gringotta; a także w Dolinie Godryka, czy na ulicy Pokątnej. Pełen zestaw, można powiedzieć.
Kokieteria (I): Potrafi się ładnie uśmiechnąć, przejechać palcami po czyimś przedramieniu i nie tyle, co wyprosić, a bardziej zażądać od kogoś czegoś na tyle subtelnie, że ów ktoś będzie w stanie uwierzyć, że ostatecznie wszystko poszło po jego myśli.
Numerologia (I): Jeszcze za bycia dumną Ślizgonką potrafiła przesiedzieć połowę nocy nad rozwiązywaniem zadań dodatkowych od profesora z Numerologii, aby potem za parę galeonów robić projekty (z tego samego przedmiotu) za swoich kolegów i koleżanki z klasy. Po dziś dzień jedna ściana jej biura jest ciągle zasłana notatkami; złamanymi czy też wciąż nietkniętymi szyframi, a także… po prostu liczbami, których znaczenia od lat studiuje i bada.
Starożytne Runy (I): Kiedy na trzecim roku pojawiła się w ogóle możliwość, aby zapisać się na taki przedmiot — Tessa była jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na liście obecności. Od zawsze interesowało ją to, jakie ukryte przesłania niosą za sobą runy, dlatego, jak można się spodziewać, upodobanie zostało z nią do dnia dzisiejszego.
Bogacz (II): Wżeniła się w bogatą rodzinę.
Klątwołamanie (III): W Hogwarcie była taka mała tradycja. Opiekun domu miał za zadanie zgarnąć każdego swojego szóstoklasistę z korytarza (lub mniej ważnych zajęć) do siebie na dywanik. Nie chodziło o nic poważnego, a przynajmniej to starano się powiedzieć od początku, bo belfer, po podaniu herbaty i lekko zaschniętych biszkoptów, zadawał po prostu proste pytanie. Pozornie łatwe, a jednak, jak okazywało się później, jak najbardziej fundamentalne. Bo stawiał ucznia przed: Co chcesz robić po skończeniu szkoły?
Jeśli ktoś nie miał za bardzo pomysłu na siebie, to często proponowano pracę w Ministerstwie — Departament Magicznych Gier i Sportów zawsze z chęcią przyjmował kogoś nowego.
Z drugiej strony, kiedy miało się przed sobą kogoś nieco ambitniejszego, to bardzo często pojawiała się opcja podjęcia kursów, a także możliwego wkroczenia w progi czarodziejskiego ciała pedagogicznego.
Tessa, za to, od razu wiedziała, co chciała robić w życiu. Nie zamierzała pozwolić zamknąć się w nudnej, biurowej robocie za biurkiem. Cóż, przynajmniej nie od razu, bo była zdania, że najpierw trzeba było swoje zobaczyć; przeżyć odpowiednią ilość rzeczy, aby po wszystkim można było powiedzieć sobie, że: Tak, owszem, dla mnie to już chyba wystarczy.
Nie przejmował ją brak wsparcia ze strony szczątkowej części rodziny, jaka jej pozostała i zaraz po otrzymaniu certyfikatu ukończenia edukacji, zaciągnęła się na kursy łamaczy klątw w banku Gringotta. Początkowo planowała pracować w Ministerstwie, właśnie przez pryzmat Woody’ego, ale zadecydowała o lekkiej zmianie swoich planów. To w końcu nie tak, że nie mogła się potem przenieść, prawda?
Pierwsze miesiące, a nawet lata były naprawdę trudne. Inni łamacze mieli nieco odrębne spojrzenie na ich zawód, bo przychodzili na miejsce magicznej, runicznej zbrodni z tylko jednym celem — aby po prostu złamać klątwę lub pozbyć się czaru, trzymającego w ryzach zapomniany artefakt. Naprawiali portale i przejścia, zmazując z kamieni, i jednocześnie historii, wszelkie ślady pieczętującej magii. Tessa chciała to wszystko zrozumieć. Dlatego właśnie spędzała nad wszystkim dwa razy więcej czasu i choć była skuteczna, nienaganna i sumienna we wszystkim, co robiła, to nie zamierzała odrzucać tej szansy. Możliwości, żeby przy okazji czegoś się nauczyć.
Po wszystkim, a ów całość skrócimy tylko do kilku słów — po ślubie, po zmianie stanowiska, po nieudanej ciąży i, nareszcie, po rozwodzie Tessa nie wróciła na pracowniczy stołek. Nawet jeśli wcześniejszy etat dawał względną wolność w tym, co robiła, to nadal były to tylko pozory. Dlatego postanowiła się usamodzielnić. Odkupiła antykwariat i od tego momentu spędza większość wolnych chwil na hobbystycznym rozpracowywaniu zaklęć i klątw. Od czasu do czasu przyjmuje zlecenia, ale pamiętajcie — wizyta domowa tylko za odpowiednią dopłatą!
Lojalność organizacji (II): Od razu po dołączeniu do Zakonu Feniksa, stał się on dla niej priorytetem. Chodzi tutaj zarówno o poglądy i cele ugrupowania, ale obecność krewniaków i… byłego męża dolewa przysłowiowej oliwy do czysto (czyżby?) metaforycznego ognia. Za nic nie zdradziłaby Zakonu, nawet jeśli miałoby to kosztować życie — ale niekoniecznie jej własne
Drobny lęk (I): Tessa boi się igieł i błyskawic.
Bezsenność (II): Wieczorami śni o układach numerologicznych i szyfrach, pieczętujących kupione czy znalezione artefakty, przez co nie może spać (i don’t need sleep, i need answers!). Na całość nakłada się jeszcze pełna gama wspomnień, które, choć skrzętnie ukryte pod wieloma innymi rzeczami, czasami wypływają niezaproszone, aby nie pozwolić jej w spokoju przespać nocy. (-10 do rzutów na cały kwartał jesienny)
Lęk przed wodą (II): Kiedy Tessa miała 13 lat i razem z siostrą wybrały się na wakacje do matki — bracia zostali wtedy u ojca. Wszystko było naprawdę cudowne, bo i Victoria poświęcała dziewczynkom naprawdę wiele uwagi, dając tym samym wiarę temu, że jej zależy, i były w świetnej lokalizacji. W domku nad jeziorem. To byłby udany wyjazd, może i nawet czas, który Tessa wspominałaby miło do teraz, ale… Cóż, matka kobiety zawsze miała pewne problemy. Jeśli można tak to ująć. A rozstania ze swoim mężem nie przeżyła na tyle dobrze, na ile można by się spodziewać i kulminacja całego tego stresu, gonienia za sobą podczas separacji i walką o opiekę nad dziećmi, miała miejsce pewnego czwartkowego popołudnia. Bo właśnie wtedy, dzień przed planowanym powrotem do ojca, Victoria utopiła w jeziorze najpierw Aurorę, a potem postanowiła dołączyć do najmłodszej córki. Tessa nie miałaby o niczym pojęcia, gdyby w porę nie obudziła się z krótkiej drzemki i postanowiła odnaleźć matkę i siostrę. Początkowo próbowała wyciągnąć Victorię, ale w procesie sama prawie utonęła. Jakimś cudem udało się jej dostać na brzeg i od tego momentu już nigdy dobrowolnie nie weszła do wody.
Skrzat półkrwi (I): To może brzmieć śmiesznie, ale naprawdę nie jest w stanie fizycznie odmówić przyjaciołom czy bliskim przysługi. Zawsze powtarza sobie, że ostatecznie, może, kiedyś, to wszystko się odpłaci, ale… jak na razie się na to nie zapowiada
Różdżka: futro magicznej wiewiórki, 11 cali, jabłoń, sztywna
Zwierzę totemiczne: lwica
Aura: zielona
O zdolnościach: Wypadałoby chyba zacząć od najmłodszych lat, prawda? Od tego, co działo się w szkole — jak Tessa radziła sobie na zajęciach z Transmutacji czy na tym, jak obszerne ściągi udawało się jej ukrywać pod spódnicą mundurka na kolokwiach z Historii Magii. Nie rozwódźmy się nad tym jakoś szczególnie, nie jest to w końcu najważniejszy okres jej życia, dlatego skróćmy to do: już podczas jej edukacji w Hogwarcie interesowała się runami i numerologią. Może nie tyle, co duchową i metafizyczną otoczką, a bardziej łamaniem szyfrów — rozpracowywaniem układów, które trzymały w ryzach klątwy i uroki, pieczętujące artefakty i łuki teleportacyjne. Zaraz po zakończeniu edukacji załapała się do pracy w banku Gringotta jako łamaczka zaklęć, gdzie spędziła pierwsze sześć lat. Zaraz po ślubie przeniosła się, jednak, na inne stanowisko, ale zainteresowanie pozostało, nie zniknęło po zmianie biurka.
Nie możemy, jednak, rozwodzić się aż tak bardzo nad zaletami Tessy, bo ma też trochę wad. A przynajmniej dziedzin, w których nie ma zbyt dużego doświadczenia lub, zwyczajnie, po prostu jej nie interesują.
Stara się omijać temat nekromancji, jak tylko to możliwe — jest zdania, że to, co zostało zakopane kilka metrów pod ziemią powinno tam już zostać. Żywi powinni zajmować się swoimi sprawami, a nie grzebać w cmentarnej glebie i niszczyć epitafia, aby czegoś się nauczyć.
Idąc dalej, za dzieciaka nie za bardzo interesowało ją Zielarstwo czy Magia Lecznicza. Wolała deptać chwasty i kwiaty, niż klękać przy nich z podręcznikiem i studiować po kolei właściwości. I kiedy jesteśmy już przy latach szkolnych, to, owszem, podczas reprezentowania Slytherinu w zawodach quidditcha Tessa była dosyć wysportowana, to… Niestety, zaraz po skończeniu Hogwartu zwyczajnie nie miała wolnej chwili i chęci na kontynuowanie treningów. Po stracie ciąży tym bardziej nie chciała ruszać się z miejsca, a po tylu latach uznała, że nie ma już sensu marnować czasu na robieniu kółek po podwórku.
Żywy kompas (0): Przewaga rodzinna. Urodzona z kompasem w głowie, więc razem z nią nigdy nie zgubisz się na wycieczce w lesie.
Popularność (0): Tessa od zawsze była osobą towarzyską — wszędzie tam, gdzie zawitała, wychodziła z co najmniej paroma nowymi znajomościami, które zawsze mogą się przydać w przyszłości. Każdy chociaż o niej słyszał — czy to na poszczególnych piętrach Ministerstwa, w banku Gringotta; a także w Dolinie Godryka, czy na ulicy Pokątnej. Pełen zestaw, można powiedzieć.
Kokieteria (I): Potrafi się ładnie uśmiechnąć, przejechać palcami po czyimś przedramieniu i nie tyle, co wyprosić, a bardziej zażądać od kogoś czegoś na tyle subtelnie, że ów ktoś będzie w stanie uwierzyć, że ostatecznie wszystko poszło po jego myśli.
Numerologia (I): Jeszcze za bycia dumną Ślizgonką potrafiła przesiedzieć połowę nocy nad rozwiązywaniem zadań dodatkowych od profesora z Numerologii, aby potem za parę galeonów robić projekty (z tego samego przedmiotu) za swoich kolegów i koleżanki z klasy. Po dziś dzień jedna ściana jej biura jest ciągle zasłana notatkami; złamanymi czy też wciąż nietkniętymi szyframi, a także… po prostu liczbami, których znaczenia od lat studiuje i bada.
Starożytne Runy (I): Kiedy na trzecim roku pojawiła się w ogóle możliwość, aby zapisać się na taki przedmiot — Tessa była jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na liście obecności. Od zawsze interesowało ją to, jakie ukryte przesłania niosą za sobą runy, dlatego, jak można się spodziewać, upodobanie zostało z nią do dnia dzisiejszego.
Bogacz (II): Wżeniła się w bogatą rodzinę.
Klątwołamanie (III): W Hogwarcie była taka mała tradycja. Opiekun domu miał za zadanie zgarnąć każdego swojego szóstoklasistę z korytarza (lub mniej ważnych zajęć) do siebie na dywanik. Nie chodziło o nic poważnego, a przynajmniej to starano się powiedzieć od początku, bo belfer, po podaniu herbaty i lekko zaschniętych biszkoptów, zadawał po prostu proste pytanie. Pozornie łatwe, a jednak, jak okazywało się później, jak najbardziej fundamentalne. Bo stawiał ucznia przed: Co chcesz robić po skończeniu szkoły?
Jeśli ktoś nie miał za bardzo pomysłu na siebie, to często proponowano pracę w Ministerstwie — Departament Magicznych Gier i Sportów zawsze z chęcią przyjmował kogoś nowego.
Z drugiej strony, kiedy miało się przed sobą kogoś nieco ambitniejszego, to bardzo często pojawiała się opcja podjęcia kursów, a także możliwego wkroczenia w progi czarodziejskiego ciała pedagogicznego.
Tessa, za to, od razu wiedziała, co chciała robić w życiu. Nie zamierzała pozwolić zamknąć się w nudnej, biurowej robocie za biurkiem. Cóż, przynajmniej nie od razu, bo była zdania, że najpierw trzeba było swoje zobaczyć; przeżyć odpowiednią ilość rzeczy, aby po wszystkim można było powiedzieć sobie, że: Tak, owszem, dla mnie to już chyba wystarczy.
Nie przejmował ją brak wsparcia ze strony szczątkowej części rodziny, jaka jej pozostała i zaraz po otrzymaniu certyfikatu ukończenia edukacji, zaciągnęła się na kursy łamaczy klątw w banku Gringotta. Początkowo planowała pracować w Ministerstwie, właśnie przez pryzmat Woody’ego, ale zadecydowała o lekkiej zmianie swoich planów. To w końcu nie tak, że nie mogła się potem przenieść, prawda?
Pierwsze miesiące, a nawet lata były naprawdę trudne. Inni łamacze mieli nieco odrębne spojrzenie na ich zawód, bo przychodzili na miejsce magicznej, runicznej zbrodni z tylko jednym celem — aby po prostu złamać klątwę lub pozbyć się czaru, trzymającego w ryzach zapomniany artefakt. Naprawiali portale i przejścia, zmazując z kamieni, i jednocześnie historii, wszelkie ślady pieczętującej magii. Tessa chciała to wszystko zrozumieć. Dlatego właśnie spędzała nad wszystkim dwa razy więcej czasu i choć była skuteczna, nienaganna i sumienna we wszystkim, co robiła, to nie zamierzała odrzucać tej szansy. Możliwości, żeby przy okazji czegoś się nauczyć.
Po wszystkim, a ów całość skrócimy tylko do kilku słów — po ślubie, po zmianie stanowiska, po nieudanej ciąży i, nareszcie, po rozwodzie Tessa nie wróciła na pracowniczy stołek. Nawet jeśli wcześniejszy etat dawał względną wolność w tym, co robiła, to nadal były to tylko pozory. Dlatego postanowiła się usamodzielnić. Odkupiła antykwariat i od tego momentu spędza większość wolnych chwil na hobbystycznym rozpracowywaniu zaklęć i klątw. Od czasu do czasu przyjmuje zlecenia, ale pamiętajcie — wizyta domowa tylko za odpowiednią dopłatą!
Lojalność organizacji (II): Od razu po dołączeniu do Zakonu Feniksa, stał się on dla niej priorytetem. Chodzi tutaj zarówno o poglądy i cele ugrupowania, ale obecność krewniaków i… byłego męża dolewa przysłowiowej oliwy do czysto (czyżby?) metaforycznego ognia. Za nic nie zdradziłaby Zakonu, nawet jeśli miałoby to kosztować życie — ale niekoniecznie jej własne
Drobny lęk (I): Tessa boi się igieł i błyskawic.
Bezsenność (II): Wieczorami śni o układach numerologicznych i szyfrach, pieczętujących kupione czy znalezione artefakty, przez co nie może spać (i don’t need sleep, i need answers!). Na całość nakłada się jeszcze pełna gama wspomnień, które, choć skrzętnie ukryte pod wieloma innymi rzeczami, czasami wypływają niezaproszone, aby nie pozwolić jej w spokoju przespać nocy. (-10 do rzutów na cały kwartał jesienny)
Lęk przed wodą (II): Kiedy Tessa miała 13 lat i razem z siostrą wybrały się na wakacje do matki — bracia zostali wtedy u ojca. Wszystko było naprawdę cudowne, bo i Victoria poświęcała dziewczynkom naprawdę wiele uwagi, dając tym samym wiarę temu, że jej zależy, i były w świetnej lokalizacji. W domku nad jeziorem. To byłby udany wyjazd, może i nawet czas, który Tessa wspominałaby miło do teraz, ale… Cóż, matka kobiety zawsze miała pewne problemy. Jeśli można tak to ująć. A rozstania ze swoim mężem nie przeżyła na tyle dobrze, na ile można by się spodziewać i kulminacja całego tego stresu, gonienia za sobą podczas separacji i walką o opiekę nad dziećmi, miała miejsce pewnego czwartkowego popołudnia. Bo właśnie wtedy, dzień przed planowanym powrotem do ojca, Victoria utopiła w jeziorze najpierw Aurorę, a potem postanowiła dołączyć do najmłodszej córki. Tessa nie miałaby o niczym pojęcia, gdyby w porę nie obudziła się z krótkiej drzemki i postanowiła odnaleźć matkę i siostrę. Początkowo próbowała wyciągnąć Victorię, ale w procesie sama prawie utonęła. Jakimś cudem udało się jej dostać na brzeg i od tego momentu już nigdy dobrowolnie nie weszła do wody.
Skrzat półkrwi (I): To może brzmieć śmiesznie, ale naprawdę nie jest w stanie fizycznie odmówić przyjaciołom czy bliskim przysługi. Zawsze powtarza sobie, że ostatecznie, może, kiedyś, to wszystko się odpłaci, ale… jak na razie się na to nie zapowiada
Edukacja: Jak każdy przykładny członek magicznego społeczeństwa ukończyła Hogwart. Z wieloma Powyżej Oczekiwań, dwoma czy jednym Wybitnym, ale znalazły się też oceny, niestety, Okropne. Lubiła się uczyć, nie chodziło o awersję do podręczników, ale bardziej o to, że zwyczajnie interesowało ją niewiele rzeczy. A jeśli już coś złapało ją za grzywkę i przymusiło — całkowicie wbrew jej woli! — do wypożyczenia z biblioteki kilku dodatkowych książek, to potrafiła przesiedzieć nad tematem kilka tygodni. Dobrze byłoby wspomnieć, że reprezentowała Slytherin i przez kilka lat (to jest od trzeciej do szóstej klasy) była członkiem drużyny quidditcha, gdzie najpierw obejmowała pozycję szukającego, a potem obrońcy.
Doświadczenie: W latach 1942-1946 pracowała jako łamaczka klątw w banku Gringotta. Potem przeniosła się do Ministerstwa Magii, gdzie powitał ją przytulny stołek w Biurze ds. Wykrywania i Konfiskacji Fałszywych Zaklęć i Przedmiotów Ochronnych. Ostatecznie dorobiła się tam posady zastępczyni szefa biura.
Aktualne miejsce pracy: Właścicielka antykwariatu na Alei Horyzontalnej, gdzie nadal wykorzystuje swoje umiejętności jako łamacz uroków.
Cechy szczególne: Wiecznie oceniające spojrzenie piwnych oczu i nieco chrapliwy, ostry głos, jakby zawsze chciała robić komuś wyrzuty. Do tego należy doliczyć dosyć spory wzrost, bo Tessa liczy sobie aż 178 centymetrów wzrostu. Również, pieprzyk pod prawym okiem.
Rozpoznawalność: IV Popularna | Potrzebujesz na szybko zaświadczenia z Departamentu Skarbu? Albo parafki pod pismem od szefa Biura Niewłaściwego Użycia Czarów? Może jednak marzy ci się przeskoczenie okropecznie długiej kolejki u rzeczoznawcy przedmiotów magicznych u Gringotta? Wystarczy jedno słowo, a Tessa wszystko załatwi! Ty to najlepiej niczym się już nie przejmuj.
Jeszcze za czasów pracowania pod gmachem banku czy Ministerstwa, prędko zaskarbiła sobie przychylność i rozpoznawalność na wielu różnych piętrach. To samo tyczy się sąsiadów w Dolinie Godryka czy właścicieli innych sklepów obok jej antykwariatu.
Doświadczenie: W latach 1942-1946 pracowała jako łamaczka klątw w banku Gringotta. Potem przeniosła się do Ministerstwa Magii, gdzie powitał ją przytulny stołek w Biurze ds. Wykrywania i Konfiskacji Fałszywych Zaklęć i Przedmiotów Ochronnych. Ostatecznie dorobiła się tam posady zastępczyni szefa biura.
Aktualne miejsce pracy: Właścicielka antykwariatu na Alei Horyzontalnej, gdzie nadal wykorzystuje swoje umiejętności jako łamacz uroków.
Cechy szczególne: Wiecznie oceniające spojrzenie piwnych oczu i nieco chrapliwy, ostry głos, jakby zawsze chciała robić komuś wyrzuty. Do tego należy doliczyć dosyć spory wzrost, bo Tessa liczy sobie aż 178 centymetrów wzrostu. Również, pieprzyk pod prawym okiem.
Rozpoznawalność: IV Popularna | Potrzebujesz na szybko zaświadczenia z Departamentu Skarbu? Albo parafki pod pismem od szefa Biura Niewłaściwego Użycia Czarów? Może jednak marzy ci się przeskoczenie okropecznie długiej kolejki u rzeczoznawcy przedmiotów magicznych u Gringotta? Wystarczy jedno słowo, a Tessa wszystko załatwi! Ty to najlepiej niczym się już nie przejmuj.
Jeszcze za czasów pracowania pod gmachem banku czy Ministerstwa, prędko zaskarbiła sobie przychylność i rozpoznawalność na wielu różnych piętrach. To samo tyczy się sąsiadów w Dolinie Godryka czy właścicieli innych sklepów obok jej antykwariatu.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Tessa, jak pisałam, babra się w szyfrach, łamaniu klątw i ogólnie zaklęć — ogólnie wszystkiego, co magiczne, co można zdjąć i przy okazji spisać dla potomnych — więc bardzo chętnie przyjmę jakieś dzikie artefakty, nad którymi kobita mogłaby przesiedzieć trochę czasu. I oczywiście od razu na retrospekcjach uderzam, aby dołączyć do Zakonu Feniksa! Antykwariat
Początkowo zakurzony i wyraźnie zaniedbany (a przynajmniej według pani Longbottom) antykwariat został kupiony na wyłączność dokładnie w 1960 roku. Po wielu przeróbkach, a także gruntownym sprzątaniu i inwentaryzacji całej zawartości był w końcu odpowiedni do użytku. To wcale nie tak, że zaplecze, nawet po tylu latach, wciąż ma nieuporządkowane pudła…
Z zewnątrz nie wyróżnia się praktycznie w ogóle; brak tutaj bowiem głośnych szyldów, zapraszających przechodniów do środka czy ciekawej wystawki na witrynie sklepowej. Wystarczy prosty napis na drzwiach, głoszący, że, tak, owszem, jest to sklep z magicznymi artefaktami. Również, właścicielka będzie w stanie wycenić przyniesiony przedmiot, ale nie, prosimy nie przynosić podróbek. Należy pamiętać, że za próbę opchnięcia falsyfikatu dysponentka przybytku przydziela samej sobie prawo do wykonania samosądu, tj. wyrzucenia delikwenta na zbity pysk
Nie ma tutaj potrzeby na podkreślanie umiejętności Tessy. Każdy na ulicy ją zna — zatem powszechną wiedzą jest fakt, że pracowała kiedyś jako łamaczka klątw w banku Gringotta. Ten biznes tak naprawdę kręci się sam, bo choć kobieta nie obnosi się ze swoją wiedzą i doświadczeniem, to pod drzwiami i tak zawsze znajdzie się czarodziej, który będzie w potrzebie. Czyli zawieruszy się pod odpowiedni adres z paczką przewiązaną ostrokrzewem i będzie błagać o zejście z ceny.
Jeśli zaś chodzi o wnętrze, to jest ono zwyczajnie zagracone. Ale nie mowa tutaj o bałaganiarskim chaosie, a bardziej przytulnym i, nawet, eleganckim nieładzie. Może i półki są zawalone błyskotkami i pamiątkami wszelakiego rodzaju, ale mają swoje miejsce, z którego nie można ich ruszać! No, chyba że nazywasz się Tessa Longbottom albo masz specjalne względy, które pozwalają ci na przestawianie tych wszystkich szpargałów bez perspektywy utraty palców.
Z innych rzeczy — w środku zawsze pachnie lekko wanilią i starym pergaminem. Za to pierwsze odpowiedzialna jest Tessa i jej perfumy, a za to drugie… cóż, wszechobecne księgi i schematy. Do tego w jednym z bocznych pomieszczeń na zapleczu, w tym, gdzie znajduje się kominek, kobieta zrobiła mały kącik, w którym można na spokojnie usiąść i porozmawiać przy herbacie. Widzimy tam zatem miękką kanapę, kilkoro foteli, a także stolik do kawy i bardzo stary gramofon.
Z zewnątrz nie wyróżnia się praktycznie w ogóle; brak tutaj bowiem głośnych szyldów, zapraszających przechodniów do środka czy ciekawej wystawki na witrynie sklepowej. Wystarczy prosty napis na drzwiach, głoszący, że, tak, owszem, jest to sklep z magicznymi artefaktami. Również, właścicielka będzie w stanie wycenić przyniesiony przedmiot, ale nie, prosimy nie przynosić podróbek. Należy pamiętać, że za próbę opchnięcia falsyfikatu dysponentka przybytku przydziela samej sobie prawo do wykonania samosądu, tj. wyrzucenia delikwenta na zbity pysk
Nie ma tutaj potrzeby na podkreślanie umiejętności Tessy. Każdy na ulicy ją zna — zatem powszechną wiedzą jest fakt, że pracowała kiedyś jako łamaczka klątw w banku Gringotta. Ten biznes tak naprawdę kręci się sam, bo choć kobieta nie obnosi się ze swoją wiedzą i doświadczeniem, to pod drzwiami i tak zawsze znajdzie się czarodziej, który będzie w potrzebie. Czyli zawieruszy się pod odpowiedni adres z paczką przewiązaną ostrokrzewem i będzie błagać o zejście z ceny.
Jeśli zaś chodzi o wnętrze, to jest ono zwyczajnie zagracone. Ale nie mowa tutaj o bałaganiarskim chaosie, a bardziej przytulnym i, nawet, eleganckim nieładzie. Może i półki są zawalone błyskotkami i pamiątkami wszelakiego rodzaju, ale mają swoje miejsce, z którego nie można ich ruszać! No, chyba że nazywasz się Tessa Longbottom albo masz specjalne względy, które pozwalają ci na przestawianie tych wszystkich szpargałów bez perspektywy utraty palców.
Z innych rzeczy — w środku zawsze pachnie lekko wanilią i starym pergaminem. Za to pierwsze odpowiedzialna jest Tessa i jej perfumy, a za to drugie… cóż, wszechobecne księgi i schematy. Do tego w jednym z bocznych pomieszczeń na zapleczu, w tym, gdzie znajduje się kominek, kobieta zrobiła mały kącik, w którym można na spokojnie usiąść i porozmawiać przy herbacie. Widzimy tam zatem miękką kanapę, kilkoro foteli, a także stolik do kawy i bardzo stary gramofon.
Umiejscowienie: Aleja Horyzontalna od strony Ulicy Pokątnej
Poziom: I
Zabezpieczenia: —
Ulepszenia: —
Cechy: patrole, hałas, mała przestrzeń, niewygodni sąsiedzi
Poziom: I
Zabezpieczenia: —
Ulepszenia: —
Cechy: patrole, hałas, mała przestrzeń, niewygodni sąsiedzi
It's such an ancient pitch
But one I wouldn't switch
'Cause there's no nicer witch than you
But one I wouldn't switch
'Cause there's no nicer witch than you