Baldwin Gotfryd Malfoy
Urodzenie: 26.07.1952 | lew | Piątka - wędrowiec
Stan cywilny: kawaler
Krew: czysta
Zamieszkanie: Aleja Horyzontalna, Londyn
Pochodzenie: Jest Brytyjczykiem z krwi i kości. Urodził się w malowniczej posiadłości w hrabstwie Oxfordshire. Jedyny syn uznanego religioznawcy i historyka Marcusa Malfoy'a i Visenyi Malfoy (z domu Rosier) prowadzącej własną krawiecką pracownię artystyczną.
Stan cywilny: kawaler
Krew: czysta
Zamieszkanie: Aleja Horyzontalna, Londyn
Pochodzenie: Jest Brytyjczykiem z krwi i kości. Urodził się w malowniczej posiadłości w hrabstwie Oxfordshire. Jedyny syn uznanego religioznawcy i historyka Marcusa Malfoy'a i Visenyi Malfoy (z domu Rosier) prowadzącej własną krawiecką pracownię artystyczną.
Kształtowanie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉○○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉◉○
Nekromancja: ◉◉◉○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ◉◉◉○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉○○○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉◉○
Nekromancja: ◉◉◉○○
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ◉◉◉○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Poziom spaczenia: III
Różdżka: Włos z sierści bagnowyja, jesion, 9 i ¾ cala, sztywna – wstyd przyznać, ale jest to jego czwarta różdżka. Wszystkie poprzednie były również jesionowe (z jakiegoś niewyjaśnionego powodu to drewno go kocha i nienawidzi jednocześnie) i każda dokonała samozapłonu, gdy odwalił coś głupiego. Ostatnią stracił, gdy wetknął ją do ucha kumpla i rzucił zaklęcie lumos, żeby sprawdzić czy światło wyjdzie drugą stroną.
Zwierzę totemiczne: ćma
Aura: Szarozielona, choć można dostrzec w niej domieszkę czerwieni.
O zdolnościach:
Nigdy nie był specjalnie wysportowany - dba jedynie, żeby dobrze prezentować się na scenie. Podobnie, na przeciętnym poziomie typowego uczniaka bez predyspozycji i ambicji, są u niego zaklęcia z zakresu rozproszenia, transmutacji i translokacji. Coś tam umie, ale lepiej na nim nie polegać (choć z pewnością uważa się za wybitnego maga w każdej z tych dziedzin).
Lepiej wychodzi mu natomiast kształtowanie magii surowej. Zawsze był lepszy z tworzenia niż usuwania. Łączy ją z reguły z nekromancją i urokami, które są jego obsesją. Wpływanie na umysły czy manipulowanie siłami witalnymi ofiar sprawiają, że serduszko Baldwina bije troszkę mocniej. Zresztą… Ma do tego wyjątkowe predyspozycje. Uroki od zawsze przychodziły mu z ogromną łatwością - uczenie się sztuki modyfikowania pamięci szło w parze z metodyczną nauką hipnozy. Jest wyjątkowo charyzmatycznym chłopcem, artystą w wielkim i okrutnym świecie rządzonym przez pieniądz.
Czarną Magią zaczął interesować się jeszcze w czasach szkolnych, gdy wpadła mu w ręce jedna z zakazanych ksiąg. Wydawała się znakomitą odskocznią od szarej, nudnej rzeczywistości, szybko łapiąc młodego Malfoya za serce i podsycając niezdrową fascynację. Szybko z uczenia się z ksiąg i podsłuchiwania rozmów na Nokturnie, przeszedł do stosowania jej w praktyce.
Rodowa - blondynom się nie podskakuje (0): Nokturn jest miejscem, w którym Malfoy’owi oddycha się lżej. Uliczki, które widziały więcej przelanej krwi niż klinika Munga, ludzie gotowi zabić za parę sykli. Kocha grobową atmosferę i powietrze przesycone czarną magią. Bywa tam na tyle często by jego imię było znane wśród tutejszych rzezimieszków. Ci jednak zwykle zostawiają go w spokoju.
Rozpoznawalność - niewidzialny (0): Łatwo go zgubić w tłumie. Jest jednym z tych ludzi, których na scenie rozpoznasz natychmiast, ale już niekoniecznie w normalnej życiowej sytuacji.
Hipnoza (III): Samouk. Wahadełko jest nieodzownym elementem jego ekwipunku. Początki nauki nie były szczególnie udane - szczytem umiejętności młodego Malfoya było hipnotyzowanie skrzatów domowych i prostytutek z Nokturnu. Czyli wszelkich istotek o małym rozumku. Ostatecznie się wyrobił. Manipulacja ludzkim umysłem pozostaje jednym z jego ulubionych hobby.
Sztuki Plastyczne (I): Malował odkąd pamięta. Z czasem laurki na dzień matki zamieniły się w szkice, a te w pejzaże i ostatecznie portrety. Jego największą muzą od zawsze była siostra i to jej twarz spogląda z dziesiątek porzuconych i zwykle niedokończonych prac Malfoy’a.
Tworzenie dzieł sztuki (II): Jest utalentowanym malarzem. Dorabia malując na zamówienie pośmiertne portrety. Choć jego klientela zdaje się być dość… specyficzna. To z reguły wiedźmy i czarnoksiężnicy, którzy zdają się nie zwracać uwagi, że czerwienie są wyjątkowo głębokie, a włosy nienaturalnie prawdziwe. Jego portrety mają wzbudzać nie tyle zachwyt co fascynację. Może nawet podsyconą domieszką chorej obsesji; sprawiać by chciało się na nie patrzeć godzinami i tonąć w martwym spojrzeniu jego modeli.
Występowanie (I): Trzeba mu przyznać, że jest całkiem niezłym aktorem. Brakuje mu doświadczenia, ale nadrabia to charyzmą i zacięciem. Oddaje się każdej roli w całości; zabiłby dla swojej Lady Makbet; całowałby ziemię po której stąpała Ofelia. Czasem sztuka pochłania go do tego stopnia, że ciężko określić gdzie kończy się postać, a gdzie zaczyna Baldwin.
Znajomość półświatka (III): Jak to jest być Malfoy'em na Nokturnie? Otóż nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze… Z pewnością jest intereresująco, bowiem w miejscach gdzie rządzi pieniądz, dzieciak zdaje się bronić znajomościami (często tymi na najwyższym szczeblu sądząc po tym jak często można go spotkać w towarzystwie Orfeusza), umiłowaniem do przemocy wszelakiej i irracjonalnym urokiem osobistym.
“Smarkacz ma więcej szczęścia niż rozumu” stwierdzą co życzliwsi i z pewnością będą mieli rację. Sam Baldwin jednak na dobre wtopił się w krajobraz Nokturnu i Podziemnych Ścieżek - tamtejszych lokali, pubów, burdeli i co ważniejsze - Necronomiconu.
Kłamstwo (I): weszło mu w nawyk od najmłodszych lat. Gdy jeszcze próbował ukrywać przed ojcem swoją głęboką miłość do siostry; gdy w szkole łgał jak pies przed nauczycielami.
- - -
Miastowy (III): Co to jest – duże, czarno-białe i robi „muu”? Spasiony smok z wadą wymowy?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby wysłać Malfoy’a na wieś to by po prostu tam umarł. Wychował się w dużym mieście, a najbliższy kontakt jaki miał z naturą, to kiedy zaorała go na III roku wierzba bijąca.
Choroba genetyczna (I): Choroba Milforda – zawdzięcza swojej fotograficznej pamięci absolutnie wszystko w życiu. A przy okazji jest jego największym koszmarem. Nigdy nie opanował sposobu porządkowania swoich myśli, więc ważne teksty sztuk mieszają się z wyjątkowo wstydliwymi wspomnieniami i wulgarnymi rymowankami zdobiącymi ściany wychodka w pubie na Nokturnie.
Są dni, w których Baldwin nie potrafi normalnie funkcjonować. Męczą go bolesne bóle głowy, zacina się, gdy usta nie nadążają za myślami. Bardzo często zdarza mu się (nawet w środku rozmowy) kompletnie odciąć. Wpatruje się tępo gdzieś w dal, zapominając o świecie i swoich rozmówcach.
Brak energii (I): W czasie pełni (a nawet na kilka dni przed i po) Baldwin jest po prostu nie do życia. Do tego stopnia, że stara się ten okres po prostu przespać. Zamienia się w kulkę nieszczęścia i siedzi całymi dniami i nocami w łóżku.
Mizantrop (I): Skrzaty domowe. Przyjęło się, że skrzaty są przez czystokrwistych traktowane jak dodatkowe meble. Baldwin z kolei skrzatów po prostu nienawidzi. Uważa je za obrzydliwe kreatury.
Foliowa czapka (I): Czy wiedziałeś, że tak naprawdę sowy pocztowe to animagowie zatrudnieni przez Ministerstwo Magii, którzy mają kontrolę nad całym przesyłem informacji wśród czarodziejów? Myślisz, że to zupełny przypadek, że zaginęła akurat twoja przesyłka z Miodowego Królestwa? Dzień po tym jak pokłóciłeś się z Brygadzistą? Ha! Przypadek? Nie sądzę.
Pozwól sobie opowiedzieć o tym jak wszystkie choroby są uleczalne, ale Mung to jedna wielka big pharma, która próbuje na tobie zarobić.
Uzależnienie (I): Pije by zapomnieć. Ale przez Milforda nie jest w stanie o niczym zapomnieć. Więc znów pije. I kółeczko wiecznego cierpienia się zamyka.
Wyuzdany (I): Widziałeś kiedyś artystę żyjącego w celibacie? A w tej bajce były też smoki? Bo smoki to panicz Malfoy wyjątkowo lubi. Jest wyjątkowo wybredny i gustuje tylko w jednym typie kochan-ków/ek - jasnowłosych, czystokrwistych, przypominających jego siostrę-bliźniaczkę. Powiesz "co za pierdolony narcyzm" - odpowie ci, że ma po prostu dobry gust.
Primadonna (I): Uważa się za najlepszego aktora / artystę / malarza / czarnoksiężnika. Serio. Czasem można odnieść wrażenie, że ego Baldwina jest osobnym bytem, który czasem nie mieści się w pokoju.
Świniowstręt (I): Nie ma w tym wielkiej filozofii. Uważa świnie za obrzydliwe i wstrętne stworzenia, które powinno się tępić. Robi mu się słabo nawet na widok świnki martwej i upieczonej w orientalnych przyprawach.
Różdżka: Włos z sierści bagnowyja, jesion, 9 i ¾ cala, sztywna – wstyd przyznać, ale jest to jego czwarta różdżka. Wszystkie poprzednie były również jesionowe (z jakiegoś niewyjaśnionego powodu to drewno go kocha i nienawidzi jednocześnie) i każda dokonała samozapłonu, gdy odwalił coś głupiego. Ostatnią stracił, gdy wetknął ją do ucha kumpla i rzucił zaklęcie lumos, żeby sprawdzić czy światło wyjdzie drugą stroną.
Zwierzę totemiczne: ćma
Aura: Szarozielona, choć można dostrzec w niej domieszkę czerwieni.
O zdolnościach:
Nigdy nie był specjalnie wysportowany - dba jedynie, żeby dobrze prezentować się na scenie. Podobnie, na przeciętnym poziomie typowego uczniaka bez predyspozycji i ambicji, są u niego zaklęcia z zakresu rozproszenia, transmutacji i translokacji. Coś tam umie, ale lepiej na nim nie polegać (choć z pewnością uważa się za wybitnego maga w każdej z tych dziedzin).
Lepiej wychodzi mu natomiast kształtowanie magii surowej. Zawsze był lepszy z tworzenia niż usuwania. Łączy ją z reguły z nekromancją i urokami, które są jego obsesją. Wpływanie na umysły czy manipulowanie siłami witalnymi ofiar sprawiają, że serduszko Baldwina bije troszkę mocniej. Zresztą… Ma do tego wyjątkowe predyspozycje. Uroki od zawsze przychodziły mu z ogromną łatwością - uczenie się sztuki modyfikowania pamięci szło w parze z metodyczną nauką hipnozy. Jest wyjątkowo charyzmatycznym chłopcem, artystą w wielkim i okrutnym świecie rządzonym przez pieniądz.
Czarną Magią zaczął interesować się jeszcze w czasach szkolnych, gdy wpadła mu w ręce jedna z zakazanych ksiąg. Wydawała się znakomitą odskocznią od szarej, nudnej rzeczywistości, szybko łapiąc młodego Malfoya za serce i podsycając niezdrową fascynację. Szybko z uczenia się z ksiąg i podsłuchiwania rozmów na Nokturnie, przeszedł do stosowania jej w praktyce.
Rodowa - blondynom się nie podskakuje (0): Nokturn jest miejscem, w którym Malfoy’owi oddycha się lżej. Uliczki, które widziały więcej przelanej krwi niż klinika Munga, ludzie gotowi zabić za parę sykli. Kocha grobową atmosferę i powietrze przesycone czarną magią. Bywa tam na tyle często by jego imię było znane wśród tutejszych rzezimieszków. Ci jednak zwykle zostawiają go w spokoju.
Rozpoznawalność - niewidzialny (0): Łatwo go zgubić w tłumie. Jest jednym z tych ludzi, których na scenie rozpoznasz natychmiast, ale już niekoniecznie w normalnej życiowej sytuacji.
Hipnoza (III): Samouk. Wahadełko jest nieodzownym elementem jego ekwipunku. Początki nauki nie były szczególnie udane - szczytem umiejętności młodego Malfoya było hipnotyzowanie skrzatów domowych i prostytutek z Nokturnu. Czyli wszelkich istotek o małym rozumku. Ostatecznie się wyrobił. Manipulacja ludzkim umysłem pozostaje jednym z jego ulubionych hobby.
Sztuki Plastyczne (I): Malował odkąd pamięta. Z czasem laurki na dzień matki zamieniły się w szkice, a te w pejzaże i ostatecznie portrety. Jego największą muzą od zawsze była siostra i to jej twarz spogląda z dziesiątek porzuconych i zwykle niedokończonych prac Malfoy’a.
Tworzenie dzieł sztuki (II): Jest utalentowanym malarzem. Dorabia malując na zamówienie pośmiertne portrety. Choć jego klientela zdaje się być dość… specyficzna. To z reguły wiedźmy i czarnoksiężnicy, którzy zdają się nie zwracać uwagi, że czerwienie są wyjątkowo głębokie, a włosy nienaturalnie prawdziwe. Jego portrety mają wzbudzać nie tyle zachwyt co fascynację. Może nawet podsyconą domieszką chorej obsesji; sprawiać by chciało się na nie patrzeć godzinami i tonąć w martwym spojrzeniu jego modeli.
Występowanie (I): Trzeba mu przyznać, że jest całkiem niezłym aktorem. Brakuje mu doświadczenia, ale nadrabia to charyzmą i zacięciem. Oddaje się każdej roli w całości; zabiłby dla swojej Lady Makbet; całowałby ziemię po której stąpała Ofelia. Czasem sztuka pochłania go do tego stopnia, że ciężko określić gdzie kończy się postać, a gdzie zaczyna Baldwin.
Znajomość półświatka (III): Jak to jest być Malfoy'em na Nokturnie? Otóż nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze… Z pewnością jest intereresująco, bowiem w miejscach gdzie rządzi pieniądz, dzieciak zdaje się bronić znajomościami (często tymi na najwyższym szczeblu sądząc po tym jak często można go spotkać w towarzystwie Orfeusza), umiłowaniem do przemocy wszelakiej i irracjonalnym urokiem osobistym.
“Smarkacz ma więcej szczęścia niż rozumu” stwierdzą co życzliwsi i z pewnością będą mieli rację. Sam Baldwin jednak na dobre wtopił się w krajobraz Nokturnu i Podziemnych Ścieżek - tamtejszych lokali, pubów, burdeli i co ważniejsze - Necronomiconu.
Kłamstwo (I): weszło mu w nawyk od najmłodszych lat. Gdy jeszcze próbował ukrywać przed ojcem swoją głęboką miłość do siostry; gdy w szkole łgał jak pies przed nauczycielami.
- - -
Miastowy (III): Co to jest – duże, czarno-białe i robi „muu”? Spasiony smok z wadą wymowy?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby wysłać Malfoy’a na wieś to by po prostu tam umarł. Wychował się w dużym mieście, a najbliższy kontakt jaki miał z naturą, to kiedy zaorała go na III roku wierzba bijąca.
Choroba genetyczna (I): Choroba Milforda – zawdzięcza swojej fotograficznej pamięci absolutnie wszystko w życiu. A przy okazji jest jego największym koszmarem. Nigdy nie opanował sposobu porządkowania swoich myśli, więc ważne teksty sztuk mieszają się z wyjątkowo wstydliwymi wspomnieniami i wulgarnymi rymowankami zdobiącymi ściany wychodka w pubie na Nokturnie.
Są dni, w których Baldwin nie potrafi normalnie funkcjonować. Męczą go bolesne bóle głowy, zacina się, gdy usta nie nadążają za myślami. Bardzo często zdarza mu się (nawet w środku rozmowy) kompletnie odciąć. Wpatruje się tępo gdzieś w dal, zapominając o świecie i swoich rozmówcach.
Brak energii (I): W czasie pełni (a nawet na kilka dni przed i po) Baldwin jest po prostu nie do życia. Do tego stopnia, że stara się ten okres po prostu przespać. Zamienia się w kulkę nieszczęścia i siedzi całymi dniami i nocami w łóżku.
Mizantrop (I): Skrzaty domowe. Przyjęło się, że skrzaty są przez czystokrwistych traktowane jak dodatkowe meble. Baldwin z kolei skrzatów po prostu nienawidzi. Uważa je za obrzydliwe kreatury.
Foliowa czapka (I): Czy wiedziałeś, że tak naprawdę sowy pocztowe to animagowie zatrudnieni przez Ministerstwo Magii, którzy mają kontrolę nad całym przesyłem informacji wśród czarodziejów? Myślisz, że to zupełny przypadek, że zaginęła akurat twoja przesyłka z Miodowego Królestwa? Dzień po tym jak pokłóciłeś się z Brygadzistą? Ha! Przypadek? Nie sądzę.
Pozwól sobie opowiedzieć o tym jak wszystkie choroby są uleczalne, ale Mung to jedna wielka big pharma, która próbuje na tobie zarobić.
Uzależnienie (I): Pije by zapomnieć. Ale przez Milforda nie jest w stanie o niczym zapomnieć. Więc znów pije. I kółeczko wiecznego cierpienia się zamyka.
Wyuzdany (I): Widziałeś kiedyś artystę żyjącego w celibacie? A w tej bajce były też smoki? Bo smoki to panicz Malfoy wyjątkowo lubi. Jest wyjątkowo wybredny i gustuje tylko w jednym typie kochan-ków/ek - jasnowłosych, czystokrwistych, przypominających jego siostrę-bliźniaczkę. Powiesz "co za pierdolony narcyzm" - odpowie ci, że ma po prostu dobry gust.
Primadonna (I): Uważa się za najlepszego aktora / artystę / malarza / czarnoksiężnika. Serio. Czasem można odnieść wrażenie, że ego Baldwina jest osobnym bytem, który czasem nie mieści się w pokoju.
Świniowstręt (I): Nie ma w tym wielkiej filozofii. Uważa świnie za obrzydliwe i wstrętne stworzenia, które powinno się tępić. Robi mu się słabo nawet na widok świnki martwej i upieczonej w orientalnych przyprawach.
Edukacja: Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dumny rocznik 1963 i wychowanek Slytherinu.
Był raczej z tych co swoją edukacją za bardzo się nie przejmowali. Zdawać zdawał, żeby nie narobić sobie i rodzinie wstydu, jednak większość czasu spędzał z przyjaciółmi. Uczestniczył w zajęciach, choć większość jego nauczycieli zgodnie stwierdzała, że pan Malfoy "wyjątkowo lubi bujać w obłokach".
Interesowały go zaklęcia, opcm i transmutacja (choć z tej ostatniej nigdy nie był szczególnie utalentowany), resztą przedmiotów lekko pogardzał. Spędzał za to ogromną ilość czasu w bibliotece - zgłębiając techniki uroków i hipnozy; z przyjaciółmi czy przy sztaludze, z reguły mając swoją siostrę za przymusową modelkę.
Baldwin na zajęciach z zielarstwa spał, a eliksiry zaliczył tylko dzięki swojej fotograficznej pamięci. Zresztą wszystkie lekcje związane z magicznymi zwierzętami czy roślinami niemiłosiernie go nudziły. Mugoloznawstwo było zawsze tematem tabu, bo szanujący się czarodziej nie powinien zawracać sobie głowy światem mugoli. Jego minimalna wiedza z zakresu wiedzy o świecie dotyczy wszystkiego co rodzice zdołali mu wepchnąć go głowy – potrafi obracać się wśród bogatej socjety, ale lepiej nie robić mu odpytki z Historii Magii.
Doświadczenie: Nigdy nie postawił nogi na żadnym kursie przygotowawczym do poważniejszej pracy. Głęboko wierzy, że artyści nie powinni się plugawić pracą na rzecz Ministerstwa czy Munga.
W dzieciństwie miał natomiast kilku opłaconych z kieszeni rodziców nauczycieli malarstwa. Plotki głoszą, że brał też lekcje aktorstwa zanim zgłosił się do Selwynów.
Aktualne miejsce pracy: Aktor - w wyniku sporych zawirowań losu, znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie oraz nie-tak-metaforycznym połamaniu nóg przez chłopaka, który miał grać Laertesa w szekspirowskim 'Hamlecie', w lipcu 1971 Baldwin zadebiutował jako nabytek w teatrze Selwynów.
Cechy szczególne:
Wnętrze jego obu dłoni szpecą blizny po głębokich rozcięciach.
Rozpoznawalność: III - Tak naprawdę dopiero co zaczyna swoją wędrówkę ku sławie i byciu najznakomitszym aktorem w całym brytyjskim świecie. Na razie jednak musi się zadowolić faktem, że jego nazwisko widnieje na plakatach sztuk w teatrze Selwynów, a zdjęcia pojawią się raz na jakiś czas w gazetach z okazji nowej premiery.
Był raczej z tych co swoją edukacją za bardzo się nie przejmowali. Zdawać zdawał, żeby nie narobić sobie i rodzinie wstydu, jednak większość czasu spędzał z przyjaciółmi. Uczestniczył w zajęciach, choć większość jego nauczycieli zgodnie stwierdzała, że pan Malfoy "wyjątkowo lubi bujać w obłokach".
Interesowały go zaklęcia, opcm i transmutacja (choć z tej ostatniej nigdy nie był szczególnie utalentowany), resztą przedmiotów lekko pogardzał. Spędzał za to ogromną ilość czasu w bibliotece - zgłębiając techniki uroków i hipnozy; z przyjaciółmi czy przy sztaludze, z reguły mając swoją siostrę za przymusową modelkę.
Baldwin na zajęciach z zielarstwa spał, a eliksiry zaliczył tylko dzięki swojej fotograficznej pamięci. Zresztą wszystkie lekcje związane z magicznymi zwierzętami czy roślinami niemiłosiernie go nudziły. Mugoloznawstwo było zawsze tematem tabu, bo szanujący się czarodziej nie powinien zawracać sobie głowy światem mugoli. Jego minimalna wiedza z zakresu wiedzy o świecie dotyczy wszystkiego co rodzice zdołali mu wepchnąć go głowy – potrafi obracać się wśród bogatej socjety, ale lepiej nie robić mu odpytki z Historii Magii.
Doświadczenie: Nigdy nie postawił nogi na żadnym kursie przygotowawczym do poważniejszej pracy. Głęboko wierzy, że artyści nie powinni się plugawić pracą na rzecz Ministerstwa czy Munga.
W dzieciństwie miał natomiast kilku opłaconych z kieszeni rodziców nauczycieli malarstwa. Plotki głoszą, że brał też lekcje aktorstwa zanim zgłosił się do Selwynów.
Aktualne miejsce pracy: Aktor - w wyniku sporych zawirowań losu, znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie oraz nie-tak-metaforycznym połamaniu nóg przez chłopaka, który miał grać Laertesa w szekspirowskim 'Hamlecie', w lipcu 1971 Baldwin zadebiutował jako nabytek w teatrze Selwynów.
Cechy szczególne:
Wnętrze jego obu dłoni szpecą blizny po głębokich rozcięciach.
Rozpoznawalność: III - Tak naprawdę dopiero co zaczyna swoją wędrówkę ku sławie i byciu najznakomitszym aktorem w całym brytyjskim świecie. Na razie jednak musi się zadowolić faktem, że jego nazwisko widnieje na plakatach sztuk w teatrze Selwynów, a zdjęcia pojawią się raz na jakiś czas w gazetach z okazji nowej premiery.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Chciałabym w przyszłym kwartale częściej rzucać Baldwina na Nokturn i Podziemne Ścieżki (współpraca z big bossami). Może postawić go przed większymi dylematami moralnymi, zmusić choć na moment do kwestionowania podejścia do niektórych spraw. Galeria Sztuki Eurydyka
![[Obrazek: QkoMXTs.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=QkoMXTs.png)
Do Eurydyki dostać się nietrudno. Krążąc korytarzami Podziemnych Ścieżek - przy jednym z najbardziej znanych zejść do Katakumb, można natrafić na wyrwane z zawiasów drzwi opuszczonego blaszaka, na których ktoś namalował żółtą farbą napis “Free Entry!". Dwa piętra w głąb przerdzewiałej klatki schodowej i staje się na progu miejsca wyrwanego z gorączkowego snu niespełnionego, szalonego artysty.
Galeria słynie z tego, że… z galerią sztuki to ma niewiele wspólnego, jeśli nie brać pod uwagę dziesiątek obrazów namalowanych wprost na kruszących się ścianach, capiących farbami i opium. Każdy cal płaskiej przestrzeni pokrywają dziwaczne, często niepokojące instalacje artystyczne.
To speluna. Miejsce schadzek kochanków, przestępców, fanów nielegalnych pojedynków i wizjonerów.
Tu się po prostu bywa i nie zadaje niewygodnych pytań.
W środku ciężko o porządne kanapy, krzesła czy stoły - każde jedno zostało skądś przywleczone; pozostawione na pastwę losu radio nadaje tylko i wyłącznie alternatywną, współczesną muzykę. Milknie jednak, gdy ktoś usiądzie do rozstrojonego pianina wciśniętego w róg klaustrofobicznego pomieszczenia.
Nie ma tu lamp, nie ma nawet świec. Jedynym źródłem światła są grzyby porastające ściany, przez które Eurydyka skąpana jest w wiecznym fioletowo-zielono-niebieskim półmroku.
Ceny za nędznej jakość alkohol dyktuje okrutne prawo rynku, widzimisię nastoletniej wampirzycy stojącej za ladą i kodeks Hammurabiego. Stali bywalcy wiedzą doskonale, że lepiej przychodzić z własnymi szklankami i unikać mięsnych ciasteczek z farszem ze szczura.
Umiejscowienie: Podziemne Ścieżki
Poziom: 0
Zabezpieczenia: -
Ulepszenia: -
Cechy: -
Poziom: 0
Zabezpieczenia: -
Ulepszenia: -
Cechy: -